To fundamentalne
pytanie, to pytanie o macierzyństwo, od zawsze stanowiło dla mnie zagadkę.
Podobno kobiety mają to wdrukowane w sobie, jak to, że oddychają, śpią, czy
jedzą. Instynkt macierzyński jest może
nawet silniejszy? Skoro przedkładają życie dziecka nad swoje, musi być. Zadziwiające, jak doskonale przygotowała to
natura.
Obozowa opowieść
Gdy świat
ledwie otrząsnął się z wojennych zgliszczy, pojawiła się inna siła,
działająca równie destrukcyjnie. Armia Czerwona „wyzwalała” kraje okupowane przez
Niemców, wydawała się zbawczą siłą, a potem okazało się, że zbawienie było tylko
chwilowe. Nowe porządki i rewolucja polityczno-obyczajowa miały zmienić świat w piękne miejsce,
gdzie rządzi głównie siła robotnicza. Jednak budowanie nowego świata polegało głównie na burzeniu całego poprzedniego.
I tak oto każdy
kto kolaborował z faszystami mógł mieć pewność odnośnie swoich losów, nawet jeśli naprawdę nie miał z faszystami nic wspólnego: dowody zawsze się znajdą. Zostanie
skazany, jeśli będzie miał szczęście, to na śmierć. Jeśli nie, to niestety trafi
do łagru. Nie trzeba czytać Sołżenicyna, by wiedzieć, jaki to był inny, okrutny
świat. Do tego świata trafia właśnie ciężarna Zuzana, w swojej młodzieńczej naiwności
przekonana, że tę pomyłkę szybko da się odkręcić. Niestety, nie tylko nie udaje się jej
odkręcić, ale Zuzanie przyjdzie urodzić i cierpieć z powodu losu swego dziecka
jeszcze przez wiele lat. Choć obiektywnie trzeba to przyznać, miała dużo
szczęścia.
Życie w socjaldemokracji
Gdy wreszcie
amnestia wyzwoli Zuzanę z niewoli jej
nowe życie nie będzie usłane różami. Przekona się, że rzeczywistość w
socjaldemokracji bardzo przypomina tę obozową, choć z złagodzonej formie. Ale
masa idiotycznych zadań, przykazań, narzuconych zasad, będzie tak absurdalna,
że aż niewiarygodna. Jednak nic nie będzie tak ważne, jak konieczność
odzyskania syna. I tu również spotka się z żenującą biurokracją, ale także
pozna brutalną prawdę o swoim aresztowaniu.
Przerażający jest
spokój narracji płynącej z powieści Rankova. Mówienie o brutalnej
rzeczywistości obozowej płynie sobie niespiesznym nurtem słów. Śmierć pojawia
się obrazami: są one obfite w mróz, głód i strach. Codzienność przerasta najśmielsze wyobrażenia. Pozostaje
tylko niezłomna wola przetrwania, którą umacnia instynkt macierzyński. Zuzanna
miała dla kogo przetrwać.
Praca dyplomowa z życia
Z perspektywy lat
tamten świat wydaje się jedynie literacki. Jakby istniał tylko w głowach
pisarzy, bo przecież tak poza tym jest to świat tak filmowy, że niemożliwe, że
istniał. Gdy młoda studentka, Lucia Herlianska, podejmuje się pisania pracy o
macierzyństwie w trudnych warunkach i przedstawia historię Zuzany, jednocześnie
dotyka tematu, którego nie jest w stanie zrozumieć. Tak naprawdę swoją pracę dyplomową musi
najpierw napisać z dojrzewania, z życia, a później dopiero z wybranego tematu.
Rankov przywołuje
przeszłość, ale także wnikliwie przedstawia rzeczywistość, w której pojawia się
traktowanie macierzyństwa w sposób skrajnie stereotypowy. I tak docent Voknár,
człowiek wykształcony i obyty, jest jednocześnie pełen uprzedzeń dla, znowu!, przyszłej matki, swojej studentki
Lucii, uznając jej stan za absolutnie zaprzepaszczający jej akademicką karierę.
Jakby dowód Zuzany nie był przekonywujący. Jakby macierzyństwo było czymś
wykluczającym pozostałe sfery życia.
Pavol Rankov, fot. Maciej Margielski, źródło zdjęcia |
„Matki” to
powieść, w której można odnaleźć wiele tropów, nowych słów i znaczeń, można by
o niej opowiadać długo i przywoływać kolejne wątki. Zamiast tego, lepiej po
prostu sięgnąć po tę książkę i znaleźć własne tropy i motywy.
"Matki", Pavol Rankov, Przełożył: Tomasz Grabiński, Książkowe Klimaty, Wrocław 2015
Bardzo mi się podobała ta książka. Zwłaszcza to, że historia została ukazana z perspektywy kobiety. No i ten archetyp matki ujął mnie za serce.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem odosobniona w zachwycie.
UsuńPerspektywa kobieca jest tutaj o tyle intrygująca, że oddana tak intensywnie, jakby to napisała kobieta. Świetne, potwierdza, że autor ma niezwykły warsztat.
Polecam też "Zdarzyło się pierwszego września" - również niezwykła.
Sięgnęłam po "Matki" właśnie dlatego że tak bardzo mi się podobała powieść "Zdarzyło się pierwszego września" :)
UsuńO, no widzisz, u mnie zaczęło się od "Matek" :)
UsuńI jak oceniasz w kontekście tego "Matki"? Bo dla mnie ta powieść jest zdecydowanie lepsza, choć "Zdarzyło się.." również oceniam wysoko. Ale "Matki" to powieść szczególna, może dlatego, że tutaj jest w całości perspektywa kobieca, a w "Zdarzyło się.." głównie męska.. Bo i tu i tu historia wpływa na losy bohaterów, choć na życie Zuzany zdecydowanie mocniej i bardziej bezpośrednio.
Według mnie w "Zdarzyło się..." rewelacyjny jest sam pomysł, żeby opowiadać historię w okolicy pierwszego września. Trudno mi ocenić, która jest lepsza, bo są po prostu inne - właśnie przez te dwie perspektywy. Chociaż w "Matkach" nie ma czarnego humoru i raczej wszystko jest na poważnie, to trochę mi tego dowcipu brakowało - mimo, że szczątkowo pojawia się w warstwie współczesnej (tylko docent został przedstawiony w sposób przerysowany).
UsuńMasz rację, są zupełnie inne, choć mają jakieś punkty styczne. Pomysł z pierwszym września jest faktycznie oryginalny i nietuzinkowy, a poczucie humoru dość istotnym elementem. W sumie bez niego idea ścigania się za każdym razem pewnie szybko by upadła ;)
UsuńOj tak, docent jest mocno przerysowany, aczkolwiek mam podstawy przypuszczać, że mógł powstać na "bazie" prawdziwej postaci.
Dla mnie najbardziej w tej książce szokujące było jednak przedłożenie własnego dziecka – a właściwie nawet nie jego, bo przecież nie chodziło o jego życie, tylko raczej o to, by być bliźej niego – nad własną matkę. Jaka by nie była, to jednak matka i tak okrutne jej potraktowanie przez Zuzanę uświadomiło mi, że miłość macierzyńska może być toksyczna, obsesyjna i niezdrowa, że można kochać swoje dziecko za bardzo.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, czy dla Ciebie było kwiestią oczywistą, za czyją sprawą Zuzana trafiła do łagru? Bo słuchałam ostatnio wywiadu (o tego: http://rdc.pl/informacje/pavol-rankov-to-powiesc-o-matkach-i-corkach-w-epoce-komunizmu/), w którym pani redaktorka twierdziła że było to dla niej jasne od początku, a gdy tłumacz Tomasz Grabiński przyznał, że dla niego nie, uznała, że to widocznie kwestia jakiejś odmiennej kobiecej perspektywy. Podważam tę teorię, bo mnie też Rankov zaskoczył. I ciekawa jestem, jak było u Ciebie :).
Z drugiej strony, jeśli na to spojrzeć od drugiej strony: czy matka Zuzanny nie kochała swojego dziecka za mało? Czy odpowiedź Zuzanny nie była trochę "oko za oko"?
UsuńMiłość macierzyńska, miłość do matki: jest ich tyle, ile matek i ile dzieci. Każdy kocha inaczej. Dla każdego jest to coś kompletnie innego. Mogłabym napisać całe książki o znanych mi relacjach matka - córka i rzadko były to zdrowe relacje, nierzadko w obie strony.
Odnośnie przyczyn trafienia do łagru: początkowo stawiałam w ogóle na sfałszowanie dokumentów, co wcale nie byłoby czymś zaskakującym znając specyfikę działania SB, choć byłoby to trochę dziwne w przypadku tak mało znaczącej postaci jaką była Zuzanna. Ale mnie także Rankov zaskoczył. I nie wiem, na ile ma z tym związek moja płeć, a na ile to raczej specyfika indywidualnej wrażliwości i odbioru. Dlatego też bym się kłóciła przypisywaniu tego typu domysłów akurat samej płci ;-)
O matce Zuzany wiemy właściwie bardzo mało, poznajemy ją tylko poprzez jej czyny... Można stwierdzić, że jest tak jak piszesz, kochała córkę za mało, a może też był to jakiś wyraz odpowiedzialności za nią, jakiś moralnie wątpliwy sposób, by ją ochronić? Bo tak naprawdę nie wiedziała nawet, co Zuzana czuje do Aleksieja i co on czuje do niej. Może zawiniła przede wszystkim pochopnością? Może gdyby znała całą prawdę, zachowałaby się bardziej wyrozumiale? Można tak gdybać i gdybać, ale potwierdza to tylko to, o czym piszesz – że relacja matka-dziecko to zawsze bardzo złożony i trudny do oceny problem. Na mnie w każdym razie ta „zemsta” Zuzany młodszej – bo rzeczywiście, to było trochę „oko za oko” – zrobiła największe wrażenie.
UsuńPóki co więc wychodzi na to, że nas „niedomyślnych” jest więcej :). Ja też podejrzewałam, że to w ogóle nie był skutek żadnego donosu, ale jakieś zwykłe kombinacje, usilne próby znalezienia winnego śmierci partyzanta, coś w tym rodzaju, więc nie zastanawiałam się już później specjalnie nad tą kwestią.
Jest taki krótki moment, gdy matka Zuzany przedstawia swój punkt widzenia. Jej wyobrażenie o reakcji Niemców było mocno idealistyczne, nie spodziewała się takiego obrotu spraw (nie chcę za dużo zdradzać z fabuły, gdyby tu zajrzał ktoś kto dopiero chce przeczytać książkę), ale jak mówisz - znamy ją tylko z czynów. A co zrobiła matka Zuzany po aresztowaniu córki? Nic. Oko za oko jest chyba najlepiej oddającym reakcję Zuzany zwrotem. Znowu jednak matka to matka powiadasz? Nawet gdy tak jawnie zignoruje los dziecka? Odnoszę wrażenie, że ogólnie roli matki przypisuje się zbyt wiele górnolotnych wyrażeń (poświęcenie, oddanie, miłość itd.), a zapomina o tych zupełnie przyziemnych cechach ludzkich, jak wola przetrwania np. silniejsza może (oczywiście w niektórych przypadkach) od miłości do dziecka. To jest swoją drogą niezwykły przykład dwóch biegunów tej miłości matki do dziecka, bo Zuzana idzie po trupach, jej matka cóż..
UsuńTakie kombinacje, by po prostu mieć winnego też mi przechodziły przez myśl. Ale ostateczna prawda była zaskakująca, nie da się ukryć. Pani redaktor wysunęła przesadne wnioski na własnym przykładzie ;-)
Czuję się zachęcona bardzo. Odmian miłości macierzyńskiej jest wiele, jak wiele jest matek a sytuacje ekstremalne uczucia te pogłębiają z pewnością.....
OdpowiedzUsuńA jednak kobiety potrafią przedłożyć i to nierzadko uczucia do mężczyzny nad tymi do dzieci. Chociaż nigdy do końca nie wiadomo co wówczas w ich sercach się dzieje.
Cieszę się, że zachęciłam do lektury. Powieść jest naprawdę tego warta.
UsuńI tak, masz rację, odmian miłości macierzyńskiej jest wiele. O ile w ogóle pojawi się ta miłość..Ale to dywagacje. bo też się zgadzam z tym, że nigdy do końca nie wiadomo, co się dzieje w czyimś sercu. A każdy też zupełnie inaczej okazuje miłość.
Ja teraz czytam "Kobiety" Stanisławy Kuszelewskiej-Rayskiej...książka w zasadzie jest złożona z różnych "obrazów" z czasów wojennej Warszawy i życia rozproszonych warszawiaków po upadku Powstania. W niej również sporo jest o miłości macierzyńskiej, o wielkim bólu matek, które nie doczekały się powrotu dzieci do domu, jak również szukających swych dzieci zaraz po wojnie.
UsuńPolecam Ci tę książkę....
Zanotuję tytuł. Staram się zbierać wartościowe tytuły do lektury i często sięgam po te polecane. Dzięki!
Usuń