Tytuł jest "Miłość na Krymie" i w realizacji powinna być miłość i na Krymie. Przez miłość nie trzeba tłumaczyć, co rozumiem, natomiast przez Krym rozumiem historyczność, komunę, Sowiety... Z całą pewnością nie powinien być zagubiony Krym, czyli historia, ale pierwsze miejsce należy się miłości (Sławomir Mrożek)
Istnieją dwie najistotniejsze kwestie związane z czytaniem dramatów imć Mrożka. Pierwsza to taka, że choćby nie wiem jak spokojnym człowiekiem był jego czytelnik to nie da się spokojnie czytać, żeby nie mieć ochoty w środku nocy zerwać się i pobiec do pana literata (choć raczej by uściskać, niż prać po pysku), po drugie taka, że Mrożek choć sam postrzegany był na różnorodne sposoby, a ilość jego romansów również nie umknęła ani złośliwym ani życzliwym czytelnikom, to jednak potrafił opowiedzieć o miłości rzecz można by rzec kluczową, czyli o jej totalnej alogiczności w typowy dla siebie sposób, nie odejmując jednak samej miłości jej romantyczności i uroków. I jedno i drugie to w zasadzie kwintesencja jego dzieł, bo jak nie o miłości, to o naturze ludzkiej pisał fenomenalnie, zatem kto znudzony może po tym akapicie już darować sobie dalszą lekturę, bo cały czas będzie mniej więcej o tym samym. Czyli o zachwytach nad Mrożkiem rzecz jasna.
inscenizacja Teatru Współczesnego, reż. Erwin Axer, źródło |
Miłość na Krymie powstała w 1993 roku, a zatem minęło już dwadzieścia lat od jej powstania, ale podobnie jak z Tangiem trudno odmówić jej aktualności, niezależnie od ilości upływających lat, zmieniających się czasów.. Czytając sztuki Mrożka nie sposób nie dać się ponieść jego opisom, wyjaśnieniom, scenografii i nie znaleźć w teatrze. Działa pobudzająco na wyobraźnię, daje poczuć kurz na rekwizytach, wbija czytelnika w fotel na widowni, albo w pozycję scenografa, czasem nawet reżysera. Gdybym była zawodowym reżyserem teatralnym i czytała Mrożka to myślę, że niezależnie od pory dnia lub nocy czym prędzej zbierałabym ekipę żeby słowa ożyły na scenie. Brutalnie wykorzystując Czechowa, bawiąc się Szekspirem, fenomenem komunizmu, zmianą w ludzkich postawach pod wpływem innego człowieka, Mrożek stworzył dzieło nie tylko ambitne, ale również niesamowite. Rewelacja to mało powiedziane. Przepraszam, mogę się powtarzać!
Podzielona na trzy akty sztuka, którą sam autor nazwał komedią tragiczną, również jest podzielona na trzy odrębne okresy historyczne ukazujące dość istotne przemiany zarówno historyczne, jak i ideologiczne. Pierwszy rozgrywa się w 1910 roku i daje nam obraz większości bohaterów, ich cech, postaw i ideałów, żeby w kolejnych, w akcie drugim wraz z rokiem 1928 i w trzecim w roku (najprawdopodobniej) 1990 obnażyć jakim zmianom te ideały ulegały, czemu się poddawały, jak bardzo powiew historii porwał i zmienił je w złudzenia jedynie. Tylko miłość, ona jedyna nie poddawała się wszelkim zawirowaniom, nie starzała się i była niezmienna przez wszystkie trzy akty.
Najważniejszymi postaciami zdają się być te, które nie ulegają wpływom czasu: Zachedryński, mężczyzna lat około pięćdziesięciu, Tatiana, młoda kobieta lat dwadzieścia osiem, Czelcow i jego żona, oboje po czterdziestce, porucznik Sjejkin oraz podstarzała służąca Anastazja. Postacie te przez wszystkie trzy akty są dokładnie w tym samym wieku. Zmieniają się ich stroje, jak zmieniają się epoki, oni sami zaś pozostają niezmienni. Podlegającymi wpływom czasu są Lily, w pierwszym akcie w wieku dwudziestu pięciu lat, a potem starzejąca się adekwatnie do roku, w którym rozgrywa się akcja oraz Rudolf Wolf, za którego wyjdzie za mąż. Jako jedyni będą postaciami, których życie upływa zgodnie ze wskazówkami zegara.
inscenizacja Teatru Narodowego, reż. Jerzy Jarocki, źródło |
W pierwszym akcie poznajemy większość ważniejszych postaci, (te pojawiające się w kolejnych aktach będą tylko epizodyczne, bądź odgrywające istotną u Mrożka rolę podkreślania absurdu): Tatianę, Sjekina, Zachedryńskiego, Lily, oboje Czelcowów oraz służącą Anastazję. Ten akt ma też najwięcej nawiązań do sztuk Czechowa, jak do Trzech sióstr czy Wiśniowego sadu, czasami wprost, czasami poprzez nazwiska postaci, bądź parafrazę niektórych wypowiedzi. Rzecz ma miejsce w pensjonacie malowniczo nazwanego "Nicea" i wskazuje na dziwności dróg miłości. Oto bowiem Tatiana kocha się w Sjekinie, ten oświadcza się Lily, która z kolei składa niedwuznaczną propozycję Zachedryńskiemu, który jednak nie widzi świata poza Tatianą.. Dziwne, dziwne te miłości. Wszystkie są nieszczęśliwe, wszystkie zmierzają w złym kierunku. Pewnie stąd moje skojarzenie jeszcze z jednym utworem Czechowa, a mianowicie Mewą. W tym akcie Mrożek bawi się słowem i naśladownictwem, ale też swoimi postaciami, którym zadaje ból i czechowskie zapytania o sens życia i jego cierpienia. Dopiero w akcie drugim rzecz się zmienia diametralnie. Tłem historycznym jest sowiecka Rosja, Tatiana już mniej zwiewna i pełna ideałów jest sekretarką i kochanką Zachedryńskiego, który jest nadal mądrym i przenikliwym człowiekiem, to jednak wyraźnie konformistą, któremu zastana sytuacja historyczna jest wygodna i łatwa do przyswojenia. Czelcowie choć nadal są prostymi ludźmi ładnie wkomponowali swoje charaktery w komunistyczną propagandę, z której czerpią pełnymi garściami. Lily z Wolfem zaś są przeciętnym małżeństwem, ona uznaną aktorką, on nadal inżynierem budującym tory. Jedna z pierwszych scen tego aktu przyprawia czytelnika o gwałtowne uniesienie brwi - mistrzowska zmiana sił jaka następuje między dwiema postaciami, a mianowicie Wolfem i Zachedryńskim może być tutaj dosłownym zobrazowaniem przemian historyczno-społecznych. Podczas gdy to Zachedryński jest "panem Naczelnikiem", od którego wiele zależy i którego Wolf prosi o znaczącą przysługę układ sił jest zupełnie oczywisty. Moment przeskoku, gdy to Wolf przejmuje pałeczkę jest rozegrany przez autora w sposób ledwie dostrzegalny, choć jego siła jest odczuwalna momentalnie. Koniec aktu drugiego, iście szekspirowski wprowadza już znacznie większą dawkę absurdu typowo mrożkowskiego, jednak to akt trzeci jest jego kwintesencją.
Nie udało mi się zobaczyć tej sztuki na deskach teatru (dodam: jeszcze), jednakże udało mi się znaleźć nagranie Teatru Telewizji wersji z 1998 roku powstałej na podstawie inscenizacji Teatru Współczesnego w reżyserii Erwina Axera. Od razu przyznam, że zastanawiało mnie mocno, znaczące ucięcie aktu drugiego (co mogło rzecz jasna wynikać z konieczności dostosowania długości trwania spektaklu do wymogów Teatru Telewizji), nie podoba mi się też do końca wersja aktu trzeciego, toteż niecierpliwie wyczekuję planowanej w tym roku telewizyjnej adaptacji w reżyserii Jerzego Jarockiego, którą zajmuje się aktualnie Jan Englert i której premiera jest planowana na wiosnę tego roku. Mam nadzieję, że tutaj się nie zawiodę (chyba, że wcześniej uda mi się zdobyć bilety do Teatru Narodowego na któryś z marcowych spektakli). W każdym razie niezależnie od inscenizacji i ich ekranizacji polecam czytanie dramatów Mrożka. Nie da się tego z niczym porównać!
Miłość na Krymie, Komedia tragiczna w trzech aktach, Sławomir Mrożek, Noir Sur Blanc, Warszawa 1995 w: Teatr 1 Noir Sur Blanc, Warszawa 1995
Dla mnie to jedna z lepszych sztuk Mrożka, a wśród późnej twórczości - zdecydowanie najlepsza. Fantastycznie zagrał konwencją, pokazał wiek XX w trzech odsłonach, zabarwił wszystko humorem. Tekst moim zdaniem niedoceniony przez krytyków.
OdpowiedzUsuńW adaptacji z T. Współczesnego faktycznie trzeci akt był nakreślony grubą kreską, ale pasuje mi to do sztuk granych w tym teatrze. U Jarockiego jest subtelniej, choć kontrast między poprzednimi aktami został zachowany (bo o to chyba chodziło;).
Zgadzam się, że to jedna z lepszych jego sztuk, choć w pełni się wypowiem, gdy przeczytam wszystko :-) Póki co mam za sobą kilka i ta zdecydowanie plasuje się na pierwszym miejscu razem z "Tangiem".
UsuńTen trzeci akt wg Współczesnego oczywiście dobrze był nakreślony jeśli chodzi o tę grubą kreskę, bo tak, kontrast miał być, ale nie podoba się parę detali, nie tak to końca sobie wizualizowałam (szczególnie te absurdalne wstawki jak Caryca czy bezgłowy tułub, ale Pietia też.. jakoś nie do końca to było to), może dlatego nie przypadło mi to do gustu ;-)
Najpierw oglądałam inscenizacje, więc nie miałam żadnych wyobrażeń i wszystko przyjmowałam z dobrodziejstwem inwentarza.;)
UsuńTo wszystko jasne ;-) Ja najpierw przeczytałam w ogóle nieświadoma że są inscenizacje :-)
UsuńRadujmy się:
Usuńhttp://www.teatrtelewizji.tvp.pl/teatr_tv/galerie/galeria/milosc-na-krymie-wiosna-w-teatrze-telewizji_13599129/
Moja radość jest zwielokrotniona :-) udało mi się kupić bilet na najbliższy spektakl - w marcu :-)
UsuńNo to świetnie.;)
Usuń