Ten rodzaj atmosfery zmierzchu bogów doprowadzi sporo ludzi do obłędu (..)*
Czas aniołów to nie jest łatwa lektura - nie jest lekka, choć paradoksalnie czyta się ją lekko i szybko, ale zaliczam ją raczej do tych trudniejszych, które wymagają od czytelnika skupienia. Daje też niebywałą satysfakcję z lektury. Jej siłą są dialogi i problematyka - utrata wiary w Boga.
Powieść ta przypomina nieco teatr telewizji. Scenografia zostaje zawężona do plebanii, osnutej mgłą i w związku z tym odciętej w pewien sposób od świata, do krajobrazu rzeki ukrytej w tej mgle oraz fragmentarycznie, do paru londyńskich ulic. Bohaterowie nieliczni, ale wyraziści i każdy z bogatą historią. Spoiwem dla nich wszystkich jest Karel, kapłan, który ma opinię dziwaka, kapłan, który jest bratem, ojcem, wujem, gospodarzem i nareszcie kimś w rodzaju pana i władcy. Jest to też kapłan, który z ambony, podczas prowadzonej przez siebie mszy pyta swoich wiernych: "A co by się stało, gdybym powiedział wam, że Boga nie ma?".
Wszystko zaczyna się od tego, że Karel przenosi się na plebanię do Londynu, choć można też uznać to za etap, że wszystko się zaczęło kończyć właśnie od tego momentu. Wraz z nim w przeprowadzce biorą udział jego córka Muriel, bratanica Elżbieta, oraz osoba nie mniej znacząca, gosposia Pattie. Na plebanii zaś oczekują ich Eugeniusz Pieszkow z synem Leonem. Każdą z bohaterek i bohaterów poznajemy jakby w kolejnych odsłonach aktów, każdy akt też narasta w znaczące szczegóły, powoli historia ta nabrzmiewa od zadawanych ran, trudnego życia z chimerycznym i zdaje się, niekoniecznie zdrowym na umyśle kapłanem. Karel odcina się od świata, podobnie odcina od świata całą plebanię, czyniąc z Pattie swoistego cerbera, który ma za zadanie przeganiać wszelkich interesantów. Również brat Karela, Marek, nie ma dostępu do tego świata. W ciemni tych aktów pojawia się delikatny przebłysk, chwila nadziei na coś wspaniałego miedzy Pattie i Eugeniuszem, ale jak to z przebłyskami bywa, zgasł zbyt szybko. Niezdrowa atmosfera na plebanii narasta ze strony na stronę, by przyjąć niespodziewany obrót i w rezultacie rozproszyć bohaterów tego dramatu w różne strony miasta. Finał, jak na dramat przystało, z ofiarą śmiertelną, zamyka tę sztukę aktem końcowym.
Siłą przekazu jest utrata wiary w Boga. Wiarę tę stracił Karel, który jednocześnie sam siebie zamienia w swoiste bóstwo czyniąc siebie panem i władcą garstki kobiet na plebanii. Dla osób religijnych jego zachowanie będzie po prostu bluźniercze. Niczym obłęd, bo ciężko to wyjaśnić w kategoriach rozumu. Jego brat Marek, od dawna twierdzi że nie ma Boga, ale wiara brata była dla niego ważna, toteż uświadomienie sobie, że on tę wiarę traci zagraża fundamentalnym przekonaniom Marka. Karel syci się wiarą dobrej, niewinnej, naiwnej Pattie. Daje mu ona siłę i opromienia boską chwałą. Pattie jest swoistą Matką Boską w oczach Karela, który ma odwagę, by wymawiać słowa znanej modlitwy do Pattie, nie do Matki Boskiej. I wreszcie utracona wiara Eugeniusza. Ona jest najsilniej sprowokowana przez los, jaki spotkał Eugeniusza. Utrata majątku rodziny na skutek rewolucji, długie, stracone lata w obozach pracy., śmierć żony, samotne wychowywanie syna i emigracja do kraju, w którym nigdy nie pozwolił sobie poczuć się jak w domu. Życie jako takie uznaje jako jeden wielki obóz, jedynie umiejscawiany w różnym środowisku.
Dla kogoś wierzącego niektóre dialogi, czy twierdzenia bohaterów mogą być trudne. Dla mnie ta książka to istne morze tematów do dyskusji. Polecam umysłom otwartym, nie zrażającym się bluźnierczymi teoriami, które wygłaszają bohaterowie. Summa sumarum przekaz książki jest jasny -utrata wiary to utrata czegoś ważnego, czegoś, czego człowiek wierzący mógł się uchwycić w ciężkich chwilach. I nieważne w co wierzy tak naprawdę, ważne, że zostało to utracone.
Czas aniołów, Iris Murdoch, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1970
* str. 19
Tej książki Iris Murdoch akurat nie czytałam, bo nie mogłam jej zdobyć :-) Po twojej recenzji z nowym entuzjazmem przystąpię do poszukiwań :-)
OdpowiedzUsuńMurdoch często pisze o bohaterach, którzy stracili wiarę. W książce "Henryk i Kato" (to jedna z moich ulubionych powieści tej autorki) występuje ksiądz, który stracił wiarę i kocha homoseksualną miłością jednego ze swoich podopiecznych.
Polecam szczerze - dla mnie to była niemalże intelektualna uczta, choć przyznaję bez bicia, że nie wiem jak coś takiego czytają osoby wierzące, dlatego wolałam uprzedzić o tematyce.
UsuńTo teraz ja będę poszukiwać "Henryka i Kato" - już czuję ogromne zainteresowanie! :D
Mam szczęście, "Czas aniołów" jest na allegro w bardzo przystępnej cenie :-)
UsuńBłyskawico! Idę Twoim przykładem! :D :D
UsuńJa z kolei czytając tą książkę doszłam do wniosku, że moja wiara w Boga coraz bardziej się rozpływa... Mam koleżankę wierzącą, praktykującą i trzymającą się wszystkich zasad wiary i kościelnych - nie wiem jak inne tego typu osoby, ale ona nie czyta nic o czym jakikolwiek ksiądz powie, że jest złe. I tak na przykład brała udział na studiach w akcji, która miała zniechęcić do czytania Harry'ego Pottera, jako że wg kościoła jest to zła książka. A nawet jej nie czytała...Myślę, że z tą byłoby podobnie.
OdpowiedzUsuńO, ale to pod wpływem książki, czy tak ogólnie?
UsuńTo, że są osoby czytające pod dyktando kościoła to wiem.. Na siłę nikogo nie mam zamiaru zmieniać :)
Z pewnością sięgnę:)
OdpowiedzUsuńI jakoś tak czuję, że się nie zawiedziesz :)
UsuńWidzę, że przygoda z Iris Murdoch trwa :) Po Twojej recenzji znowu mam ochotę po nią sięgnąć!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze wyczułaś tę książkę, bo o ile się nie mylę, była ona najpierw dramatem, potem Murdoch ją przepisała w formie powieści.
Trwa! Zaraziłaś mnie skutecznie :D Tak skutecznie, że czekam na przesyłkę z "Czarnym Księciem" :)
UsuńA wiesz, to odczucie teatralności - tutaj jest mocno pozytywne. Pozwala wczuć się w pełni w sytuację bohaterów i ich odczucia. I przyznaję bez bicia, że "Czas aniołów" jest (w moim odczuciu) dużo lepszy od "Morza, morza".
Zgadzam się, i ja mam wiele książek Murdoch, które sobie bardziej cenię od "Morza, morza" :)
UsuńŻyczę zatem udanej lektury i z niecierpliwością czekam na wrażenia!
Sama niecierpliwie czekam na przesyłkę :D
UsuńA u mnie stoi sobie na półce i czeka, wylicytowałam w akcji charytatywnej na allegro w związku z moim osobistym anielskim wyzwaniem. Po twojej recenzji nabrałam dużej ochoty na lekturę.
OdpowiedzUsuńO, polecam Iris Murdoch w ciemno, bo pisze pięknie :) ale znam to oczekiwanie na półce, czasami książka musi "zawołać" w odpowiednim momencie :)
Usuń