poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Wszystko, co dobre, szybko się kończy..

Długi weekend w odczuciach był jednak bardzo krótki - zleciał szybko i niepostrzeżenie. Choć może nie do końca tak niepostrzeżenie... Jego efekty odczuwałam dźwigając na plecach ciężki plecak pełen książek. Także zdecydowanie, dało się spostrzec, że był i do tego był bardzo owocny. I nawet już nie o te książki chodzi, a o przyjemne, beztroskie dni spędzone nad morzem w przemiłym towarzystwie i atmosferze. Aż chciałoby się w ogóle nie wracać do domu..

Gdynia to piękne miasto i za każdym razem jestem zaskoczona jego spokojem, nawet w tak atrakcyjne dni, nawet gdy dookoła jest pełno turystów. To nadal - spokój to dominujące z moich odczuć podczas każdej wizyty w Gdyni. Coś podobnego odczuwam jeszcze w Krakowie, do którego mam chyba największą słabość z polskich miast. Oczywiście, kolejna niczym nieuzasadniona..;) Bo w końcu jak można lubić polską literaturę, a już polskie miasta..

II Nadmorski Plener Czytelniczy przypominał w pewien sposób warszawskie Targi Książki, chociażby stylem wystawiania książek, jak również cenami, choć tu na szczęście pojawiły się tak zwane wystawki z książkami przecenionymi, co właśnie było bezpośrednią przyczyną wypełnienia plecaka. .. Ale nie będę Was dłużej zanudzać. Oto parę zdjęć, zrobionych entuzjastycznie pierwszego dnia

I jak na nadgorliwe entuzjastki przystało przybyłyśmy dosłownie na samo rozpoczęcie Pleneru..

Gdy wystawcy dopiero rozkładali swoje ekspozycje..

Ale pierwszych czytelników już można było zastać nawet o tej porze ;)

Zaczyna robić się coraz ciekawiej..

Pozuję, że niby czytam, że niby ze zrozumieniem.. taki tam lans nadmorski ;)

Plecy Małej Mi będą się pojawiały na fotkach ;) Tu ogląda właśnie ekspozycję z wszystkimi nagrodami Gdyńskiej Nagrody Literackiej

Zaś tu można było upolować bardzo tanio różnorodne książki ;)
Niewątpliwie długo mnie będzie pamiętać pan z wydawnictwa Marginesy (pozdrawiam!), który, jak stwierdził, został przeze mnie bezczelnie ograbiony (że niby się tak dobrze targuję), oraz panowie z Naszej Księgarni, których tak zakręciłam, że o mały włos a zgodziliby się na naprawdę duży rabat.. Kiwali głowami z uznaniem w każdym razie.. No nic, obyło się bez dużego rabatu, ale za to skończyło zabawnie i z uśmiechem. Aż prawdę mówiąc sama dałabym się wkręcić w kolejny zakup..;)

Stoisko Naszej Księgarni i znowu plecy Małej Mi (po lewej)
A co takiego przydźwigałam?.. Oj tam, takie tam..;) nic takiego w sumie..

Od dołu:
1) Z wydawnictwa Marginesy - za cenę wyśrubowaną do bólu (bo jak kupować to tak, żeby było poniżej mojego rabatu w ulubionej księgarni) Dochodzenie Davida Hewsona
2) i 3) Z wydawnictwa Literatura : Kawa z kardamonem Joanny Jagiełło i Pozłacana rybka Barbary Kosmowskiej, bo chyba nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła czegoś z literatury młodziezowej
4) A to poza targami, kupione w przydworcowym Story: Caffe and a Book shop Białe zęby Zadie Smith (bo mnie niechcący Patrycja namówiła jednak na danie szansy autorce.. zobaczymy..)
5) Wygrzebana w koszykach "przecenione" przy stanowisku Stowarzyszenia Biblioteka Otwarta książka Olgi Tokarczuk Prowadź swój pług przez kości umarłych (bo w końcu to swego rodzaju manifest wegetarianki..)
6) Przy rozbawieniu obu panów przy stanowisku Naszej Księgarni kupiłam Balladę o ciotce Matyldzie Magdaleny Witkiewicz w ramach ciepłej babskiej literatury na jesienne wieczory. Głośno i otwarcie manifestuję, że czytam i takie książki ;)
7) i 8) Książkę Ericha Segala Absolwenci i Olgi Rudnickiej Natalli5 również wygrzebałam w koszykach Stowarzyszenia Biblioteka Otwarta

I szczerze mówiąc te ostatnie cieszyły się niebywałym powodzeniem. 

Bonusem wizyty w Gdyni było poznanie Kaye. Mogę tylko żałować, że zaganiania podczas eksplorowania Gdyni nie miałam więcej czasu na dłuższą rozmowę, a wręcz wkręciłam się Kaye w rodzinny obiad. Mam jednak nadzieję, że pewnego dnia uda się nam spotkać na kawie i pogadać sobie, jak to mól z molem, bloger z blogerem tylko potrafią ;)

I cóż, długi weekend się skończył, czas wracać do rzeczywistości. Przyznaję jednak, że po takim miłym pobycie człowiek ma jednak dużo więcej energii i zastrzyku pozytywnych emocji by wrócić do szarej rzeczywistości.

Dla niewtajemniczonych: Mała Mi to oczywiście moja przyjaciółka :) Wspaniała, cudowna osóbka. Równie wszędobylska i bystra jak Mała Mi, choć zdecydowanie mniej czepialska ;)

18 komentarzy:

  1. Fajnie w tej Gdyni, tyle książek! :) "Białe zęby" bardzo mi się podobały, mam nadzieję, że Tobie też przypadną do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że dodatkowo Twoja pochwała Zadie sprawia, że mocno na to liczę :)

      Usuń
  2. Widzę, że było wiele ciekawych wydawnictw. Teraz żałuję, że nie pojechałam. Ale może to i lepiej, bo na półkach miejsca brak ;) A jak było na Literackim Sopocie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sopot musiałam wykreślić z listy, bo chybabym nie wróciła do domu ;) Bo byłoby jeszcze więcej książek..;)

      Usuń
    2. No tak, to dobry powód ;)

      Usuń
    3. Powód dobry, ale przyznaję, żałuję.. ech..

      Usuń
  3. Nad morzem zawsze jakoś fajniej :) A jeszcze jak książki i to nad morzem, to już w ogóle :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się cieszę, że udało nam się zobaczyć, chociaż okoliczności uniemożliwiały dłuższą rozmowę ;) Jak widać, czasem nad morzem uda się spotkanie, na które w Warszawie nie ma czasu.
    Twoje zdobycze książkowe są imponujące! My kupiliśmy tylko ostatniego Findusa z fajnym plakatem do pokoju Młodego :) A idąc ze Skweru Kościuszki na dworzec natknęłam się na punkt taniej książki i nabyłam jeszcze Habsburgów wydanych przez Bellonę za dość atrakcyjną cenę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się bardzo cieszę, a uśmiech Adasia ciągle gdzieś mi się przewija w głowie ;) Właśnie, ciekawy paradoks, że udało nam się poznać tak daleko ;)
      Przyznam uczciwie, że jak na moje możliwości to dość mało..;) A te punkty taniej książki to już w ogóle działają jak zasadzki..;)

      Usuń
  5. Umieram z zazdrosci:)
    Pocieszalam sie dzis siedzac na odludnej plazy z ksiazka w reku;)
    No i spotkalas Kaye!

    Fajnie, ze spedzilas milo czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, mam nadzieję, że będzie taka okazja żeby i Ciebie spotkać :)
      Fakt, fajnie. Naprawdę potrzebowałam tych paru dni :)

      Usuń
    2. A ja sobie pomyślałam, że miło by było, gdyby Mariola "zahaczyła" o Warszawę podczas następnej bytności w Polsce :)

      Usuń
    3. Podpisuję się pod tą myślą ;) nawet brzmi jakoś znajomo, bo podobna i przez moją głowę się przewinęła :)

      Usuń
    4. W Warszawie nie bywam, ale nie wykluczam, ze kiedys sie pojawie. Wtedy na pewno dam znac :)

      Usuń
    5. Wiadomo, chodzi o jakąś okazję, jak się uda po prostu :)

      Usuń
  6. Taki lans to ja rozumiem :) I to morze, morze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, lans na czytanie ;) I morze, ach morze :) uwielbiam :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.

Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.