Mroczny zakątek okazał się książką co najmniej nudnawą, a szkoda. Plusem jej treści było to, że czytadło poszło szybko i bez zbędnych problemów, ale szkoda. że tak fajny pomysł został kiepsko zrealizowany. Pozornie książka jest napisana dobrze - teraźniejszość przeplata się z mroczną przeszłością, a najważniejsza część jest ukazana prawie pod sam koniec książki, więc teoretycznie powieść powinna trzymać w napięciu i zainteresowaniu. Ale stała się tylko szybką lekturą po niedzielnej wycieczce rowerowej, po której pamiątką jest przypalona w kilku miejscach skóra i nowe pieprzyki. Tak to jest jak się nie użyje kremów z filtrem ;(
Libby Day jest jedyną ocalałą z masakry jakiej dokonano na jej rodzinnej farmie. Matka i dwie siostry zginęły w tragiczną, zimową noc, zabite najwyraźniej przez jakiegoś szaleńca. Ponieważ wiele wskazówek mówiło, że tym szaleńcem mógł być brat Libby, Ben, to jego oskarżono o morderstwa i jego skazano w związku z tym na dożywocie. Ale policja wiele poszlak przeoczyła, nie zbadano rzetelnie wszystkich dowodów, co mogło potwierdzać, że Ben jest niewinny. Jednak Ben nigdy nie apelował swojego wyroku i biernie odbywał go w stanowym więzieniu. Libby dotąd wierząca w pełni w winę brata zostaje przekonana przez Klub Zbrodni, że Ben może być niewinny. Ponieważ Libby skończył się fundusz, dzięki któremu mogła dotąd przeżyć bez wykształcenia, pracy i robienia czegokolwiek, w ramach zarobku wszczyna własne śledztwo, które sponsoruje Klub Zbrodni. I gdyby nie to, że Libby zabrakło pieniędzy na swobodną wegetację, to pewnie sprawa nigdy by nie została wyjaśniona. Dzięki nazwisku Libby dojście do wielu świadków okazało się dużo łatwiejsze, niż członkom Klubu Zbrodni, stąd Lyle, skarbnik klubu, nie żałował pieniędzy na dalsze jego postępy.
Przeplatana przez wątki teraźniejszości, w której Libby prowadzi śledztwo, historia z przeszłości, kolejno odsłania sytuację rodziny z dnia przed masakrą, co dokładnie się wydarzyło i dlaczego potoczyło się tak dziwnym torem. Uduszona w łóżku Michelle, zadźgana siekierą Debbie i matka, której głowę odstrzelono. Żadne z tych morderstw nie pasowało do jakiegoś utartego schematu jednego mordercy, co budziło od początku podejrzenia Klubu Zbrodni. Prawda jak się okazuje była kwestią jednego wielkiego przypadku, który sprowadził tego feralnego wieczoru do domu rodziny Day trzy osoby, wśród których był również Ben..
Ogółem to nie najgorszy kryminał, ale szczerze mówiąc nie był porywający. Jak już znajdziecie się w miejscu gdzie będziecie mieć ochotę coś poczytać i będzie tylko ta książka - cóż, wtedy można po nią sięgnąć..
A rodzinny weekend zakończył się tak:
czyli zasnęliśmy zmęczeni z nosami w książkach..:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.
Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.