Poznanie człowieka to również poznanie kilku jego, czasami sprzecznych ze sobą, twarzy. Jest w istocie ludzkiej zdolność do empatii, do współczucia, litości, wreszcie te mniej chwalebne, do niszczenia, złości, nienawiści. Tego, czego najczęściej brak, to prób "ubrania" cudzej skóry choć na chwilę, brak zrozumienia dla cudzych emocji.
Nawet ktoś cechujący się ogromną empatią nie potrafi tego do końca. Anna Janko wybrała niezwykle sugestywne metody, by czytelnik choć na chwilę, wczuł się w jej uczucia, a przede wszystkim w uczucia jej matki, które ta, niczym geny, przekazała córce.
Zabić, jak to łatwo powiedzieć
Myślisz: wojna i wyobraźnia podsuwa obrazy z filmów dokumentalnych, ze wspomnień starszego pokolenia, wreszcie, sceny z książek czy filmów. Przed oczami wyobraźni ujęcia pola bitew i mnóstwa ofiar. Cyfry wyolbrzymione do niemożliwości, by je ogarnąć rozumowo. Pojmuje się rozmiar tragedii, bo uporządkowana statystyka wszystko ujednoznaczniła. Zginęło tylu i tylu na polach bitwy, tylu wymordowano w obozach, tyle i tyle wiosek spalono, tyle miast uległo zniszczeniu.. W zasadzie, to właśnie ta ilość powoduje, że człowiek przechodzi nad tym do porządku dziennego. Miliony nie oznaczają nic tak naprawdę.
Co jednak w przypadku dwustu osób? Małej wioski? Rodziców małej dziewczynki? I tu już nie można zasłonić się statystyką, arkuszem Excela, który usłużnie podsumuje wyniki. Tu jest oblicze śmierci bardziej osobowe, nagle ma jakąś twarz i cechy charakteru, jest rodzicem i właśnie, został zabity. Ależ zabić, dziś, ach dziś, to jest dopiero łatwość powiedzenia. Przecież w co drugiej grze komputerowej można kogoś lub coś zabić. Prawda?
Masakra to jest teraz ulubione słowo nowej polszczyzny, dalekie i przeinaczone echo okrutnego pierwotnego znaczenia, Masakra, masakryczny - można tak mówić na przykład o pogodzie: "Masakrycznie zimno dzisiaj.."*
Uszkodzone dzieciństwo
To jest taki banał, to jest już tak strywializowane, że aż śmieszne jest to słowo: trauma. Dziś, już każdy wypowiada się o nieprzepracowanych traumach jak wyspecjalizowany terapeuta, używa słów, które uważa, że rozumie, wypowiada się autorytatywnie. To boli, ale nawet dziś, gdy wiedza niegdyś niedostępna laikowi jest tak powszechna, trzeba stosować sztuczki, triki, żeby dotrzeć do tego trudnego etapu: zrozumienia. Opowiedzieć o lisie, któremu żywcem zdejmuje się skórę na futro. Dopiero wtedy może porusza to kogokolwiek, cokolwiek, w odczuciach.
Dziewięcioletnia Terenia Ferenc, przyszła mama Anny Janko, jednego dnia, na swoich oczach, straciła obydwoje rodziców. Miało to miejsce 1 czerwca 1943 roku. Miejscem dramatu była mała wieś na Zamojszczyźnie, Sochy, która tego właśnie dnia właściwie została usunięta z mapy. Bo jeśli zabija się bez mała wszystkich mieszkańców, to trudno mówić dalej o istnieniu wsi, prawda? Jakie jednak ma znaczenie mała wieś, w obliczu wojennych podsumowań? W skali makro: niewielkie. Jakie ma znaczenie uszkodzone dzieciństwo? W skali mikro: nie do oszacowania.
Dzieci nie potrafią wyrażać emocji słowami. Nie znają jeszcze leczniczej mocy słów. Dzieci miotają się w rozpaczy, duszą się strachem, dławią się łzami, życie psychiczne jest dla nich żywiołem o wiele bardziej niż dla dorosłych, którzy mają już jakieś punkty odniesienia, jakieś uniwersum. Dziecięca przestrzeń poznania jest ciasna i gdy wypełni ją opresja, jest jak w żelaznej obręczy - nie ma dokąd uciec.
Nie do oszacowania.
Spokojny krzyk
Książka Anny Janko to próba dialogu z matką, która przeżyła piekło zagłady, a także próba porozumienia z samą sobą, z Anną Janko, która dramat matki niejako odziedziczyła wraz z jej smutkiem, łzami, codziennymi trudnościami. Przede wszystkim jednak, w moim odczuciu, to próba przekazania tej najtrudniejszej z prawd: nawet tak "mała" zagłada może być zagładą totalną dla jednostki. Nawet gdyby to nie była zagłada, to śmierć rodziców na oczach dziecka, to zawsze dramat. Nawet "duża" zagłada to nie tylko rząd cyfr. To ludzie, ich twarze, życiorysy, pasje i cały ich mały wszechświat.
Mała zagłada to także kolejny głos w temacie dziedziczonych traum. Opowieść o snach, w których dziecko nie znające wojny z autopsji, przeżywa swoje lęki, opowieść o spadku łez przerażenia, strachu, trochę jak przejęciu cech genetycznych. To opowieść o tym, jak człowiek długo zmaga się z tym, co przeżył, a czego nic nie jest w stanie wymazać.
Pretensjonalność wypowiedzi Anny Janko wydaje się uderzać od pierwszych stron, ale jak inaczej mówić o dramacie, który się w pewien nietypowy sposób współodczuwa? Czasami, po prostu brakuje innych środków wyrazu. Czasami trzeba. Czasami ból jest silniejszy, a potrzeba ekspresji po prostu obezwładniająca. Całym sercem stoję przy tej dziewięcioletniej dziewczynce. Całym sercem jestem za tym, żeby o tym mówić.
Ocalałaś. Wszyscy ocaleni muszą dawać świadectwo.
Mała Zagłada, Anna Janko, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015
Piękna recenzja - sama rozglądam się za książką, szczególnie po przeczytaniu wczoraj wywiadu z autorką na natemat.pl
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo :) i za cynk odnośnie wywiadu!
UsuńA za książką warto się rozejrzeć.
Czasami ciężko mówić, czy pisać o tym co smutne i bolesne, Tobie się udało zrobić to dobrze. Interesujący blog z intrygującą nazwą :)
OdpowiedzUsuńGdy zaczynałam pisać wszystkie książkowe były zajęte ;)
UsuńDzięki! :)
Każdy ocalały z tej wojennej pożogi, to osobny szept, głos, krzyk. Byśmy wiedzieli, zrozumieli, pamiętali. Piękny, rozwinięty blog. Gratuluję i zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na recenzję http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/search/label/KONKURS%20NA%20RECENZJ%C4%98%20MIESI%C4%84CA
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, każdy jest osobnym - ważnym - głosem.
UsuńDziękuję za miłe słowa i za zaproszenie. Z zasady nie zgłaszam się do tego typu konkursów, ale miło mi, że o mnie pomyślałaś.
Kolejna recenzja, która zachęca do sięgnięcia po książkę.
OdpowiedzUsuńObecnie jestem po czytaniu "Nienawiści " Srokowskiego o tym co się działo na Wołyniu więc muszę odetchnąć od tematu zagłady, ale po jakimś czasie poszukam jej.
Popieram, czytanie książek o zagładzie jedna po drugiej jest po prostu trudne.. Chociaż sama popełniłam ten błąd, sięgając po kolejną właśnie. Ale może przez to, że wzięłam książkę "na czuja", nie wiedząc o niej zbyt wiele.. Ot i rezultat.
UsuńMyślę, że trzeba sięgać po takie książki, by móc zrozumieć tych, którzy doświadczyli traum - nawet w drugim pokoleniu.
OdpowiedzUsuńI zrozumieć, jaki to miało silny wpływ właśnie na te kolejne pokolenia..
Usuń