sobota, 23 czerwca 2012
Wsi spokojna, wsi wesoła..
Czyli nareszcie wakacje. Chociaż to już półmetek urlopu, ale dopiero teraz mogę odetchnąć spokojnie, poczuć, że mogę dać sobie trochę luzu, cieszyć się pobytem na wsi i kuchnią mamy Marcina. Nic to, że znowu przybiorę na wadze i będę próbowała, bezskutecznie, pozbyć się nadmiarowych kilogramów. Nic to wszystko, bo jest cudownie. Książka Człowiek, który pokochał Yngvego rozpoczęta.. Spacer po wsi, nurzanie się w gnojówce (Pestka; oczywiście już wykąpana) i unikanie ciosów Zołzy (Bruno), czyli psa rodziców, która imię nosi na moją cześć ;) zaliczone. Kot ponury siedzi w szafce. W drodze, na dowód buntu, że zabieramy go w podróż olał..wszystko ;) Ale daliśmy radę, z trójką Potworów, po raz kolejny udowadniając, że można. Z trzecim transporterem już w historii naszego podróżowania z Panem Kotem, bo ten na ogól woli zostawać w domu pod troskliwą opieką sąsiadów. Ale tym razem ponieważ chciałam mieć kilka dni spokoju, wszystkie Potwory musiały wziąć udział w eskapadzie.Bo to nie wyjazd na weekend, ale na kilka dni, a nie lubię się martwić jak Kot sobie radzi bez nas. Zatem w komplecie, z ciszą za oknem, cieszymy się urlopem ;)
To mój Czarnuch może jeździć samochodem, pociągiem, taczkami czy jakkolwiek inaczej nawet w najdalsze podróże, byle bym go nie zostawiał :)
OdpowiedzUsuńPan Kot nienawidził jeździć od początku. On też nie chce wychodzić z domu w ogóle. Czasami z przekąsem wyjdzie na balkon.. Dlatego gdy wyjeżdżamy na dwa dni to staramy się go nie męczyć. Ale jak na dłużej to już musi jechać ;)
Usuń