sobota, 3 maja 2014

"Życie ukryte w słowach" Isabel Coixet

  Rzadko jest u mnie o filmach, bo i oglądam je rzadko. Książki i teatr pochłaniają mój wolny czas w większości, a przecież nie tylko wolnymi chwilami się żyje. Za mało czasu na wszystko toteż filmy są dla mnie raczej ostatecznością, gdy już jest ten swobodniejszy czas przeznaczony na pasje mola książkowego (bo absolutnie się nie przyznam publicznie, że i tak wszystkie wolne chwile poświęcam na książki i teatr, ledwie mieszcząc w tym paśmie czas na cokolwiek innego). Na Życie ukryte w słowach namówiła mnie serdeczna koleżanka. Płyta z filmem przeleżała parę dni nim w końcu sięgnęłam. Do obejrzenia filmu dojrzewam zdecydowanie dłużej niż do nawet najtrudniejszych lektur. Obraz nie zawsze do mnie przemawia, wolę jednak możliwości własnej wyobraźni. Tu nastąpiła niespodzianka. Film jest skromny w swojej wymowie, dominuje cisza, zaś słowa, które nareszcie popłyną mają niebywale silną moc. I ta skromność wtedy jest tak dobitna w ciszy dramatu, o jakim usłyszycie, że wszelka krzykliwość byłaby nie tylko nie na miejscu, ale też wyrazem braku delikatności.

Sarah Polley jako Hannah, główna bohaterka Życia ukrytego w słowach, źródło
  Tu nie wolno pisać o fabule, bo choć ogólnie jest prosta to zawiera ogromne zawiłości ludzkich losów, których detali zdradzać nie wypada, by fabuła mogła odsłaniać przed widzem te szczegóły z taką samą drobiazgowością, z jaką odważy się ją odsłonić sama Hannah, główna postać kobieca tego obrazu.

  Tutaj mówienie o emocjach ściskających za gardło nie jest żadną przesadą. One naprawdę ściskają za gardło. Film wart każdej minuty mu poświęconej.


Życie ukryte w słowach (hiszp. La vida secreta de las palabras, ang. The Secret Life of Words) – hiszpański film z 2005, reżyseria Isabel Coixet. 


Obsada
Sarah Polley: Hannah
Tim Robbins: Josef
Julie Christie: Inge
Sverre Anker Ousdal: Dimitri

8 komentarzy:

  1. Jeden z najpiękniejszych filmów, jakie widziałam. Aż mnie ciarki przeszły, jak zobaczyłam Twoją recenzję. Wspaniały, mocny, boli jak cholera. I ta scena, w której on na nią czeka pod koniec filmu.
    "Nauczę się pływać, Hanno. Obiecuję. Nauczę się pływać."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, wiesz, nie chciałam zdradzać zbyt wiele! :)
      Tak, dokładnie tak, wspaniały, mocny i boli..

      Usuń
  2. Swego czasu obejrzałam ten film w telewizji trochę z przypadku - trafiłam na moment, kiedy akurat się rozpoczynał i tak zaczęłam oglądać. Fabuła mnie zaskoczyła i pamiętam, że potem chodziłam z powidokiem całej historii. Pewne detale mi się już zamazały w pamięci, ale pamiętam (chyba z tego filmu ;)) jakieś dziwne szczegóły: scenę na początku, jak Hannah nie wzięła słuchawek i potem jej dosłowne wyłączanie się z otaczających dźwięków; huśtawki na platformie - w ogóle ten "mikroświat" na platformie mi się podobał, to połączenie kojąco-przerażającej izolacji; sympatycznego, acz niedocenionego kucharza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chodzenie z powidokiem brzmi znajomo :-) Jeśli detale Ci się zamazały to i tak pamiętasz ich bardzo wiele. Film piękny, cieszę się, że nie tylko na mnie zrobił wrażenie. Ale z tego wniosek, że już sporo osób go zna :-)
      Dla mnie ta izolacja była przede wszystkim kojąca, choć wiem, że z psychologicznego punktu widzenia jest raczej niezdrowa, przynajmniej na dłuższy okres czasu. Ale i tak całość jest niesamowicie skomponowana. Bo i Hannah żyje w swoim mikroświecie ciszy i przejście na tę platformę wydaje się czymś tak naturalnym..

      Usuń
    2. Co do tego, na ile izolacja (rozumiana jako cisza, samotność) jest szkodliwa, to chyba nie jest takie proste do stwierdzenia. Wczoraj trafiłam na jednym z blogów na wpis książki, która mnie zaintrygowała "Samotność. Powrót do jaźni." (http://agnieszkaczyta.blogspot.com/2014/05/samotnosc-powrot-do-jazni.html) - izolacja może być twórcza, jak i niszcząca. Najbardziej spodobał mi się przykład, jak inaczej wykorzystali samotność np. Jezus i Budda, a jaki efekt izolacja przyniosła w przypadku Hitlera...

      Usuń
    3. Tak wpis jest świetny! A temat istotnie intrygujący. Samotność sama w sobie ma plusy jak najbardziej o ile jest w ogóle z własnego wyboru i chęci, i w związku z tym może być twórcza. Ale tu też powiem, że wiele zależy od psychiki człowieka. Są ludzie, dla których samotność to istna tortura. Dla innych to konieczność by przetrwać. Jak ze wszystkim chyba w życiu wiele zależy od predyspozycji i upodobań jednostki. Zaś izolacja taka jak ta na platformie w dłuższym wymiarze czasu dla przeciętnej osoby może być szkodliwa..choć tu też wiele zależy. Często na tych platformach znajdują się właśnie tacy ludzie, którym ta izolacja przynosi pewną formę przyjemności.

      Usuń
  3. Widzę, że nie tylko ja polubiłam ten film. Choć "polubić" to zdecydowanie za słabe słowo by określić uczucie jakim darze ten film i emocje, które u mnie zawsze wywołuje. Fakt, to cichy, spokojny film, ale nie mozna przejsc obok niego obojetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jest więcej osób, które nie potrafiły przejść obojętnie wobec tego tytułu :-)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.

Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.