piątek, 12 października 2012

"Cienie nad rzeką Hudson" Isaaca Bashevisa Singera

Najpierw pojawiły się fragmenty. Na różnych blogach czy forach. Potem chciałam poznać całość. A wtedy okazało się, że książkę ciężko zdobyć, ponieważ jest dostępna jedynie w formie audiobooka. Jako że ja słuchacz jestem żaden, a bez papieru pokrytego drukiem czuję się zagubiona jak dziecko we mgle, słuchanie owego audiobooka, jak zresztą próby z każdym innym, skończyło się fiaskiem. Gdy udało mi się powieść upolować w bibliotece (miesiąc czekania, rezerwacja, wyczekiwanie na powiadomienie, że poprzedni czytelnik ją już zwrócił, wrrr) natychmiast przystąpiłam do czytania. I nie wiem, może ten przygnębiający klimat, może kiepski początek  może zdrada małżeńska na którą jestem wyczulona, w każdym razie początek lektury nie był najlepszy i po dwustu stronach porzuciłam powieść Singera na rzecz innych książek. W końcu jednak termin biblioteczny zaczął gonić, ciekawość wróciła i nie wiem kiedy przepadłam w fabule "Cieni nad rzeką Hudson". Teraz mogę z czystym sercem powiedzieć, że jest to niesamowita powieść, choć nie wszystkie wybory życiowe bohaterów są dla mnie zrozumiałe. Na pewno jednak ich tło, źródło może choć trochę ich usprawiedliwić.

źródło zdjęcia
Wszystko zaczyna się w nowojorskim mieszkaniu Borysa Makarewa, u którego zebrali się goście. Jest grudzień 1947 roku, zima, za oknem pada śnieg. Dla Borysa bloki, które widać z okna jego mieszkania do złudzenia przypominają mu Warszawę. W ten oto sposób trafiamy w środowisko zamerykanizowanych Żydów, których z dotychczasowych miejsc zamieszkania, głównie z Polski, wygnał Hitler i jego plan całkowitej zagłady. Część z nich umknęła rzezi, część przetrwała w obozach, część była świadkiem zagłady ich bliskich. I choć udało im się przeżyć, próby by wrócić do normalnego życia, do jako takiej normalnej codzienności zdają się spełzać na niczym. Choć pozornie wydaje się, że jest inaczej. Pracują, robią karierę, zawierają związki małżeńskie, próbują podtrzymywać swoją kulturę i wiarę na amerykańskiej ziemi. Jednak w duszy przeżywają ogromne rozterki, rozdarcia, wątpliwości odnośnie swojej własnej wiary w Boga.

Plejada postaci i ich losów w tej powieści jest bogata. Główne wątki jednak obracają się wokół córki Borysa Makarewa, Anny, oraz Hertza Davida Greina, niegdyś jej nauczyciela, a obecnie żonatego ojca dwójki dzieci. Anna, dwukrotna mężatka, aktualnie w związku ze Stanisławem Lurią, podczas tego pamiętnego spotkania w mieszkaniu jej ojca, bez skrępowania czyni Greinowi awanse. To właśnie od tego momentu tę dwójkę ogarnie swoiste szaleństwo namiętności, które pociągnie za sobą wiele cierpienia. Wybuchnie, niczym płomień, spalając po drodze męża Anny, Lurię, który umiera po kilku tygodniach od odejścia Anny, wykończony emocjonalnie i fizycznie zaznawanym cierpieniem, a także Leę, żonę Greina, u której dość szybko zostanie wykryty rak piersi. Jednakże jak to z płomieniem gwałtownym i ogromnym bywa, jak szybko wybucha, tak równie szybko gaśnie. Zadanego cierpienia jednak nie sposób już cofnąć.

Jest wśród postaci również profesor Shrage, który nie może zapomnieć swojej żony, Edzi, lekarz Salomon Margolin, któremu przyjdzie podjąć bardzo trudną decyzję życiową, Fryda, która w końcu zgodzi się zostać żoną Borysa Makawera i urodzi mu syna i wiele innych, wspaniale opisanych postaci. Można by o tym opowiadać bez końca, ponieważ każda z tych postaci jest jak prawdziwa, żywa istota. Portrety psychologiczne są niesamowicie wiarygodne, ich losy angażują czytelnika w pełni, każda trudna decyzja wywołuje emocje.

To co przykuło moją uwagę najbardziej to żaden z bohaterów, ale rozmowy, jakie ze sobą prowadzili oraz wewnętrzne przemyślenia Jest w nich ogromny ból i rozterka, jest lęk że wiara, która była fundamentem ich życia, może zaniknąć, bo jest źle przekazywana kolejnym pokoleniom. Jest też lęk że Boga, w którego wierzą, tak naprawdę nie ma. Bo co robił Bóg, gdy umierało sześć milionów ludzi? Jak mógł spokojnie na to wszystko patrzeć? Domyślam się, że dla osób wierzących to musi być okropne poczuć takie zwątpienie. Jednak część z nich ze swoistą ulgą odsuwa się od swojej wiary, ale część w niej szuka ukojenia i uspokojenia. Nie da się ukryć jednak, że czują się w tym wszystkim bardzo nieszczęśliwi. Singer nie daje w tych rozmowach żadnych odpowiedzi, ktoś, kto ma podobne wątpliwości jak bohaterowie nie znajdzie tu przepisu na to, jak żyć dalej. To jest powieść o zagubieniu, o miotaniu się w trudnym życiu. Pięknie napisana. Dodatkowo, dla mnie, niezwykła skarbnica wiedzy o rytuałach religijnych, świętach i zachowaniach Żydów. Na pewno nie wszystkie są reprezentatywne, ale wzbogacają wiedzę laika ogromnie. Mam wrażenie, że jest to jedna z tych powieści, które wypada umieścić na liście "lektura obowiązkowa".


Cienie nad rzeką Hudson, Isaac Bashevis Singer, Muza, Warszawa 2000

9 komentarzy:

  1. O widzisz. Miałam w planach coś Singera, a potem przeczytałam jego biografię napisaną przez Agatę Tuszyńską (swoją drogą świetna książka, jeśli nie czytałaś, polecam) i nie wiem dlaczego straciłam ochotę na twórczość Singera... Teraz po tym Twoim poście myślę o tym by jednak zaryzykować i pewnie to zrobię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę mnie teraz martwi ta biografia :) Bo mnie zaciekawiłaś, ale wygląda jakby to ona Cię zniechęciła do prozy Singera..

      Ja polecam, choć jak napisałam, lekka to książka nie jest :)

      Usuń
    2. Nie, nie, ona nie zniechęca a tłumaczy jego twórczość. I może po prostu ja za bardzo wzięłam sobie do serca jego życie i dlatego wydawało mi się, że niczego ciekawego w jego pisarstwie nie znajdę. Biografię naprawdę warto przeczytać!:)

      Usuń
    3. To zmienia postać rzeczy :) W takim razie chętnie sięgnę :)

      Usuń
  2. Do tej pory miałam okazję sięgnąć po trzy powieści Singera - wszystkie z wcześniejszego okresu twórczości. Podobały mi się, ale też mnie trochę "wymęczyły", nie czytało się ich lekko. O tej książce nie słyszałam, wydaje mi się ciekawa, tylko pewnie też będę miała problemy, żeby zdobyć jej egzemplarz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie planuję sięgnąć po coś z wcześniejszego okresu twórczości Singera i też się zastanawiam nad dostępnością.. Polecam przeszukanie zasobów bibliotecznych, może się uda?

      Usuń
  3. Polecam tego Pana wszystko, co tylko napisał, jest w ogóle no.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja będę grzecznie czytać :)

      Usuń
    2. Jak Ci zależy, to możesz nawet i niegrzecznie, bylebyś czytała ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.

Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.