piątek, 24 sierpnia 2012

"Aż gniew twój przeminie" Asa Larsson

I mnie dopadło letnie znużenie. Upał wymęczył. Stojąc naprzeciwko moich półek wypełnionych książkami do przeczytania (zachomikowałam na wyprzedażach takie zapasy, że starczy na pewno do przyszłego roku ;D) i rozważając wybór kolejnej lektury nagle uznałam, że chcę coś zimowego. Coś co mnie trochę choć myślą wybawi od tej temperatury za oknem. I zrobiła to Asa Larsson swoim lekko napisanym kryminałem, który czyta się wprost wyśmienicie, a jednocześnie opisywany, wciąż zimowy (choć w powieści kwiecień), krajobraz, przywołał odrobinę chłodu.

Na ogół zaczynam jakieś cykle książkowe od środka. Nie robię tego celowo, naprawdę, taki chyba mój pech ;) Gdy zaczęłam czytać książki o Kurcie Wallanderze nie miałam w ogóle świadomości, że jest tego sporo części i że mają swoją chronologię, wyznaczaną kolejnymi wydarzeniami w życiu detektywa. I tak gdy czytałam o załamaniu Wallandera, przyczynę załamania poznałam dopiero kilka książek później. Harry'ego Hole także poznałam od jakiejś środkowej części i później składanie wszystkiego w całość zajęło mi chwilę. Obiecywałam sobie, że nigdy więcej tak nie zrobię i będę sprawdzać, czy czytany kryminał należy do serii i jeśli tak, to jaka jest mniej więcej jej kolejność. Obiecanki cacanki jakby to powiedziała moja Babcia. Z Rebeką Martinson poznałam się również w środku cyklu, bo jak się doczytałam Aż gniew twój przeminie jest czwartą częścią z kolei. Ale po przeczytaniu kilku recenzji pierwszych części przestałam żałować, bo okazuje się, że pisarka znacznie bardziej rozwinęła swój warsztat literacki i każda kolejna część jest dużo lepsza od poprzedniej. A na szczęście w ogóle nie czułam braku jakichś informacji z części poprzednich, bo te były, krótko to krótko, jednak uzupełniane przez autorkę, krótkimi opisami poprzednich wydarzeń.

Rebeka Martinson w przeciwieństwie do Wallandera czy Harry'ego nie jest policyjnym detektywem, a prokuratorem. Wydawałoby się, że w związku z tym jej działania w terenie będą ograniczone, ale jednak Rebeka nie jest do końca typem biurokraty. Owszem, pilnuje porządku w dokumentach, dba o terminowość, ale też gdy trzeba zapukać do drzwi przestępcy wraz z ekipą policjantów, robi takie rzeczy bez wahania. Chociaż mi tak naprawdę zaimponowała czymś zupełnie innym. Powaliła mnie na kolana, gdy sama będąc w sytuacji zagrożenia własnego zdrowia, ba, życia, kładzie nacisk na ratowanie psa. Na dodatek nie swojego. A jednak. I już, wystarczyło, już będę wiernie podążać za losami Rebeki Martinson..`

W czwartej części jej przygód dużą część narracji przejmuje Wilma, a w zasadzie jej duch, ponieważ Wilma nie żyje i relacjonuje czytelnikowi jak do tego doszło. Wraz ze swoim chłopakiem Simonem, podjęli decyzję o nurkowaniu w oblodzonym jeziorze Vittangijärvi, w którym jak się dowiedzieli, może znajdywać się wrak rozbitego w okresie drugiej wojny światowej samolotu. Fascynujący temat rozbitego samolotu, jego wraku spoczywającego na dnie jeziora, wygania ich w ten październikowy dzień do lasu, nad jezioro. Tam przygotowują wszystko z należytą ostrożnością i wiedzą. Wycinają odpowiedniej wielkości przerębel, zabezpieczają linę krzyżakiem, wreszcie ustalają rodzaj sygnalizacji już pod wodą. Nurkują do wody i tak zaczyna się ich ostatnia podróż. W kwietniu zostaje odnalezione ciało Wilmy i wraz z jej duchem podążamy za ekipą śledczą. Ale to żywi muszą odnaleźć sprawców, muszą odkryć kto zawinił i dlaczego komuś mogło zależeć na śmierci dwójki nastolatków. I tu do akcji wkracza niezwykła policjantka Anna Maria Mella, której siła charakteru jest naprawdę ogromna, pomimo przejść, niechęci kolegów i coraz mniejszej satysfakcji z własnej pracy. Wspólnie z Rebeką dość szybko domyślają się, kto mógł być sprawcą. Szczególnie, że Kiruna jest niedużą miejscowością, wszyscy się znają nawzajem i nie jest dużą trudnością dowiedzieć wielu rzeczy o mieszkańcach. Ale dużo trudniej jest poznać motyw, znaleźć dowody, a w końcu aresztować sprawców. Po nitce do kłębka, wraz z reminiscencjami z wojennej przeszłości, zagadka zostaje rozwiązana, wraz z pełnym napięcia finałem.

Zdecydowanie dobra lektura. Na upał zaś idealna ;)

Aż gniew twój przeminie, Asa Larsson, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012

4 komentarze:

  1. Hmmm ciekawe czy to może jakaś rodzina od Larssona tego od Lisbeth ;) Choć niejednemu psu na imię Burek ;) O tak w te upały miło przenieść się do chłodnej Skandynawii ;) Też aktualnie w Szwecji jestem, jeśli o czytanie chodzi hihi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co czytałam to chyba żadna rodzina, ale tak jak napisałaś, często jedno nazwisko nosi wiele osób ;) A co czytasz???

      Usuń
    2. cały czas to samo - Asa Lantz "Co się przydarzyło tej małej dziewczynce?". Nim to skończę, to akurat powinna być chłodniejsza już jesień i wtedy się przeniosę w klimaty gorące - do Afryki na gwiazdy popatrzeć ;)

      Usuń
    3. No tak, faktycznie ;) Skleroza nie boli ;) Ciekawa jestem jaka będzie Twoja ostateczna ocena tej książki :) A oglądanie gwiazd nad Afryką, jesienną porą będzie idealne :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.

Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.