Jest to bez dwóch zdań pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika serii Obcy który chciałby jeszcze raz poczuć ten klimat, charakterystyczny klimat :) I jakkolwiek ktoś taki jak ja, kto zna każdy kadr z Ósmego pasażera Nostromo i w związku z tym spostrzeże wiele nieścisłości i tak wyjdzie z kina zadowolony, bo mimo wszystko to jest Ridley Scott i to jest Obcy, choć w innym, mocno pierwotnym wydaniu, ale nie mniej mrocznym, ani nie mniej klimatycznym. Scott jest wierny swojemu oryginalnemu pomysłowi, nie zmienia w nim za wiele (oprócz wymienionych wcześniej nieścisłości), pozostawia też na pierwszym planie mocny kobiecy charakter godny porównania do Ripley, ale też wysuwa na plan równie ważny, odwieczne pytanie człowieka -skąd pochodzi, dlaczego został stworzony, kto jest jego stwórcą. Oczywiście, jak do wszystkiego i tu można by się czepiać różnych szczegółów, ale powiedzmy to wprost - jestem fanką i czepiać się nie będę. Tak jak się nie czepiałam do Cartera za kinowe wersje Archiwum X ;)
W sobotę, w drodze do mojego rodzinnego miasta na Mazurach, dokąd wybrałam się po wielu miesiącach odwiecznego wybierania się ;) przeczytałam w końcu oczekującą na swoją kolej Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele i cóż, faktycznie - zbyt wiele tego wszystkiego.. Na temat tej pozycji było już tak wiele recenzji, że pozwolę sobie tylko na krótką wzmiankę. Książka opowiada przede wszystkim o sile miłości, jaka istnieje pomiędzy dwójką rodzeństwa, Anią i Aaronem, których życie od początku nie było usłane różami. Najpierw umiera ojciec w dramatycznych okolicznościach, którego młodsza Ania, nie zdążyła nawet poznać, później matka popada w depresję, przez co kompletnie traci kontakt z rzeczywistością, a dziećmi zajmuje się ciocia Gabrysia. Może to nie byłoby takie złe, gdyby nie chłopak Gabrysi, który spowoduje, że życie dzieci będzie naznaczone jeszcze większą traumą... Jak każda książka Małgorzaty Wardy tak i tę czyta się dobrze, bo jest dobrze napisana i nie sposób się od niej oderwać. Są jednak momenty.. Gdy jest tego za dużo. Zbyt wiele. Wiem, że takie przypadki są realne. Wiem, że są osoby, które przeżyły jeszcze większą traumę. Wiem. Ale to jest po prostu zbyt wiele. Czułam się jak po uderzeniu w żołądek, mocno ogłuszona, z mdłościami i zaraz potem ostrym bólem głowy. Myślałam, że w Nikt nie widział, nikt nie słyszał autorka podjęła się bardzo trudnego tematu, ale to jest nic w porównaniu z Dziewczynką, która widziała zbyt wiele. Polecam lekturę, bo jest ważna, ale raczej nie oczekujcie po niej spokojnych snów. Mam wrażenie, że w Polsce jeszcze w zbyt wielu domach uważa się, że nic takiego się nie stało, że przecież nie zrobiono dziecku nic takiego wyjątkowego, a potem jest wielkie zaskoczenie, że dziecko usiłuje popełnić samobójstwo. Wymaga się od dziecka, żeby reagowało jak dorosły, żeby po przeżytej stracie i problemach rodzinnych nie wymagało troski i miłości. Frustrujące biorąc pod uwagę, jak często dorośli absolutnie nie są w stanie sobie z tym poradzić, popadają w depresję, uzależnienia, również próbują zrobić sobie krzywdę. A dziecko, które potrzebuje miłości i uwagi przeżywa to wszystko równie intensywnie, jak nie bardziej, bo dziecku wali się wtedy cały świat.
Na półkach domu rodzinnego znalazłam jeszcze parę nieprzeczytanych książek, które wzbudziły moją ciekawość. Jedną z nich była niewielka książeczka Zygmunta Sztaby Nas troje i reszta, nad którą ubawiłam się setnie. Zawsze sądziłam, że niewielu jest takich wariatów jak my z Marcinem, którzy ściągają do domu przeróżne czworonożne bydlęta. W tej krótkiej, ale jakże barwnej książeczce jest ich cała plejada! Zygmunt Sztaba opowiada w niej o swojej rodzinie, żonie i córce Judycie, oraz o wszelkich możliwych perypetiach związanych ze zwierzyną domową, hodowlaną, napotkaną w lesie, czy innym miejscu, bądź przygarniętą na czas nieobecności właściciela. I tak w domu pojawia się kot, potem następny, są dwa psy, jest kanarek i papuga! Ale to nic, bowiem pojawia się również przelotnie baran, jeż, zając, mysz polna, karaluchy, zaskroniec i wiele, wiele innych, łącznie z Piekielnym Piotrusiem, który co prawda jest mocno dwunożny, ale za to robi więcej problemów niż wszystkie zwierzęta domowe razem. Książeczka napisana jest lekko i z humorem, składa się z kilkunastu krótkich rozdziałów, z których każdy poświęcony jest jakiemuś innemu zwierzakowi. Taka idealna, lekka lektura po intensywnym weekendzie, akurat do porannej kawy :)
I tak oto żegnam się z długim weekendem, który na zakończenie jest trochę nerwowy. Nie zostawia się męża samego na weekend bo choruje ;) Bo potem trzeba wracać na szybko, zapomnieć spakować wielu rzeczy i martwić się w drodze powrotnej, co też może mu być. Po przekroczeniu zaś progu domowego zacisza następuje nagłe i cudowne ozdrowienie.. Tęsknota to jest takie zło..;)
Pozwolę sobie podpisać się pod zdaniem czwartym od końca :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego "Prometeusza" - w Niemczech premiera dopiero 9 sierpnia... Ale już niedługo jadę do Polski, może mi się uda wyskoczyć do kina na film czy dwa...
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki, żeby się udało :) A jak się nie uda to 9 sierpnia już niedługo :)
UsuńO nie, nie. Ani takie filmy, ani 3D - nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuń3D też nie lubię, ale ostatnio kina nie zostawiają za bardzo człowiekowi wyboru ;( ale film jak najbardziej moja bajka ;) co mnie czasami zadziwia, bo jeszcze jakiś czas temu też bym powiedziała, że nie nie ;)
UsuńHihi normalnie szok, ale baaardzo spodobał mi się film z 2009r. "Sucker Punch" :D Sam początek filmu mnie hmm zauroczył http://www.youtube.com/watch?v=nSG-6xc-T4U ;)
UsuńKolejna książka o trudnym dzieciństwie. Zawsze po ich lekturze nie mogę zapomnieć o tych dzieciach. Jeszcze długo tkwi to we mnie. Tej nie czytałam, ale zaznaczam sobie, że przeczytam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam podobnie - długo w głowie siedzą fragmenty z książki.. Dlatego taką lekturę polecam na jakiś spokojniejszy moment, kiedy samemu nie ma się za dużo na głowie :) pozdrawiam :D
UsuńZajrzałam tu i będę to robić częściej, pozdrawiam potwory!
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać :D pozdrawiam serdecznie, Potworom również przekażę ;)
UsuńMoja zakładka anonsuje mi ukazanie się notki o Obłędzie u Ciebie, ale jej tu nie widzę. Gdzież ona, gdzie?
OdpowiedzUsuńCzytam jeszcze tom 3, edytowałam notkę, jaką tworzę i niechcący poszło przedwcześnie..;( i nie wiem jak to naprawić, żeby zniknęło. A wpis będzie, będzie, tylko czeka końca lektury i aktualizacji ostatecznej :)
Usuń