Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olga Tokarczuk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olga Tokarczuk. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 grudnia 2014

Jenta widzi wszystko. "Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk

Siedem ksiąg

 Księgi Jakubowe albo Wielka Podróż przez siedem granic, pięć języków i trzy duże religie, nie licząc tych małych. Opowiadana przez zmarłych, a przez autorkę dopełniona metodą koniektury, z wielu rozmaitych ksiąg zaczerpnięta, a także wspomożona imaginacją, która to jest największym naturalnym darem człowieka. Mądrym dla memoriału, kompatriotom dla refleksji, laikom dla nauki, melancholikom zaś dla rozrywki.[i]

 Ksiąg Jakubowych jest dokładnie siedem. Liczba siedem jest liczbą magiczną dla wyznawców judaizmu. Jest siedem przykazań rabinicznych. Noe wypuścił gołębicę z arki po siedmiu dniach. Na żydowskich zaślubinach odmawia się siedem błogosławieństw. Siedem Ksiąg Jakubowych nawiązuje, więc bezpośrednio do tej symboliki, podkreślając jej ważność i oddając tym samym hołd żydowskiej tradycji. Nie bez kozery można nazwać Księgi księgami historii żydowskiej, choć opowieść sama w sobie dotyczy próby ucieczki od owej żydowskości, próby przybrania innej roli zarówno religijnie jak i społecznie, a ostatecznie, jest również historią nieszczęść, jakie spadały na naród mojżeszowy.

Wielobarwna Rzeczpospolita

  Połowa XVIII wieku, Rzeczpospolita Polska, kraj wielonarodowy, wielokulturowy, wielojęzyczny. Jeszcze przed katastrofą rozbiorów, gdy polskie miasteczka i wsie pełne były różnych ludzi, różnych narodowości i wyznań religijnych i zdaje się, zgoła odmiennej tolerancji, a polszczyzna jest jakaś toporna i brzmi z chłopska. Nadaje się do opisu świata natury i co najwyżej agrikultury, ale trudno nią wyrazić sprawy skomplikowane, wyższe. duchowe.[ii] To jednak nie umniejsza jej roli w komunikacji, wszak chodzi o to, by się porozumieć. O ile oczywiście, ktoś jeszcze mówi w tym wielobarwnym kraju po polsku. Świat wydaje się być nieduży, stoi wielkim otworem dla wszystkich, jednak jak to z tym światem bywa, otwiera się i zamyka w różnym stopniu na obcość i odmienność. I tak, choć obecność Żydów w Rzeczypospolitej jest czymś absolutnie naturalnym, tak jednak uprzedzenia i podejrzliwość nie umierają z samą tylko tolerancją dla obecności judaizmu i jego wyznawców. Wraz z możliwością ich zaskarżenia o morderstwo rodzi się poczucie wyobcowania i niesprawiedliwości dziejowej. A na czyjejś niedoli ktoś inny próbuje sporo ugrać.

Nie wolno nam tu kupić ziemi, osiedlić się na stałe. Przeganiają nas na wszystkie strony, a w każdym pokoleniu pojawia się jakaś katastrofa, prawdziwa gzera. Kim my jesteśmy i co nas czeka? (..) Nachman, ty go tu sprowadź. Tego Jakuba. [iii]

  Ksiądz Benedykt Chmielowski tworzy swoje almanachy ku ogólnemu pożytkowi, by wiedza była dostępna dla wszystkich, Elżbieta Drużbacka, poznana przypadkiem staje się jego bliską przyjaciółką, z którą będzie prowadzić literackie dyskursy listowne, zaś Elisza Szor, do którego ksiądz dziekan rohatyński trafi, będzie dla niego źródłem kolejnych ksiąg i wiedzy. Przecinają się więc kolejne ludzkie ścieżki, do Eliszy Szora wędruje Aszer Rubin, a jego losy połączą się z córką Pinkasa, jedną z pierwszych wartowniczek Jakuba, na weselu syna Szora pojawia się też Nachman, najwierniejszy apostoł Jakuba. Od jednego życiorysu, do kolejnego, po nitce do kłębka, pojawia się nareszcie postać Jakuba. Jakuba Franka, autentycznej postaci, która powiodła za sobą tłumy wiernych, pragnących odmiany, oczekujących na mesjasza, w nim wreszcie, upatrujących swoich nadziei.

Obcość, jako atut?

  Jakub dostał przydomek Frank, ponieważ frank znaczy obcy. Był wśród swoich, ale jednak był obcy, opuścił kraj rodzinny i udał się do kraju sobie obcego, z obcym językiem, niezrozumiałym i trudnym. Obcość ta jest również wyczuwalna wśród jego wyznawców, nie spotykają się ze zrozumieniem pozostałych przy starych przekonaniach Żydów, są traktowani jak trędowaci, dotychczasowi znajomi wypierają się ich. A jednak ta obcość wydaje się mieć jakiś atut. Jest w byciu obcym coś pociągającego, w czym się można rozsmakować, co wydaje się jak słodycz. Dobrze jest nie rozumieć języka, nie rozumieć zwyczajów, sunąc jak duch pomiędzy innymi, którzy są dalecy i nierozpoznawalni. Wtedy budzi się szczególna mądrość – umiejętność domysłu, chwytania spraw nieoczywistych.  Budzą się też wówczas bystrość i przenikliwość. Człowiek, który jest obcy, zyskuje nowy punkt widzenia, staje się, chcąc nie chcąc, swoistym mędrcem. Kto nam wszystkim wmówił, że być swoim jest tak dobrze i tak wspaniale? Tylko obcy naprawdę rozumie, czym jest świat.[iv] Bycie obcym też w pewien sposób wyróżnia, stawia po stronie tych lepszych, mądrzejszych, wszak Jakub, jak wierzą, prowadzi ich właściwą ścieżką. A ścieżka tak jest usłana ostrymi cierniami, biedy, głodu, klęski śmierci, lat wierności, komu? Obcemu. I tylko Jenta widzi to wszystko i rozumie znacznie lepiej, niż wszyscy dookoła.


Spokojny nurt kart

 Bieg kart płynie od końca spokojnym nurtem opowieści. Wielogłosowość wprawia w zachwyt. Szczegółowe i drobiazgowe opisy strojów, wnętrz, zachowań, stwarzają złudzenie, że czytelnik przenosi się tam, do tamtej epoki i tamtych wydarzeń.
  Zapisane na ostatnich stronach słowa wywołują drżenie. I zostaje czytelnik z tą grubą księgą w dłoniach sparaliżowany, niezdolny do ruchu. Zeszyt jest pełen notatek, głowa pełna myśli. Właściwie, pozostaje wrażenie, że przeczytało się już w życiu wszystko. I jeszcze, że nie przeczytało się tak naprawdę nic. Uczucie entuzjazmu jak u małego dziecka przed kolejną magią świąt Bożego Narodzenia, jak u odkrywcy przed nowym nieznanym lądem, jak przed pierwszym pocałunkiem. Czysta, jaskrawa radość. Nie do okiełznania.

(..) są cztery rodzaje czytelników. Jest czytelnik gąbka, czytelnik lejek, czytelnik cedzidło i czytelnik sito. Gąbka wchłania w siebie wszystko, jak leci; jasne jest, że potem dużo z tego pamięta, lecz nie umie wydobyć najważniejszego. Lejek – przyjmuje jednym końcem, drugim zaś wszystko, co przeczytane z niego wylatuje. Cedzak przepuszcza wino, a zatrzymuje winny osad; ten w ogóle nie powinien czytać i lepiej, żeby zajął się rzemiosłem. Sito zaś oddziela plewy, żeby otrzymać najlepsze ziarno[v].

 Bądźcie jak sito.






Słownik dla leniwych:




[i] Pełen tytuł powieści
[ii] Księgi Jakubowe, Olga Tokarczuk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, Sstr. 767-766
[iii] Tamże, str. 795-794
[iv] Tamże, str. 375-374
[v] Tamże, str. 749-748
Czytaj więcej

poniedziałek, 22 września 2014

Książkowe premiery jesieni: październik. Czyli o tym, czego wyczekuję niecierpliwie

Polskie wydawnictwa literackie najwyraźniej bardzo dobrze to rozumieją, że są takie mole książkowe, jak ja, które uwielbiają jesień, szczególnie za długie, sprzyjające czytaniu wieczory. Pewnie dlatego, to co zaplanowały na najbliższe miesiące, sprawa, że mam przyspieszony puls. Zdecydowanie króluje Wydawnictwo Literackie, które zapowiada ogromną i bardzo intrygującą powieść Olgi Tokarczuk Księgi Jakubowe.



Nie jestem wielką admiratorką prozy Tokarczuk, znam zaledwie jedną powieść i zbiór opowiadań, w związku z czym wcale nie mam pewności, że Księgi Jakubowe to będzie właśnie to. Jednakże przekonuje sam tytuł, opis, oraz zachęcająca ilość stron - prawie tysiąc! Co mogłoby być niemałą ucztą, o ile wyczekiwana książka okaże się tak dobra, jak to przedstawia w opisie wydawca:
Niemal tysiąc stron, kilkadziesiąt wątków i postaci — Księgi Jakubowe imponują literackim rozmachem,  wielością poziomów i możliwych interpretacji. Olga Tokarczuk pełnymi garściami czerpie z tradycji powieści historycznej, poszerzając jednocześnie jej granice gatunkowe. Z ogromną dbałością o szczegóły przedstawia realia epoki, architekturę, ubiory, zapachy. Odwiedzamy szlacheckie dwory, katolickie plebanie i żydowskie domostwa, rozmodlone i zanurzone w lekturze tajemniczych pism. Na oczach czytelników pisarka tka obraz dawnej Polski, w której egzystowały obok siebie chrześcijaństwo, judaizm, a także islam. (źródło; zdjęcie okładki pochodzi z tego samego źródła). W każdym razie niezależnie od tego, jaki będzie wynik lektury, wiem, że muszę ją przeczytać.

Kolejnym smaczkiem, jaki zapowiada WL jest powieść nagrodzona Bookerem, o czym dowiedziałam się zanim książka w ogóle została zaplanowana do przetłumaczenia ( i ciesze się, że wyjdzie nakładem WL właśnie)  na jednym z ulubionych blogów, czyli bezszmerze, już wtedy żałując, że przyjdzie mi czekać na nią tak długo! A mowa o powieści Eleanor Catton Wszystko, co lśni, powieści równie monumentalnej co Księgi Jakubowe Olgi Tokarczuk. Fabuła ma nas cofnąć do lat 60. XIX wieku, a przenieść do Nowej Zelandii, gdzie właśnie wybuchła gorączka złota. Sam temat gorączki złota średnio mnie interesuje, zachwalanie jakoby powieść łączyła w sobie elementy zarówno klasycznej powierci wiktoriańskiej jak i literackiego thrillera działają na mnie raczej zniechęcająco niż odwrotnie, to jednak, ponieważ ciekawość tej powieści narastała we mnie od prawie roku czasu, czuję, że nie mogłabym jej sobie odpuścić. Czytane dotąd relacje na jej temat są pełne zachwytów, chwali się umiejętność łączenia powieści historycznej z przygodową, kryminału z opowieścią o duchach, w związku z czym ciężko przejść wobec tego tak po prostu obojętnie. Szczególnie, że mam ciągle jedenaście dni urlopu do wykorzystania i jakieś takie silne przeczucie, że część z nich przeznaczę na samo czytanie, bez konieczności przerywania lektury, bez skrępowania dzikim tłumem w pociągu, bez przymusu zamykania książki w najciekawszym momencie. Aż brzmi niewiarygodnie.

WL jest dla mnie cennym wydawnictwem także z tego powodu, że ciągle wydaje i popularyzuje postać Sławomira Mrożka. Jestem bardzo ciekawa i wyczekuję niecierpliwie książki wspomnieniowej o Mrożku, w której mają być zawarte wypowiedzi na jego temat wszystkich tych, którzy go znali, współpracowali z nim, a wreszcie przyjaciół i bliskich mu osób. Szczególnie jestem ciekawa konfrontacji tych wspomnień z książką biograficzną Małgorzaty Niemczyńskiej Mrożek. Striptiz neurotyka, bowiem już zapowiada się, że Mrożek w odsłonach może pokazać zupełnie inne cechy charakteru słynnego ponuraka, niż to przedstawiła Niemczyńska. A w każdym razie masę przeciwstawnych cech, mogących prowokować wrażenie, że albo Mrożek był niezłym aktorem, albo naprawdę ciężko jest go oceniać jednoznacznie. Tak czy inaczej postać Mrożka, nadal fascynująca i wywołująca ciągle sporo zainteresowania jest mi ogromnie bliska, niezależnie od tego, co może wyłonić się z tych wspomnień. Co ciekawe, falę zainteresowania wywołała książka Niemczyńskiej, a dziś, przy ponownej lekturze, jestem pewna, że postrzegałabym zarówno książkę, jak i jej bohatera, zupełnie inaczej. Niemniej, to dzięki Niemczyńskiej wróciłam do opowiadań Mrożka, a potem to już wpadłam jak śliwka w kompot w jego listy, dzienniki, eseje i sztuki i ciągle lubię do Mrożka wracać (literacko i teatralnie; wstydzę się publicznie przyznawać ile razy widziałam Tango). (źródło zdjęcia okładki)

Rzecz oczywista największym moim zainteresowaniem cieszą się premiery polskich książek. I tak oprócz nowej powieści Tokarczuk i wspomnień o Mrożku, wyczekuję jak kania dżdżu zapowiadanej nowości sygnowanej nazwiskiem Jacka Dehnela. Znam opinie i przekonanie niektórych recenzentów/czytelników, jakoby Dehnel był przeceniany i zmanierowany i trudno i darmo, choć uważam, że każdy ma prawo do swojej opinii tak zgadzać się z nimi nie muszę. Lubię wszystko, co dotąd przeczytałam, lubię czytać ponownie i lubię zakładać, że wszystko inne, co wyjdzie spod jego pióra będzie na mnie działało dokładnie tak samo. Zapowiadana przez W.A.B. powieść to Matka Makryna, która będzie miała swoją premierę dopiero pod koniec października, ale jest szansa, że doczekam w miarę cierpliwie, przeznaczając czas wreszcie na czekającą spokojnie na półce Niewidzialną koronę Cherezińskiej, a następnie na dwa opasłe tomiszcza wspomniane we wpisie powyżej. W.A.B. opisuje temat najnowszej powieści Dehnela krótko i treściwie: 

Matka Makryna to monolog przeoryszy klasztoru bazylianek  w Rzymie, matki Makryny Mieczysławskiej.
W latach 40-tych XIX wieku stała się obiektem fascynacji i uwielbienia polskiej emigracji i europejskiej prasy, kiedy opowiedziała o prześladowaniach, jakie spotkały ją ze strony władz rosyjskich. Sięgnęła szczytów władzy, zarówno świeckiej jaki kościelnej. (źródło; zdjęcie okładki pochodzi z tego samego źródła)

   Ku mojemu zaskoczeniu najnowsza powieść Magdaleny Tulli ma być wydana przez wydawnictwo Znak Literanova (a jak wiadomo Znaku to ja nie lubię i nie będę przestawać wytykać najbardziej aspołecznej książki w rzekomo społecznej misji, czyli Bezdomnej, dopóty mi tchu starczy), co psuje mi trochę szyki w szykanowaniu i bojkotowaniu wydawnictwa. Już Beksińskimi "napsuli" mi krwi, a teraz proszę, najnowsza Tulli, już zapowiadana jako najlepsza powieść autorki, ma być wydana właśnie u nich! Obawiam się, że może dojść do kompromitacji i trzeba się będzie ze Znakiem pogodzić, przynajmniej na moment zakupu Szumu. A potem wrócić grzecznie do bojkotu i szykan, ewentualnie przyznać, że każdy z nas popełnia błędy, prawda? Albo  ostatecznie pogodzić się z tym, że wydawca też musi na czymś zarobić, żeby wydać powieści mniej bestsellerowe, jak Tulli na przykład (żal i złamane serce). W każdym razie nowa powieść Magdaleny Tulli zapowiada się równie intensywna emocjonalnie, jak i Włoskie szpilki, oraz w równie skondensowanej formie, na zaledwie 192 stronach. Jeżeli będzie to treść równie potężna jak Włoskie szpilki to i przy 90 stronach Magdalena Tulli wbiłaby mnie w fotel ponownie (ciekawa metafora swoją drogą, bo oczywiście nie mam fotela w ogóle). Enigmatyczny opis wydawcy tylko podsyca takie podejrzenie, aczkolwiek nauczona doświadczeniem wiem, że takie opisy trzeba dzielić najmniej na trzy, a najlepiej w ogóle ich nie czytać. (źródło zdjęcia okładki).

Nie chciałabym, żeby mnie posądzano tylko o literaturę poważną, w związku z czym spieszę donieść, że najintensywniej to ja i tak czekam na kontynuację Czarownicy piętro niżej, czyli na Tuczarnię motyli. Nie pomyli się ten, kto będzie mnie podejrzewać o uwielbienie dla Marcina Szczygielskiego, pomyłką będzie jednak założenie, że książka mnie interesuje tylko ze względu na jego nazwisko. Oczywiście, nie będę nawet udawać, że wszystko, co napisze Marcin Szczygielski na pewno przeczytam, nawet jeżeli przyjdzie mu do głowy taka fantazja, żeby napisać o sposobie wyrabiania cementu, istotne jednak jest również to, że ja autentycznie lubię książki dla dzieci. Ponieważ nie mam wymówki w postaci dzieci własnych, którym to mogłabym udawać, że czytam wszystkie te książki, toteż nie udaję, a przyznaję wprost: naprawdę lubię. Jeżeli zaś fabuła stworzona jest w tak interesujący sposób, jak to wyczynia z historiami dla młodszego odbiorcy Szczygielski, to czerpię z takiej lektury jeszcze większą przyjemność. Dość dodać, że Czarownica piętro niżej podobała mi się tak bardzo, że już po lekturze liczyłam na kontynuację. A z opisu wydawnictwa Bajka, któremu staram się zawierzyć, można łatwo się przekonać, że dokładnie tyle można się spodziewać:
   Spotkacie w tej książce dobrych znajomych z „Czarownicy piętro niżej”: Maję, ciabcię, Monterową, Marka i gadającego kota. Jednak nie zabraknie też niespodzianek! Wkrótce po przyjeździe Majki do Szczecina okaże się, że ciabcia nie jest wiekową staruszką, a Monterowa…  
   Ale tego na razie nie zdradzimy! Powiemy tylko, że Maja wpadnie (dosłownie!) w sam środek toczonej przez setki lat wojny motylołaków, pozna carycę, cesarza, króla i diuka oraz... stanie na czele rewolucji. Przy okazji rozwiąże kryminalną zagadkę (ktoś ukradł Zdradliwe Lilie!) i natrafi na ślad kolejnych magicznych wskazówek pozostawionych przez jej zaginioną prapraprababcię Ninę…

Uff, sporo jak na jedne, nawet przedłużone zimowe ferie, a to i tak zaledwie część tej historii.
Będzie strasznie, zabawnie i ciekawie… A jeśli nie – to niech nas larwa pożre!
(źródło; zdjęcie okładki pochodzi z tego samego źródła)

Oczywiście, to nie wszystkie tytuły, na jakie czekam. To są tylko książki października! A przecież po nim jest piękny listopad, po którym nastąpi pełen wolnych dni grudzień.. Ach, pięknie się jesień i zima przedstawiają!

Wiem, że na Wszystko co lśni czeka też parę osób, ba, kilka już z tego co widzę nawet czyta przedpremierowe egzemplarze. Ciekawa jestem, czy Wy też czekacie na któryś z wymienionych tytułów? A może podrzucicie jakieś swoje typy? 


Czytaj więcej
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Autorzy

A.S.Byatt Adam Bahdaj Adriana Szymańska Agata Tuszyńska Agatha Christie Agnieszka Jucewicz Agnieszka Topornicka Agnieszka Wolny-Hamkało Alan Bradley Albert Camus Aldona Bognar Alice Hoffman Alice Munro Alice Walker Alona Kimchi Andrew Mayne; tajemnica Andrzej Dybczak Andrzej Markowski Andrzej Stasiuk Ann Patchett Anna Fryczkowska Anna Janko Anna Kamińska Anna Klejznerowicz Anne Applebaum Anne B. Ragde Anton Czechow Antoni Libera Asa Larsson Augusten Burroughs Ayad Akhtar Barbara Kosmowska Bob Woodward Boel Westin Borys Pasternak Bruno Schulz Carl Bernstein Carol Rifka Brunt Carolyn Jess- Cooke Charlotte Rogan Christopher Wilson Colette Dariusz Kortko David Nicholls Diane Chamberlain Dmitrij Bogosławski Dorota Masłowska Edgar Laurence Doctorow Eduardo Mendoza Egon Erwin Kisch Eleanor Catton Elif Shafak Elżbieta Cherezińska Emma Larkin Eshkol Nevo Ewa Formella Ewa Lach Francis Scott Fitzgerald Frank Herbert Franz Kafka Gabriel Garcia Marquez Gaja Grzegorzewska Greg Marinovich Grzegorz Sroczyński Guillaume Musso Gunnar Brandell Haruki Murakami Henry James Hermann Hesse Hiromi Kawakami Honore de Balzac Ignacy Karpowicz Igor Ostachowicz Ilona Maria Hilliges Ireneusz Iredyński Iris Murdoch Irvin Yalom Isaac Bashevis Singer Ivy Compton - Burnett Jacek Dehnel Jakub Ćwiek Jan Balabán Jan Miodek Jan Parandowski Jerome K. Jerome Jerzy Bralczyk Jerzy Krzysztoń Jerzy Pilch Jerzy Sosnowski Jerzy Stypułkowski Jerzy Szczygieł Joanna Bator Joanna Fabicka Joanna Jagiełło Joanna Marat Joanna Olczak - Ronikier Joanna Olech Joanna Sałyga Joanna Siedlecka Joanna Łańcucka Joanne K. Rowling Joao Silva Jodi Picoult John Flanagan John Green John Irving John R.R. Tolkien Jonathan Carroll Jonathan Safran Foer Joseph Conrad Joyce Carol Oates Judyta Watoła Juliusz Słowacki Jun'ichirō Tanizaki Karl Ove Knausgård Katarzyna Boni Katarzyna Grochola Katarzyna Michalak Katarzyna Pisarzewska Kawabata Yasunari Kazuo Ishiguro Kelle Hampton Ken Kesey Kornel Makuszyński Krystian Głuszko Kurt Vonnnegut Larry McMurtry Lars Saabye Christensen Lauren DeStefano Lauren Oliver Lew Tołstoj Lisa See Liza Klaussmann Maciej Wasielewski Maciej Wojtyszko Magda Szabo Magdalena Tulli Maggie O'Farrel Majgull Axelsson Marcin Michalski Marcin Szczygielski Marcin Wroński Marek Harny Marek Hłasko Maria Ulatowska Marika Cobbold Mariusz Szczygieł Mariusz Ziomecki Mark Haddon Marta Kisiel Mathias Malzieu Mats Strandberg Matthew Quick Małgorzata Gutowska - Adamczyk Małgorzata Musierowicz Małgorzata Niemczyńska Małgorzata Warda Melchior Wańkowicz Michaił Bułhakow Milan Kundera Mira Michałowska (Maria Zientarowa) Natalia Rolleczek Nicholas Evans Olga Tokarczuk Olgierd Świerzewski Oriana Fallaci Patti Smith Paulina Wilk Paullina Simons Pavol Rankov Pierre Lemaitre Piotr Adamczyk Rafał Kosik Richard Lourie Rosamund Lupton Roy Jacobsen Ryszard Kapuściński Sabina Czupryńska Sara Bergmark Elfgren Sarah Lotz Serhij Żadan Siergiej Łukjanienko Stanisław Dygat Stanisław Ignacy Witkiewicz Stanisław Lem Sue Monk Kidd Suzanne Collins Sylvia Plath Szczepan Twardoch Sławomir Mrożek Tadeusz Konwicki Terry Pratchett Tomasz Lem Tore Renberg Tove Jansson Trygve Gulbranssen Umberto Eco Vanessa Diffenbaugh Virginia C. Andrews Vladimir Nabokov Wiech William Shakespeare William Styron Wioletta Grzegorzewska Wit Szostak Witold Gombrowicz Wladimir Sorokin Wojciech Tochman Zofia Chądzyńska Zofia Lorentz Zofia Posmysz

Popularne posty

O mnie

Moje zdjęcie
Nie lubię kawy na wynos: zawsze się oparzę i obleję. Maniakalnie oglądam "Ranczo" i jeszcze "Brzydulę".Uwielbiam zimę. I wiosnę. I jesień. I deszcz. Lubię ludzi. Kocham zwierzęta. Czytam, więc wmawiam sobie, że myślę.