
Trudno jest przejść bez przeszkód przez lekturę Cyberiady, bez połamania sobie języka mentalnego, bez karkołomnej logopedii, jakby człowiek na nowo musiał się uczyć wymowy. Ćwiczenia z czytania ze zrozumieniem, z powtarzania akapitów, z wyciągania wniosków. A potem, jak już czytelnik się przyzwyczai do tej dziwnej, karkołomnej nomenklatury, przekroczy granice lemowskiej ontologii, to już tylko...