Pewne książki wymagają od czytelnika cierpliwości. Poddania się ich dziwnemu rytmowi i sposobie podania. Są powieści pełne opisów, bywają powieści pełne żywiołowej akcji, Dom i jego głowa to powieść pełna niekończącego się, jak by się zdawało, dialogu. Dialogu na obfitym, choć nietypowym, (późno) wiktoriańskim półmisku prozy. Trudno mi ocenić, czy bardziej interesującego, ze względu na zawartość, czy na sposób wykonania.
Ivy Compton - Burnett nie była mi dotąd znaną pisarką, a z informacji, jakie odnalazłam na jej temat, wynika, że w serii Nike wydawanej przez wydawnictwo Czytelnik były już wydane dwie jej powieści (Teraźniejszość i przeszłość oraz Więcej panów niż pań), a w tym roku została wydana przez wydawnictwo W.A.B. trzecia, którą autorka napisała w 1935 roku. Sądząc po jej biogramie miała możliwość obserwowania rodziny wielodzietnej na własnym przykładzie, sama będąc siódmym dzieckiem swoich rodziców (w przypadku ojca, z drugiej małżonki), jednakże gorycz i wszechobecny sarkazm w jej powieści być może są efektem tragicznych przeżyć związanych ze śmiercią jej rodzeństwa.
Ivy Compton - Burnett, źródło zdjęcia |
Dom i jego głowa
Powieść Ivy Compton - Burnett rozpoczyna się bezpardonowym wejściem w życie rodziny Edgeworthów, do którego autorka nie dokonuje wobec czytelnika żadnego przygotowania: wchodzimy w fabułę od dziwnego dialogu dwojga małżonków. Pierwsze skojarzenie jakie mi się nasunęło to Łysa śpiewaczka Eugène Ionesco: są słowa, ale brakuje komunikacji. Jest oto Boże Narodzenie roku 1885, poranek, rodzina ma się zebrać przy tradycyjnym śniadaniu. Od razu możemy zaobserwować układ sił panujący w tej skromnej zbiorowości. Głową domu jest niewątpliwie pan Edgeworth, Duncan, a jego żona Ellen, dwie dorosłe córki, Nance i Sybil, oraz bratanek Duncana, Grant, są zniewoleni jego stylem bycia oraz kaprysami. Mamy tutaj fenomenalny opis małej domowej tyranii, tyranii na tyle skutecznie odejmującej zdolność decydowania członkom rodziny, że wszelkie domowe czynności wykonują pod dyktando. Jednakże nie w tym rzecz, jak wygląda owa tyrania, choć niewątpliwe to ona była przyczyną wszystkich wydarzeń.
Rodzinie Edgeworthów czas upływa zgodnie z przyjętymi normami i standardami społecznymi. Posiłki odbywają się w gronie całej rodziny, każdy ma ustalone miejsce przy stole, oraz przydzielone role, w niedziele zaś wspólnie chodzą do kościoła. Tę utartą rutynę przerywa śmierć Ellen oraz, po niedługim czasie od pogrzebu, niespodziewana decyzja Duncana, by do domu wprowadzić nową panią Edgeworth. Taka zmiana w życiu prowadzi rzecz jasna do kłopotliwych sytuacji i utrudnia codzienną monotonię, jednakże los lubi płatać psika nawet osobom nawykłym naginać cały świat do swojej woli.
Tamborek, urocze damy, delikatność..
Powieściowy wiek XIX u Compton - Burnett jest daleki od powszechnych wyobrażeń. Czytelniczkom, które przyzwyczaiła do pewnej normy Jane Austen, czy siostry Bronte zabraknie tu wszystkiego: nie ma uroczych dam, nie ma romansów salonowych, nie ma czasu na haftowanie na tamborku, nie ma romantycznych wzgórz i uniesień. Rzecz jasna różnice na pewno dyktuje epoka, wszak wymienione autorki pisały dużo wcześniej, choć omawiały również epokę wiktoriańską, tak jednak główna różnica zasadza się na punkcie widzenia.
Autorka Domu i jego głowy przedstawia świat pełen pragmatyków, ludzi ceniących odgórnie ustalony ład i porządek, których zaś dużo mniej zajmuje sfera uczuć. Te, jeżeli się zdarzają, są raczej formą wybryku, dość nieszkodliwą, o ile nie zaowocuje w sposób wiadomy. Gdy zaś jednak zaowocuje? Oczywiście, niczemu niewinne dziecko otrzyma dom i wychowanie, odpowiednią niańkę i inne ważne do życia "pomoce". O miłości trudno tu cokolwiek mówić.
Przede wszystkim: trzymać fason
W świecie rodziny Edgeworthów duże znaczenie ma spadek, jakiego oczekuje ojciec rodziny i to temu oczekiwaniu dyktowane są różne reakcje. Właściwie całe wychowanie panien w domu opiera się na tym jednym: na władzy pieniądza. Choć obie zdają się być uosobieniem łagodności, szczególnie najmłodsza, czytelnik przeżyje niezwykły wstrząs odkrywając prawdę. Prawdę, z którą autorka po prostu go zostawi do własnych przemyśleń, bez podawania gotowych ocen, czy wniosków.
Nieistotne jednak do jak wielu dramatów może dojść. Wszak najważniejsze, to trzymać fason, zachować pozory, ostatecznie, w końcu można zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło. Ważne, żeby spadek trafił we właściwe ręce, cała reszta ulega przedawnieniu. Tak gorzkie podsumowanie ludzkiej moralności to podobno stała cecha prozy Ivy Compton - Burnett.
Powieść z klasą
Dialogi, od których roi się ta powieść, powodując, że pozostałe tło wydarzeń zależy od wyobraźni czytelnika, są rozegrane po mistrzowsku. Rzekłabym: klasa sama w sobie. Zjadliwa ironia, dosadność pod płaszczykiem uprzejmości i pozorów, inteligentne riposty i intrygujące puenty. Niewątpliwie, trzeba się wczuć w lekturę, żeby poczuć ten wyjątkowy smak, gdy jednak już się wgryźć głębiej, łatwo zauważyć przenikliwość autorki i niezwykły zmysł obserwacji.
Nie będę udawać, że to przyjemna i łatwa powieść, że historia wciąga, jednakże to jak została rozegrana cała fabuła, to z czym autorka zostawia czytelnika, o doprawdy, jest warte tego, by przeczytać Dom i jego głowę.
Dom i jego głowa, Ivy Compton - Burnett, przełożyła Jolanta Kozak, W.A.B., Warszawa 2014
Koniec roku, a ja już muszę złamać swoje postanowienie o ograniczeniu liczby książek. Pięknie oddałaś klimat książki, z pewnością warta jest uwagi. Zwłaszcza, że pokazuje obraz wiktoriańskiej epoki daleki od stereotypów.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak mi miło, że jestem przyczyną złamania owego postanowienia :) Na ogól to wszyscy dookoła mnie do tego prowokują, a tu chociaż raz ja :D
UsuńDziękuję, cieszę się, że udało mi się oddać klimat książki. Przyznaję, nie lada to było wyzwanie :)
Niedawno czytałam w Biblionetce dwie recenzje bardzo zachęcające do sięgnięcia po książki tej autorki i pomyślałam sobie, że choć to książki o bardzo dusznej atmosferze, wypełnione ogromną ilością dialogów, muszę je przeczytać. A Ty mnie dodatkowo zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńOstatnio pojawia się w Polsce zainteresowanie jej powieściami, może więc wydadzą kolejne - napisała ich aż kilkanaście, podobno wszystkie są bardzo dobre.
A wiesz, tak sobie myślałam, że to będzie książka, która Ciebie powinna zainteresować. Jest dokładnie w Twoim typie (bazując na podstawie Twoich dotychczasowych wyborów ;D), także cieszy mnie, że zachęciłam (i że miałam nosa :D).
UsuńJest szansa, że pojawi się ich więcej (tak myślę), a też sądzę, że warto. Czytałam trochę opracowań, niestety, najwięcej póki co jest po angielsku, ale istotnie, zachęcają do pozostałych tytułów.
Ciekawa rzecz. Układ sił w angielskiej rodzinie. Pociągające. Najlepszego na Nowy Rok, tak przy okazji!
OdpowiedzUsuńW angielskiej, mieszczańskiej, wydawałoby się takiej ułożonej i dystyngowanej.. ;-) a tu niezwykła niespodzianka.
UsuńDziękuję i wzajemnie: najlepszego! Wszystkiego, co naj! :)
Bardzo, bardzo, bardzo chcę przeczytać tę książkę! W ogóle książki z tej serii, nie dość, że są świetne, to jeszcze mają ciekawe okładki. Przypomniałam mi Twoja recenzja, że kiedyś pisałam o "Ptaszynie" i nawet znalazłam ów tekst i wrzuciłam do siebie na bloga :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńO tak, książki z tej serii, nie dość, że niezwykłe, to na dodatek wydane naprawdę ciekawie! :) Bardzo lubię.
UsuńW takim razie muszę przeczytać Twoje wrażenia z "Ptaszyny" :D u mnie czeka na półce cierpliwie :)
No i polecam się rzecz jasna! :)
Zajrzałam na chwilę, poznałam "Dom i jego głowę", wszystko wiem, zostałam na dłużej. Przeczytałam recenzje "Wszystkiego co lśni" - mam - i "Ksiąg Jakubowych" - w przymiarce. Dziękuję za interesującą gościnę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej! :-)
UsuńDo "Ksiąg Jakubowych" zachęcam :-) Tylko dobrze sobie zapewnić do lektury parę dni wolnego :)
Niedawno skończyłam i jestem pod wrażeniem. Same dialogi to majstersztyk aż miałam ochotę poszperać, czy kiedykolwiek te teksty były przeniesione na scenę. A, że bez tamborka? Przecież panie, mozolnie i bez zapału, ale szyja: koszule zimowe dla sierotek ;)
OdpowiedzUsuńPoza tym dzięki za dobre nowiny, że Ivy Compton Burnett była już u nas wydawana, na pewno się za tymi tytułami rozejrzę.
Właśnie, te dialogi są jak ze sztuki :) stąd moje skojarzenie z Ionesco (tu wręcz podwójne) :)
UsuńA że bez tamborka, ano właśnie, a koszule to nie to samo wszak! ;-) To, że epoka się dramatycznie nie zmieniła od czasów Austen to zrozumiałe, ale widać, że Compton - Burnett ma tyle wspólnego z Austen, co Duncan z panem Darcy ;-) podobało mi się u Ciebie porównanie pijanej Austen :)
Te tytuły podejrzewam, mogą być dostępne na Allegro za niskie ceny. Seria Nike nie jest rozchwytywana..
Właśnie sprawdziłam, obie Compton o których wspominasz mam w bibliotece, niewypożyczone. Jeszcze gwoli wyjaśnienia to pijaną Austen wymyśliła autorka posłowia do książki, mojego autorstwa były tylko podsuwane Jane trunki ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję CI, to mi przypomina, ze ja mam spaczone podejście (kupowanie! zamiast wypożyczania) i trzeba by się trochę przestawić na normalniejsze tory. Muszę sprawdzić tak samo w swojej bibliotece dostępność tych tytułów :) Z przeczytanych o autorce informacji wynika, ze ona w tym stylu napisała wszystkie swoje książki. Może być ciekawie.
UsuńA chodziło mi właśnie o Twój dopisek ;-) z bardzo gorzką oliwką :D
Wygląda na to, że książki Compton kurza się w zakamarkach bibliotek tak samo jak do niedawna Modiano. Miejmy nadzieję, że przynajmniej ona nie stanie się nagle modna ;) Do oliwki się przyznaję, własnoręcznie do drinka Jane wrzuciłam ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym tego bardzo! Takiej mody na Compton :-) ale obawiam się, że dopóki coś nie jest nagradzane to słabo z tą modą.. No ale nadzieja jest, nasze wpisy w każdym razie promują autorkę zachęcająco :)
UsuńTo może już lepiej nie zachęcajmy. Bo jak się uda ją wylansować, to będę musiała się ustawić w tasiemcowej kolejce oczekujących na wypożyczenie ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście do mnie zagląda niewiele osób ;) jest szansa :)
UsuńChętnie bym przeczytała tę książkę, bo i treścią mnie zaintrygowałaś i lubię, gdy w książce jest więcej dialogów niż opisów. A poza tym pociąga mnie epoka wiktoriańska bardzo.
OdpowiedzUsuńObawiam się jednak, że książek tej pisarki w mojej bibliotece nie będzie......
Ale dlaczego? Właśnie ma spore szanse, biorąc pod uwagę, że były inne książki, starsze wydania :) Zapytaj, kto wie? :)
UsuńZapytam, pewno, że tak.
UsuńTrzymam kciuki.
Usuń