Najpierw było szkolenie z profilowania kryminalnego. Krótkie, ale intensywne. Zaczęliśmy od, wtedy mi się zdawało, banalnej sprawy- morderstwa sześcioletniej dziewczynki. Prowadzący podał nam szczegóły, co znaleziono, kiedy znaleziono i jak prowadzono dochodzenie. Burza mózgów jaka powstała wtedy była chyba najciekawszą w jakiej uczestniczyłam, a jednocześnie najtrudniejszą. Śmierć dziecka to nigdy nie jest łatwa sprawa, nawet gdy to zupełnie obce dziecko z zupełnie obcego mi świata. Niemniej jednak to właśnie wtedy poznałam jedną z najbardziej zagadkowych spraw kryminalnych, która nigdy nie miała znaleźć finalnego zamknięcia, w postaci ujęcia sprawcy. Śmierć małej miss, JonBenet, została wyeskploatowana przez media do cna, przemielona w każdym szczególe, wchodząc z butami w życie wszystkich członków jej rodziny, zmieniając życie w piekło.. Książka Oates wzbudza więc we mnie tysiące sprzecznych uczuć. Od obrzydzenia, że sięga po ten właśnie wątek kryminalny, po zachwyt nad jego wartością literacką, mocą, trwogą i litością, z jaką mnie ostatecznie zostawiła po lekturze..
Moja siostra, moja miłość jest oczywiście fikcją literacką, swobodnie nawiązującą do wydarzeń z 25 grudnia 1996, jakkolwiek niektórzy mogliby potraktować ją jako powieść retrospekcyjną. Zresztą, Oates nie postarała się jakoś szczególnie odseparować swojej fikcji od faktów. Drobna zmiana w nazwisku rodziny z Ramsey do Rampike, drobna zmiana imion z Patsy na Betsey, drobna zmiana faktów- zamiast małej miss, mała łyżwiarka, są aż nadto sugestią jakie okoliczności, jaka rodzina, stały się wzorem dla wydarzeń książkowych. Ale trzeba cały czas pamiętać, że to fikcja, nie retrospekcja. Problem w tym, że ta fikcja jest genialnie realna..
Powieść jest napisana w formie pamiętnika - wspomnień - relacji Skylera, starszego brata Bliss, małej łyżwiarki, która została zamordowana we własnym domu i której śmierć zmieniła na zawsze życie całej rodziny, szczególnie jednak była bardzo dramatyczna dla Skylera właśnie. Relacja na początku jest mocno chaotyczna, rozdarta, pełna emocji. Chłopak przyznaje, że próbuje być "czysty"(od narkotyków? psychotropów?), że samo pisanie wywołuje w nim różnorodne stany psychotyczne- od skrajnego załamania, przez furię do depresji i stanów lękowych. W tej historii nie ma zbyt wiele dobrego. Jest chora z ambicji matka, która pragnie przede wszystkim popularności wśród sąsiadów i która dla tej popularności jest gotowa poświęcić wszystko. Jest ojciec, który uwielbia swoją żonę i żony swoich sąsiadów.. Robi wielką karierę, pnie się po zawodowej drabinie bardzo sprawnie i bez przeszkód, roztaczając wokół siebie nimb człowieka mądrego i oczytanego, według którego homo homini lupus znaczy człowiek przyjacielem wilka.. Jest też to Dziecko, które płacze i denerwuje mamusię. Dziecko jak się wkrótce okazuje jest dziewczynką dwojga imion Edna Louise i póki co nie zyskuje aprobaty ze strony mamusi. Mamusia z tatusiem kochają swoje dzieci, ale najlepiej, żeby nie trzeba było się nimi zajmować. W domu więc jest służąca - opiekunka, która zajmuje się Dzieckiem, podczas gdy mamusia, ze swoim ulubionym jeszcze w tym czasie synkiem, jeździ na różnorodne wypady podczas których przemawia do kilkulatka o swoich niespełnionych aspiracjach łyżwiarskich.. Znamienne jest to używane w trakcie całej powieści zdrobnienie: "mamusia" i "tatuś".. Na poły ironiczne, na poły jak poważna wypowiedź małego, zatroskanego dziecka.. Bo tu dzieci są zatroskane, podczas gdy dorośli dbają o swoje sprawy, przyjemności, zdrady, popularność.. Dzieci walczą o zainteresowanie rodziców, modlą się o ich miłość, są nieszczęśliwe.. Zwrotem w akcji staje się odkrycie łyżwiarskiego talentu małej Edny Louise, zmiana jej imienia na Bliss a potem niezwykła kariera na lodzie.. Kolejne wyróżnienia, wysiłek wkładany w to, żeby nie zawieść "mamusi", ból fantomowy, problemy z moczeniem nocnym, a w finale, niczym niema kropka nad i, śmierć tego małego, nieszczęśliwego dziecka..
To jest książka z rodzaju tych, które trzeba przeczytać! Nie mogę przestać o niej myśleć..
Moja siostra, moja miłość, Joyce Carol Oates, Rebis 2011
Wpis przeniesiony z http://dziewczynazalaski.blox.pl/html
No to mam kolejną pozycję na liście "chcę przeczytać: (chyba rzeczywiście muszę taką listę zacząć spisywać, zamiast tylko gromadzić tytuły w pamięci). Wiele lat temu czytałam artykuł o małych miss i rozmaitych zakulisowych czarnych historiach - od traconego dzieciństwa po wypadki morderstw dokonywanych przez psychopatycznych wielbicieli.
OdpowiedzUsuńSpisywanie - polecam, pamięć jednak lubi tworzyć dziury :) A książka..jest niezwykła.. polecam, mimo jej ciężaru - i dosłownie i metaforycznie.
Usuń