Skandowałam ten wierszyk jako mała dziewczynka. Był przerażający i jednocześnie przynosił ze sobą jakiś przyjemny dreszczyk oczekiwania. Że może w tym czarnym, czarnym domu nie będzie wcale czarna, czarna trumna.. Ale finał był zawsze taki sam. Czerń zalewająca wszystko i najbliższa jej w rodowodzie - śmierć.
Gdy ten wierszyk we wspomnieniach Alicji Tabor również przewija się niczym jakieś dziwne ostrzeżenie, odczuwałam podobnie jakiś przerażający, ale i przyjemny dreszcz - oczekiwania, na ciąg dalszy fabuły, na więcej informacji z jej przeszłości, na rozwiązanie zagadki. Apetyt narastał w miarę czytania kolejnych stron i do ostatniej, był ciągle zaostrzony.
Alicja Tabor jest dziennikarką od spraw beznadziejnych. Zajmuje się dzieciobójczyniami, domowymi mordercami, rozmawia z nimi zainteresowana ich wersją wydarzeń. Słucha, nawet gdy sama ocenia rozmówcę surowo. Ma w sobie jakąś niezwykłą siłę przebicia do rozmów z takimi ludźmi, z tego też powodu szybko dostaje przezwisko Alicja Pancernik. I podobne zlecenia. Gdy zatem w Wałbrzychu giną bez śladu małe dzieci, zostaje wysłana przez swoją redakcję w celu przygotowania reportażu w tym temacie. Jednak Alicja nie korzysta z możliwości pobytu w hotelu, jaki jest gotowa jej opłacić redakcja, ponieważ, choć nikt z jej współpracowników o tym nie wie, Alicja ma gdzie zamieszkać w Wałbrzychu. Stoi tam opuszczony od czasu śmierci jej ojca, pusty, pełen wspomnień i duchów, dom, do którego klucz nosiła przy sobie przez cały czas. Choć nie była w Wałbrzychu już od ponad dwudziestu lat.
Prowadząc wywiady z opiekunami zaginionych dzieci - małej Andżeliki, Patryka z elfimi uszami i Kalinki, nieszczęsnego owocu kazirodczej miłości - Alicja mimowolnie przeżywa jeszcze raz własne dzieciństwo. Niezwykłą więź z siostrą, wiecznie nieobecnego ojca, poszukiwacza skarbów i brak śladu po matce, o której nic nie wie i której istnienia nie może w ogóle sobie przypomnieć. Jednak musiała istnieć jakaś matka, jakaś historia z nią związania, tyle, że Alicja nie wie, co mogło się z nią stać. Odkrywając zatem kolejno zagadki zaginięć dzieci, oraz zagadkę własnego dzieciństwa i pochodzenia, Alicja przekracza drugą stronę lustra. Tam kotojady są prawdziwe, zło panoszy się jak panisko, a złowieszcze proroctwa wypływają z ust kociar. I bluzgi, wieczne, nienapasione bluzgi, które muszą znaleźć ujście.
Narracja zabiera nas ze świata rzeczywistego, w którym przebywamy z dziennikarką, do krainy niby czarów, niby ułudy, jakby uzależnionej od kąta spojrzenia. Rzeczywistość staje się płynną magmą, która łatwo przybiera formę odrealnioną. Gdy jednak jest zwykłą rzeczywistością, odziera nas ze złudzeń. Świat jest pełen głupoty, nienawiści i nietolerancji. Nie ma w nim nic różowego. Matki sprzedają swoje dzieci, krzywdzą swoje dzieci, ludzie nienawidzą wszelkiej odmienności, płoną schroniska dla zwierząt. Rzeczywistość magiczna pozwala przez chwilę się łudzić, że to jakaś nieznana nam zła siła zawładnęła człowiekiem, powołując do życia potwora, bestię. Że tak naprawdę nie ma w człowieku tego dawnego człowieka, że to zło nim rządzi, że nosi w sobie kotojady. Prawda jest jednak taka, że winien jest zawsze tylko człowiek i w poczuciu tej winy z ogromną ulgą szuka innego winowajcy..
Niezwykła powieść. Ni to horror, ni to kryminał, ni to realizm magiczny. Nawet nie chcę próbować ubierać ją w formę gatunkową. Świetnie napisana, ciekawie skonstruowana, prowadzi czytelnika z taką samą ogromną ciekawością, w jaką go wprowadziła od pierwszej strony. Dobra, mocna, polska proza. Poproszę więcej!
Ciemno, prawie noc, Joanna Bator, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012
Intrygująca, warta poszukania. Dopisuję do listy.)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, bo to naprawdę ciekawa książka :)
UsuńTo ja podobnie jak Natanna dopisuję książkę do listy. Z twórczości Joanny Bator czytałam tylko "Piaskową górę". Wrażenia miałam bardzo dobre, choć bohaterowie bardzo mnie drażnili, jacyś tacy niesympatyczni :)
UsuńO jak fajnie, rośnie grono chętnych czytelniczek ;)
UsuńJa właśnie mam w planach "Piaskową górę" i jej kontynuację, jestem mocno zaintrygowana pisarką :) A tutaj bohaterowie.. no też momentami są niesympatyczni, dziwni, może nawet też drażniący nieco, ale są też intrygującymi bohaterami, więc te odczucia są rekompensowane ciekawą fabułą :)
"Ciemno, prawie noc" przeczytam koniecznie, bo Joanna Bator to jedna z najlepszych polskich pisarek. "Piaskowa góra" jest genialna, tak więc "Ciemno, prawie noc" nie może być wiele gorsza. Tym bardziej, że słuchałam fragmentów w radiowej Trójce i wiem czego się spodziewać.
OdpowiedzUsuńTylko mi zaostrzasz apetyty na "Piaskową górę" :) Fragmentów nie słuchałam, ale książka od dłuższego czasu mnie wabiła, fakt, musiała poczekać trochę na półce, ale była na liście pierwszych do zdjęcia z tej półki oczekujących :)
UsuńEch czy mi się kiedyś uda zamknąć mój książkowy plan inwestycyjny, jak tu co rusz znajduję coś nowego do dopisania...
OdpowiedzUsuńWiesz.. no zawsze możesz omijać blogi książkowe :)
UsuńW sumie omijam,ale Twojego jakoś ominąć się nie da.
UsuńW sumie omijam,ale Twojego jakoś ominąć się nie da.
Usuń:**
Usuńmiałam podobne wrażenia, niesamowita książka, niesamowita pisarka. czytałam i "piaskową górę" i jej kontynuację, i powala mnie jej umiejętność opowiadania historii. czekam z niecierpliwością na więcej.
OdpowiedzUsuńo tak, właśnie ta umiejętność opowiadania (i tworzenia!) historii jest u autorki niezwykła. Aż się cieszę, że mam przed sobą jeszcze dwie jej książki :)
UsuńNazwisko autorki, tytuł ani okładka nie zachęciłyby mnie do sięgnięcia po tę książkę. Twoja recenzja odwrotnie. Na pewno nie teraz, ale zapisałem, i na pewno kiedyś. Mam tylko nadzieję, iż po lekturze będę mógł powiedzieć "dobre, bo dobre", a nie "dobre, bo polskie" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
O, serce roście na takie miłe słowa :) A ja mam z kolei nadzieję, że powiesz, że to jest po prostu podwójnie dobre ;)
UsuńPozdrawiam równie serdecznie :-)
Dziękuję Ci za tę recenzję:) O książce niby głośno, ale przeczytałam tak sprzeczne opinie, że się pogubiłam... Trzeba sięgnąć samemu, ale teraz wiem, że warto...
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńTak, sięgnąć warto. Chociażby po to by ocenić pod kątem własnych upodobań :)