Czasami uda mi się odkryć jeszcze coś nowego, coś mi nieznanego, zaskoczyć samą siebie. Nie to, żebym uważała, że jestem ekspertką i wiedziała o Jerzym Krzysztoniu wszystko. Bo nie wiem i prawdę mówiąc nie chcę wiedzieć. Chciałabym właśnie tak ciągle poznawać, ciągle odkrywać. Powoli jednak dociera do mnie brutalna prawda - lista kurczy się boleśnie do coraz mniejszych rozmiarów..
Ten nieznajomy był efektem moich dość częstych wizyt w antykwariatach internetowych i wrzucaniu tradycyjnego hasła: "Jerzy Krzysztoń". I proszę, nagle pojawił się tytuł zupełnie nowy! Absolutnie nie kojarzyłam, by w twórczości Krzysztonia była również sztuka! A jednak była. Krótka, w dwóch aktach zaledwie, ale z uwagami reżyserskimi (wypowiedział się Jan Bratkowski), które nie mniej interesująco uzupełniają sztukę o wizję przełożenia tego utworu na scenę.
Z informacji zaczerpniętych dzięki stronie e-teatr.pl wynika, że sztuka nie tylko zaistniała na papierze, ale także na deskach teatrów i nie zawsze pod tym samym tytułem:
Ten nieznajomy - wszystkie realizacje
Autor: Jerzy Krzysztoń
Ten nieznajomy
miejsce premiery: Praski Teatr Ludowy Warszawa
data premiery: 1965-06-12
Towarzysz N
miejsce premiery: Teatr Telewizji
data premiery: 1971-04-02
Ten nieznajomy
miejsce premiery: Teatr Dramatyczny Gdynia
data premiery: 1983-12-10
Tow. N
miejsce premiery: Wrocławski Teatr Współczesny im. Edmunda Wiercińskiego
data premiery: 1986-03-22
Sama sztuka jest krótka. Jej treść zawarta jest na zaledwie 87 stronach, po których następują uwagi reżyserskie. Fabula też jest krótka i jak na Krzysztonia, nieco jakby zarysowana, niepełna, niewyczerpująca potencjału, jaki jest zawarty w temacie obcego, naruszającego spokój niewielkiego miasteczka. Bo właśnie nim jest ów nieznajomy, pojawiający się nagle w Miasteczku gość z Warszawy, znany ludziom tylko z imienia i nazwiska, ale w mniemaniu wszystkich, będący jakąś szychą, ważną postacią, kimś kto został nasłany na miasteczko by je.. zadenuncjować? skompromitować? Prześledzić, sprawdzić, pogrążyć Burmistrza? Tego nie wiadomo, dlatego ostrożne zachowania nie zawadzą, spełnianie ewentualnych zachcianek może pomóc, ogółem sytuacja urasta do jednego wielkiego koła podejrzeń i niczym niepotwierdzonych przypuszczeń, które podsyca postać widmowej Staruszki, pojawiającej się w różnych momentach akcji, z ostrzeżeniem o rychłej zgubie, jakiej zapowiedzią ma być pojawienie się owego nieznajomego.
Całość tak naprawdę staje się żywa dzięki uwagom reżyserskim, w których nie tylko następuje kolejno omówienie postaci występujących w sztuce, czy fabuły, ale również podpowiedzi dla aktorów, którzy mają odgrywać poszczególne sceny, trudności wynikających z pewnych momentów, wewnętrznych przeżyć postaci, sposobu oddania różnorodnych sprzeczności, czy wreszcie odpowiedniego zamknięcia całej fabuły. W efekcie jednak pozostaje wrażenie niespełnienia. Bo chciałoby się więcej, a tu za chwilę cały tekst się kończy. A za ostatnią stroną powinna być podnosząca się kurtyna i scena w Miasteczku i Staruszka wieszcząca nieszczęście.. I wtedy byłoby zapewne olśnienie. A tak pozostaje uczucie, że czegoś zabrakło. Aż przykro, bo to przecież Krzysztoń, który nigdy nie zawiódł mnie słowem pisanym. I nie, nie mogę powiedzieć, by zawiódł i w tym przypadku. Zabrakło mi po prostu olśnienia tym razem. Co może swoją drogą potwierdzać, że to wyjątek potwierdzający regułę odnośnie utworów Jerzego Krzysztonia.
Ten nieznajomy, Jerzy Krzysztoń, Wydawnictwo Związkowe CRZZ, Warszawa 1967
Tego tytułu nie ma nawet w katalogu biblionetkowym :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że tym razem nie zachwyciłaś się utworem Krzysztonia. Może ta sztuka pisana była w pośpiechu, nie do końca przemyślana?
Właśnie, taki tytuł niespodzianka :) Na LC też musiałam go dodać :)
UsuńMoże? W końcu to utwór dość młodego Krzysztonia ;) poza tym co innego utwór sceniczny a co innego proza fabularna :)
Chyba mało który twórca potrafi pisać dobre sztuki, dobre wiersze i dobrą prozę. Np. Iwaszkiewicz pisał przecudne opowiadania, a wiersze... wiersze są o wiele gorsze.
UsuńTo może "Tego nieznajomego" dodaj też do biblionetki? :)
Masz rację, to jednak trudna sztuka pisać dobrze w każdym gatunku :)
UsuńTo będę musiała jednak założyć konto na biblionetce..;)
wspaniałe są takie odkrycia, prawda? nie martw się, że Krzysztoń już 'ogarnięty', myslę że natrafisz jeszcze na niejedną fascynację, które będą okazją do wielokrotnych odkryć!
OdpowiedzUsuńwspaniałe, zgadza się :) i faktycznie, liczę jeszcze na parę małych odkryć :)
UsuńA jednak nawet, jeśli tekst cię nie zachwycił, to i tak pozostaje radość z odkrywania, lubię to uczucie, kiedy znajduję coś nowego tam, gdzie wydawało mi się, że wszystko, co warte poznania już poznane. I lubię sobie dawkować przyjemności; dlatego czytam mojego Hugo tak powolutku, dlatego wracam w "znane" miejsca wielokrotnie.
OdpowiedzUsuńO, jedyne co mogę dodać to - o właśnie! właśnie :)
UsuńMuszę przyznać, że jeszcze nie czytałam nic Jerzego Krzysztonia. Może zaczęłabym od sztuki teatralnej ;)
OdpowiedzUsuńW sumie, jak ma zarazić to i sztuką zarazi :) ja polecam w ciemno cokolwiek :)
Usuń