Każde pokolenie ludzkie, każdy w ogóle człowiek może co najwyżej wyklepać swoją wersję: Bóg jest, Boga nie ma? Subiektywiści powiadają, że jest to w nas. Subiektywiści sentymentaliści poszerzają: w nas i przy nas. W najbliższej okolicy, w miejscu urodzenia, w krainie lat dziecinnych. Nie w naszym widzimisię tak jest - w sensie ścisłym tak jest. Sigła nie jest jakimś sklerotyczno - sentymentalnym "naszym Jeruzalem" - jest Jeruzalem, bo jest Jeruzalem. Trzeba się z tym pogodzić, na rozwiązanie wszystkiego nikomu życia nie starczy. Powtarzamy to w koło, bo tak zostało wyliczone. Dokumentnie. Trzeba przestać drążyć, trzeba pogodzić się z opowieścią - to zostało dane: możliwość wysłuchania opowieści do końca ergo przed końcem.*
Sarkałam, że żaden z niego pisarz. Generalnie przedawkowałam w czasie studiów i miałam dość. Maniery, powtarzalności, podejścia do pewnych tematów. Może błędem było czytanie felietonów i tylko jednej powieści? To, że uwielbiałam Pod Mocnym Aniołem było dla mnie tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Gdy przeczytałam Wiele demonów powiedzenie, że się nawróciłam na Pilcha to ciągle za mało. Zakochałam się, stałam się wierną admiratorką narracji i stylu, oddałam się tej historii zupełnie. I to nic, że mogłabym podkreślać w tekście powtórzenia. Powiedzieć, że uwielbiam tę książkę - to nic nie powiedzieć. Powiedzieć, że wszystko nabrało nowych odcieni, niczym ciemnowiśniowa piżama sióstr Mrak, która była tak ciemna, że prawie czarna, to powiedzieć niemało, ale ciągle nie wszystko. Tu trzeba by było całej litanii pochwał i komplementów. A, że to nie zawsze mi się udaje nie popadając jednocześnie w przesadę, to będzie skromnie, o samych zachwytach.
Sarkałam, że żaden z niego pisarz. Generalnie przedawkowałam w czasie studiów i miałam dość. Maniery, powtarzalności, podejścia do pewnych tematów. Może błędem było czytanie felietonów i tylko jednej powieści? To, że uwielbiałam Pod Mocnym Aniołem było dla mnie tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Gdy przeczytałam Wiele demonów powiedzenie, że się nawróciłam na Pilcha to ciągle za mało. Zakochałam się, stałam się wierną admiratorką narracji i stylu, oddałam się tej historii zupełnie. I to nic, że mogłabym podkreślać w tekście powtórzenia. Powiedzieć, że uwielbiam tę książkę - to nic nie powiedzieć. Powiedzieć, że wszystko nabrało nowych odcieni, niczym ciemnowiśniowa piżama sióstr Mrak, która była tak ciemna, że prawie czarna, to powiedzieć niemało, ale ciągle nie wszystko. Tu trzeba by było całej litanii pochwał i komplementów. A, że to nie zawsze mi się udaje nie popadając jednocześnie w przesadę, to będzie skromnie, o samych zachwytach.
Wiele demonów to elegancja narracji. To świadectwo mistrzostwa pióra i nośności historii. Rzecz się dzieje w Wiśle, znaczy przepraszam, Sigle, ale przecież od razu można rozpoznać w niej rodzinne miasto autora, jak nie po Zameczku Prezydenta, to po sąsiadowaniu z Ustroniem. Nie ma to jednak znaczenia, czy Pilch tylko wykorzystuje rodzinną Wisłę i zmienia ją na Sigłę, czy udaje że pisze o Sigle, pisząc o Wiśle. Ważna jest sama historia. A jest ona niebanalna sama w sobie. Mamy lata pięćdziesiąte? Sześćdziesiąte? Na pewno głęboki komunizm, bezpiekę i brak sprawnej komunikacji międzymiastowej. Oto zaginęła bez śladu jedna z sióstr Mrak, Ola, córka pastora ewangelickiego. Bo w zasadzie cała Sigła jest wyznania ewangelicko- augsburskiego. Nie udaje się odnaleźć ani śladu Oli, ani zwłok, mimo poszukiwań, mimo podejrzeń, mimo poszlak. Nawet inwigilacja służb bezpieczeństwa na jaką poważył się pastor nie dała efektów. Chyba pierwszy raz było tak, że był żal o to, że zaginiona osoba nie była właśnie u nich. A potem lawina nieszczęść w zasadzie ruszyła już z pełnym rozmachem i mieszkańcy Sigły będą świadkami różnorodnych dziwności, chwilowych zaginięć, zawirowań czasoprzestrzennych i cudu zmniejszania trumny. I wszystko to w tak niewielkiej, spokojnej mieścinie, gdzie każdy zna każdego i o wszystkich mówi się po równo.
Podoba mi się to. Podoba mi się pióro Pilcha, podoba mi się cała historia, podoba mi się niebanalność jej odtworzenia, po kawałku, z pokrętną chronologią, a jednak tworzącą logiczną całość, podoba mi się nawet to, że gdy przychodzi do tematów poważnych Pilch pokazuje je jako poważne, choć przez pryzmat ludzkiej śmieszności, ale z kolei bez zbędnego patosu, czy rozżalonych wersów, nawet gdy ten żal jest autentycznie ludzki. Podoba mi się wszystko w tej powieści, nawet gdy mnie coś w niej denerwuje to też mi się to podoba. Chwilowo wpadłam w zachwyt Pilchem i obawiam się, że to nieuleczalne. Powiedzieć, że nawróciłam się na Pilcha - to naprawdę, nic nie powiedzieć.
Wiele demonów, Jerzy Pilch, Wielka Litera, Warszawa 2013
* str. 272
Podoba mi się to. Podoba mi się pióro Pilcha, podoba mi się cała historia, podoba mi się niebanalność jej odtworzenia, po kawałku, z pokrętną chronologią, a jednak tworzącą logiczną całość, podoba mi się nawet to, że gdy przychodzi do tematów poważnych Pilch pokazuje je jako poważne, choć przez pryzmat ludzkiej śmieszności, ale z kolei bez zbędnego patosu, czy rozżalonych wersów, nawet gdy ten żal jest autentycznie ludzki. Podoba mi się wszystko w tej powieści, nawet gdy mnie coś w niej denerwuje to też mi się to podoba. Chwilowo wpadłam w zachwyt Pilchem i obawiam się, że to nieuleczalne. Powiedzieć, że nawróciłam się na Pilcha - to naprawdę, nic nie powiedzieć.
Wiele demonów, Jerzy Pilch, Wielka Litera, Warszawa 2013
* str. 272
A może ten entuzjazm to tylko reakcja po Ferrinie? :) Jeżeli początkowy cytat jest reprezentatywny, to chyba podziękuję :P
OdpowiedzUsuńZ Ferrinem nie ma nic wspólnego, ponieważ czytałam w lutym. Nadrabiam zaległości właśnie :) Cytat reprezentatywnym nie jest, ale nie namawiam. Sama długo się zapierałam :) Więc albo Cię trafi, albo nie. W końcu doprawdy, nie musimy lubić tych samych autorów :D
UsuńJa tu mam naciski na poznawanie rozmaitych polskich autorów i czasem się nawet przełamuję, żeby móc sobie odhaczyć przeczytanie Masłowskiej:P Pilch też jest na liście do odhaczenia i prędzej czy później na coś się skuszę.
UsuńA, jeśli chodzi o te naciski to się przyłączam do grona naciskających ;-) hi hi Wiesz po sobie wiem, że warto się przełamać i nie chodzi tylko o Pilcha. A skoro o nim mowa, to może Tobie właśnie przypadną do gustu jego felietony? Kto wie. Masłowskiej znam tylko słynną Wojnę, podchodzę do innych tytułów trochę nieufnie na razie. Ale też wisi na liście do odhaczenia ;)
UsuńTy już jesteś w tym gronie, że wypomnę Krzysztonia:) Ja się dość chętnie przełamuję, tylko mi się doba skraca:P Właśnie Wojnę niedawno zaliczyłem, szału nie było, kolejnych prób szybko nie przewiduję.
UsuńMuszę popracować nad naciskami, bo jedno nazwisko to nadal za mało :-)
UsuńDobrze, że się chętnie przełamujesz, skoro Wojna zaliczona to możesz łapać za Pilcha :-)
Żaden Pilch, Iwasiów mi się przeterminowuje biblioteczna :P
UsuńA, jak biblioteczna, to priorytetowa. A co masz?
UsuńBambino, aż trzy osoby chyba twierdziły, że niezłe, to uległem zbiorowej presji :D
UsuńZbiorowa zawsze działa niezawodnie :D W takim razie będę czekać na Twoją opinię, bo też już co nieco słyszałam. U mnie czeka "Umarł mi" na półce, ale trochę się boję. I tak sobie czeka, aż przestanę ;)
UsuńBambino jeszcze chwilę poczeka, bo wsiąkłem w George Elliot pod wpływem Padmy, a jeszcze Morrison podczytuję na piątek.
UsuńWidzę, że też parę tytułów na raz ciągniesz ;-) Chciałam przeczytać Morrison na piątek, ale aktualnie nie nadaję się do lektur wymagających myślenia (stąd Ferrin był idealny pod tym względem ;D), a George Elliot.. Wstyd przyznać, nic nie znam. Muszę nadrobić też zaległości blogowe, nie tylko wpisowe ;-)
UsuńMorrison wciąga jak bagno i szybko idzie, to nie jest hermetyczne dzieło. Opinie na LC kłamią :D
UsuńZnaczy nie po raz pierwszy kłamią.. :) akurat miałam w pamięci inną książkę Morrison, "Umiłowaną" i ona była, choć świetna, dość trudna w odbiorze i na tej wiedzy bazowałam oceniając piątkowy tytuł. Może faktycznie przedwcześnie uznałam ją za trudną.
UsuńChaos, zmiany narratorów, chaos, nuda - chyba czytam inną książkę niż spora część tych ludków z LC :) Jedno, co się zgadza, to zmiana narratorów:P Temat jest świetny, mało znany, opisy znakomite. Tłumaczenie trochę kuleje, ale nie znam oryginału, więc może tak powinno być.
UsuńA wiesz, często mam wrażenie, że czytam inną książkę, czy czytam opinie na LC ;) W którejś jest w końcu, że Ferrin to arcydzieło :-)
UsuńI kusisz kolego, kusisz. Jak dam radę jutro i nie padnę na pysk po pracy to podskoczę do biblioteki. Kto wie, może jeszcze zdążę ;)
Możesz dostać skan, jeśli umiesz z tego czytać, to przynajmniej zaczniesz.
UsuńA co do opinii, to często wystarczy banalna sztuczka, typu właśnie zmiana narratorów, i już są jęki, że trudno się połapać. Narracja pierwszoosobowa - trudno się połapać. No nie dogodzi się.
O, to poproszę o skan :)
UsuńWiesz, o ile to jęki przynajmniej wynikające z lektury to pal licho, przynajmniej szczere ;) A zmianę narracji to akurat chętnie doświadczę w trakcie lektury. Jakiś powiew świeżości w końcu ;-)
Mnie te jęki wyglądają a) na owczy pęd, bo masa ludzi pisze to samo tymi samymi słowami, b) absolutne lenistwo:P
UsuńI niewątpliwie jest w tym sporo słuszności. Na ogól gdy widzę mocno przesadzone oceny, czy to w jedną, czy drugą stronę, zaglądam na konto użytkownika i oglądam jak oceniał inne lektury. Na ogół to dopełnia obrazu ;)
UsuńMnie się już nie chce, po prostu nie czytam i nie zwracam uwagi na cudze oceny i komentarze.
UsuńOdnośnie moich pewniaków, moich autorów też nie czytam. Ale gdy o jakiejś książce kompletnie nic nie wiem to jednak zaglądam. Aczkolwiek ostatnie doświadczenia potwierdzają, że to głupia praktyka i należałoby jej zaprzestać.
UsuńJa zaprzestałem, nawet na Biblionetce rzadko sprawdzam. Co najwyżej opis z okładki obejrzę.
UsuńJa z kolei opisów się wystrzegam już od dawna ;) Ale tych ocen z LC też powinnam już zaprzestać w ogóle czytać. Bo traktować serio to wiem, że nie ma sensu.
UsuńBo na LC tylko się fajnie podgląda, co czytają inni, reszta funkcjonalności nie budzi mojego entuzjazmu:)
UsuńTo tam są jakieś inne funkcjonalności? ;) Fakt, cieszę się, że mogłam uzupełnić zbiór książek o brakujące tytuły Krzysztonia, ale faktycznie, tak poza tym to nie ma tam nic specjalnego
UsuńMożesz se półkę zrobić, tyle że potem nie ma jak jej przeglądać sensownie. I jakieś inne wodotryski
UsuńA, zapomniałam o półkach. No to bywa przydatne ;) Inne wodotryski są mi nieznane, ale wszystko przede mną ;) :)
UsuńJa bym się specjalnie nie wgłębiał :)
UsuńTo nawet nie zaczynam ;)
Usuńa ja chyba przedawkowałam z Pilchem, bo już dwa razy tę książkę zaczynałam i nie mogę, po prostu nie mogę się wciągnąć. czekam aż mi przejdzie ;)
OdpowiedzUsuńdodam w takim razie, że ja też zaczynałam parę razy i coś początek wychodził mi opornie ;) przeczekanie jest słuszną metodą :)
UsuńOgromnie się cieszę z Twoich przyjemnych doznań z Pilcha "Demonami" :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie ucieszy Cię również to, że sięgam po kolejne tytuły ;-)
Usuń