Lubię gdy pisarz, choć tu będzie mowa o pisarce, nawet jeśli jego proza nie do końca do mnie przemawia, prowadzi swoją historię taką narracją, że mimo wszystko zainteresuje mnie tym, co ma do opowiedzenia. A Dżinn w oku słowika to trzy historie, które próbują za wszelką cenę wyrwać się z konwencji klasycznej bajki, gdzie najstarsze królewskie dziecko, które ruszy w wędrówkę poszukiwawczą musi ponieść fiasko, a osoba, która uwolni dżina z butelki, zawsze musi zepsuć swoje trzy życzenia.
Dwie pierwsze bajki są krótkie, i jak pierwsza ma swój urok, związany ze świadomym przełamywaniem czaru baśniowego, przez główną bohaterkę, czyli Najstarszą Królewnę, tak druga, Oddech smoka, mówiąca o całkowitym zniszczeniu małej wioski, która jak się okazało, stała na drodze pewnego smoka, przechodzącego po prostu taką trasą i zostawiającego ją w zgliszczach, jest co najmniej dziwna, bowiem trudno wyłuskać z niej puentę, czy jakiś określony sens, oprócz historii wyżej wymienionej. Dopiero jednak tytułowa historia Dżinn w oku słowika jest już bardziej rozbudowana i sięga korzeniami zarówno do Baśni z tysiąca i jednej nocy, jak i do wszelkich mitologii czy motywów baśniowych, ubierając to w na wpół realną historię pewnej kobiety w zasadzie nieważnej i dlatego szczęśliwej.*
Gillian Perholt, panią narratolog w średnim wieku, poznajemy w drodze na konferencję, która ma się odbyć w Ankarze, a jej tematem przewodnim mają być opowieści z życia kobiet. Gillian ma też swoją opowieść, choć bardzo skromną. Jest świeżo porzuconą żoną, choć nie przejęła się tym zbytnio, a właściwie można by rzec, że odetchnęła z ulgą na tę niespodziewanie odzyskaną wolność. Lubi swoją samotność i nie brakuje jej mężczyzny. W Ankarze, po wygłoszeniu referatu, Gillian spędza miło czas najpierw zwiedzając Muzeum Cywilizacji Anatolijskiej, potem dając się porwać miejscowemu przewodnikowi, słucha interesujących historii, ażeby wreszcie na zakupach, znaleźć dziwną butelkę, wykonaną ze szkła zwanego okiem słowika, w której, jak ze zdumieniem odkryje, był uwięziony dżinn. Który wbrew pozorom wcale nie wydaje się dziwnym wtrąceniem w całą opowieść, mieniącą się od fragmentów baśni i historii rodem z tysiąca nocy, a więc dżinn Gillian właściwie wpasowuje się to całkiem interesująco. Jak później się okaże jego rozmowy z narratolożką również będą miały ciekawe rozwinięcie i niebanalny finał.
Wbrew pozorom nie jest to do końca baśń tylko o tym, jak mądrze wykorzystać swoje trzy życzenia, ponieważ między wierszami można odczytać bardzo ważny komunikat odnośnie roli kobiety zarówno w literaturze, jak i w społeczeństwie, o uwarunkowaniach społecznych tej roli, oraz o konieczności podkreślenia, jak często w wielu kulturach jest ona pomijana, traktowana po macoszemu, wreszcie, zmuszana do śmierci głodowej, bo jako kobieta nie może wyjść z domu, żeby zarobić na chleb. W tak krótkim utworze ma to niezwykłą moc i myślę, że zostawia po sobie ważny ślad. Na pewno odnajdą się w tej opowieści osoby zainteresowane kulturą Bliskiego Wschodu, baśniowością, motywami w baśniach oraz źródłami pewnych motywów. Bardzo podoba mi się styl A. S. Byatt, choć nie wszystko w tych opowieściach było urzekające, to jednak sądzę, że kiedyś chętnie sięgnę ponownie po Dżinna..
Dżinn w oku słowika, A.S. Byatt, Prószyński i S-ka, Warszawa 2002
* str. 33
Uwielbiam Byatt! I to wcale nie dlatego, że ona uwielbiała Iris Murdoch ;) Akurat jej krótszych form nie czytałam, ale w dłuższych jest po prostu rewelacyjna. Byłam też kiedyś na spotkaniu z nią i Allanem Hollinghurstem, i zrobiła na mnie bardzo fajne wrażenie, a szczegolnie kontrast pomiędzy nią a Hollinghurstem. Podczas gdy Hollinghurst coś opowiadał, usiłując zrobić wrażenie na słuchaczach, Byatt się słuchaczom przyglądała z niesamowitym zaciekawieniem. A gdy to ona coś opowiadała, to mówiła ot tak, po prostu, bez żadnego zadęcia i silenia się, a Hollinnghurst wpatrywał się wtedy w podłogę.
OdpowiedzUsuńTo wyjaśnia, dlaczego tak mi się spodobała jej narracja :) Po pierwsze jest właśnie prowadzona tak spokojnie, po drugie jest bardzo malownicza. Wiem, że na pewno sięgnę po jej dłuższe formy, bo właśnie tą pozycją mnie bardzo zaintrygowała i zainteresowała. Wiem, że na polskim rynku na pewno jest przetłumaczone "Opętanie" i jest już na mojej liście :)
Usuń