Czasami trafi się książka, która niekoniecznie podoba się od A do Z, może ma nawet jakieś mankamenty w fabule, albo chwilami przynudza. Ale potrafi szarpnąć za czułą strunę w mojej duszy i sprawić, że.. uwalniają się pewne myśli, które ogólnie rzecz biorąc wolę zostawić za zamkniętymi drzwiami mojej przeszłości.
Mój tato był alkoholikiem. Piszę był, bo już nie żyje, a alkoholikiem jest się do końca życia. Nawet jeśli nie pije się przez pięć, dziesięć, czy trzydzieści lat. Bo wystarczy kropla, żeby wrócić do picia. Jak to było? Dla alkoholika tysiąc kieliszków to za mało, ale też dla alkoholika jeden kieliszek to za dużo..
Gdy czytałam "Zagubioną przeszłość" uznałam, że to przesada. Grzebanie się w zaledwie czteroletniej przeszłości, szukanie nie wiadomo czego, tylko po to, żeby odkryć to co wiedziałam od początku- że to nie ma sensu. Ale gdy okazało się, jak wiele alkoholików jest w tej książce, coś mnie złapało za gardło. Matka Erica, matka Delii, wreszcie sam Eric. Alkohol pojawiał się na tych stronach często i miałam wrażenie, jakby pełnił rolę bohatera pobocznego. Może nie pełnił roli głównej ale namieszał sporo. Podobnie jak w moim życiu. Alkohol zabrał mi ojca, któremu udało się zapić na śmierć gdy miałam 10 lat. Ale czy chciałabym, żeby matka zabrała mnie z domu alkoholika? Czy chciałabym, żeby odebrano mi te wspomnienia które posiadam? Chwile spędzone na pasiece, nauka pływania w rwącym nurcie rzeki, wycieczki rowerowe, upadek na schodach w ramionach pijanego ojca.. I wiem, że nie chciałabym tego stracić. Dlatego pierwszy raz czytając książkę Jodi Picoult miałam mieszane odczucia odnośnie tego, czy ojciec Delii faktycznie postąpił słusznie, na ile było to zachowanie wynikające tylko i wyłącznie z egoistycznego pragnienia by mieć córkę przy sobie, a alkoholizm jej matki, został potraktowany tylko jako wygodna wymówka. Nie wiem. Ale też wiem, że wygrzebywanie całej sprawy po prawie trzydziestu latach.. Było średnio sensowne. Wymiar sprawiedliwości wymiarem sprawiedliwości, ale zachowanie Delii nie do końca do mnie przemawiało. Bo ostatecznie to życie jakie wiodła bez matki było dobre i szczęśliwe. A odkrycie prawdy niczego nie zmieniło..
W każdym razie..alkohol.. bohater poboczny..on jeden przemówił do mnie żywo. Jak zawsze. Potrafi przemówić żywo w każdej sytuacji. Nienawidziłam alkoholu od lat dziecięcych. Długo się uczyłam, że wszystko jest dla ludzi- tylko z umiarem. Jednak na moim przyjęciu poślubnym nie było wódki. Było wino. To samo w naszym domu- nie ma wódki. Mój mąż jest abstynentem absolutnym, nie wypije nawet piwa. Przeszłość ukształtowała moją przyszłość właśnie w taki sposób, wbrew schematowi, że skończę jak mój tato. Pomimo jednak jego alkoholizmu, przedwczesnej śmierci i tego co czułam później- żalu, gniewu, zazdrości wobec dzieci z pełnych, normalnych rodzin- nie oddałabym za nic tych 10 lat z moim tatą. Więc cieszę się, że u mnie było trochę inaczej, niż w „Zagubionej przeszłości”.
A sama książka? Momentami przynudzała niestety. Doczytałam z ciekawości, ale prawdę mówiąc finał był mocno przewidywalny. Może muszę na chwilę odstawić książki Jodi Picoult bo zaczynam dostrzegać w nich wady ;)
Wpis przeniesiony z http://dziewczynazalaski.blox.pl/html
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.
Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.