sobota, 24 sierpnia 2013

"Najdroższy" w Teatrze Współczesnym

Szczęśliwie sezon zwany powszechnie wakacjami powoli dobiega końca. Szczęśliwie, bo nie znoszę tego określenia "wakacje", szczególnie w ustach dorosłych, których tak samo jak mnie to nie dotyczy, ale jakaś nieznośna upartość każe tak ciągle nazywać ten okres; szczęśliwie, bo skończy się walka z dojazdami do stolicy, która jak zwykle ignorując pracujących, remontuje się właśnie w czasie wakacji dla młodzieży szkolnej i studiującej, no i ciała pedagogicznego. Szczęśliwie, bo teatry otwierają ponownie swoje podwoje i mogę znowu cieszyć się ich repertuarami. Zaczęłam już wczoraj w Teatrze Współczesnym setnie się bawiąc na wystawianej tam sztuce pt. Najdroższy.


Autor Najdroższego, Francis Veber, jest w Polsce znany zapewne ze scenariusza innego obrazu, dość słynnego swego czasu filmu pt. Tajemniczy blondyn w czarnym bucie, który tradycyjnie, jak to z dobrym francuskim kinem bywa, spopularyzowała także amerykańska wersja pt. Człowiek w czerwonym bucie. Jednak Veber ma na swoim koncie znacznie więcej komedii jak np. Pechowiec, czy Przyjaciel gangstera, które są docenianie przez widzów na całym świecie.  Spektakl Najdroższy miał premierę w Paryżu na jesieni 2012, w reżyserii samego autora, i jak widać dość szybko trafił na scenę polskiego teatru, bowiem już w marcu br. odbyła się jego premiera w Teatrze Współczesnym. Adaptacji sztuki dokonała Barbara Grzegorzewska, a wyreżyserował ją Wojciech Adamczyk. Poniżej, na filmie, zdjęcia z prób do premiery (źródło).


Najdroższy to historia paradoksów. Główny bohater, życiowy nieudacznik, rozwodnik, od dwóch lat bezrobotny, do tego obdarzony dość bezbarwną i monotonną powierzchownością (grający tak genialnie, że jest z trudem rozpoznawalny w tej roli Andrzej Zieliński), którą nie jest w stanie zainteresować nie tylko żadnej kobiety, ale nawet urzędnika podatkowego, usilnie próbuje dokonać w swoim życiu zmiany. Na pomysł owej zmiany wpada właśnie przy pomocy pierwszego z paradoksów w tej sztuce - poprzez kontrolę skarbową. Większość ludzi raczej unika tego typu wydarzeń w życiu, Pignon zaś (czyt. Pinią) właśnie w taki sposób spróbuje nareszcie zaistnieć w świadomości otaczających go ludzi. Jak jednak zmusić Urząd Skarbowy do takiej kontroli, skoro Pignon nie ma żadnych dochodów, a w związku z tym niewiele wydatków, jak również jest tak bezbarwny, że niemalże niewidoczny? Oczywiście jedyną metodą jest posiadanie informacji o kimś innym, kim urząd jest zainteresowany. W tym przypadku Pignon próbuje wykorzystać postać swego ojca chrzestnego Jonville'a (czyt. Żonwil; w tej roli błyskotliwy Krzysztof Kowalewski), a w gruncie rzeczy obcego mu człowieka, obrzydliwie jednak bogatego, na dodatek będącego w kręgu zainteresowań niejakiego Toulouse'a (przezabawny Sławomir Orzechowski), inspektora podatkowego. Tak się bowiem pięknie złożyło, że Pignon ma za zadanie opiekować się mieszkaniem swojego chrzestnego i dzięki temu przyjmuje wizytę Toulouse'a i w trakcie rozmowy z urzędnikiem wpada na swój genialny pomysł. Który od razu poddaje próbie na dekoratorce wnętrz, pięknej Christine (którą fenomenalnie odegrała Weronika Nockowska). O ironio i sprzeczności ludzkich zachowań, Christine nie tylko uwierzy w kontrolę, ale wyobrażając sobie jakie to pieniądze mógł ukryć przed państwem Pignon, piękna dekoratorka szybko zacznie nazywać dotąd ignorowanego przez siebie mężczyznę, najdroższym...

Piękna Christine (Weronika Nockowska) i Pignon (Andrzej Zieliński); źródło
 Dalej już poszło lawinowo. Była żona, Marie, nagle ponownie jest zainteresowana swoim byłym mężem (w tej roli Joanna Jeżewska), kolega ze studiów, bankowiec Maurin (Dariusz Dobkowski), dotąd traktujący Pignon, jak poczciwego idiotę, odkrywa nagle jak bardzo cenna to znajomość i stara się za wszelką cenę pozyskać przychylność Pignon i umówić go ze swoim szefem. Pignon ma okazję zobaczyć na własne oczy, jak mogą zmienić się relacje z ludźmi, gdy w grę wchodzi nawet nie tyle realne bogactwo, co samo podejrzenie bogactwa. Jak na początku cieszy go to i trochę bawi, tak z czasem stanie się uciążliwe, szczególnie, gdy przypadkowo Olga (Katarzyna Dąbrowska), sąsiadka z góry, zaleje mu łazienkę i tym samym pojawi się w jego życiu jako ważna dla niego osoba. Na dodatek równie poczciwa i z równie nieudanym życiorysem jak Pignon. I tu się pojawia ostatni z paradoksów. Bowiem bogactwo, jakie ostatecznie przypadnie w udziale tej dziwnej dwójce, okazuje się być ciężarem, z którym "jakoś trzeba będzie żyć"..

Olga (Katarzyna Dąbrowska) i Pignon (Andrzej Zieliński); źródło
Nie da się ukryć, że główną gwiazdą sceny był Andrzej Zieliński, niezwykły wprost w roli Pignon. Wydawałoby się, że ten przystojny mężczyzna nie nadaje się do takiej roli, a jednak na oczach widzów Zieliński nagle stracił cały swój powab i czar i niemalże magicznie wcielił się w rolę nijakiego Pignon. Można by rzecz, że wręcz brzydkiego i aseksualnego bohatera. W tej sytuacji można tylko pogratulować talentu. Z postaci żeńskich na plan pierwszy wysuwa się Weronika Nockowska. Świetna, wprost prawdziwa w tej roli irytującej dekoratorki, której gust dyktowany jest ceną dzieła sztuki, a nie jego wartości kulturowej. Moment gdy mówi "ale przecież, gdy się kogoś kocha, bierze się go takim jaki jest" jest wprost przesycony całym cynizmem jej bohaterki. Myślę, że te brawa na stojąco były nie tylko dla Zielińskiego. Jedynie szkoda, że postać Krzysztofa Kowalewskiego pojawiła się na scenie na tak krótko. Szalenie lubię tego aktora i przyznaję, że jest ogromną przyjemnością popatrzeć na niego na żywo.
Jonville (Krzysztof Kowalewski) i scena z taboretem barowym; źródło
 Zabawna, momentami nawet do łez (scena gdy Jonville próbuje usiąść na taborecie barowym), przyjemna i po prostu przesympatyczna sztuka, spowodowała, że wychodziliśmy z  teatru niesamowicie zadowoleni, uśmiechnięci i odprężeni. Czego można chcieć więcej na zakończenie długiego tygodnia? Szczerze polecam tę sztukę, nawet jeśli nie przepada się przesadnie za współczesnymi scenariuszami. Bo przyznaję, ostatnio miałam ich przesyt. A Najdroższy jest w tym temacie przyjemnym rozczarowaniem.


Najdroższy, Teatr Współczesny, reżyseria:  Wojciech Adamczyk
Scenografia i kostiumy: Marcin Stajewski i Anna Englert
Przekład: Barbara Grzegorzewska

Obsada
Pignon: Andrzej Zieliński
Maurin, przyjaciel ze studiów: Dariusz Dobkowski
Toulouse, inspektor podatkowy: Sławomir Orzechowski
Christine, dekoratorka: Weronika Nockowska
Marie, była żona Pignona: Joanna Jeżewska
Olga, Rosjanka: Katarzyna Dąbrowska
Jonville: Krzysztof Kowalewski

18 komentarzy:

  1. Jak ja dawno ni byłam w teatrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to może warto to nadrobić ;)

      Usuń
    2. Chętnie bym to zrobiła, ale nie bardzo mam jak.
      Jednak pomyślę o teatrze w Krakowie.

      Usuń
    3. O, co ja bym oddała za obejrzenie jakiegoś spektaklu w którymś z krakowskich teatrów..

      Usuń
  2. Lubię bardzo czytać o Twoich teatralnych wrażeniach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię o nich pisać, szczególnie, gdy sztuka mnie uwiedzie w jakiś sposób :)

      Usuń
  3. Dopisałam do spektakli obowiązkowych :-) Niedługo się wybiorę do Współczesnego, bo chciałabym zobaczyć Katarzynę Dąbrowską i Andrzeja Zielińskiego właśnie. Nie wiem, czy lubisz Och Teatr - on działał przez całe... wakacje :-) Ku mojemu zaskoczeniu i radości przeogromnej. Bardzo polecam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :) myślę, że wyjdziesz tak samo uśmiechnięta od ucha do ucha jak my :) A Och Teatru nie znam i wygląda na to, że wiele straciłam! Czas najwyższy poznać :)

      Usuń
    2. Jest bardzo sympatycznie i oryginalnie. Nie będę zdradzać dlaczego ;-) Ostatnio byłam tam na Pocztówkach z Europy - to taka słodko-gorzka opowieść - jeśli lubisz takie, to polecam. A do uśmiania się po pachy polecam Mayday - zwłaszcza pierwszą część :-)

      Usuń
    3. Lubię, nawet bardzo :) A już jak sympatycznie i oryginalnie to koniecznie muszę się wybrać :) Zaraz poszukam ich strony, poczytam o repertuarze. Zapowiada się ciekawy sezon teatralny :)

      Usuń
    4. Zajrzałam.. ależ obsada w "Pocztówkach.."..Ależ Ci zazdroszczę! :)

      Usuń
    5. :-) No to czekam na Twoje relacje ;-)

      Usuń
  4. Bardzo lubię Teatr Współczesny, choć dawno nie byłam. Andrzeja Zielińskiego widziałam w paru rolach i to jest naprawdę świetny aktor. Cieszę się, że miło spędziłaś wieczór. Ze swoich wrażeń mogę dodać, że gdy zobaczyłam na scenie Krzysztofa Wakulińskiego, którego kojarzyłam z jakichś drugoplanowych ról w filmie i telewizji, byłam oczarowana jego sztuką aktorską i wielkie wrażenie zrobiła na mnie jego osobowość sceniczna. A to też miało miejsce we Współczesnym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę powiedzieć, że też bardzo lubię i mam nadzieję, że w tym sezonie jeszcze parę razy odwiedzę :) I widzę, że obie mamy ciekawe doświadczenia w odkrywaniu niezwykłego odgrywania ról różnych aktorów :)

      Usuń
  5. byłam wczoraj i było zabawnie, super obsada!
    woleteatr.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że i Tobie się podobało :) Podejrzewam, że też opiszesz wrażenia?

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.

Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.