Samym autorem zainteresowała mnie z kolei Koczowniczka, gdy pisała o Tarninie. Ponieważ tego tytułu dotąd nie udało mi się znaleźć, skorzystałam z okazji, dzięki której to Powódź trafiła na moje półki, a więc tradycyjne podczas buszowania po internetowych antykwariatach. I przyznaję, że jest to autor, którego warto przypomnieć, wyciągnąć z zakurzonych półek, odświeżyć wiedzę na jego temat i przyciągnąć do niego czytelników - nie tylko tych młodych. Pisze równie przyjemnym piórem jak Bahdaj; choć lekkim stylem, to podejmuje się trudnej tematyki, ale też mimo, że przedstawia pewną już przebrzmiałą epokę z historii naszego kraju, to jednak pokazuje uniwersalny świat ludzkich problemów, niezależnie od tego dość już obcego i egzotycznego w naszych oczach tła historycznego z lat 60-tych ubiegłego wieku.
Fabuła Powodzi opiewa okres pewnej bardzo trudnej zimy, której kaprysy doprowadziły do zagrożenia powodzią - najpierw duże opady śniegu oraz mrozy, a potem gwałtowne ocieplenia i odwilż, które z kolei spowodowały gwałtowne podnoszenie się poziomu Wisły. W Starogrodzie gdzie mieszka Leon, główny bohater omawianej historii, zostaje wszczęty alarm przeciwpowodziowy, do miasteczka zjeżdża się wojsko z lodołamaczami i ładunkami wybuchowymi. Trwa akcja ratunkowa, walka z żywiołem, w której pomagają nawet Leon i jego koledzy, zwolnieni z obowiązku szkolnego ponieważ budynek szkoły został tymczasowo wykorzystany na lokum dla powodzian. Jednak oprócz tego poważnego problemu miasteczko musi też zmierzyć się z innym, nie mniej ważnym, jakim jest pojawienie się kłusownika i złodzieja, który zaczynając od podkradania ryb okolicznym rybakom, przechodzi do kłusowania w lesie, oraz włamań do domów. Chłopcy, znudzeni brakiem codziennej konieczności chodzenia do szkoły, jak również nieco ostudzeni początkowym zapałem walki z powodzią, wszczynają samodzielne śledztwo w celu odkrycia przestępcy, co do którego tożsamości mają już pewne podejrzenia. Śledztwo jednak jest niebezpiecznie i chwilami może doprowadzić do tragicznego zakończenia. Narracja początkowo dość spokojna powoli wprowadza coraz większe napięcie, a wypadek przy moście, genialnie opisany, przykuwa uwagę czytelnika jeszcze mocniej. Ciekawa, choć niebezpieczna przygoda, kończy się jednak szczęśliwie, choć nie bez ofiar.
Jest w tej powieści wszystko. I przygoda, związana z nietypową sytuacją i walką z żywiołem, i trudy dorastania, związane z zawiłościami relacji między młodzieżą, jak i z dorosłymi, pierwsze miłości i pierwsze rozczarowania, nauka odpowiedzialności za siebie, ale też nauka odpowiedzialności za dzieci, z jaką muszą się zmierzyć rodzice jednego z bohaterów. Napisana lekkim, przyjemnym językiem, czyta się naprawdę wyśmienicie, wciąga z każdą kolejną stroną coraz bardziej, a sytuacje związane z zagrożeniem są opisane bardzo realnie i nie do końca pozwalają wierzyć, że wszystko zakończy się szczęśliwie. A jednak mimo opałów w jakich znajdą się chłopcy, udaje im się wyjść z tego obronną ręką. Nie są to jednak naciągane historyjki, nie ma tutaj infantylności charakterystycznej dla literatury dla młodzieży, jest raczej dość brutalna rzeczywistość, pokazana jednak przez pryzmat chłopięcego świata. Dlatego dobra do polecania zarówno młodzieży, jak i dorosłym.
Powódź, Jerzy Szczygieł, Nasza Księgarnia, Warszawa 1970
------------
Jerzy Szczygieł (ur. 14 marca 1932 w Puławach, zm. 21 sierpnia 1983 w Warszawie) – polski pisarz, także dla młodzieży, prozaik. W 1945 r. na polach minowych nad Wisłą stracił wzrok. W 1957 ukończył filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutował w 1954 na łamach "Sztandaru Młodych". Od 1957 redaktor naczelny czasopisma "Nasz Świat" a od 1964 także "Niewidomy Spółdzielca". Członek i działacz Polskiego Związku Niewidomych. W 1976 otrzymał Nagrodę Prezesa Rady Ministrów za całokształt twórczości.
Widzialam ten wpis u Mery i wcale mnie nie dziwi, ze Twoja Pasieka tam sie pojawila. To blog na ktory zagladam z najwieksza przyjemnoscia, wlasnie z powodu tych staroci, perelek, ktore zawsze gdzies wynajdziesz:)
OdpowiedzUsuń"Powodz" wpisuje na swoja liste staroci, mam nadzieje, ze kiedys rowniez znajde i przeczytam:)
Dziękuję! Nawet nie wiesz jak mi miło gdy czytam takie słowa! I z wzajemnością - Twój blog też powoduje, że szukam różnych książek. Właśnie wczoraj odebrałam z księgarni "Twarze", które polecałaś :)
UsuńŻyczę powodzenia z poszukiwaniami :) Ale też i poszukiwania bywają przyjemne same w sobie :)
Tarninę uwielbiałem w dzieciństwie, potem się okazało, że się zestarzała. Albo ja się zestarzałem:P Powódź na pewno mi umknęła, bo zupełnie jej nie kojarzę.
OdpowiedzUsuńDyplomatycznie się nie wypowiem ;) A ponieważ nie wiem jak się ma "Tarnina" do "Powodzi" (czy lepsza, czy gorsza, czy podobna) to też nie mam pewności, czy Cię na "Powódź" namawiać..
UsuńSam się lekko zaśliniłem, więc czuję się namówiony:P
UsuńPotraktuję to jako komplement.. ;P
UsuńSłusznie, normalny odruch na widok smakowitości:)
UsuńFakt, stare książki to smakowite kąski.. Właśnie znowu buszuję w internecie w poszukiwaniu następnych.. A sprzątanie ciągle odłogiem leży..;)
UsuńKurz jest po to, żeby sobie poleżał:P
UsuńTak. I się zbierał. W końcu po co sprzątać, gdy jest czysto? ;P
UsuńI tego się trzymajmy:)
UsuńI teraz, ze spokojem sumienia, mogę szukać dalej ;)
UsuńChłopców ze Starówki poszukaj:)
UsuńO, o, widzisz, dzięki, coś jeszcze masz na podorędziu? :)
UsuńAntka Cwaniaka znasz? A Gniewka syna rybaka? A Tajemnicę białego pokoju Tomaszewskiej?
UsuńNie! Pójdę z torbami!! :D :D
UsuńI tam, pewnie po 2 zł sztuka:)
UsuńWłaśnie to odkryłam, więc możesz podawać kolejne :) ps. Wiesz jak ciężko znaleźć "Ślepego zabójcę" Atwood? Bo i jej szukam. I jeszcze paru innych...
UsuńO trudnościach z Atwood nic nie wiem, pobrałem niegdyś kompletami ze świętej pamięci podaja.
UsuńSzczygieł jest według mnie autorem niesłusznie zapomnianym. Pisarz ten - trochę podobnie jak Krzysztoń - zmagał się z niepełnosprawnością, bo w wypadku stracił wzrok. Nie umiem nawet sobie wyobrazić, jak musiało mu być ciężko. Utrata wzroku, szczególnie dla pisarza, to niewyobrażalna tragedia.
OdpowiedzUsuńO książce pt. "Powódź" nie wiedziałam, zainteresuję się nią :) A Twój blog (i blog Lirael, o innych się nie wypowiadam, bo ich nie znam) w pełni zasługuje na pochwałę :-)
W trakcie lektury zastanawiałam się jak on sobie radził. Jak pisał? Wyobrażałam sobie go dyktującego kolejne rozdziały.. I tak, niesłusznie jest autorem zapomnianym. Trzeba przypominać :)
UsuńNa "Powódź" trafiłam przez przypadek (uwielbiam takie przypadki) a zwróciłam na nią uwagę dzięki Tobie, bo staram się pamiętać, co polecasz :)
Dziękuję!
W naszych czasach byłoby mu łatwiej pisać, bo istnieją programy komputerowe dla osób niewidomych.
UsuńW ogóle dziś jest łatwiej pod wieloma względami.. Pisać i wydawać też łatwiej. Szkoda tylko, że tych wartościowych pisarzy jest jakoś mniej..
Usuń