Po rozczarowaniu Jeźdźcem miedzianym postanowiłam w następnej kolejności wziąć się za książkę pisarki już wypróbowanej, która nie doprowadzi mnie do zgrzytania zębów ;) I nie zawiodłam się na kolejnej książce Fryczkowskiej, choć bez bicia przyznam, że po Starszej pani.. jakoś tak miałam nadzieję, że to też kryminał z przymrużeniem oka. A tu niespodzianka, nie tylko zabrakło tego przymrużenia okiem, ale jeszcze na dodatek książka nieźle mną wstrząsnęła i doprowadziła do furii - bo choć to niby polska wieś spokojna, to jednak spokoju na niej nie ma, a oprócz tego jak zwykle wychodzi na to, że człowiek człowiekowi wyrządza zło. Jeszcze, że człowiek człowiekowi, to norma w kryminałach, ale że dorosły dzieciom to już mnie krew zalewa, szlag trafia i nóż się w kieszeni otwiera. Co tylko dowodzi jak sugestywnie nasza rodzima pisarka kreuje świat przedstawiany w swojej powieści..:)
Hanna Cudny jest redaktorką poczytnego kobiecego pisma Przyjaciółka, ma dwoje dzieci, Michalinę lat dziesięć i Maksa lat trzynaście i męża. Ale w zasadzie czytelnik tego męża nie ma szans poznać, bowiem mąż już na początku powieści okazuje się być przeszłością w rodzinie Cudnych, umierając nagle i gwałtownie. A przynajmniej taką wersję opowiedziała dzieciom Hanna, bowiem ciężko jej było im wyznać bolesną prawdę, że ich ojciec popełnił samobójstwo. Dramat tej śmierci spowodował szybką decyzję o ucieczce z miasta na wieś, którą Hanna znała z dzieciństwa, dokąd przyjeżdżała z ojcem na wakacje. Ponieważ kojarzy to miejsce z sielanką wczesnych lat młodości mimochodem ma nadzieję, że taką właśnie sielankę zapewnią jej Świątkowice również teraz, mimo, że upłynęło dobre dwadzieścia lat odkąd była tam ostatnio. Jednak Świątkowice choć pozornie nadal takie spokojne i sielankowe, szybko okazują się miejscem tajemniczych zniknięć i dziwnych wydarzeń. Po pierwsze w domu, który wynajęła Hanna z dziećmi, ciągle słychać dziwne odgłosy. Po drugie Miśka niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego znajduje zwłoki kobiety bez twarzy w stawie. Po trzecie Maks podczas satanistycznej mszy, której przewodniczył wykopuje z grobu mężczyzny nadprogramowe zwłoki kolejnej kobiety. Okazuje się jednak, że to nie tylko nie jest wieś spokojna, ale też że Hannie i dzieciom może zagrażać poważne niebezpieczeństwo..
Książka jest prowadzona dwoma głosami narracyjnymi - pierwszy należy do Hanny, drugi do Miśki, oba pojawiające się naprzemiennie . Maks jako ten bardziej milczący i nieobecny w rodzinie, istnieje w relacjach matki i siostry. Przyznaję, że najbardziej podobały mi się relacje Miśki. Chwilami jak na dziesięcioletnie dziecko może zbyt rozgarnięta, ale też momentami beznamiętnie relacjonującą coś, czego kompletnie nie rozumie, dzięki czemu oddaje najobiektywniej opis danej sytuacji. A jednocześnie strasznie mnie martwił ten dzieciak, jak ona sobie poradzi, jak udźwignie w dorosłości to wszystko, czego była świadkiem. Bo najgorsze co zobaczyła Miśka, autorka ujawnia już na końcu..
Nie sposób zaprzeczyć - Anna Fryczkowska tak niesamowicie kreuje swoich bohaterów, że nie tylko mam wrażenie, że istnieją na pewno, co na dodatek martwię się o ich dalsze losy ;) Świetna odskocznia od kiepskiej książki. Choć przyznaję, mocna. Uderzenie związane z rozwikłaniem zagadki morderstw było dla mnie tak potężne, że musiałam książkę na chwilę odłożyć. Nie spodziewałam się tego. Nie w polskiej wsi spokojnej, nie w polskim krajobrazie w ogóle (choć wiem, że to naiwne tak myśleć). No i mam żal tylko o tego biednego prosiaka.. Czułam się tak, jakby go na moich oczach zaszlachtowano. Dla wegetarianki jednakowoż scena zbyt mocna. Zżymać się jednak więcej nie będę, bo nie ma jednak co ukrywać - to jest świetna książka! :) A polecać jej molom książkowych nie muszę chyba, z tego co widziałam dostała Złotą Zakładkę, więc w blogosferze książkowej została już doceniona należycie :) Polecam zaś wszystkim, którzy jeszcze o książce nie słyszeli ;)
Kobieta bez twarzy, Anna Fryczkowska, Prószyński - S-ka, Warszawa 2011
Dobrze, że znajomość dalszych losów Hanny Cudny, która pojawia się również w 'Starszej pani' nie zepsuła Ci odbioru. Ja czytałam te książki w odwrotnej kolejności i po rewelacyjnej 'Kobiecie bez twarzy' druga książka nieco mnie rozczarowała. Niemniej, niecierpliwie wyczekiwać będę kolejnych dokonań literackich pani Fryczkowskiej, mając nadzieję, że popełni kolejne dzieło na miarę rewelacyjnej 'Kobiety'.
OdpowiedzUsuńMoże własnie mi pomogła odwrotna kolejność czytania? ;) Ja też będę wyczekiwać, bez dwóch zdań :)
Usuńmnie "kobieta bez twarzy" jakoś nie powaliła na kolana, trochę wątków wydawało mi się niedopracowanych, po entuzjastycznych opniach blogerów spodziewałam się czegoś lepszego. podobał mi się za to głos Miśki.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że moją ocenę może wypaczać wcześniejsza lektura.. W porównaniu z "Jeźdźcem miedzianym" wszystko wypada duuużo lepiej ;) A głos Miśki także bardzo mi się spodobał :)
UsuńNie no, ja nie mogę tu zaglądać, bo od razu odzywa się we mnie chęć kupowania kolejnych książek, a i tak już bije swoje osobiste rekordy ilościowe w nabywaniu tychże ;)
OdpowiedzUsuńMoże najpierw uporasz się z następnym stosem, który wkrótce będzie u Ciebie na półce..;P Wiem, wiem, to samo się dzieje i jakoś tak ciągle się chce więcej :D
UsuńNa mnie książka również zrobiła dobre wrażenie. A najgorsze w tych Świątkowicach jest to, że "nikt nic nie wie", chociaż mają tam miejsce rzeczy straszne...
OdpowiedzUsuńWłaśnie, ta panująca tam atmosfera grozy..Jak na kryminał chwilami oddana całkiem jak w horrorze ;)
Usuń"mąż już na początku powieści okazuje się być przeszłością w rodzinie Cudnych, umierając nagle i gwałtownie. A przynajmniej taką wersję opowiedziała dzieciom Hanna, bowiem ciężko jej było im wyznać bolesną prawdę, że ich ojciec popełnił samobójstwo."
OdpowiedzUsuńCzyli generalnie wcale nie skłamała. Do tej pory nie spotkałem się z samobójstwem spokojnym i powolnym ;)
No, chyba, że chodzi o to, co i ja robię, czyli samobójstwo poprzez powolne zatruwanie swojego organizmu alkoholem, w ilości dwa żubry na wieczór ;)
Fakt, wyszło mi trochę masło maślane, ale samo stwierdzenie że ktoś umarł nagle nie jest jeszcze synonimem do popełnienia samobójstwa..
Usuń