Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura norweska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura norweska. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 maja 2015

Intrygujące nudziarstwo. "Moja walka. Księga 2" Karla Ove Knausgårda

Powstał w mojej głowie istny bałagan i pomieszanie, pomiędzy dzieciństwem Karla Ove Knausgårda, opisywanym w pierwszym tomie, a przynajmniej na etapie lektury na którym nadal jestem, a jego opowieścią o małżeństwie i rodzicielstwie, będących tematem tomu drugiego jego słynnej "Mojej walki". Wszystko za sprawą ogromnej dawki ciekawości, która jak wiadomo prowadzi na manowce, oraz otrzymania obydwu tomów niemalże jednocześnie, co sprawiło, że czytałam je na zmianę. Byłam naprawdę mocno zaintrygowana tym, co ma do zaoferowania Karl Ove Knausgård. Otrzymałam opisane w bardzo intrygujący sposób zwykłe, codzienne życie, w którym nie ma niczego, czego nie przeżywa na co dzień tysiące ludzi. Jego jedyna wyjątkowość polega  na tym, że naprawdę trudno odmówić norweskiemu pisarzowi warsztatu.


Reklama czy literacki opis rzeczywistości?

Podczas lektury drugiego tomu trudno nie zderzyć się ze szczegółowością opisów, jakie serwuje autor "Mojej walki". Tak oto idąc ulicą omawia szczegółowo mijanych ludzi, nawet jeśli nie zobaczy ich nigdy więcej, ubierając siebie, czy dzieci, opowiada dokładnie o zapinaniu zamka kurtki, zakładaniu czapki firmy X, czy szalika firmy Y. Każde zapalenie papierosa, każda banalna rozmowa, każda myśl, nawet gdy nie jest błyskotliwa, jest wnikliwie opisana. Chwilami zadawałam sobie pytanie: po co ja właściwie to czytam? 

Pierwsza refleksja? Nuda, nuda, jeszcze raz nuda i droga przez mękę. Refleksja druga pojawia się po przebrnięciu pierwszych dwustu stron, gdy zaczynam dostrzegać pewien urok tej opowieści, choć nie mogę powiedzieć, by mnie zaczarowała. Są momenty, gdy autor ma ciekawe przemyślenia odnośnie literatury, czy historii ludzkości. Marzenia o powrocie do XIX wieku wydają się uroczo chłopięce - odkrywanie świata, żegluga, praca własnych rąk. Jednocześnie nuży opisywana codzienność, w której mam wrażenie autor ma ambicję by oddać każdy szczegół, tudzież, reklamować używane produkty.


Małżeńskie i rodzicielskie dylematy

Ekshibicjonistycznie opisywane życie codzienne jest pełne opisów relacji z żoną, z dziećmi, czy z ludźmi, którzy mają jakieś znaczenie dla autora. Często jednak nie tyle ludzie mają dla niego znaczenie, co przeżywane sytuacje. Gdy jest sam nie ukrywa, że wszyscy ci, z którymi spędzał czas, którymi sprawami się przejmował, teraz nie mają dla niego już żadnego znaczenia. Z jednej strony jawi się jako ogromny megaloman, narcyz i krytykant rzeczywistości, z drugiej jako wrażliwy ojciec, pisarz łaknący poklasku,  czy zakochany w żonie mąż.

Opisywane życie codzienne ma swoje blaski i cienie, jak w wielu rodzinach. Jednak Karl Ove Knausgård przede wszystkim przyznaje się do tego, co większość z ludzi woli przemilczeć. Często daje upust uczuciu, że dzieci są obowiązkiem, choć bardzo je kocha i na ogół lubi spędzać z nimi czas. Myśli o sobie i wielu innych ojcach jako o sfeminizowanych tatusiach, z obosieczną pogardą. Daje upust wszelkiej frustracji codziennej, nie bez rzeczowych argumentów odnośnie swoich uczuć, a jednak często kompletnie nijakich i związanych z tym, że życie pełne jest obowiązków i godzenia się na kompromisy. 

Wyraźnie też ukazuje swoje oblicze hipokryty krytykując to jak wszystko stało się publiczne, jak gwiazdy opowiadają o swoich rodzinach, porodach i macierzyństwie obnażają intymne szczegóły, jednocześnie popełniając obszerne dzieło obnażające nie tylko jego samego, ale także całą jego rodzinę. 


Zagadka popularności

O książce czytałam całkiem sporo entuzjastycznych wypowiedzi. Reklama i rozgłos jak na powieść autobiograficzną, były naprawdę ogromne. Gdy przeczytałam drugi tom, dość zmęczona i raczej zniechęcona, zastanawiałam się nad tym fenomenem. Wszak cały cykl ma wielu czytelników. Widziałam nawet wpisy dotyczące kolejnych ksiąg, bowiem niektórzy czytają kolejne tomy w oryginale lub po angielsku, niecierpliwi w oczekiwaniu na tłumaczenie.

Być może odpowiedzią na to pytanie jest niebywały talent Knausgårda do opisywania nawet najmniej interesujących szczegółów z życia codziennego w sposób bardzo zgrabny i powodujący, że pomimo znużenia chwilami trudno nie dać się wciągnąć w lekturę. Myślę, że ładnie podsumowuje to opis rozmowy w powieści z jednym z przyjaciół autora, który stwierdza, że Knausgård nawet z wyprawy do toalety zrobiłby taki opis, że czytelnicy by się wzruszali. To oczywiście spora przesada, ale trzeba przyznać, że coś jest na rzeczy.

Problem jednak w tym, że nawet największy talent i najlepszy warsztat literacki nie zmienią zwykłego, codziennego życia w emocjonująca fabułę, przynajmniej, nie dla tej czytelniczki. 



"Moja walka. Księga 2", Karl Ove Knausgård, przełożyła Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015

Czytaj więcej

niedziela, 29 marca 2015

Los "Półbrata" Larsa Saabye Christensena

Nie przemijamy bez śladu. Ciągniemy za sobą kilwater, który nigdy się nie zamyka, rozdarcie w czasie, które z takim wysiłkiem zostawiamy za sobą. 

 W literaturze to jest piękne, że jedna powieść przywołuje drugą, że jedna historia odwołuje się do następnej i tak dzięki temu trwa ten niezwykły krąg nawiązań. Gdy zaczęłam czytać Półbrata te odwołania narzucały się samoistnie. Pomyślałam odruchowo o Blaszanym Bębenku Güntera Grassa, a także o niedawno przeczytanej Trylogii nowojorskiej Paula Austera. Nawiązania oczywiście istnieją, nie umniejszają jednak zupełnie powieści Larsa Saabye Christensena. Właściwie miałam odczucie, że Półbrat jest nawet nieco lepszy.

Zaczytać się bez końca

  Pierwsze wrażenie? Z rozmysłem odkładałam lekturę na jakiś wolniejszy czas, bo ilość stron zastraszająca, a i w torbie jakoś ciężko było ją dźwigać. Nie zdawałam sobie sprawy, że to książka do tak zwanego pochłonięcia, niezależnie od jej gabarytów. Jest świetnie i lekko napisana, choć początki tutaj nie są najłatwiejsze.

 Historia Barnuma rozciąga się w czasie nieco kapryśnie nie zważając na chronologię. I tak najpierw poznajemy trudną relację między braćmi, by dopiero od powolnej rekonstrukcji przeszłości i jej konsekwencji dotrzeć do przyczyn, których owocem będzie to, czego ośmieli się wreszcie dokonać Fred.

 
Historia pewnego listu

 Aczkolwiek trzeba zacząć od początku, czyli od końca drugiej wojny światowej, bo to ten dzień, który miał przynieść wolność i zamknięcie czasu niepokoju o kolejne jutro. W zamian przyniósł dramat młodej dziewczynie, brutalny gwałt i spustoszenie na psychice. Oprócz nich wszystkich także niespodziewaną ciążę, której owocem był właśnie Fred.

  Fred od wczesnego dzieciństwa, podobnie jak wcześniej jego matka i babka, słucha treści listu, rodzinnej pamiątki, jedynego świadectwa po zaginionym podczas wyprawy antropologicznej pradziadku. To ten list będzie przyczyną kolejnej wyprawy, której się podejmie sam Fred. A Barnum będzie często rozmyślać i odtwarzać historię swojego półbrata.

Los półbrata

 Bo takim mianem określają siebie nawzajem bracia, pochodzący z jednej matki, ale posiadający różnych ojców. Półbracia. Kolejna konsekwencja gwałtu i pechowego, majowego dnia, gdy Fred został poczęty. Jednakże to nie koniec połowiczności. Barnum otrzymuje od losu połowę wzrostu przeciętnego człowieka, dziedzicząc tę niezwykłość po niezwykłym ojcu. Połowiczność jest przekleństwem w tej rodzinie, bo nikt, nikt do końca nie może być tutaj sobą.

 Opowieść więc o trzech kobietach i dwóch chłopcach, przekraczająca granice ich rodzinnego miasta, jest opowieścią o niełatwym życiu i niełatwych wyborach. Przynosi ze sobą zmagania z trudami powojennej codzienności, trudności życia w małym mieście, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko, wreszcie najtrudniejsze: zderzenie się z rzeczywistością, które odbiera dzieciństwu jego bartwy i fantazje.

Opowiadać obrazami

 Nośność fabuły to zdolność pisarza do opowiadania obrazami. Takimi, które wdrukują się pod powiekę i zostawiają trwały ślad. Tak bym określiła powieść Larsa Saabye Christensena: jako powieść pełną plastycznych obrazów, od których trudno się uwolnić.




Półbrat, Lars Saabye Christensen, przełożyła Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014
Czytaj więcej

poniedziałek, 21 stycznia 2013

"Cudowne dzieci", Roy Jacobsen

W ogóle z niewielu rzeczy cokolwiek rozumiesz i, szczerze mówiąc to prawdziwe szczęście - mówi mama - że zrozumienie z reguły dawkuje się po trochu.*

Jestem typem nieco dziwnym - ani okładka, ani ładny ubiór nie robią na mnie wrażenia. Generalnie zawartość ma znaczenie. Nie zwrócę uwagi na książkę tylko dlatego, że projektant okładki włożył masę wysiłku w barwy, układ i projekt (nie dla mnie też wybiegi domów mody). Ale taką okładkę nie sposób przemilczeć! Bo nie chodzi o jej urodę (jeśli w ogóle można o niej mówić w takich kategoriach), barwy, zawartość strony tytułowej, ale właściwie o projekt całej książki. Wygląda jak stary pozszywany nićmi zeszyt. Zapisany po brzegi z małymi marginesami tylko na ewentualne komentarze. Właściwie cała książka jest po prostu tekstem, który tylko ma inny rozmiar czcionki na okładce.



I mogę powiedzieć tylko: oto przykład, jak powinna wyglądać książka! Bez zbędnych zdjęć, kolorów i dopisków jaki to niesamowity bestseller trzymamy w łapkach. Po prostu surowy tekst genialnie zszyty, dzięki czemu grzbiet książki nie jest koszmarnie powyginany po lekturze. Okładka ma jeden tylko minus - mogłaby być nieco sztywniejsza, mocniejsza. Wydawnictwo DodoEditor znalazło jednak we mnie zagorzałą zwolenniczkę (kolejna pozycja z tej serii, Gentlemani, czeka na półce). Tym bardziej, że to przecież tylko okładka. Bo to treść tej książki jest fenomenalna!

A zaczyna się niewinnie, trochę w stylu Tore Renberga, choć to lata sześćdziesiąte, nie dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku, a Finn w przeciwieństwie do Jarlego ma trochę innego problemy na głowie. Przede wszystkim matka, która go wychowuje samotnie po rozwodzie z ojcem. Ostatnio kontakt z nią jest jakiś dziwny, jakby coś się między nimi popsuło. I ten nagły pomysł, łamiący wcześniejsze ustalenia, że nikt obcy z nimi nie zamieszka. Jednak Gerd, pracująca tylko na pół etatu w sklepie obuwniczym, nie widzi innego wyjścia, żeby jakoś utrzymać siebie i syna na powierzchni. Pracuje na pół etatu żeby syn zawsze miał matkę w domu po powrocie ze szkoły, ale coraz trudniej jest utrzymywać koniec z końcem. Pada więc decyzja, pokój Finna zostaje oddzielony od reszty mieszkania, a do gazety trafia ogłoszenie.

W życiu Finna zachodzą jednak aż dwie rewolucje jednocześnie. Niemalże jednocześnie razem z lokatorem, Kristianem, do ich wspólnego życia dołącza Linda, sześcioletnia córeczka.. ojca Finna. Z drugiego małżeństwa. Dziecku grozi Dom Dziecka, ponieważ ojciec zmarł, a jej matka po śmierci męża trafiła na odwyk. Gerd więc decyduje, że przygarną dziecko. Zawsze marzyła o córce, dlatego Finn podejrzewa, że to chęć spełnienia tego marzenia, nie tylko podjęcie się odpowiedzialności za bałagan jaki zrobił jego ojciec. Linda okazuje się dzieckiem niezwykle spokojnym, grubiutkim, małomównym, lubiącym dużo i dobrze zjeść i jednocześnie nieco otępiałym. Początkowo Gerd składa to na karb przeżyć dziewczynki, ale z czasem odkrycie prawdy okazuje się dużo bardziej szokujące.

O tym, że Linda zmieniła życie i spojrzenie na świat Finna, jak Charlotte Isabel Hansen życie i spojrzenie na świat Jarlego, wydaje się już dość oczywiste, ale jak bardzo mała wpłynęła na priorytety Finna było na swój sposób zaskakujące. U chłopca w wieku przedgimnazjalnym tak ogromne poczucie odpowiedzialności i troski za siostrę jest czymś niezwykłym, ale wbrew pozorom, opisanym bardzo naturalnie. Cała ta powieść jest niezwykle naturalna i sprawnie napisana. Narracja pierwszoosobowa chwilami może się wydawać za dojrzała na chłopca w wieku Finna, ale pozostaje wrażenie, że jest ona opowiadana z perspektywy już dorosłego człowieka, tym bardziej, gdy akcja powieści ma zakończenie kilka lat później. Mimo że zawartość każdego rozdziału nie jest ogromna jeśli chodzi o długość treści, to choć historia jest tak zwarta, to jednocześnie tak opowiadana, jakby to była niemalże saga rodzinna. Na swój sposób jest, choć dotyczy jednej rodziny i tylko jednego okresu z życia tej rodziny, ale sięga głębiej w warstwie wspomnieniowej, głębiej w warstwie zależności rodzinnych, popełnianych przez rodzinę błędów i konsekwencji jakie te błędy przyniosły. Pięknie napisana, mocnym, wrażliwym językiem, ale bez cienia przesady, bez skrajnych emocji, choć emocje jak najbardziej wywołuje - całą paletę odcieni. Mogłabym w zasadzie zachwalać bez końca, mimo przykrych scen i zakończenia bez happy endu jakiego czytelnik oczekuje. Dlatego bez zbędnych dłużyzn - sami sprawdźcie czemu Cudowne dzieci są takie.. cudowne.


Cudowne dzieci, Roy Jacobsen, DodoEditor, Kraków 2012
*str. 57
Czytaj więcej

czwartek, 6 grudnia 2012

Na pastwiska zielone te raki pustelniki...

Czy można posklejać to co nawet nigdy nie było całością? Czy można oczekiwać, że z grupy obcych ludzi powstanie rodzina, która zainteresuje się własnym losem? Oczywiście że nie można. Nie da się. A Anne B. Ragde pięknie to opisała. Surowo. Bezwarunkowo. Bo ludzie to nie świnie, nie da się zamknąć w jednym chlewie i kazać im ze sobą koegzystować w miarę spokojnie i bez większych ofiar.

------------

Raki pustelniki, kontynuacja Ziemi kłamstw jest zdecydowanie mocniejsza emocjonalnie, a jej zakończenie jest tak wstrząsające, tak budzące zgrozę, że za część ostatnią, Na pastwiska zielone, chwyciłam od razu, nie zwracając uwagi na fakt, że godzina późna, a rano, bez zmian, trzeba za pomocą usłużnego budzika, wstać do pracy.. Myli się jednak ten, kto osądzając po pięknych okładkach tej serii uzna, że historia w niej zawarta może być równie piękna. Nie jest piękna. To w zasadzie współczesna baśń Braci Grimm, bez szczęśliwego zakończenia co prawda, ale wychodząc z jednego punktu zatacza pełne koło i wraca do niego w niemalże niezmienionej scenerii, ponosząc jedynie konieczne dla historii ofiary.

Tytuł Raki pustelniki pozornie nawiązując do figurek jakie kolekcjonuje Erlend (figurek wykonanych z kryształów Svarovskiego, na które zresztą wydaje niefrasobliwie ogromne kwoty) tak naprawdę wiernie odwzorowują życie rodziny Neshov. Każdy podąża swoją ścieżką, która jest za wąska, by pomieścić na niej pozostałe osoby. Są samotni, prowadzą pustelnicze życia, nie potrafią się ze sobą komunikować, ani okazywać ciepła czy serdeczności. Trudno zresztą, żeby to potrafili. W domu nie zaznali normalnego ciepła rodzinnego, matka od dziecka uczyła ich pogardy do ich ojca, miłością darzył ich jedynie dziadek Tallak, który jak to okazało się na końcu Ziemi kłamstw, był tak naprawdę ojcem chłopców, a mężczyzna, którego traktowali jak ojca, był  w rzeczywistości ich najstarszym bratem. I z całej tej rodziny najbardziej pokrzywdzonym przez nich wszystkich.

Po pogrzebie Anny, matki trzech braci (Margida, Tora i Erlenda) wszyscy wracają do swoich domów. Torunn do Oslo, do swojej kliniki i swoich spraw, Erlend z Krumme do Kopenhagi, szczęśliwi  że nie muszą dłużej przebywać w Byneset, a Margido do Trondheim, do swojego zakładu pogrzebowego. Tor wraz z ojcem, a właściwie swoim najstarszym bratem, zostają na gospodarstwie sami. Wydaje się, że teraz, gdy Tor jest uwolniony od toksycznej relacji z matką, oraz otrzymał zgodę braci na dziedziczenie gospodarstwa i ich zrzeczenie się ze swoich części, będzie mógł rozpocząć w miarę normalne życie. Wypadek z siekierą przekreśla te możliwości. Uszkodzona noga wymaga opatrunku i unieruchomienia, a Tor musi poddać się okresowi rekonwalescencji. I tu zaskakuje odpowiedzialnością Torunn, która po prostu decyduje się na przyjazd do Byneset i opieką nad ojcem i dziadkiem. Przejmuje obowiązki w chlewie, zajmuje się domem i wysłuchiwaniem narzekań Tora. A ten niestety jest bardzo uciążliwy. Nie może pogodzić się z własną bezużytecznością w gospodarstwie, nie potrafi porozmawiać z Torunn o swoich uczuciach, a gdy w końcu stawia córkę pod ścianą i każe jej decydować natychmiast o tym czy przejmie gospodarstwo, Torunn nie potrafi mu jednoznacznie odpowiedzieć. Odtąd ta rozmowa będzie najgorszym wspomnieniem w życiu Torunn, ponieważ to po niej Tor postanowił odebrać sobie życie.

To dlatego tak szybko musiałam sięgnąć po Na pastwiska zielone. jeszcze miałam nadzieję, jeszcze się łudziłam, że może Tora uratowano, że Torunn wróciła wcześniej, że zajrzała do chlewu.. Niestety ostatnia część trylogii szybko rozwiewa te złudzenia. A zatem Torunn zostaje z tym pytaniem - "co dalej z gospodarstwem?" i z ogromnym poczuciem winy, że to ona była bezpośrednią przyczyną śmierci ojca. Pozostali bracia, zajęci własnym życiem i planami (Erlend z Krumme oczekujący swoich dzieci, Margido rozwijający swój zakład) przerzucają tak naprawdę odpowiedzialność za Byneset i za ojca, na barki Torunn, nie udzielając jej wsparcia innego oprócz materialnego. Ale też planując własne sprawy z przebudową czy eksploracją gospodarstwa. Jak długo można wytrzymać coś takiego?..

Jest to chyba jedna z najbardziej życiowych książek (piszę książek bo mam poczucie jednej całości, choć rozbitej na trzy tomy) jakie ostatnio czytałam. Można by ją określić jako sagę o goryczy. Bo jest w tej powieści jej bardzo wiele. Mówi o rozpadzie, którego nie dało się uniknąć, gdy podstawą utworzenia rodziny jest kłamstwo. I bardzo mi się podoba, że jedyną osobą, która potrafiła sobie ułożyć życie, która żyje w szczęśliwym związku, która postanawia powiększyć rodzinę, jest Erlend, homoseksualista, do niedawna ogromna hańba rodziny. A paradoksalnie on jedyny z całej rodziny Neshov jest naprawdę szczęśliwym, kochającym i kochanym człowiekiem. Przesłanie bardzo wyraźne.


Raki pustelniki, Anne B. Ragde, smak słowa, Sopot 2011
Na pastwiska zielone, Anne B. Ragde, smak słowa, Sopot 2012

Czytaj więcej

niedziela, 2 grudnia 2012

"Ziemia kłamstw" Anne B. Ragde

Rodzina – w socjologii rozumiana jako grupa społeczna lub instytucja społeczna. Rodzina, zdaniem socjologów i najprostszych jej definicji, to najważniejsza, podstawowa grupa społeczna, na której opiera się całe społeczeństwo.

Współczesne przeobrażenia rodziny każą odchodzić od ujmowania jej w kategoriach strukturalnych na rzecz nastawienia komunikatywnego. Zgodnie z takim podejściem można rozumieć rodzinę jako „duchowe zjednoczenie szczupłego grona osób skupionych we wspólnym ognisku domowym aktami wzajemnej pomocy i opieki, oparte na wierze w prawdziwą lub domniemaną łączność biologiczną, tradycje rodzinną i społeczną”*

Łączność biologiczna jest jednym z elementów wymienionej powyżej definicji rodziny. Ale tylko jednym. Pojawiają się tu takie słowa jak akty wzajemnej pomocy i opieki. Bardzo ważne słowa. Bo co zrobić, gdy jest tylko i wyłącznie łączność biologiczna - domniemana lub prawdziwa? Czy taką więź nazwiemy również rodziną? Ja mam opory. W zasadzie nawet nie opory. Ja tej więzi w ogóle nie dostrzegam. Bo więź to coś więcej niż przypadek biologiczny, który sprawia, że mamy podobne DNA z jakąś grupą ludzi.

..................

Margido jest już starszym człowiekiem, żyje samotnie w swoim dwupokojowym mieszkaniu, prowadzi własny zakład pogrzebowy. Śmierć jest dla niego chlebem powszednim. Jest do niej wzywany niezależnie od pory dnia i roku. Zapoznany z nią w różnych okolicznościach, tych łagodniejszych i tych o makabrycznym odcieniu, nauczył się podchodzić do niej z szacunkiem, ale i profesjonalnie. Jest w tym tak dobry i cieszy się takim zaufaniem, że często jest pierwszy wzywany przez rodzinę zmarłego, zanim jeszcze zostaną powiadomione inne służby.

Erlend skończy za chwilę 40 lat. Okres młodzieńczy ma już za sobą, ale mimo to jest wiecznym chłopcem, który jest rozpieszczony szczęściem. Jest artystą, który zajmuje się projektowaniem wystaw sklepowych. Ale nie jest to banalne zajęcie - jest to niczym powstające z pietyzmem dzieło sztuki, a przynajmniej tak to wygląda, gdy zajmuje się nim Erlend. Oddaje się temu zajęciu całym sercem, podobnie jak swojemu związkowi z Carlem, którego nazywa pieszczotliwie Krummem.

Tor to zażywny pięćdziesięciolatek, zajmujący się hodowlą świń, z której się przerzucił po hodowli krów. Tęskni jednak za krowami. Za ich ciepłymi spojrzeniami i ciepłymi pyskami. No i krowa nigdy, przenigdy nie przydusiłaby własnym ciałem cielaka, co zdarzało się maciorom ze swoim prosiętami. Tor mieszka ciągle z rodzicami, prowadząc podupadłe gospodarstwo, żyjąc jednocześnie w swoistej symbiozie z matką, której nagła choroba wywołuje w nim narastające powoli załamanie nerwowe.

I jest jeszcze Torunn. Asystentka weterynarza, znakomita znawczyni zachowań psów, która prowadzi szkolenia z zakresu właśnie tej wiedzy. Ma w tym niebywały talent, jest spostrzegawcza i ma w sobie dużo cierpliwości dla zwierząt. Dzięki jej staraniom klinika weterynaryjna dla której pracuje, osiągnęła niezwykły sukces, co pomogło Torunn, zwykłej asystentce, stać się współwłaścicielką kliniki.

Co łączy tych ludzi? Więź biologiczna. Margido, Erlend oraz Tor to bracia, Torunn to córka Tora, córka, którą Tor widział raz w życiu, a o której istnieniu Erlend nie miał pojęcia. To, że Erlend wyprowadził się z rodzinnego domu dwadzieścia lat wcześniej nie miało z tym związku, bo ciąża Ciss, matki Torunn, wyniknęła jeszcze za czasów, gdy tam mieszkał. Czyli całe zajście zatajono przed najmłodszym z braci. Co może być jedną z odsłon relacji rodzinnych..

Sytuacja związana z chorobą matki wszystkich trzech mężczyzn spowoduje ich spotkanie. W zasadzie spotkanie całej "rodziny". Brak kontaktu, brak więzi, brak jakichkolwiek relacji, spowoduje, że nie będzie to ciepłe spotkanie. Ani nie pojawią się ciepłe słowa. Pomimo tego jednak ta grupka ludzi spróbuje spędzić ze sobą święta Bożego Narodzenia, przed którymi zaczęła się choroba matki. Pojawia się chęć niesienia pomocy, gdy Tor zacznie przegrywać walkę z załamaniem nerwowym. Ale też zostanie objawiona ważna rodzinna tajemnica, która naprawdę, mogłaby zwyklego człowieka załamać.

....................

Ziemia kłamstw nie jest łatwą lekturą. Autorka bezlitośnie obnaża dysfunkcjonalność tej rodziny, operuje świetnym językiem, opisuje surowe, prawdziwe obrazy. Nie lukruje, ani nie łudzi czytelnika, że zacznie to robić. Nie ma wątpliwości, że próba zadzierzgnięcia więzi między braćmi i ich bratanicą może być nierealna. że nie wynika ona z naturalnej chęci by tę więź uzyskać. Że jest raczej jak przypadkowa sytuacja, na przypadkowej grupie ludzi, którzy przypadkiem utknęli pod jednym dachem. I próbują dojść z tym do ładu. A jednak czytałam ją jednym tchem. I cieszę się, że dwa pozostałe tomy trylogii czekają już na półce.



Ziemia kłamstw, Anne B. Ragde, smak słowa, Sopot 2011

* Źródło tu
Czytaj więcej

piątek, 9 listopada 2012

"A lasy wiecznie śpiewają" Trygve Gulbranssen

Książkę prosto z mroźnej, XVIII-wiecznej Norwegii polecała niegdyś Padma u siebie na blogu, wymieniając lektury na lato. Dla mnie lato jest porą taką samą jak każda inna w ciągu roku, to znaczy, że nie mam wakacji (ech, nostalgia) i jak większość pracujących mam tylko 26 dni urlopu (chlip, chlip) toteż latem z racji dobrej aury raczej nadrabiam trudniejszą literaturę (co nie oznacza, że czytam tylko taką), a lżejszą tradycyjnie zostawiam na okres jesienno -zimowy. I tak listę lektur spisałam i zostawiłam sobie na ten okres. I o tak, przyjemnie się czyta o lasach targanych śnieżycą w ciepłym domku, u boku jednego z ciepłych Potworów (jakoś tak siadają przy mnie zmianowo, a czasami osacza mnie cała trójka), powoli, może czasami ze znużeniem, ale ogółem dość przyjemnie.

A lasy wiecznie śpiewają to saga rodzinna, która opisuje los kilku pokoleń rodziny Bjorndal, której klamrami spinającymi całość jest niestety śmierć. Początkiem jest śmierć protoplasty rodu, ojca dwóch synów Tore i Daga, którą to śmierć poniósł w ramionach niedźwiedzia, a koniec jest śmiercią syna Daga, nazwanego również Dagiem, którą poniósł gdy próbował ratować tonące dziecko. Początek sagi, dotyczący losów dwóch synów Tore i Daga, sprawia wrażenie powierzchownego podejścia do całej historii. Życie trwa jakoś wyjątkowo krótko, śmierć pojawia się wyjątkowo brutalnie, wszystko przemija niczym w kalejdoskopie, niczym burza. Za szybko. Jakby można było czyjeś życie skrócić do stu stron i powiedzieć - no i umarli. Umarła. Zginął. Dużo jest śmierci w tej powieści, pojawia się jako mściwa reakcja znieważonego młodzika, jako przypadek losowy na oblodzonej rzece, w której pęka lód, jako wreszcie rezultat rozpaczy po ukochanym dziecku. Dopiero w następnym pokoleniu autor bardziej pochyla się nad swoimi postaciami, przybliża je czytelnikowi razem z ich uczuciami, niepokojami i myślami, pokazuje jak rodzi się miłość. A narodziła się od jednego spojrzenia między Dagiem, synem Daga, a Adelajdą, dumną i wyniosłą dziewczyną, którą właśnie owa miłość odmienia. Gdy po trudnym roku pełnym niepokojów i pewności, że jej miłość jest nieszczęśliwa, jej życie odmienia się zupełnie po poślubieniu ukochanego, wydaje się, że wszystko powoli zmierza ku stabilizacji i szczęściu. Autor jednak wymyślił to sobie inaczej i ponownie każe cierpieć swoim bohaterom..

To co najpiękniejsze w tej książce to zdecydowanie opisy przyrody. Szczerze mówiąc w ogóle wywaliłabym z niej człowieka i zostawiła w niej tylko ten śpiewający las, śnieżycę, bądź wiosenne budzenie się do życia. Te fragmenty sprawiały, że chciałam czytać ją dalej, że czekałam na kolejne, w których znowu posłucham o przyrodzie. Pięknej, bezlitosnej i wiecznej. Niezapomniane wrażenia.. A fabuła.. Cóż, chwilami była zbyt przewidywalna, chwilami nieco nużąca, czasami za dużo było śmierci. Chociaż wiem, że autor ma rację, życie to śmierć. Ale czytanie o takiej ilości śmierci, niemalże jednej po drugiej, osób w różnych wieku, bo i dzieci i starców.. Jakoś tak nie nastraja optymistycznie. Muszę przyznać, że to jednak bardziej lektura na lato, bo przez takie fragmenty zbyt przytłaczająca. Gdy do tego spojrzeć za okno, za którym ciemno i ciągle pada.. To jakoś tak smutno się robi. Dlatego polecam jak Padma, na lato :)


A lasy wiecznie śpiewają, Trygve Gulbranssen, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1987

Tydzień bez nowości
Czytaj więcej

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Charlotte Isabel Hansen

Mamy rok 1997, wrzesień. Cały świat żyje gwałtowną i tragiczną śmiercią księżnej Diany. Jarle Klepp ma już 25 lat, jest światłym studentem Wydziału Humanistycznego i operuje niezliczoną ilością napuszonych sformułowań, które przelewa w swoją genialną pracę magisterską o Marcelu Prouście. Albo recenzję genialniej książki o Prouście, którą wysłał do najpoczytniejszego tygodnika literackiego "Morgenbladet". Ma najlepszego promotora na uczelni, profesora Roberta Goteborga, który jest znajomym Derridy, tego Derridy, którego prace stały się początkiem dekonstrukcjonizmu. Jarle ma również fenomenalną kochankę, z którą ma wymarzony układ - tylko związek fizyczny! Ogółem, wszystko układa się całkiem nieźle. No tak, gdyby tylko Jarle mógł cofnąć czas i nie pójść na tamtą imprezę w 1990.. Jednak nie ma takiej możliwości, dlatego zaskakuje go otrzymany od policji list z wezwaniem o próbkę krwi w celu potwierdzenia ojcostwa Charlotte Isabel Hansen, lat siedem.. 

Jarle ma poukładany w głowie podział na to co męskie, a co kobiece. Kobiece jest zajmowanie się i interesowanie dziećmi, męskie jest zaciąganie się do wojska. Po co światu kolejne dziecko?* myśli w drodze na lotnisko, na którym ma odebrać swoją córkę, a jednocześnie zobaczyć po raz pierwszy w życiu. Nie potrafi zupełnie odnieść się do tego, że dziecko już jest. Że to nie jest kwestia wyboru, czy on chce mieć to dziecko, czy nie chce. Dlatego, gdy trzeba się zmierzyć z prawdziwym problemem Jarle reaguje jak ktoś, kto z tym problemem zmierzyć się nie może, czyli próbując utopić go w alkoholu. No, ale jak to już dawno udowodniono.. problemy potrafią pływać.** A dziewczynka nie znika z jego życia. Zapowiada się trudny dla Jarlego tydzień, tydzień w którym będzie musiał sprostać roli opiekuna, odpowiedzialnego za małą dziewczynkę, podczas którego będzie musiał obmyślić plan na jej urodziny i sprawienie jakiegoś naprawdę fajnego prezentu. Tylko co robią małe dziewczynki? Czemu nikt go nie uprzedził, że dziecko tak się brudzi, że trzeba zabierać ze sobą dodatkowe koszulki, sweterki, bo wystarczy chwila zabawy i już wszystko zaplamione, w piachu, błocie.. Jednak Jarle nie wie, że samo pojawienie się dziewczynki w jego życiu to wierzchołek góry lodowej, że dziecko przezywa właśnie trudne chwile i będzie musiał nie tylko wykazać się jako opiekun, ale też jako kochający rodzic. Czy można w tydzień przeistoczyć się z zadufanego w sobie, niedojrzałego, myślącego tylko o własnych przyjemnościach chłopaka w odpowiedzialnego ojca? Oczywiście, jest to mało realne, ale można przynajmniej się postarać, prawda? :)

Niezwykłe to lektura, obserwowanie jak Jarle dojrzewa do roli ojca, mimo, że cały czas odczuwa protest, że w ogóle mu ją narzucono. Jak zmienia się jego sposób myślenia i postrzegania. Jak zaczyna rozumieć potrzeby dziewczynki i żałować, że nie było go przy niej od początku. Książka wzruszająca, mądra, piękna. Ostatnie strony sprawiły, że naprawdę zakręciła mi się łza pod powieką. Mam nadzieję, że doczekam się pozostałych książek o Jarlem Kleppie, jego rodzinie, znajomych i kolejnych lekcjach dorosłości.




*Charlotte Isabel Hansen, Tore Renberg, str. 23
** parafraza cytatu z Fridy Kahlo; próbowałam utopić w alkoholu smutki, ale te cholery nauczyły się pływać (Frida, Hayden Herrera, Świat Książki, Warszawa 2005)



Charlotte Isabel Hansen, Tore Renberg, Wydawnictwo Akcent, Warszawa 2012
Czytaj więcej

Człowiek, który pokochał Yngvego

Norwegia, rok 1990, styczeń. Świat bez internetu, telefonii komórkowej, matriksowych sztuczek, za to istotnymi zmianami historyczno - społecznymi. Jako nastolatka także nie miałam komórki, a internet był jeszcze pieśnią przyszłości więc łatwo wpadłam w klimat tej książki, choć w roku 1990 miałam zaledwie 10 lat ;)


Jarle Klepp to siedemnastolatek, który bardzo pragnie być inny niż wszyscy. Jeśli ktoś czegoś słucha, ma jakieś poglądy Jarle zawsze będzie mieć inne i włączy inną płytę od tej, która w tej chwili jest najbardziej popularna. Długie włosy, pryszczata twarz, arafatka i czarny płaszcz to charakterystyczne elementy wyglądu zewnętrznego. Na co dzień spędza czas z przyjacielem Haglem, oraz swoją dziewczyną Katrin, zajmuje go również praca nad tworzeniem zespołu Mathias Rust Band. Wydaje się, że wszystko ma poukładane, ma wybraną ścieżkę "bycia" takim, a nie innym człowiekiem. Wszystko się zmienia gdy do jego szkoły trafia Ynvge Lima i wywraca jego dotychczasowy świat do góry nogami. Samym wyglądem, samym uśmiechem pełnych, pięknych ust. Odtąd wszystko będzie obracało się wokół tego jednego - zakochania w Yngvem i próbie pogodzenia tego uczucia z dotychczasową codziennością i głoszonymi poglądami.

Wpadłam po uszy w tę książkę. Jak łatwo było przypomnieć sobie świat, gdzie żeby skontaktować się z drugim człowiekiem nie korzystało się z klawiatury komputera/laptopa, a kontakt telefoniczny wymagał obecności w domu. Nie chcę popaść w ton pod tytułem "za moich czasów", ale nie ulega wątpliwości, że wtedy rozmawiałam z ludźmi znacznie częściej. Więcej spędzałam czasu poza domem. Teraz dwa dni bez sieci sprawiły, że czułam się odcięta od świata. Ale, zadałam sobie sama to zdumione pytanie - jak to świata? Przecież to wszystko takie wirtualne, nienamacalne..  Ale jak to dzisiaj usłyszałam - rozpakowaliśmy już XXI wiek, więc nie ma co narzekać. Są plusy i minusy wszystkiego. Ale fajnie jest wrócić na chwilę do czasów gdy muzykę nagrywało się z radia prosto na taśmę kasety, którą to taśmę często wciągał zepsuty magnetofon, rozdzierał, lub niemiłosiernie plątał. Do czasów słuchania walkmana, który pożerał baterie w tempie ekspresowym. I do naiwności nastolatka, który wierzy, że już wszystko wie. I pewnego dnia musi się zderzyć z tą bolesną prawdą, że nie tylko nie wie, ale że całe życie będzie musiał się uczyć a i tak się nie dowie do końca.

Książka jednym słowem świetna. I nawet trochę mnie kusi, mnie, która nie przepada za ekranizacjami książek, żeby obejrzeć film na podstawie Człowieka.. :) A póki co chwytam za dalszy ciąg przygód Jarlego Kleppa :)



Człowiek, który pokochał Yngvego, Tore Renberg, Wydawnictwo Akcent, Warszawa 2011



Czytaj więcej
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Autorzy

A.S.Byatt Adam Bahdaj Adriana Szymańska Agata Tuszyńska Agatha Christie Agnieszka Jucewicz Agnieszka Topornicka Agnieszka Wolny-Hamkało Alan Bradley Albert Camus Aldona Bognar Alice Hoffman Alice Munro Alice Walker Alona Kimchi Andrew Mayne; tajemnica Andrzej Dybczak Andrzej Markowski Andrzej Stasiuk Ann Patchett Anna Fryczkowska Anna Janko Anna Kamińska Anna Klejznerowicz Anne Applebaum Anne B. Ragde Anton Czechow Antoni Libera Asa Larsson Augusten Burroughs Ayad Akhtar Barbara Kosmowska Bob Woodward Boel Westin Borys Pasternak Bruno Schulz Carl Bernstein Carol Rifka Brunt Carolyn Jess- Cooke Charlotte Rogan Christopher Wilson Colette Dariusz Kortko David Nicholls Diane Chamberlain Dmitrij Bogosławski Dorota Masłowska Edgar Laurence Doctorow Eduardo Mendoza Egon Erwin Kisch Eleanor Catton Elif Shafak Elżbieta Cherezińska Emma Larkin Eshkol Nevo Ewa Formella Ewa Lach Francis Scott Fitzgerald Frank Herbert Franz Kafka Gabriel Garcia Marquez Gaja Grzegorzewska Greg Marinovich Grzegorz Sroczyński Guillaume Musso Gunnar Brandell Haruki Murakami Henry James Hermann Hesse Hiromi Kawakami Honore de Balzac Ignacy Karpowicz Igor Ostachowicz Ilona Maria Hilliges Ireneusz Iredyński Iris Murdoch Irvin Yalom Isaac Bashevis Singer Ivy Compton - Burnett Jacek Dehnel Jakub Ćwiek Jan Balabán Jan Miodek Jan Parandowski Jerome K. Jerome Jerzy Bralczyk Jerzy Krzysztoń Jerzy Pilch Jerzy Sosnowski Jerzy Stypułkowski Jerzy Szczygieł Joanna Bator Joanna Fabicka Joanna Jagiełło Joanna Marat Joanna Olczak - Ronikier Joanna Olech Joanna Sałyga Joanna Siedlecka Joanna Łańcucka Joanne K. Rowling Joao Silva Jodi Picoult John Flanagan John Green John Irving John R.R. Tolkien Jonathan Carroll Jonathan Safran Foer Joseph Conrad Joyce Carol Oates Judyta Watoła Juliusz Słowacki Jun'ichirō Tanizaki Karl Ove Knausgård Katarzyna Boni Katarzyna Grochola Katarzyna Michalak Katarzyna Pisarzewska Kawabata Yasunari Kazuo Ishiguro Kelle Hampton Ken Kesey Kornel Makuszyński Krystian Głuszko Kurt Vonnnegut Larry McMurtry Lars Saabye Christensen Lauren DeStefano Lauren Oliver Lew Tołstoj Lisa See Liza Klaussmann Maciej Wasielewski Maciej Wojtyszko Magda Szabo Magdalena Tulli Maggie O'Farrel Majgull Axelsson Marcin Michalski Marcin Szczygielski Marcin Wroński Marek Harny Marek Hłasko Maria Ulatowska Marika Cobbold Mariusz Szczygieł Mariusz Ziomecki Mark Haddon Marta Kisiel Mathias Malzieu Mats Strandberg Matthew Quick Małgorzata Gutowska - Adamczyk Małgorzata Musierowicz Małgorzata Niemczyńska Małgorzata Warda Melchior Wańkowicz Michaił Bułhakow Milan Kundera Mira Michałowska (Maria Zientarowa) Natalia Rolleczek Nicholas Evans Olga Tokarczuk Olgierd Świerzewski Oriana Fallaci Patti Smith Paulina Wilk Paullina Simons Pavol Rankov Pierre Lemaitre Piotr Adamczyk Rafał Kosik Richard Lourie Rosamund Lupton Roy Jacobsen Ryszard Kapuściński Sabina Czupryńska Sara Bergmark Elfgren Sarah Lotz Serhij Żadan Siergiej Łukjanienko Stanisław Dygat Stanisław Ignacy Witkiewicz Stanisław Lem Sue Monk Kidd Suzanne Collins Sylvia Plath Szczepan Twardoch Sławomir Mrożek Tadeusz Konwicki Terry Pratchett Tomasz Lem Tore Renberg Tove Jansson Trygve Gulbranssen Umberto Eco Vanessa Diffenbaugh Virginia C. Andrews Vladimir Nabokov Wiech William Shakespeare William Styron Wioletta Grzegorzewska Wit Szostak Witold Gombrowicz Wladimir Sorokin Wojciech Tochman Zofia Chądzyńska Zofia Lorentz Zofia Posmysz

Popularne posty

O mnie

Moje zdjęcie
Nie lubię kawy na wynos: zawsze się oparzę i obleję. Maniakalnie oglądam "Ranczo" i jeszcze "Brzydulę".Uwielbiam zimę. I wiosnę. I jesień. I deszcz. Lubię ludzi. Kocham zwierzęta. Czytam, więc wmawiam sobie, że myślę.