Powinnam już dawno przyjąć do wiadomości, że nie literatura babska, z której najwyraźniej wyrosłam, że nie jakieś historyjki o miłości wielkiej, namiętniej i napotykającej ciągłe przeszkody na swej drodze do szczęścia, pomogą mi na chandrę jesienno - zimową. Która co prawda dotąd nie miała do mnie dostępu, ale wystarczył jeden szaleniec, który chciał mi rodzinę rozjechać, żebym potrzebowała pociechy z literatury. Śmiechu mi było trzeba. Dlatego cieszy mnie, że Beznadziejnie zacofany w lekturze znowu naprowadził mnie rzecz nie tylko wartościową, ale i jakże przyjemną, jakże zabawną!
Helena w stroju niedbałem czyli Królewskie opowieści pana Piecyka jest niewątpliwie dowodem na to, szanowni czytelnicy, że wszyscy jesteśmy ciemna masa jeśli chodzi o znajomość historii Polski i w zaufaniu Wam powiem, żebyście czem prędzej po Wiecha sięgnęli, co by pan Piecyk Wam to detalicznie wyjaśnił. Albowiem mylicie się okrutnie sądząc, że pierwszym rodem królewskim byli Piastowie, gdyż zważcie to sobie, byli to P i a s t u s z k i e w i c z o w i e. Mylicie się też niemożebnie sądząc, że w podpaleniu Rzymu nikt z Polaków nie brał udziału, albowiem Łokietek tam był i sam szaleństwo Neronowe widział. Odradzam też dyskusje z panem Piecykiem, jakoby to inna epoka była, bowiem wrażliwy jest na przytyki, że mógł coś pomylić! I znów dzień cały, albo i dłużej, czekać trzeba będzie, żeby opowieści swe kontynuował! A że znał on historie królów i książąt polskich od pacholęcia to i ciekawych historyj moglibyście zostać pozbawieni. Bo nie tylko o rodach królewskich, ale też o naukowcach polskich Waszą wiedzę zweryfikuje mocno:
W tem czasie derektorem Pimu, czyli ministerstwa od przepowiadania wiatru, deszczu i inszego gradobicia był niejaki Kopernik, któren do dziś dnia w charakterze figury z koszykiem w ręce na słupie naprzeciwko Świętego Krzyża siedzi.
Otóż, uważasz pan, ten Kopernik, ponieważ że wszyscy byli na niego cięte, bo się przepowiednia nigdy nie zgadzała, miał cykorię, że posadę straci.
Jak on kazał brać parasol i kalosze, słońce takie uderzało, że pot ludziom oczy zalewał, a jak znowuż przepowiadał pogode słoneczne, oberwanie chmury następowało i ludzie zmoczone do suchej nitki do domu wracali.
Ze zmartwienia, że go zredukują, wynalazek Kopernik zrobił.
"Ziemia się kręci" powiedział jednego razu. "A sprawdzić możecie to łatwo, ale tylko pod ankoholem się znajdując. Człowiek trzeźwy tego nie zauważy, bo przyzwyczajony jest tak nogamy przebierać, żeby mu ziemia nie uciekła. Ale małowiele przebywając na gaziku, od razu widziem, że wszystko się kręci, domy nie domy, latarnie nie latarnie, a jak się zatrzymamy, ziemia na nasz nie czeka, gania dalej, a my się przewracamy na mordę."
Tak powiedział Kopernik.*
Jest to tak wspaniała książeczka, że już wiem, że będę ją traktować jako remedium na kiepskie samopoczucie. Nie tylko, że wrócił mi dobry nastrój, ale i śmiałam się z tekstów pana Piecyka jak norka. Czytajcie Wiecha! :)
Helena w stroju niedbałem czyli Królewskie opowieści pana Piecyka, Stefan Wiechecki Wiech, Czytelnik, Warszawa 1979
* str. 59-60
Ha! Bardzo się cieszę, że Wiech pomógł na chandrę:) Usilnie rekomenduję poprawić sobie Cafe Pod Minogą:D
OdpowiedzUsuńCafe pod Minogą również mam w planach, na razie czytam "Ksiuty z Melpomeną" (zawiera m.in. "Firmę Lalka", którą cytowałeś) i też mam zabawę :D
UsuńKsiuty też zacne, ale co Cafe, to Cafe :D
UsuńNormalnie presję niemożebną czuję ;D Detalicznie rzecz ujmując w planach mam przeczytanie wszystko, z odpowiednim dozowaniem, co by się jak najdłużej nacieszyć :D ps. chyba powinieneś zmienić nazwę bloga.. to zaczyna na zwykłą kokieterię wyglądać ;P :D
UsuńZnakiem czego powinienem zmienić? Przecież czytanie Wiecha zakrawa na potężne zacofanie, zakurzony, zapomniany i absolutnie niemodny autor to jest:P
UsuńAno tak, jak to potężne zacofanie, zakurzenie i w ogóle zapomnienie, to znaczy, że faktycznie, beznadziejna sprawa..;P
UsuńBeznadziejna, absolutnie :P
Usuń:D w tej sytuacji ja muszę pomyśleć o zmianie nazwy.. u mnie beznadzieja w stanie głębszego zakurzenia..;D filologię polską ukończyłam, 5 lat dziennie studiowałam, w bibliotece uczelnianej oczy zostawiłam, a Wiecha nie znałam!
UsuńA to tylko świadczy, że jestem nawet nie mamutem, tylko dinozaurem :D
UsuńPopatrz, a ja sądziłam, że mnie już dziś nikt bardziej od Wiecha nie rozbawi :D :D
UsuńUu, to lecę jakiś felietonik do śmiechu napisać, widać jestem dziś w formie :)
Usuńpisz, pisz, śmiechu nigdy za wiele :D
UsuńPo pierwsze: cieszę się (i mam nadzieję), że Wam się nic nie stało. Po drugie: świetna recenzja, mnie się zrobiło weselej już po przeczytaniu Twojego posta, książka jest wielce obiecująca:)
OdpowiedzUsuńSkończyło się na ogromnym lęku i gniewie - na szczęście Marcin zdążył chwycić Pestkę i razem z nią uskoczyć w bok.
UsuńA Wiech naprawdę potrafił pomóc zapomnieć i rozweselić :) Także polecam z całego serca, na rozchmurzanie gdyby się trafił gorszy nastrój :)
...już kupiony, co ja teraz z Tobą zrobię?! ;)
UsuńA! To nie ja! To Wiech :D hi hi
Usuńkochana jesteś :*
Wiecha czytałam wszystko i uwielbiam.Teraz gromadzę w biblioteczce domowej. Właśnie zamówiłam wybór felietonów w pięknej płóciennej oprawie :)
OdpowiedzUsuńAle cudnie, że grono wielbicieli Wiecha jest tak duże! Ja również zamówiłam, tylko coś długo trwa realizacja... Muszę interweniować :)
UsuńJa na razie czekam :) Zajrzę też do mojego antykwariatu ulubionego, może jakieś smakowicie stare wydanie uda mi się zdobyć. Są książki które mogę mieć tylko pięknie wydane, pożółkłe, oprawione w płótno :)
UsuńTeż mam do takich słabość :)
Usuń