środa, 25 stycznia 2012

przeniesione z blogu wcześniejszego -> "Wodospad"


Wyobraźcie sobie taką historię - dwoje ludzi pobiera się i zaraz po ślubie wybierają się w podróż poślubną do miejscowości Niagara Falls, gdzie mają plan zwiedzania przez cały tydzień. Po nocy poślubnej (jeszcze) Pan Młody wstaje o świcie, jeszcze przed 6:00 rano, ubiera się w pośpiechu i ciszy, żeby nie zbudzić (jeszcze) Panny Młodej. Wychodzi nerwowym, pośpiesznym krokiem z hotelu, zmierza w kierunku wodospadu, przy tarasie widokowym przyspiesza, po czym rzuca się w odmęty spadającej z hukiem wody Niagary.. Wyobraźcie sobie poranek gdy (jeszcze) Panna Młoda budzi się i nie odnajduje obok siebie świeżo poślubionego małżonka. Gdy zaczyna niespokojnie zastanawiać się co mogło spowodować jego zniknięcie. Może wstał wcześniej, bo miał ochotę na kawę na werandzie, nie chciał jej budzić, a teraz czeka na nią? Może więc ubierze się i pójdzie do niego dołączyć? Tylko jego nie ma ani na werandzie, ani w żadnym innym miejscu w hotelu.. Strażnik zaś Parku Widokowego zgłasza, że rano skoczył kolejny samobójca..

W 1900 Niagara Falls, ku konsternacji tamtejszych mieszkańców i animatorów kwitnącego przemysłu turystycznego, zyskało powszechne miano "Raju samobójców" (str. 9 "Wodospad", Joyce Carol Oates, Rebis 2005)



 Historia która wywołuje mnóstwo emocji, myśli, rozważań. Na chwilę powiedziałam sobie "stop", zanim przewinęłam stronę. Zaczęłam sobie wyobrażać- jak można rozwinąć tę historię? Przecież to raczej brzmi jak koniec historii, nie początek! A jednak Oates.. Och, ta pisarka ma moc i charyzmę i już wiem, że jej książki będą musiały stanąć na półkach naszej biblioteki (na razie są dwie ;D).

Ariah, owa Panna Młoda, która została dzień po ślubie wdową (bo czy można mnie nazywać żoną zastanawiała się Ariah.. ) przez 7 dni czekała, aż Niagara odda zwłoki jej męża. Chociaż nic nie było pewne do końca, nie było pewne, że to rzeczywiście jej małżonek skoczył tamtego dnia do wodospadu, jednak czekała w półśnie, pełna skrajnych emocji, przekonana, że jest przeklęta. Gdy w końcu ciało zostało wyłowione jej gehenna została zakończona. Mogła wracać do rodzinnej miejscowości i..żyć dalej.

Smutne, tragiczne, niczym antyczny dramat w wydaniu z lat 50-tych ubiegłego wieku. Wbrew pozorom ta historia jest początkiem wielkiej miłości, rodziny i dwupokoleniowej sagi.. Bowiem podczas 7 dni oczekiwania zainteresowanie Ariah rośnie. Pojawiają się dziennikarze, ciekawscy gapie. Wśród nich pojawia się Dirk Burnaby, który bezinteresownie postanawia chronić Ariah przed namolnymi reporterami. Potem jedzie za nią do Troy, skąd Ariah pochodzi i dokąd wróciła jako wdowa..Potem.. O, nie u Oates nie ma czegoś takiego jak "żyli długo i szczęśliwie", u Oates jest za to "żyli ciekawie" ;)

Lubię takie książki. Takie, od których muszę się oderwać, żeby nie przeczytać za szybko. Które nie mówią truizmami, choć mówią wszystko co prawdziwe i życiowe. W których nawet epizodyczna postać jest wykreowana tak wiarygodnie, że czasem zapominam, że jest fikcyjna. Które powodują, że odrywam się i myślę "wow, ależ moc! ależ książka" i pędzę po kolejny kubek kawy...

Wodospad, Joyce Carol Oates, Rebis, 2005

Wpis przeniesiony z http://dziewczynazalaski.blox.pl/html
Czytaj więcej

wtorek, 24 stycznia 2012

przeniesione z blogu wcześniejszego -> "Wrócę po ciebie"

To moja druga książka Musso, trzecia jeszcze czeka na przeczytanie. Zastanawiam się czy na tych trzech nie zakończę przygody z tym autorem, ale z tą decyzją się wstrzymam do końca lektury..


Plusami pisarstwa Musso jest niezwykła lekkość lektury - jeśli ma się głowę zajętą problemami i potrzeba odrobiny oddechu to tak, to jest idealna lektura. Nie jest ani za głęboka psychologicznie (rzekłabym ze brakuje psychologii motywacji w znaczącym stopniu), ani napisana trudnym językiem (przynajmniej te dwie dotąd przeczytane: "Będziesz tam?" i "Wrócę po ciebie"). Innymi słowy lekko łatwo i przyjemnie. Tylko z drugiej strony czy książki podejmujące się tematyki utraconej miłości, fatalizmu i krętych ścieżek decyzyjnych powinna być pisana w takim stylu?


Ale spróbuję od plusów. "Wrócę po ciebie" wraca do znajomego motywu przeżywania ponownie jednego dnia. Przyznaję, że szalenie mi się ten motyw podoba. Ma w sobie jakąś formę katharsis, możliwość zmiany niezmienianego, doprowadzenie do ładu w swoim życiu na podstawie kolejnych prób w kolejno przeżywanym tym samym dniu. Uwielbiam "Dzień świstaka", planuję lekturę "7 razy dziś", a oczywiście odcinek Archiwum X zatytułowany "Monday" nalezy do moich ulubionych.

U Musso podoba mi się to, że ten wątek jest fajnie opisany, że Ethan, którego spotkało przeżywanie owego jednego dnia w kółko, oprócz pamięci o tym jak przeżył ten dzień pierwszy czy drugi raz, ma na ciele urazy jakie odniósł podczas nich- ślady po kulach, czy siniaki. Czuje się też dokładnie tak jak by się czuł, gdyby nastąpił normalny dzień później - zmęczony, potłuczony, obolały w miejscach, w które oberwał. Plusem jest też to, że ten dzień nie jest przeżywany w kółko, w nieskończoność, a jedynie trzy razy. Jednakże to wystarczy, żeby poukładać to czego Ethan nie dopilnował, chociaż oczywiście, nie do końca.

Minusem i to ogromnym jest właśnie kwestia motywacji.. To, że Ethan chciał zmienić swoje życie, chciał się uczyć, osiągnąć coś jest dla mnie zrozumiałe. Nie rozumiem za to intencji autora odnośnie pomysłu na porzucenie przyjaciela i narzeczonej. W czym miałoby to Ethanowi przeszkadzać? Dlaczego Ethan wyszedł z założenia, że w jego życiu nie ma miejsca ani na jego ani na drugie? No i ten jego fatalizm, że na ukochaną na pewno sprowadzi śmierć - jakoś tak zgrzytało mi to wszystko przy całej fabule. Brakuje mi psychologii postaci, wyjasnienia z czego wyniknęły takie a nie inne wnioski, skąd u młodego chłopaka przekonanie, że jak porzuci całe dotychczasowe życie, łącznie z przyjaciółmi, dopiero osiągnie sukces.. ? No a jak już osiągnąl ten sukces i wszystko inne, czemu jest taki zaślepiony? Jasne, każdy człowiek przezywa moment zagubienia w swoim życiu. Tylko po co Ethanowi był ten cały sukces skoro na koniec uznał, że wyjściem z sytuacji w jakiej się znalazł jest samobójstwo? Jeśli ktoś jest tak zdeterminowany, żeby coś osiągnąć, chyba nie strzela sobie w łeb gdy to juz zrobi? Tak przynajmniej podpowiada logika. I właśnie tego mi zabrakło- głębszego wyjaśnienia motywacji Ethana. Zamiast tego jest mnóstwo niepotrzebnych szczegółow, które spokojnie można by pominąć.

Ale oprócz tego całkiem miłe czytadło :)

Wrócę po ciebie, GuillaumeMusso, Albatros 2010

Wpis przeniesiony z http://dziewczynazalaski.blox.pl/html
Czytaj więcej

poniedziałek, 2 stycznia 2012

przeniesione z blogu wcześniejszego -> Rozchmurzanie


Każdy ma swój dramat. Każdego dramat ma jego własną skalę. Dramatem dla jednego będzie kiepska praca, dramatem dla drugiego trauma z dzieciństwa, a dla innego po prostu samo życie. Wszystko zależy od skali. Bo każdy ma swoją skalę prawda? Staram się, bardzo się staram, nie trywializować z cudzej skali. To bywa trudne, bo gdy słyszę, że dla różowej blondynki dramatem jest złamany paznokieć to naprawdę, naprawdę ciężko nie trywializować.  Myślę jednak, że każdy się ze mną zgodzi,  że są takie dramaty, dla których mamy mniej więcej taką samą skalę. Śmierć bliskiej osoby, piekło dzieciństwa bitego i maltretowanego dziecka, czy dziecka z rodziny uzależnionej. To są dramaty dla których nie trzeba osobnej skali, to są prawdziwe dramaty i tyle. I każdy wie, że niezależnie od natłoku współczucia i nagromadzonej empatii dla kogoś po dramacie, ten dramat na zawsze pozostanie ciężarem jego uczestnika, bo choćby nie wiem jak bardzo wczuwać się w cudzą sytuację, nie uda nam się wczuć tak bardzo jak ta osoba. I to też jest proste, jak obsługa cepa, jak to mawiał mój dziadek. A może ktoś inny? Nie pamiętam.
Z dzieciństwa wyciągnęłam dwie ważne nauki. Nigdy nie wychodź za mąż! Bo możesz pokochać pijaka. Bo możesz zostać wdową. Z dwójką dzieci i brakiem pomysłu co dalej. Potem w ramach super pomysłów możesz te dzieci zostawić rodzicom. Mniejsza o większość, ogólnie dwie ważne zasady. Nie wychodź za mąż! I kropka. A wtedy cała reszta będzie łatwiejsza, będziesz panią samej siebie, żadnej kuli u nogi w postaci niepotrzebnych dzieci. (Tu mała dygresja - jestem z tego pokolenia, które wychowywano, że dzieci są dopiero po ślubie. Tak wiem, to naprawdę archaizm. Ba, może nawet atawizm..).  I dlatego byłam (chyba nadal jestem) racjonalizującą idealistką. Nigdy nie rozumiałam kobiet, które same się ładowały w chore związki, pozwalały się bić i maltretować mężowi, pozwalały by były bite ich dzieci.. A i oczywiście, wierzyły, że ów mąż kocha je i dzieci, bo przecież jak bije to kocha, po co miałby bić gdyby nie kochał? I jeszcze nie potrafiłam znaleźć punktu odniesienia do szaleństwa z miłości. Nawet gdy na chwilę dałam mu się ponieść w styczniu 1999 roku i żeby zaraz w lutym mieć fatalnie złamane serce. Ależ to było potwierdzające, że własnych zasad łamać nie wolno.. I więcej ich nie łamałam. Dziś należę do tego grona obrzydliwie nudnych i szczęśliwych ludzi, chociaż długo mi zajęło zrozumienie, że całe życie asekurować się nie można. Że się nie da. Choć ciężko tego odruchu wyzbyć się tak zupełnie.

I chyba dlatego znalazłam tyle wspólnego z Rebeką Schwarzt, córką grabarza. Książka gigant, którą pochłonęłam w dwa dni (dla usprawiedliwienia dodam, że przez kiepskie samopoczucie po niepotrzebnym Sylwestrze) i która, podobnie jak poprzednia książka Oates, zachmurzyła mnie. I teraz spróbuję przepędzić te chmury..
„Córka grabarza” składa się z 3 części, oraz niesamowitego Epilogu. Dziwne jest to jak bardzo poruszył mnie właśnie ów Epilog, ale nie wypada zaczynać od końca. Główną bohaterką jest tytułowa córka grabarza, Rebeka, której narodziny odbyły się w niespecjalnie korzystnych warunkach zarówno dla rodzącej jak i dla niemowlęcia – czyli na statku, dzięki któremu rodzina Schwartów zdołała wyemigrować z coraz mniej przychylnych Niemiec do Ju-Es-Ej w 1936 roku. Ojciec, Jakub, w ojczyźnie pracował jako nauczyciel, był wykształconym, szanowanym człowiekiem. Matka uwielbiała koncerty fortepianowe, była delikatną, kochającą, kruchą kobietą. W Ju-Es-Ej wszystko się skończyło. Ojciec trzymał całą rodzinę twardą ręką. Dyscyplinował ich na każdym kroku, zabronił używać ojczystego języka, teraz ich językiem był język angielski. Zamieszkali w kamiennej chatce, tuż przy cmentarzu, ponieważ Jakub otrzymał pracę grabarza. Matka przestała mówić, ponieważ nauka nowego języka szła jej bardzo opornie. Ojciec coraz częściej zaglądał do kieliszka i zmieniał się w ponurego trolla. Bracia wyrastali na chuliganów. Ale to wszystko jeszcze nie było tak wielkim dramatem. Dramat zaczął się tak naprawdę gdy reszta rodziny Schwartów, a dokładnie siostra Anny z mężem i dziećmi, również próbowali wyemigrować do Stanów i chcieli zatrzymać się na początku u Schwartów. Zaczęło się oczekiwanie i odliczanie. Oglądanie fotografii i wyobrażanie sobie jak się wszyscy pomieszczą w małej kamiennej chatce. Mimo jednak niedogodności jakie mogły zaistnieć, oczekiwano rodziny radośnie, nagle rozchmurzyło się w tej ponurej rodzinie. Cios, jakim było wycofanie statku, na którym płynęli uchodźcy z portu w Ameryce, z powrotem do bezlitosnej Europy, na zawsze pogrążył całą rodzinę w rozpaczy. I był jakby wstępem do jej końca. Najpierw kolejno odeszli z domu bracia, a później..później to już było szaleństwo ojca, gwałtowna śmierć obojga rodziców i zbyt wczesna dorosłość dla młodej dziewczyny, pozostawionej samej sobie.. Gdy potem poznajemy koleje „małżeństwa” Rebeki i jej późniejszą tułaczkę, łatwiej jest zrozumieć czemu później tak długo się asekurowała i nie pozwalała sobie na szczęście..
Oczywiście są i minusy w całej powieści. Niektóre fragmenty zdają się być przydługie. Autorka niejednokrotnie wystawia cierpliwość czytelnika na ogromną próbę zaczynając jakiś wątek by urwać w ważnym momencie i opowiedzieć go od początku. Dorastanie syna Rebeki  jest z kolei w kontekście całej historii bardzo słabo rozwinięte, jakby to był już jakiś temat poboczny, a przecież jest integralną częścią życia Rebeki. Historia z Epilogu pozostawia niedosyt. Ale i tak- warto przeczytać.

Córka grabarza, Joyce Carol Oates, Rebis, Poznań 2007

Wpis przeniesiony z http://dziewczynazalaski.blox.pl/html 
Czytaj więcej
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Autorzy

A.S.Byatt Adam Bahdaj Adriana Szymańska Agata Tuszyńska Agatha Christie Agnieszka Jucewicz Agnieszka Topornicka Agnieszka Wolny-Hamkało Alan Bradley Albert Camus Aldona Bognar Alice Hoffman Alice Munro Alice Walker Alona Kimchi Andrew Mayne; tajemnica Andrzej Dybczak Andrzej Markowski Andrzej Stasiuk Ann Patchett Anna Fryczkowska Anna Janko Anna Kamińska Anna Klejznerowicz Anne Applebaum Anne B. Ragde Anton Czechow Antoni Libera Asa Larsson Augusten Burroughs Ayad Akhtar Barbara Kosmowska Bob Woodward Boel Westin Borys Pasternak Bruno Schulz Carl Bernstein Carol Rifka Brunt Carolyn Jess- Cooke Charlotte Rogan Christopher Wilson Colette Dariusz Kortko David Nicholls Diane Chamberlain Dmitrij Bogosławski Dorota Masłowska Edgar Laurence Doctorow Eduardo Mendoza Egon Erwin Kisch Eleanor Catton Elif Shafak Elżbieta Cherezińska Emma Larkin Eshkol Nevo Ewa Formella Ewa Lach Francis Scott Fitzgerald Frank Herbert Franz Kafka Gabriel Garcia Marquez Gaja Grzegorzewska Greg Marinovich Grzegorz Sroczyński Guillaume Musso Gunnar Brandell Haruki Murakami Henry James Hermann Hesse Hiromi Kawakami Honore de Balzac Ignacy Karpowicz Igor Ostachowicz Ilona Maria Hilliges Ireneusz Iredyński Iris Murdoch Irvin Yalom Isaac Bashevis Singer Ivy Compton - Burnett Jacek Dehnel Jakub Ćwiek Jan Balabán Jan Miodek Jan Parandowski Jerome K. Jerome Jerzy Bralczyk Jerzy Krzysztoń Jerzy Pilch Jerzy Sosnowski Jerzy Stypułkowski Jerzy Szczygieł Joanna Bator Joanna Fabicka Joanna Jagiełło Joanna Łańcucka Joanna Marat Joanna Olczak - Ronikier Joanna Olech Joanna Sałyga Joanna Siedlecka Joanne K. Rowling Joao Silva Jodi Picoult John Flanagan John Green John Irving John R.R. Tolkien Jonathan Carroll Jonathan Safran Foer Joseph Conrad Joyce Carol Oates Judyta Watoła Juliusz Słowacki Jun'ichirō Tanizaki Karl Ove Knausgård Katarzyna Boni Katarzyna Grochola Katarzyna Michalak Katarzyna Pisarzewska Kawabata Yasunari Kazuo Ishiguro Kelle Hampton Ken Kesey Kornel Makuszyński Krystian Głuszko Kurt Vonnnegut Larry McMurtry Lars Saabye Christensen Lauren DeStefano Lauren Oliver Lew Tołstoj Lisa See Liza Klaussmann Maciej Wasielewski Maciej Wojtyszko Magda Szabo Magdalena Tulli Maggie O'Farrel Majgull Axelsson Małgorzata Gutowska - Adamczyk Małgorzata Musierowicz Małgorzata Niemczyńska Małgorzata Warda Marcin Michalski Marcin Szczygielski Marcin Wroński Marek Harny Marek Hłasko Maria Ulatowska Marika Cobbold Mariusz Szczygieł Mariusz Ziomecki Mark Haddon Marta Kisiel Mathias Malzieu Mats Strandberg Matthew Quick Melchior Wańkowicz Michaił Bułhakow Milan Kundera Mira Michałowska (Maria Zientarowa) Natalia Rolleczek Nicholas Evans Olga Tokarczuk Olgierd Świerzewski Oriana Fallaci Patti Smith Paulina Wilk Paullina Simons Pavol Rankov Pierre Lemaitre Piotr Adamczyk Rafał Kosik Richard Lourie Rosamund Lupton Roy Jacobsen Ryszard Kapuściński Sabina Czupryńska Sara Bergmark Elfgren Sarah Lotz Serhij Żadan Siergiej Łukjanienko Sławomir Mrożek Stanisław Dygat Stanisław Ignacy Witkiewicz Stanisław Lem Sue Monk Kidd Suzanne Collins Sylvia Plath Szczepan Twardoch Tadeusz Konwicki Terry Pratchett Tomasz Lem Tore Renberg Tove Jansson Trygve Gulbranssen Umberto Eco Vanessa Diffenbaugh Virginia C. Andrews Vladimir Nabokov Wiech William Shakespeare William Styron Wioletta Grzegorzewska Wit Szostak Witold Gombrowicz Wladimir Sorokin Wojciech Tochman Zofia Chądzyńska Zofia Lorentz Zofia Posmysz

Popularne posty

O mnie

Moje zdjęcie
Nie lubię kawy na wynos: zawsze się oparzę i obleję. Maniakalnie oglądam "Ranczo" i jeszcze "Brzydulę".Uwielbiam zimę. I wiosnę. I jesień. I deszcz. Lubię ludzi. Kocham zwierzęta. Czytam, więc wmawiam sobie, że myślę.