
Pamiętam dawne swoje czytelnicze
czasy, gdy albo szczęście do tytułów, albo zachłanność
czytelnicza, powodowały, że wszystko mnie wciągało maksymalnie
swoją fabułą. Potrafiłam prowadzić wózek z najmłodszą siostrą
i czytać, iść przez ulice i czytać, wchodzić do wanny i czytać
nie zwracając uwagi na coraz zimniejszą wodę.
To
są naprawdę odległe czasy. Nie wiem na ile to coś we mnie się
zepsuło, na...