Rozdział jest teraz bardzo trudny: literatura i teatr splotły się w jedną całość. Teatr inscenizuje literaturę, literatura opowiada o teatrze. Wszystko to obecnie jest ściśle ze sobą splecione i słowo klucz: "teatr" jest tym, za którym podążam. I tak, gdy na półce bibliotecznej znalazłam Życie pana Moliera, i tak, gdy zajrzałam do tej książki i przepadłam zupełnie, można by rzecz, ponownie jedno stało się pretekstem do drugiego.
Życie w epoce, w której władza jest absolutna, w której jeden bodaj krzywy uśmiech bądź źle sformułowana wypowiedź mogą zaważyć o czyimś życiu, jest po prostu niewyobrażalnie trudne. Tym trudniejsze, gdy jest człowiek jest artystą i ma potrzebę realizowania się w sztuce, którą uprawia. Czy żyjący pod rządami Stalina Bułhakow odczuwał pokrewieństwo dusz z żyjącym na łasce Ludwika XIV Molierem? Być może tak, być może życie obydwu w jakiś sposób pobiegło podobnymi ścieżkami. Pobieżna lektura życiorysu tych dwóch artystów może takie przypuszczenia potwierdzać. Choć samo paranie się pisaniem i zainteresowanie teatrem jest już wspólnym mianownikiem.
Teatrem zaraził Moliera dziadek, gdy był jeszcze dzieckiem. Wymykali się we dwójkę oglądać przedstawienia i chłopiec wracał do ojcowskiego domu z gorączkowym blaskiem w oczach i śniły mu się po nocach* zaznane widowiska. Miłość do teatru była obłędna do tego stopnia, że już wtedy, jeszcze będąc chłopcem, dzieckiem, wiedział doskonale czym będzie się zajmować w przyszłości. Nie było to jednak proste. Mamy wiek XVII, zawód aktora jest zawodem rynsztokowym, nie jest to zawód wymarzony dla najstarszego syna, nie ma związanego z nim szacunku, a Molier urodził się w szanowanej rodzinie królewskiego tapicera! Tak, ów zawód miał niemalże szlachetny wizerunek w kontraście z aktorskim. Molier miał nie lada przeprawę z ojcem, gdy najpierw oznajmił mu, że chce się kształcić, a gdy już uzyskał stopień licencjata prawa po prostu rzucił wszystko i założył własny teatr. I tu się zaczyna prawdziwa, pełna wybojów droga do jego własnego szczęścia teatralnego. Najpierw lata poniewierki, grania niczym podrzędni kuglarze w drodze, spania w przypadkowych miejscach, głodowania, ba nawet uwięzienia za długi! Choć tę informację Bułhakow już życzliwie przemilcza.
Droga do celu, nieprzejednanie w niej, doprowadzi Moliera do spełnienia go w trójnasób. Będzie i aktorem, choć mniej docenianym w rolach tragicznych, a uwielbianych w farsach, zostanie cenionym dramaturgiem, choć przyjdzie mu połknąć gorzką pigułkę, gdy Tartuffe zostanie odrzucony, a także dyrektorem teatru, któremu patronował król.
Bułhakow występuje tu w roli śledczego, który szuka potwierdzenia dla poszlak, ale też swoistego prokuratora, który te poszlaki wyciąga na światło dzienne, jako swego rodzaju dowody na pewne podejrzenia. Jest też często obrońcą Moliera, człowiekiem mu życzliwym, choć nie maskującym jego trudnego charakteru, hipochondrii czy zmiennych nastrojów. Wreszcie jest po prostu narratorem tej historii, prowadzi ją zgrabnie, bez zbędnego przegadania, czy dłużyzn niemiłosiernych. Zdecydowanie oddał czytelnikowi wysmakowany twór.
Życie pana Moliera, Michaił Bułhakow, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1987
* str. 18
Droga do celu, nieprzejednanie w niej, doprowadzi Moliera do spełnienia go w trójnasób. Będzie i aktorem, choć mniej docenianym w rolach tragicznych, a uwielbianych w farsach, zostanie cenionym dramaturgiem, choć przyjdzie mu połknąć gorzką pigułkę, gdy Tartuffe zostanie odrzucony, a także dyrektorem teatru, któremu patronował król.
Bułhakow występuje tu w roli śledczego, który szuka potwierdzenia dla poszlak, ale też swoistego prokuratora, który te poszlaki wyciąga na światło dzienne, jako swego rodzaju dowody na pewne podejrzenia. Jest też często obrońcą Moliera, człowiekiem mu życzliwym, choć nie maskującym jego trudnego charakteru, hipochondrii czy zmiennych nastrojów. Wreszcie jest po prostu narratorem tej historii, prowadzi ją zgrabnie, bez zbędnego przegadania, czy dłużyzn niemiłosiernych. Zdecydowanie oddał czytelnikowi wysmakowany twór.
Życie pana Moliera, Michaił Bułhakow, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1987
* str. 18
Widziałam audiobooka w mojej bibliotece i miałam wątpliwości co do wypożyczania. Bułhakowa znam z Mistrza i Małgorzaty, którą to książkę uwielbiam i z Psiego serca, które czytało się nieźle. Teraz sprawdzę autora, jako biografa.
OdpowiedzUsuńO, audiobook z fajnym wykonaniem mógłby być ciekawy :-) Ta książeczka jest naprawdę sympatyczna, krótka, treściwa i nie przeciąga struny w kwestii ukazywania jaśniejszej strony Moliera. Jest wyważona i fajnie, jak to u Bułhakowa bywa ;-) napisana.
Usuń