niedziela, 8 września 2013

"Jak wam się podoba" William Shakespeare

Bywa tak źle czasem, smutno, niewygodnie na tym świecie, że człowiek ma ochotę uciec zeń do krainy marzeń choćby na chwilę i póki trwa teatralne przedstawienie.*

Szeroka ziemia, jak teatr olbrzymi,
Smutniejsze widzom przedstawia dramaty,
Niż ten, na którym odgrywamy rolę.**


Inspiracja: Jak wam się podoba.

Bo lubię, choć tej sympatii do końca nie sposób uzasadnić. Czy chodzi o to, że jest to taka naiwna w swej treści sztuka, czy o to, że Las Ardeński ma taką moc sprawczą? Nie wiem! Ale wiem, że mi się podoba, czyli zamysł autora spełniony. W końcu to o ten dramat był oskarżany, że pisany pod publiczność. Choć doprawdy, nie wiem co w tym złego, skoro poziom trzyma, a widza, wróć!, czytelnika cieszy.

O sztuce pisał pięknie (choć jednocześnie zdradzał w swoim wstępie całą treść!) Leon Urlich, XIX- wieczny polski tłumacz Shakespeare'a. Zostawiam Was z jego cudną interpretacją. A sama wracam do lektury..

"Jest to pasterski dramat — sielanka, odgrywająca się w jakimś idealnym lesie, na łonie matki natury, której zdrowy oddech ma wszystkie choroby cywilizowanego żywota uleczyć, wszystkie wady i zepsucie naprawić, ludzi dworactwem, sztucznym życiem zgangrenowanych do zdrowia i rozumu przywrócić.

Scena z "Jak wam się podoba", Francis Hayman, około 1750 roku (źródło)
Rzecz dzieje się nie wiedzieć gdzie, a plącze jak się wam podoba albo raczej jak się podobało fantazji poety, nietroszczącego się bynajmniej o żadne w świecie prawdopodobieństwa formy. Składa się z kontrastów, świeci i żyje dowcipem, a główny interes polega na dialektyce w poglądach na ludzkość, jej sprawy, uczucia, serca i namiętności.

(..)
W pasterskiej bajce Jak się wam podoba nie trzeba szukać scen dramatycznych, ale jak w kalejdoskopie bawić się coraz nowymi barwami, które się z sobą spotykają, aby jedna podnosiła drugą. Panuje tu słowo, a nie czyn. Gdyby dziś kto na scenę dał sztukę tak swobodnie złożoną z rozmów, choćby pełnych dowcipu, nasza społeczność znużona i znękana, dla której słowo jest startą monetą, nie wysłuchałaby cierpliwie ani połowy tego marzenia, tej muzyki, tej mozaiki myśli — tak fantastycznie sklejonej.

Leon Urlich (1811-1885) (źródło)
Powieść służąca za rusztowanie jest sobie bajką o królach, o królewnach, o trzech braciach, z których jeden poniewierał drugim, gdzieś zapożyczoną i przemalowaną przez wielkiego artystę swobodnie, można by powiedzieć zuchwale — ale osnowa tu najmniej znaczy. Wszystko to bogata opona okrywa.

Jesteśmy w stolicy jakiegoś idealnego księstwa, w którym panuje książę Fryderyk, wypędziwszy swojego brata. Brat ten, jak w ogóle wszyscy wygnańcy w dramacie, schronił się do Puszczy Ardeńskiej na łono natury i znosi bardzo filozoficznie to nowe położenie, czas spędzając na przyjemnych gawędkach. Tymczasem w dawnej jego stolicy pozostała córka Rozalinda przez przyjaźń dla ciotecznej swej siostry, córki Fryderyka, bawi przy niej na dworze uzurpatora. Dramat rozpoczyna się sceną między braćmi, starszym Oliwerem i Orlandem będącym u niego na opiece. Oliwer, idąc za przykładem z góry, Orlanda rad by się pozbyć, wychowuje go na parobka i czyha na jego zgubę. Jest to, obyczajem ówczesnym, zdwojenie dramatu przez przeniesienie go w inną sferę, do czegośmy nawykli. Orlando, którego wychowanie było zaniedbane, zachował jednak w sobie moc ducha, a przy tym siłę pięści, która też do pogardzenia nie jest. Zaraz w początku dramatu, gdy brat zasadza nań siłacza, z którym się ma potykać, Orlando zabija atletę. Musi jednak natychmiast uchodzić, gdyż stary, wierny sługa Adam ostrzega go, że brat chce dla pozbycia się go spalić z nim razem dom, w którym ma nocować. On więc i stary sługa udają się razem do lasu.

Teatr Polski, inscenizacja z 1951 roku (źródło)











Wprzódy jednak przytomne są jego walce z atletą dwie księżniczki, a Rozalinda, córka wygnańca, żywo się zajmuje nieszczęśliwym młodzieńcem, który także w niej się rozmiłowuje. Prawie współcześnie z Orlandem ucieka też do tej samej puszczy wypędzona przez stryja Rozalinda, ale z nią razem uchodzi przywiązana do niej córka księcia. W lesie tym znajdują się więc wszyscy, których społeczność pozbyć się chciała, wśród pasterskiej obyczajów prostoty. Życie tu spędzają, jak przystało bohaterom sielankowym, na śpiewach, rozmowach i na sielskich biesiadach pod drzewami. Orlando, błądząc po lesie, na drzewach pisze wiersze do Rozalindy, ta, przebrana za chłopca, niepoznana, bawi się, wyciągając z niego wyznania gorących uczuć dla siebie. Sama zapoznaje się z nim w postaci pazia, ukrywa swą miłość, gdy wtem Orlando w lesie znika. Zakrwawiona chustka każe się domyślać, że go zwierz pożarł dziki.

Rozalinda mdleje i zdradza płeć swoją. W puszczy tej czarodziejskiej, wracając do stanu natury, spotykają się w końcu wszyscy. Oliwer, wyrodny brat Orlanda, wygnany przychodzi tu także i niedolą nawrócony staje się najczulszym bratem. Powietrze lasu uzdrawia i nawraca. Żałującemu za przeszłe grzechy Celia, córka księcia, jest w nagrodę przeznaczoną.

Nawraca się w końcu tchnieniem tej uzdrawiającej natury nawet książę Fryderyk, który z wojskiem ogromnym ciągnie tu, aby zabić ukrywającego się brata, spotyka na kraju lasu pobożnego pustelnika i — pełen skruchy zrzeka się dobrowolnie nieprawnie zagarniętej władzy. Las ten leczy wszystkie zachcianki, jedna wszystkie nienawiści, darzy szczęściem i spokojem. Ten las — to natura.

W tej idealnej naturze długo jeszcze potem szukano leków na choroby społeczne, wierzono w tę utopię, nie bacząc, że stan natury jest stanem zwierzęcym. Ale w tej naturze tkwiło skryte wspomnienie biblijnego Raju — odwiecznego marzenia ludzkości, tęsknoty za stanem jakimś doskonałości i błogości, leżącym niestety poza warunkami życia rzeczywistego."



*Jak wam się podoba, William Shakespeare, tłum. Leon Urlich, cytat ze Wstępu Leona Urlicha, pełen tekst dostępny tutaj
**Jak wam się podoba, William Shakespeare, tłum. Leon Urlich. akt II, scena 7

8 komentarzy:

  1. Szekspir należał do moich ulubionych dramaturgów, w czasach młodości. Czytałam, ale przede wszystkim oglądałam jego sztuki w teatrze telewizji w znakomitych obsadach i to nie raz.
    I do dzisiaj pamiętam nie tylko treść, ale aktorów, którzy główne role grali.
    Tamten teatr telewizji był na bardzo wysokim poziomie i nadawany po dzienniku a nie jak dzisiaj po serialu, czy jakimś innej miernocie.
    To było prawdziwa sztuka.
    I tego mi brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, teatr telewizji również uwielbiałam, a właśnie szczególnie ten stary :) uwielbiałam wszelkie powtórki. A Szekspira, ba, uwielbiam nadal :) Czytać sztuki, oglądać inscenizacje, inspirować.. I chyba tak z tej tęsknoty, bo też ją odczuwam, jak i Ty, tak często biegam do teatru..

      Usuń
    2. Niestety z różnych przyczyn nie mam tej możliwości, a teatru w tv też nie oglądam, gdyż przy mężu nie bardzo mogę to robić/polityk/, a prawdę mówiąc nawet nie wiem co w tv dają.

      Usuń
    3. Natanno, ja nie mam telewizora od prawie 14 lat ;) mówiłam o zamierzchłej przeszłości :)

      Usuń
    4. Dlatego masz czas.
      Ja w zasadzie od lat nic już nie oglądam, odkąd mamy Polsat/ nawiasem mówiąc wypowiedział umowę/, gdyż mąż wtedy, gdy ja bym też mogła oglądać on ogląda politykę Dlatego też mam więcej czasu na ciekawsze zajęcia.

      Usuń
    5. Nie tylko dlatego ;) ale tak, brak telewizora daje dużą oszczędność czasu. Oglądam tylko to, co naprawdę chcę obejrzeć, a że oglądanie na komputerze jest mało wygodne to naprawdę oglądam może z pięć filmów rocznie.. No, plus wizyty w kinie od czasu do czasu ;)
      Czyli nie ma tego złego ;) mąż ogląda politykę, Ty masz czas np. na czytanie :)

      Usuń
  2. Musze się wybrać na ten spektakl. Lubię Szekspira, a w Teatrze Narodowym nie byłam już ho ho i jeszcze trochę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała zobaczyć ten spektakl w Narodowym :D ach, marzenie :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.

Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.