Źródło zdjęcia |
Dobrze wiedziałam rzecz jasna,, że pytanie dlaczego-się-urodziłem zadawały już sobie, i to na próżno, miliardy ludzkich istnień, że odpowiedź na nie jest częścią tajemnicy, która nazywa się Życiem. I jeśli chciałabym udać, że ją znalazłam, to musiałabym odwołać się do idei Boga. Tego wybiegu nigdy nie rozumiałam i nie stosowałam. * So do I Mrs. Fallaci! Aczkolwiek nie utożsamiam swojego "kim jestem?" z tym kim byli moi przodkowie (nie, nie i jeszcze raz nie). Jednak w przypadku autorki ten zabieg.. ma swoje historyczno -społeczne uzasadnienie. Jej przodkowie aktywnie brali udział we wszelkich działań powstańczych czy rewolucyjnych. Oriana Fallaci brała udział we włoskim antyfaszystowskim ruchu oporu. Koło historii zatoczyło pełen cykl.
Losy Cateriny, Carla i ich licznej rodziny zostały wiernie odtworzone w części pierwszej tej monumentalnej sagi, a części wszystkich zawiera ona cztery. Tylko i aż cztery. Tylko, bowiem opisywane przez Orianę Fallaci losy rodzinne kończą się wraz ze śmiercią ostatniej opisywanej prababki i niestety nie sięgają do wieku XX (pisanie przerwała śmierć autorki). Aż cztery, bo każda jest tak szczegółowo opisana, że czytelnik zostaje porwany w tę historię w całości, kompletnie zapomina o otaczającym go świecie i przenosi się do świata przodków Oriany Fallaci.
W części drugiej poznajemy gałąź rodzinną od strony matki autorki. Francesco z szalonym błyskiem w oku, który przysięgnie śmierć dwudziestu Algierczykom i Montesserat, która odbędzie długą, samotną podróż, to kolejni bohaterowie tej niezwykłej sagi. Zanim się spotkają każde z nich zazna różnych życiowych niespodzianek i rozczarowań, ale silny charakter obydwojga nie pozwoli im się poddawać w życiowej wędrówce, co sprawiło, że pewnego dnia ich ścieżki się zetknęły a oni się pokochali. A potem pobrali i spłodzili czterech synów na schwał. W ciąży z piątym Montesserat przeżyje przykrą przygodę, ale dzięki tej przykrej przygodzie nareszcie dostaniemy mały przemyt wiadomości z życia samej Oriany. Montesserat wyszła z domu gdy do miasta wkraczały wojska napoleońskie. Była w siódmym miesiącu ciąży i została przez żołnierzy zaatakowana.. Bardzo podobną sytuację przeżyła Fallaci w latach 70-tych, gdy jako dziennikarka przebywała w Wietnamie. Była w siódmym miesiącu ciąży i została zaatakowana przez żołnierzy.. Z obydwu sytuacji obie kobiety zostały wyratowane bez szwanku dla swojego zdrowia. Jedynie dziecko Montesserat zapłaciło za to wysoką cenę rodząc się z kilkoma wadami wrodzonymi.
Oczywiście takich przemyconych wspomnień własnych jest trochę więcej. Jak te z rozmów z dziadkami, opowieściami rodziców, losami kufra Cateriny. Te związane z poszukiwaniem tożsamości Bezimiennego, czy w końcu z wyznaniem na łożu śmierci babci Giacomo. Mimo zatem tego, że większa część sagi poświęcona jest rekonstrukcji losów jej przodków, Oriana Fallaci uchyla też rąbka tajemnic z życia jej rodziny i jej własnego.
Te historie można snuć całymi dniami. Są piękne, misternie i kunsztownie opisane, z miłością, troską i wszelkimi detalami. Nie mam jednak na celu streszczenia całej powieści. Nie dałabym zresztą nawet rady by wykonać tak karkołomne zadanie. Ta powieść jest monumentalna, drobiazgowa, długa. Zbyt długa by ją opowiedzieć, zbyt piękna by to zrobić, bo byłoby ze szkodą dla jej treści. Niewątpliwie interesująca jest każda z czterech części, ale historia zawarta w części czwartej, gdzie pojawia się wątek polski, z mojej perspektywy stała się tą, która nieco przyspieszyła bicie serca.. :)
Nie tylko jednak treść tej książki ma ogromną zaletę. Oprócz tego, że Oriana Fallaci sprawnie operuje łącząc w ciekawą całość, językiem potocznym i literackim, nadając swojej sadze uniwersalny wymiar, jest to również świadectwo niezwykłej i długiej pracy jakiej jej poświęciła. Praca nad tą książką to nie tylko dziesięć lat poszukiwań w dokumentach, archiwalnych zapisach notarialnych, księgach urodzeń, rekonstruowania rodzinnych opowieści, ale również podróże do miejsc, o których w książce opowiada. Dzięki temu zapis z każdej podróży jej przodków jest jeszcze bardziej malowniczy, bo na tyle, na ile to było realne, oddany w sposób możliwie najwierniejszy. Dodatkowo szczegółowy zapis tła historycznego, nie tylko związanego z burzliwym okresem wojen napoleońskich, wojną secesyjną (część akcji dzieje się w Stanach), rewoltami i powstaniami (także w Polsce), ale również związanego z obyczajowością tamtych czasów, obowiązującym kanonem reguł i zachowań, od stroju po konieczność stosowania się zasad wyznania w jakim zostali wychowani poszczególni bohaterowie (niejednokrotnie bardzo restrykcyjnym, niszczącymi życie).
Źródło zdjęcia |
Kapelusz cały w czereśniach, Oriana Fallaci, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012
* str. 7
Niedawno "ogladalam" ta ksiazke na internetowej polce i kusila mnie bardzo, ale udalo mi sie jej nie kupic. Po Twojej recenzji chyba pobiegne i wrzuce ja do wirtualnego koszyka:)
OdpowiedzUsuńBo ona kusi, to jest też jakaś jej siła. Tak jak napisałam, nie znałam Oriany Fallaci, ale ta książka przyciąga jak magnes ;) szczerze polecam :)
UsuńZ reklamy książki, którą widziałam w gazecie wyczytałam, że podobno książka nie obejmuje historii aż do czasu Oriany, bo autorka zmarła i nie zdążyła opisać dalszych losów rodzinnych...Mnie przeraża rozmiar tej księgi...
OdpowiedzUsuńBo nie obejmuje :) Tak jak napisałam, kończy się przed XX wiekiem :) Są jedynie przemycone w niektórych momentach opowieści z czasów Oriany :)
Usuńprzytargałam z Polski, nie mogłam jej nie kupić, otworzyłam na kilku fragmentach i po prostu musiałam ją mieć
OdpowiedzUsuńdokładnie, czułam dokładnie to samo :D
UsuńMnie też się to nazwisko tak niby obija o uszy, ale też nic poza tym, dotąd żadnego głębszego zainteresowania. Ale książka wygląda ciekawie (tytuł mi się bardzo, bardzo podoba), a Ty tak ładnie zachęcasz ;) No i ja naprawdę lubię takie opowieści rodzinne. Chyba mam kolejną książkę do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za miły komplement :) sagi rodzinne mają w sobie jakiś urok, a jeszcze tak ładnie napisane..:) szkoda tylko, że jest jej tak mało hi hi :)
UsuńKusi, tak. Ale nie nabyłem.
OdpowiedzUsuńTak, jak w Tobie to i owo wzbudza pejoratywne odczucia, tak mnie najzwyczajniej w świecie wkurwia ;)
I dyskwalifikuje autora.
Jak rozumiem to wkurwienie (w moim odczuciu od szerzenia rasizmu i nietolerancji wobec jakiegoś wyznania jest bardzo prosta droga do tworzenia kolejnych obozów zagłady) tak nie do końca rozumiem dyskwalifikacji autora. Podkreślam tu jednak, że nie znam jej publikacji. Jednakże nie dyskwalifikuję kogoś za jego/jej poglądy nawet gdy tak zasadniczo się z nimi nie zgadzam. To tak, jakbym teraz odrzuciła jakiegoś autora bo jest mięsożercą. A jak wiesz nie to jeden z moich zasadniczych poglądów - nie jeść zwierząt. Uważam, że na tym właśnie polega trudność tolerancji. I że właśnie bez tej tolerancji zaczyna się wrogość. Dopóki ktoś w związku ze swoimi poglądami nie chce zabijać, niszczyć kultury czy wyznania, dopóty mogę go wysłuchać. Jednakże dopóki nie zapoznam się z treścią poglądów Fallaci dokładniej, dopóty chyba nie mogę tego powiedzieć o niej w 100%... Póki co poznałam wrażliwą pisarkę. Teraz chcę poznać dziennikarkę. Wtedy wypowiem się szerzej.
UsuńNie powiem, zaintrygowałaś mnie swoją opinia.Tak jak osoby przede mną, ksiązkę widziałam o autorce słyszałam, ale nic poza tym.I chyba z autorką się zapoznam, bo ja mam dużą dozę tolerancji, ale będąc kilkukrotnie w krajach arabbdkich i widząc na własne oczy w jaki sposób mieszkańcy odbierają islam, w jaki sposób jest obecny w ich życiu, zamknęłabym dla większości garnice.Proszę bardzo , niech żyją jak chcą, ale tylko w granicach swojego kraju.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mogę polecić, abstrahując od poglądów autorki, bo w niej nie ma nic na ten temat.
UsuńA co do tematu - wiesz, jak czytałam o historii chrześcijaństwa też uznałam, że w pewnym momencie nie tylko warto by było zamknąć granice przed niektórymi, ale niektórych w ogóle leczyć w szpitalu psychiatrycznym ;) Według mnie w każdej religii są ekstremiści, którzy z imieniem Boga na ustach idą zabijać/podpalać/niszczyć/gwałcić itd. Dlatego nie jestem za tym, żeby prześladować jedną z nich. Albo w ogóle wykorzenić ze świata wszelkie religie, albo dać spokój różnym religiom. A ludzie i tak zawsze znajdą powód do zabijania/wojen. Jak nie Bóg, to znajdzie się inny temat.
No pewnie, ludzie zawsze będą zabijać. Tyle, że mnie mentalnośc, życie codzienne (wynikające z religii), traktowanie kobiet, zwierzat, dzieci itp przeraża.To, że przyjeżdzając do inego kraju tworzą getta, nie chcą się integrować.Ja też nie jestem za prześladowaniem, ale za izolację jak najbardziej :)
UsuńTo, że błędem z ich strony jest izolowanie się to się zgadzam, ale od przymuszonego izolowania bardzo łatwo do wrogości i prześladowań (myślę, że przykład Żydów jest tutaj najlepiej obrazującym jak taki proces przebiega). Nie znam dokładnie zasad działania islamu, nie wiem jak traktują zwierzęta. Ale czy chrześcijanie traktują je lepiej? Żydzi zabijają bestialsko żeby oddzielić mięso od krwi. Szczerze mówiąc nie znam religii, której chętnie bym nie izolowała od reszty świata. Dlatego uważam, że nie powinno się izolować żadnej, bo jakoś tak jest, że ludzie zawsze jakiejś potrzebują. A że jakaś kultura/religia sama decyduje się na izolację..cóż, historia sama im pokaże, że to błędna droga i prowadzi do nienawiści. Wierzę, że człowiek mimo wszystko uczy się na swoich błędach. A muzułmanin to dla mnie taki sam człowiek jak każdy inny. Tylko inaczej wychowany, stąd ciężko się porozumieć kulturowo.
UsuńPoza tym.. Zaobserwowałam, że większość emigrantów tworzy swoiste getta. Polacy w Ameryce na przykład. Sama obserwowałam Polaków we Włoszech. Zamykają się w swoim otoczeniu. Izolują. Wydaje mi się, że człowiek ogólnie ma do tego skłonność, że będą w obcym sobie miejscu lgnie do tego co mu najlepiej znane..
UsuńA byłaś może w jakimś kraju arabskim? Ale tak poza ośrodkiem wypoczynkowym? Bo ja dopiero kiedy pojechałam, tak naprawdę odczułam przepaść między naszymi kulturami. I boję od tej pory się islamistów.Dosłownie.
UsuńNie, nie byłam. Dlatego napisałam, że nie znam dokładnie zasad islamu. I nie wiem czy kiedykolwiek będę... Choć przyznam, że chciałabym zobaczyć.
UsuńWiesz, ja rozumiem, że doświadczyłaś czegoś, co Cię przeraziło. Nie neguję tego w ogóle. I wierzę, że się boisz. Ale gdy kiedyś zostałam zaatakowana przez chrześcijan za to, że biorę ślub cywilny, oraz za to, że nie planuję chrzcić moich ewentualnych dzieci (według tamtych ludzi lepiej żyć w zakłamaniu), mogę Ci powiedzieć, że mnie najbardziej przerażają ludzie mylący wiarę w Boga z rytuałami religijnymi (jakby nie patrzeć, wymyślonymi przez ludzkość). I tak myślę, że muzułmanie niejednokrotnie wpadają w ekstremalne stany związane ze swoją religią właśnie myląc te dwie sprawy. Ja się boję ekstremistów w ogóle, jakiejkolwiek religii. Bo wolałabym nie dożyć III wojny światowej, a tacy ludzie są w moim odczuciu największym zagrożeniem i prawdopodobieństwem jej wybuchu..
A tu się z Tobą zgodzę. Fanatyzm to najgorsze zagrożenie dla ludzkości. Mnie akurat nikt z katolików nie atakował, choć ja jestem agnostyczką.Oczywiście ochrzczoną :) A ślubu w ogóle nie mam i nie chcę ,żadnego :) Nawet przyjaźnię się z jednym księdzem od lat i on też się nie czepia.
UsuńMnie w krajach araskich przeraża to że tam nie ma miejsca na tolerancję.Albo jesteś islamistą albo trzeba cię przekonać lub po prostu zabić. A inne wyznania stają się coraz bardziej liberalne.
Ba, mnie też ochrzcili :) Nikt nie pytał niemowlaka o zdanie..;)
UsuńKurczę, ale mnie właśnie ucieszyłaś :) że jesteś agnostyczką i że masz podobne zdanie do fanatyzmu :D ja jestem gdzieś pomiędzy ateizmem a agnostycyzmem :)
uwielbiam takie historie, chyba więc się skuszę na tę Fallaci, chociaż wcześniej nie za bardzo chciałam - trochę za dużo o niej się zaczęło mówić, dużo publikować, a takie szumy medialne mnie czasami odstraszają...
OdpowiedzUsuńTo mamy podobnie :) Też mnie odstraszają :) Z tą książką zadziałał przypadek :) i bardzo się cieszę, bo to naprawdę świetna lektura :)
UsuńWidzę, że była to dla Ciebie quasi osobista książka. Chodzi za mną ten tytuł od jakiegoś czasu, a takie grube tomiska nie wiem dlaczego kuszą mnie niezwykle. Piękna recenzja...
OdpowiedzUsuńO tak, grube tomiska kuszą.. Niczym syreny Odyseusza :D
UsuńDziękuję, ależ Ty mi miłe rzeczy piszesz :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj, Kasiu!
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś! Pięknie zachwalałaś! Kupię!
Dziękuję!!!
Łącze serdeczności! _Włó3kij (2-ga połowa Emnildy).
Dziękuję za miłe słowa :-) Cieszę się, że zachęciłam. Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńKsiazka DOSKONALA w kazdym wzgledzie.
OdpowiedzUsuń