Otóż drugiego maja minęły dwa lata odkąd jestem na blogspocie. Wcześniejsze próby blogowania przez inne portale nie odniosły skutku, dopiero tutaj przyznaję, spodobało mi się na tyle, by zostać na dłużej. Zaczynałam nieśmiało i skromnie, z nie do końca sprecyzowanym tematycznie wpisem, stęskniona za Afryką, z której wówczas niedawno wróciłam. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie - ja, domatorka, na dodatek przed wyjazdem szalenie zdenerwowana na samą myśl o dwunastogodzinnym locie, nagle zatęskniłam i chciałam wrócić. Nie radziłam sobie z uczuciami, zaczęłam je przelewać na bloga. Skromnie w sumie, bo też zbytnio wylewna nigdy nie byłam. Tak wiem, o książkach piszę bardzo wylewnie, ale w kwestii uczuć wobec książek również skromna nigdy nie byłam.
Zaczęło się to wszystko z jedną czytelniczką, która na szczęście nie
zniechęciła się dotąd do mojej pisaniny, co poświadcza, że przynajmniej
nie piszę gorzej, a skończyło, jeśli można mówić o jakimś końcu, a
przynajmniej mecie, do której aktualnie dotarłam, na przemiłych czytelnikach w ilości co
najmniej kilku. Co jest dla mnie niebywałym sukcesem, bowiem byłam
przekonana, że na tej jednej czytelniczce poprzestanę. Pisałam na początku raczej mdło i letnio, bez odwagi na pisanie z większą swobodą, większym krytycyzmem, by powoli uczyć się, zmieniać, ale też dojrzewać w pewien sposób czytelniczo, między innymi dzięki wspaniałym kolegom i koleżankom blogerom, którzy często podsuwają mi same smakowite lektury do czytania. Ostatecznie okazałam się istotą bardziej społeczną niż samą siebie o to podejrzewałam i myślę, że tę świadomość również zawdzięczam blogowaniu. Ewentualnie możemy przyjąć za słuszną tezę, że nie mam kręgosłupa i jestem bardzo wpływowa ;-)
Dwa lata pisania to w moim przypadku 330 opublikowanych postów, to czytelnicza miłość mojego życia czyli Jerzy Krzysztoń, to zmiana upodobań tematycznych i mnóstwo nowych pisarzy, którzy weszli na stałe do mojego kanonu lektur. To blogowaniu zawdzięczam to, że poznałam książki Marcina Szczygielskiego, Marty Kisiel, Ryszarda Kapuścińskiego, Iris Murdoch, Anne B. Radge, zainteresowałam się reportażem, zakochałam w Mrożku, po tym jak Agora zaintrygowała mnie wydaną przez siebie biografią, zasmakowałam w teatrze po tym jak dzięki portalowi W24 miałam przyjemność otrzymywać darmowe bilety i choć współpracę z portalem zakończyłam, to mania teatralna rozrosła się do wielkości zbliżonej tej książkowej. Dzięki blogowaniu poznałam wspaniałe osoby, nie tylko wirtualnie, ale również realnie i wiem, że z przyjemnością będę kontynuować ten niecny proceder ;-) i poznawać więcej osób, z którymi spotykam się w komentarzach, bądź na ich blogach. Dzięki blogowaniu też odważyłam się na swoje pierwsze w życiu spotkanie z autorką, a dokładnie Martą Kisiel i było to rewelacyjne doświadczenie. To jest niesamowite jak jedno małe miejsce w sieci, dość anonimowe i początkowo niezgrabne staje się miejscem spotkań, dyskusji i zalążkiem nowych znajomości.
Dość jednak tego przynudzania. Bo właściwie to chciałam powiedzieć jedno, a jak zwykle wyszedł słowotok, co z kolei potwierdza, że skończyłam ze skromnością. Otóż naprawdę się cieszę, że znalazłam takie szczególne miejsce i naprawdę się cieszę, że mnie czytacie.
Dziękuję.
Bruno miał się zająć tematem prezentów z tej okazji:
ponieważ jednak ma dość monotematyczny gust musi się zakończyć na dobrych chęciach. Ale uwierzcie, samo dostarczenie takiej ilości na raz to naprawdę dowód szczerych intencji :-)
Nie Kasiu, to ja dziekuje, bo zagladam tutaj z wciaz rosnaca przyjemnoscia. Podziwiam Twoje lektury i sposob, w jaki o nich opowiadasz.
OdpowiedzUsuńTeksty o Krzysztoniu czytalam po kilka razy, co zaowocowalo oczywiscie jego ksiazkami na mojej polce. Jeszcze nie odwazylam sie ich czytac, ale powoli do tego dojrzewam.
Wszystkiego dobrego na kolejne lata!
"Moja Pasieka" jest jednym z moich ulubionych miejsc w sieci.
Dziekuję! Za miłe słowa, za czytanie, za Krzysztonia na półkach! Właśnie odkrywam nowe odcienie znaczeń do zwrotu "wzruszać się" :* :-)
UsuńE tam, e tam!
UsuńJa sie wzruszam, gdy patrze na Twoje wielgachne psisko :)
O nie takie e tam :)
UsuńPatrząc na niego łatwo się wzruszać. Taki wielki a taki pieszczoch i kochany piesek, że czasami aż się zastanawiam czy on nie ma zbyt wielu ludzkich cech ;-) albo może tak chcę je w nim widzieć :-)
No co za haniebne spóźnienie! Mogliśmy świętować od piątku, a tak to co? Jutro do pracy mus wstać 5.45 :( Wielkie gratulacje i życzenia wytrwałości!
OdpowiedzUsuńFakt spóźnienie haniebne za co się kajam i przepraszam. I dziekuję! Od siebie dodam, że budzik bezczelnie planuje mnie obudzić o 5;00 a tu jeszcze ciężka praca nad tekstem o "Dożywociu" trwa, bo mnie ktoś poganiał wczoraj :P ;)
UsuńPoganiał? No coś takiego. To nie ludzie – to wilki!
UsuńAle pracuj, pracuj, tylko pamiętaj o zaangażowaniu emocjonalnym :)
Presję wywierał :P
UsuńPamiętam, ma być chłodno, rzeczowo i na temat. Krytycznie i grobowo. No przecież mówiłam że szybko się uczę ;P ;)
No i nie zapomnij rzucić niezobowiązująco toposem, intertekstualnością, postmodernizmem i tropem :P
UsuńBez toposu i intertekstualnosci (paru cytatów z Bachtina) oraz postmodernizmu nie masz profesjonalnej recenzji. Jeszcze wspomnę co nieco o deprecjacji współczesnej literatury polskiej, później przywołam klasyków by błysnąć intelektem, na koniec zaś podkreślę swój wielce wysoki poziom dowcipu niezobowiązującą anegdotką o bliskim spotkaniu trzeciego stopnia, co by zamknąć tekst piękną klamrą. [no i mam obaw]
UsuńBrawo! Czekam niecierpliwie :D
UsuńI znowu presja.. ;)
UsuńPrzyzwyczajaj się, wpływowi blogerzy wciąż poddawani są presji :P
UsuńChyba muszę pójść na kurs asertywności..;P
Usuńi jak ja Cię po tym kursie namówię na jakiegoś nowego fascynującego autora??
UsuńNie przemyślałam zagadnienia od tej strony. Autorów istotnie szkoda by było stracić. Może obejdę ten aspekt a poprzestanę na umiejętności reagowania na presję i naciski odnośnie pisania o owych autorach ;P
UsuńJa nie wiem, czy asertywność można wyszkolić selektywnie, ale próbuj.
UsuńWiesz, pomarzyć zawsze można.. :-)
UsuńBycie wpływowym w tym przypadku to nie grzech (choć niewątpliwie kłopot dla budżetu domowego oraz czynnik znacznie przyspieszający nadejście momentu, w którym skończy się miejsce na półkach)!
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje!
Mimo że nie zaglądam do Ciebie regularnie, to zawsze czynię to z wielką przyjemnością!
A Brunowi podziękuj, szczerość intencji bije z jego oczu! To po lewej to psie ciasteczko?
Zdecydowanie wpływa na domowy budżet :-) ale ile daje radości :-)
UsuńDziekuję i mogę powiedzieć że z wzajemnością :-)
Bruno ma to do siebie że zawsze radośnie przynosi tego typu prezenty, a im więcej radości tym więcej próbuje unieść w pysku ;-) a tu trzyma gumowego hamburgera i piłeczkę, próbował do tego jeszcze dodać misia..
Początkująca blogerka? Mam wrażenie, że ja Cię widuję tu i tam od zawsze:).
OdpowiedzUsuńIris, Iris, jaka to szkoda, ż coś mi się przestawilo i już nei mogę jej czytać:(.
Mam tylko nadzieję, że to miłe wrażenie :)
UsuńZaintrygowałaś mnie - jakaś konkretna powieść Cię zniechęciła, czy po prostu, co za dużo to niezdrowo?
Tajemnicze zjawisko - czytałam w młodości, a teraz wymiękam. Pewnie cofam się intelektualnie, innego wyjaśnienia nie widzę:).
UsuńRaczej dojrzałaś na tyle, że Cię już nudzi :-)
UsuńMam nadzieję, że i mnie zaliczać do wiernej "publiczności", bo od chwili odkrycia bloga zaglądam tu systematycznie i z wielką przyjemnością, czując pewnego rodzaju pokrewieństwo, jeśli nie dusz, to blogów :) I życzę dalszego blogowania ku obopólnej radości.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak! I mam podobnie z Twoim blogiem :-) odczuwając własnie coś na rodzaj pokrewieństwa dusz, co jest szalenie miłym odczuciem! :-) Dziękuję!
UsuńMam nadzieję, że sił starczy Ci na wielokrotność dwulecia.;) W kążdym razie trzymam za to kciuki.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję :) ale trzymanie kciuków wskazane.. ;) Dziękuję! :)
UsuńGratuluję i życzę kolejnych lat blogowania! Blog Twój bardzo ciekawie się rozwija i podoba mi się między innymi to, że nie ulegasz sezonowym modom, nie piszesz o książkach, które pojawiają się na dziesiątkach innych blogów, tylko masz swój gust, swój styl :)
OdpowiedzUsuńCzy posiadasz aż dwa wydania "Obłędu"? :)
Dziękuję! I mam nadzieję, że życzenie się spełni :) Koczowniczko.. Mam nieodparte wrażenie, że czytasz mi w myślach, tylko że w temacie Twojego bloga :D
UsuńTak, posiadam dwa ;) Wydanie PIWu jest ocenzurowanie, zaś Świata Książki już pełne. Tylko było trudniejsze do zdobycia :)
A czy w tym nowym wydaniu jest wiele fragmentów pominiętych w wydaniu starym? Pytam, bo zastanawiam się nad ponownym sięgnięciem po "Obłęd". Kiedyś wprawdzie czytałam, ale tak sobie myślę, że byłam chyba za młoda na taką książkę.
UsuńMoże za jakiś czas ktoś napisze biografię Krzysztonia :)
To nawet nie kwestia fragmentów, bardziej zdań. Ta cenzura nie była zbyt duża i można spokojnie czytać stare wydanie. Ciekawa jestem jak byś teraz odebrała tę powieść :)
UsuńMoże ktoś napisze..;)
Dwa lata już! Jak to szybko zleciało... Jeszcze wielu kolejnych lat blogowania Ci życzę (i jest to życzenie egoistyczne, bo chodzi o to bym mogła nadal czytać :D ).
OdpowiedzUsuńCzas pędzi..;/
UsuńTo teraz nie mam wyboru. Skoro moja pierwsza czytelniczka nadal chce czytać to muszę pisać :D
Bardzo się cieszę, że mogę tu zaglądać i doświadczać przyjemności lektury Twoich tekstów!:) Dobrze, że się nie zniechęciłaś i piszesz zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. Gratuluję jakże udanego bilansu dwulatka i liczę na kolejne owocne lata Twojej obecności w blogosferze! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję! :-) Za miłe słowa, za gratulacje, za czytanie! Jejku, tyle radości na raz! :-) I cieszę się, że miałam okazję poznać Cię osobiście :-) Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze np. na Targach? :-) Pozdrawiam!
UsuńMnie też było bardzo miło, że mogłam Cię spotkać osobiście, choć przelotnie :) Staram się nie nadużywać słów, ale lubię tu zaglądać, choć nie zawsze komentuję.
UsuńMoże uda się spotkac na Targach. Bądźmy w kontakcie. :)
Wiesz, tym cenniejsze gdy już skomentujesz :-)
UsuńTwoja pasja, radość i satysfakcja z pisania udzieliła się także mnie :) Taki entuzjastyczny post to najlepsza zacheta by zaczac pisac samemu badz to kontynuowac [jak w moim przypadku[. Zycze dalej takiego nieslabnacego entuzjazmu :)
OdpowiedzUsuńO, kontynuuj koniecznie. Bardzo lubię Cię czytać :-) Dziękuję i wzajemnie - jak najwięcej entuzjazmu :-)
UsuńGartulacje! Dwa latka! Piękny wiek :)
OdpowiedzUsuńJane pisać, Tarzan czytać :P
OdpowiedzUsuńDobra, przebiłeś wszystkich :D
UsuńPrzepraszam. To ta moja niezasypiająca i wiecznie paląca potrzeba werbalnej rywalizacji. Ale obiecuję się poprawić :D
UsuńWybaczam. W końcu jeśli to z potrzeby rywalizacji, to trzeba podejść do tematu wyrozumiale ;-)
UsuńNa szarym końcu, ale to nic. I tak jeszcze zdążyłam, by pogratulować Ci małego jubileuszu i życzyć kolejnych rocznic i mnóstwa postów.
OdpowiedzUsuńA także coraz więcej czytelników.
Dziekuję! Dla mnie Twoje życzenia są bardzo cenne. Dziekuję że zaglądasz do mnie :-)
UsuńGratuluję rocznicy i życzę wielu następnych!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! :)
Usuń