
Nie od
dziś wiadomo, że jestem fanką (i wielbicielką, w zasadzie i psychofanką, a co
tam, nie ma, co ukrywać) polskiej literatury. Ktoś kiedyś próbował mi
wypomnieć, że lubię, bo „dobre, bo polskie”, na co nieodmiennie odpowiadam, że
oczywiście, że tak, ale przede wszystkim dobre, bo dobre, a że polskie to
dodatkowo warto promować. Oczywiście nie każdy z naszych autorów jest na...