Mikołaj Gogol
Marzyłam o nadzwyczajnej sztuce, o czymś co pochłonie mnie tak bardzo, że zapomnę gdzie jestem i dlaczego. Coś, co zwyczajnie, zawładnie emocjami, skupi, powodując, że zakończenie wyrwie niczym z letargu. I oto stało się. Sztuka, którą mieliśmy przyjemność obejrzeć, ponownie dzięki uprzejmości portalu Wiadomości24, czyli Zabójca w Teatrze Współczesnym, własnie tego dokonała. Oboje wyszliśmy z Marcinem z samymi superlatywami na ustach kolejno opowiadając sobie wrażenia, jakbyśmy nie sztukę, a czyjąś prawdziwą historię właśnie wysłuchali. Historię pełną emocji i w niezwykły sposób przekazaną. Zupełnie inaczej. A jednocześnie w nawiązaniu do naprawdę dobrej, rosyjskiej literatury.
Obsada spektaklu, od lewej: Mama, Diusza, Oksana i Sieka; źródło zdjęcia |
Głównym bohaterem Zabójcy jest Andriej, którego wszyscy nazywają zdrobniale Diuszą. Diusza jest studentem, a w zasadzie, jak większość mieszkańców studenckiego akademika, jest studentem skreślonym z listy studentów, jednak nadal próbując utrzymać ten status mieszka w akademiku. W końcu kierowniczka jest przekupną osobą i zawsze można zatrzymać swój pokój. Problemem Diuszy jest jednak dług karciany jaki zaciągnął wobec Sieki, postrachu wszystkich studentów, przystojnego i inteligentnego chłopaka, który wygrywa zawsze, gdy słyszy muzykę. I dlatego wygrywa kiedy zechce. Diusza zatem z ogromnym długiem, którego nie jest w stanie spłacić, którego wielkość spędza mu sen z powiek, otrzymuje od Sieki zadanie. Ma ściągnąć dług z innego dłużnika, znaczniej zadłużonego. A co będzie gdy tamten nie odda długu. To proste. Zabij go. Powiedział Sieka. Tak po prostu. Bez zastanawiania się. Bez refleksji. Jak? Zapytał Diusza. Masz nóż? Zwykły nóż? To wystarczy! I weźmiesz Oksanę. I na tym zakończono negocjacje. A Diusza rad nie rad wyrusza w podróż życia, wraz z Oksaną, niekochaną dziewczyną Sieki. Podróż, w której Diusza nauczy się czegoś ważnego o sobie.
Oksana z Diuszą; źródło zdjęcia |
Emocje rosną, Oksana jest piękną dziewczyną, ponętną, wabi nieświadomie niewinność Diuszy, choć niewinność ta już jest skalana, samą tą myślą, samą tą zmianą w sobie, żeby zabić, żeby odebrać życie. Jednak nie, nie będzie zabijania, Diusza szuka innych rozwiązań, szuka pomocy a Oksana mimowolnie jest mu towarzyszką, choć wcale tego nie chciała, wcale nie pragnęła tej podroży, tego chłopaka, menela, dziwaka, u którego taki syf, że popiół z papierosa można strącać do łóżka. Ale jadą, jadą, wspólnie przejdą przez małe piekło, by zakończyć je w niespodziewanej konfiguracji ról.
Sama fabuła jest bardzo intrygująca, w powietrzu cały czas wisi dylemat moralny - zabić czy nie zabić? Napięcie jest namacalne, wydaje się że wszyscy płyniemy wraz z tą historią zawieszeni w dziwnym miejscu, czasie, lęk, że Diusza jednak porwie się na ostateczny krok cały czas jest odczuwalny. Cisza przed burzą, a potem eksplozja emocji. Gdy padają ostatnie słowa trwam w niedowierzaniu, że to koniec. Bo ta historia mogłaby kontynuowana bez końca.
Sposób inscenizacji jest siłą przekazu treści scenariusza. Nie mamy tu klasycznej wymiany zdań między aktorami, inscenizacja polega na monologach, historiach wewnętrznych bohaterów, którzy na zmianę relacjonują to co się między nimi dzieje, chwilami tylko dochodzi do krótkich interakcji między nimi. I choć na scenie są stół, dwa krzesła i łóżko to widzowie są porywani na kolejne miejsca akcji samymi słowami. Podróż autobusem. Wizyta u matki. Kąpiel w bali. I wreszcie podróż w poszukiwaniu dłużnika. Ta sztuka jest niczym dobrze napisana książka, wciąga po prostu od pierwszych słów wypowiadanych przez Andrieja. Zresztą, bardzo mocnych słów, wypowiadanych w żalu i rozpaczy, słów negujących istnienie Boga, a jednocześnie pełnych modlitwy. Nie bez powodu Diusza został porównany do Raskolnikowa, a sama sztuka do poetyki Dostojewskiego. Powiedziałabym, że jeśli chodzi o spektakle to jest to jeden z tych, które trzeba zobaczyć.
Zabójca, Teatr Współczesny, Autor: Aleksandr Mołczanow
Przekład: Alicja Chybińska
Reżyser: Wojciech Urbański
Scenografia: Marta Zając
Obsada
Oksana: Kamila Kuboth
Mama: Maria Mamona
Andriej: Mateusz Król
Sieka: Michał Mikołajczak
Ciszę się, że Ci się podobało. ja też byłam pod dużym wrażeniem tego spektaklu. :) Choć na początku trochę mnie denerwował ten ich monolog wewnętrzny.
OdpowiedzUsuńOj, powiem Ci, że oboje byliśmy zachwyceni. Co więcej, ciągle sobie rozmyślam o tym spektaklu. Siedzi w głowie. W tym roku obejrzałam już cztery sztuki, ale ta póki co jest taka najmocniejsza w przekazie.
UsuńTo prawda, zapada w pamięć. I trochę tematyką przypominała mi "Zbrodnię i karę", którą notabene uwielbiam. :)
UsuńTak, tak, tematyka bardzo zbliżona :) Ja też uwielbiam :)
UsuńZ tego co piszesz można tylko zazdrościć Ci możliwości obejrzenia spektaklu.
OdpowiedzUsuńTo mogę tylko zrobić to co jakiś czas temu zrobiła Wiki - zachęcić do korzystania z portalu ;) bilety są nie tylko na spektakle grane w stolicy, ale również na przykład w Łodzi http://www.wiadomosci24.pl/artykul/wygraj_zaproszenia_na_trzy_razy_lozko_w_teatrze_lutnia_w_268801.html
UsuńZapamiętam sobie tytuł, pewnie gdyby nie ten wpis nie zwróciłabym na niego uwagi. Nie wiem, jak to jest, ale rosyjskie sztuki coś w sobie mają; najlepsze jakie oglądałam to Biesy i Wiśniowy sad. No, ale poza samą treścią liczy się też gra, pomysł, całość, a tu jak widzę wszystko zagrało.
OdpowiedzUsuńAch, "Biesy", "Wiśniowy sad".. marzenie! Muszę koniecznie kiedyś obejrzeć. I tak, coś jest w tych rosyjskich sztukach :) Polecam, choć nie wiem jak odbierzesz dyskusje z Bogiem jakie prowadzi Diusza. Mogą się wydawać chwilami kontrowersyjne.
UsuńAleż ja nie mam nic przeciwko kontrowersyjnym rozmowom z panem Bogiem (jeśli ich celem nie jest li tylko szokowanie widza), na to człowiek ma rozum, aby myślał, dyskutował, czasami wątpił, spierał się, a nie jedynie przytakiwał.
UsuńWiesz, ja tak po prostu z uprzejmości ostrzegam, bo co człowiek, to inne zdanie w tej kwestii. Cieszę się, że jesteś taka otwarta :) Dlatego już bez wahania Ci polecam "Zabójcę" :)
Usuń