Joanna Fabicka, przez serię o Rudolfie Gąbczaku, kojarzyła mi się jedynie z uśmiechem. Jednakże fabuła Second hand nie wywołuje uśmiechu, w każdym razie nie w ogólnym ujęciu. Bo jak owszem jest parę scen nieco komicznych, tak ogólny jej wydźwięk jest przerażająco smutny, tchnący beznadzieją powtarzanej w każdym pokoleniu kobiet, niczym mantry, ostatecznej przegranej na loterii życia. Czy taki los spotka również Femi, najmłodsze pokolenie?
Femi to dziwne dziecko. Rośnie jak nie przymierzając drożdże, szybko i na wyrost, przelewa się z miski swojego ciała, wystaje paluchami zza małych skarpetek. Dziwne dziecko i jeszcze to imię, jak skaranie boskie, kto je w ogóle wymyślił? Femi nie wie kim są jej rodzice, otoczona trzema ciotkami - nie ciotkami, które dźwigają bagaż własnych klęsk życiowych, przelewając frustrację na dziewczynkę. Celuje w tym przede wszystkim Celina, która nie oszczędza Femi, nie stosuje dyplomatycznych uników jak Edzia, czy Marlenka, ale wali z grubej rury, że takie dziecko to tylko w szafie zamknąć. Pewnie życie Femi byłoby jeszcze gorsze gdyby nie Jovanka, ukochana przyjaciółka, do której trzeba przez gęsie zasieki się przedostawać, walczyć z kuprami, dziobami i pierzem, ale ta przeprawa zawsze jest warta zachodu. Bo Jovanka pachnie placuszkami, jest przemiła i można jej mówić wszystko co tylko niesie ze sobą nieszczęśliwa mała dusza, wszystkie skrajne emocje, przelewające się jak w przepełnionej butli, która zdaje się, za chwilę uleje się, straci bezcenną zawartość.
Każda z ciotek ma swoje tajemnice i swoje przeżycia. Najmłodsza, Marlenka nieszczęsnego Bodzia, który kocha ją miłością zachłanną, ogromną i niemalże samobójczą. Najstarsza, Edzia, dźwigająca swój ciężar karlicy, którą wszyscy traktują jako podgatunek, istotę, która nie może uważać, że ma te same prawa co inni ludzie, starająca chować się sama w sobie, żeby jeszcze bardziej się zmniejszyć, skurczyć, zniknąć. Żeby już jej nie dostrzegano. I Celina, która młodość przehulała na estradzie, po ucieczce od męża, po której to młodości zostało jedyne dziecko Marii, Marlenka. Maria, siostra Edzi i Celiny, dawno temu zbiegła z kraju, by w Hiszpanii spróbować złamać ten przeklęty krąg nieszczęść. I udaje się jej to spektakularnie, gdy wreszcie podejmuje się powrotu do Polski.
Dziwne dziecko, dziwna książka, dziwne dziwy. Kalejdoskop obrazów i życiorysów. Pięknie napisana, piękne skonstruowana, choć momentami może wywierać wrażenie chaosu, szaleństwa, ale tak, to szaleństwo, o tak, ma metodę. Zgrabnie skonstruowana historia trzech pokoleń kobiet, trzech pokoleń smutku, biedy i niedoli na każdym kroku, chwilami przypominająca realizmem magicznym i sposobem nawarstwiania życiorysów Sto lat samotności Marqueza, jest nie tylko obrazkiem polskiej, podupadłej wsi w okresie zmierzchu PRLu ale również próbą zakończenia tego błędnego koła nieszczęść, które być może, zainauguruje ta mozolna wspinaczka Femi. Choć smutna, to jednak piękna to opowieść. Trudno się od niej oderwać, trudno odłożyć choć na minutę. Skutkuje przegapieniem przystanku w pociągu, spóźnieniem się na tramwaj i zatraceniem w jej rzeczywistości. Nie muszę chyba dodawać, że gorąco polecam?
Second Hand, Joanna Fabicka, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2013
bo wszystko dobre co się dobrze kończy :) ostatnio oglądałam dr T. Pierwszy raz od początku do końca i aż mi się micha uśmiechnęła jak zobaczyłam płeć dziecka na końcu :) przerwanie złej passy, zmiana kolei losu, jakkolwiek byś tego nie nazwała :)
OdpowiedzUsuńA wszystko co złe w końcu mija :) Nie wiem co to dr. T :) Ale wiesz, jeśli to jakiś program/serial to oczywiste, że nie wiem :)
UsuńDr T i kobiety, film z Richardem Gerem :)
UsuńA to muszę obejrzeć :)
UsuńNaprawdę przegapiłaś przystanek czy to taka figura retoryczna? ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę chętnie przeczytam, jak tylko znajdę w bibliotece. Pewnie niedługo znajdę, bo mam dobre biblioteki :)
Naprawdę :) Ale z Ochoty dojazd do mnie do biura nie jest aż taki zły, więc się już nie wracałam :) Byłam już przy końcu książki i nie mogłam się odkleić..;)
UsuńSuper, że masz dobre biblioteki :)
Widziałam, że moja biblioteka zakupiła i z chęcią przeczytam. Tym bardziej, że to jedna z moich ulubionych serii wydawniczych. :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że moja biblioteka też już zakupiła, ale ja musiałam mieć Fabicką tylko dla siebie ;) Stąd kupiłam jak tylko się pojawiła w księgarniach :D
UsuńEch czemu moja biblioteka mało co nowego kupuje :( Cóż przez to moje plany inwestycyjne zawsze nie mają końca ;)
OdpowiedzUsuńAle takie książki warto mieć na półce :) trzymam kciuki by i w Twojej bibliotece ruszyło aktualizowanie księgozbiorów :)
UsuńO, bardzo mnie zainteresowałaś. To chyba coś dla mnie, wpisałam sobie na listę ;)
OdpowiedzUsuńTo mnie ucieszyłaś :) Polecam bez dwóch zdań, myślę, że powinna Ci się spodobać :)
UsuńNie znam jeszcze Fabickiej, ale odkąd "Second hand" pojawił się w księgarniach, mam ochotę go przeczytać. Klimat przypomina mi trochę "Drewniaka" Doroty Combrzyńskiej-Nogali, a trochę atmosferę powieści Joanny Bator. Nie wiem czy to słuszne skojarzenie. Chcę przeczytać "Second hand", bo to z pewnością kawałek dobrej literatury polskiej.
OdpowiedzUsuńO, a ja z kolei nie znam wymienionych przez Ciebie, chociaż Bator wkrótce nadrobię :) W każdym razie Fabicka stworzyła ciekawą powieść, dlatego polecam, choć wiadomo, nie każdemu musi przypaść do gustu :)
UsuńNapiszę po prostu: oczarowałaś mnie tą recenzją:)
OdpowiedzUsuńTy z kolei czarujesz komentarzami :)
Usuń