Nic na to nie poradzę, że uwielbiam czytać czasami dość nieaktualne i w swej treści nieco archaiczne książki. A, że Kornel Makuszyński był płodnym i radosnym twórcą to i z radością odkrywam kolejne jego powieści. Dał młodzieży przepiękną listę tytułów do czytania i zachwycania się. Mimo czasami przesadnego patosu, być może nadużywanej infantylności, dawał radość, wzruszenie i otuchę wielu pokoleniom czytelników. I mam nadzieję, że nadal daje, choć szukając informacji o tym, ile jest jakichkolwiek wpisów bądź recenzji odnośnie tego uroczego tomu, o którym mowa poniżej, zawiodłam się srodze znajdując ledwie garstkę po macoszemu napisanych tekstów. Może jednak ma to związek z tym, że w
Perłach i wieprzach Makuszyński jest nieco bardziej cierpki, trochę mocniej, jak na jego dotychczasową twórczość, stąpający po ziemi, trochę mniej ufny w ludzką naturę? Być może. To jednak nie oznacza, że
Perły i wieprze nie mają uroku jego pozostałych książek, czy że czyta się ją z mniejszą przyjemnością. Absolutnie nic z tych rzeczy. To kolejna perełka warta przeczytania, szczególnie, że dość skromna w swoim rozmiarze. A warta przeczytania, bowiem, jak mówi narrator
Historii sznura pereł jest lekturą pouczającą
:
Opowieść ta, z wielkim przeze mnie opowiedziana smutkiem i dość znaczną goryczą, posłużyć może za straszliwy przykład dla ludzi, nie uznających ukrytej mądrości Salomonowych przypowieści i nie widzących majaczącego w oddali marnego kresu każdej ziemskiej sprawy. Historia ta może być czytana cicho albo głośno, może być także nie czytana wcale; cicho powinni ją czytać ludzie nieszczęśliwi, głośno powinni ją czytać kaznodzieje, nie czytać jej wcale mogą - bez urazy z mojej strony - ludzie skazani na dożywotnie więzienie lub tacy, co się zamierzają wieszać. Jest to opowieść dla każdego wieku i stanu (..).*
|
Karolina Gmiterek, Perły przed wieprze, źródło |
Podzielona na dwie części -
O perłach i
O wieprzach - podejmuje się przede wszystkim tematyki ulotności. Ulotnej i złudnej wartości rzeczy materialnych, ale także w opozycji do sfery materialnej, ulotności i złudności w sferze uczuć. I jedno i drugie bywa, że zwiedzie człowieka swoim pozornym blaskiem, rozbudzi wyobraźnię, podszepnie fantastyczną przyszłość, by ostatecznie okazać się jedynie mirażem. Skłonność ludzkiej natury do wiary w złudzenia jest czymś odwiecznym, mimo wielu doświadczeń własnych i historii cudzych potwierdzających bolesność zetknięcia się z ziemią po upadku z chmur, również czymś trudnym do wyplenienia. Ot, marzycielska dusza człowieka, która po prostu nie potrafi nie bujać w obłokach i nie dawać się ponieść wyobraźni. Własnie tej wyobraźni dał się ponieść za bardzo główny bohater historii o perłach, o których bezcennej wartości był przekonany na podstawie własnego, skromnego doświadczenia i okoliczności ich znalezienia, nie zaś potwierdzenia u jubilera. Stan nerwowości, w jaki popadł przez rzeczone perły, jest naprawdę świetnym przykładem bujnej wyobraźni. O tym, jak tragicznie skończył pan Kiercz bardzo proszę byście się przekonali już sami w trakcie lektury (bo jakże inaczej Was zachęcić jak nie urywając właśnie w tym momencie?). Zaś po tej opowieści jest część druga, nieco bogatsza w szczegóły, czyli
O wieprzach, a zatem historia z serii "o biednych malarzach i ich zacnych sercach, choć nikczemnych wizerunkach" (oczywiście, od razu przywodzi na myśl
Szaleństwa panny Ewy z tą różnicą, że znacznie mniej optymistyczne w swej wymowie
). Historia pana Chrząszcza i jego fatalnego stosunku do świętego sakramentu małżeństwa również daje czytelnikowi powód do zadziwienia na temat ludzkiej natury, możliwości jej kreatywności do krętactw i wykorzystywania bliźniego. O tej części utworu mówi się, że ukazuje życie młodopolskiej cyganerii, podejmuje się tematyki artysty i jego niedoli, aczkolwiek ze sporą dawką ironii, sarkazmu, obnażania ludzkich przywar, ale też między wierszami, ukazując postać artysty zgoła odmienną od tej opiewanej w młodopolskiej twórczości. Mniej w olśniewającym blasku własnego artyzmu poety przeklętego, który uprawia sztukę dla sztuki, a więcej w ludzkiej skłonności do samokrytyki i zaniżania wartości własnych dzieł. Jest to jednak również historia wielkiej i wiernej przyjaźni trzech artystów, która w kontraście z trudną rzeczywistością zdaje się rzeczywiście zmieniać wieprze w perły.
Warto czytać Makuszyńskiego, nawet jeśli już momentami trąci myszką, zdaje się być nieco zramolały i ma zbyt idealistyczne przesłania w swoich powieściach. Nie ma jednak nic złego w tym, że się wierzy w drugiego człowieka.
Perły i wieprze zaś ostrzegają, by nauczyć się tę wiarę łączyć ze zdrowym rozsądkiem. Bo nie każdy wieprz to tylko taplanie się w błocie i nie każda perła ma jakąś wartość. Proste, a proszę, jakie trudne do realizacji w praktyce.
Perły i wieprze, Kornel Makuszyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1988
* str. 6-7
Na początek koniecznie muszę napisać, że lubię to zdjęcie. Bardzo. Napawa takim optymizmem, komizmem i właśnie staroświeckością. Jak i cały Makuszyński. Książka na pewno wartościowa.
OdpowiedzUsuńTeż je lubię. Zgodzę się, że właśnie oddaje całą postać Makuszyńskiego i jego książek. A "Perły i wieprze" zdecydowanie warta jest polecania :-)
UsuńCzytałem. Nie pamiętam. Być może dlatego, że odstawała od reszty Makuszyńskich.
OdpowiedzUsuńTo całkiem prawdopodobne. Też tak mam z niektórymi książkami. Wiem, że na pewno czytałam, a nijak nie mogę sobie przypomnieć..
UsuńZa to doskonale wiem, skąd mam egzemplarz, o.
UsuńDobre i tyle.Biorąc pod uwagę Twoje ostatnie problemy z pamięcią ;P
UsuńPoczekaj, i Ciebie skleroza dopadnie :P
UsuńPrzecież nie mówię, że nie :D
UsuńW jakimś sensie wychowałam się na Makuszyńskim, tym dla dzieci i młodzieży.
OdpowiedzUsuńIdealizm? kto dzisiaj chciałby być idealistą. Liczy się konkret w różnej postaci.
Idealiści to biedni głupcy. A szkoda, że go w życiu społecznym coraz bardziej brakuje.
Kiedyś czytałam świetny post o samym pisarzu i zamarzyłam o przeczytaniu jego biografii. Warto popytać o nią i jego książki w bibliotece. Tym bardziej, że zachęcasz Kasiu jak zwykle...... No już Cie nie będę chwalić, ale to prawda.
W sumie mogę to samo powiedzieć, że się wychowałam na Makuszyńskim.
UsuńDziś może nadal są idealiści, ale to takie wstydliwe swoją drogą.. Któż by się przyznał..
Muszę pomyśleć o tej biografii. Pamiętasz może autora?
Miło mi jest, że zawsze jak tu wpadniesz masz tyle miłych słów dla mnie. Dziękuję! :-)
Wygląda na to, że z ta biografia mocno przesadziłam.
UsuńTeraz szukając nie spotkałam się, by takowa była napisana, czyli to co pisałam wcześniej dotyczyło bardzo dobrego opracowania, chyba z okazji jakiejś rocznicy związanej z jego osobą. Teraz nie mogę znaleźć gdzie to było, ale podrzucam na razie taki link :http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=58947
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNatanno, dziękuję za link! Z przyjemnością obejrzę.
Usuń