1) Szlajam się po jakichś dziwnych miejscach i wracam ubłocona.
2) Okupuję widownię Teatru Narodowego.
:)
Czytaj więcej
![]() |
gdzieś w Bieszczadach, okolice Sanoka i Sanu (tzw. offroad) |
2) Okupuję widownię Teatru Narodowego.
3) Odkrywam nareszcie swój miesięcznik (bo dotąd to żadnych czasopism, gazet, miesięczników czy innych periodyków czytać nie potrafiłam, bo za lakoniczne i nie, nie lubię krótkich form) i się zaczytuję:
4) Oglądam po raz kolejny Tango Teatru Telewizji, bo musiałam niestety zrezygnować z zaplanowanego już spektaklu lutowego (serce ciągle mi krwawi na samą myśl) w związku z kolejnym wyjazdem służbowym (ale przejazd przez San był świetny).
5) Piszę o Balladynie w Narodowym od jakiegoś tygodnia..Może kiedyś skończę?
6) Razem z Potworami ubolewam nad odchodzącą zimą. Brak śniegu nie cieszy żadne z nas, Bruno wtula się w resztki zasp, jakie jeszcze można u nas znaleźć, Pestka je namiętnie rozkopuje, ale wszyscy chodzą markotni. To nie tak miało być. Jasne, kochamy wiosnę, ale najbardziej po naprawdę długiej i naprawdę srogiej zimie.
![]() |
jakieś dwa tygodnie temu... |
7) I cóż, robię masę innych codziennych, nudnych rzeczy, które każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu, wykonać musi. Ot proza. Toteż gdy już czasami padnę na pysk to szczerze mówiąc omijam (wzrokiem, bo gdzież by tam się ruszać) komputer szerokim łukiem. Ba, najchętniej udaję, że on w ogóle nie istnieje.
Co nie zmienia faktu, że jak już go odpalę, pierwsze co robię, to zaglądam na blogi książkowe. W końcu to podstawa funkcjonowania mola książkowego w sieci.
:)