Początek to istne deja vu. Bowiem mamy również nastoletnią bohaterkę, której mama jest dziwnie wyobcowana, której pasją jest fotografowanie i w której świecie również właśnie kończą się wakacje. Skojarzenie z Pozłacaną rybką Barbary Kosmowskiej jest aż nadto silne i budzące nieufność wobec autorki. Autorki z królewskim nazwiskiem, nie ma co ukrywać, powodującej przypuszczenia, że coś za dużo tu zbieżności... Na szczęście, po kilku stronach wszystkie te odczucia mijają jak ręka odjął, a potem to nawet się zastanawiałam, czy mój entuzjazm wobec Pozłacanej rybki nie był przesadzony, bo Kawa z kardamonem jest po prostu świetna i spowodowała, że lektura jej kontynuacji to niemalże konieczność!
I może nawet ciut lepsza w paru momentach...
Kawa z kardamonem wydaje się taką typową dziewczęcą opowiastką o miłości. Jest dziewczyna, jest chłopak, jest wspólna pasja i jest cudowna w smaku kawa. Nie można jednak tej powieści zaliczyć do typowej landrynkowej historyjki. Przede wszystkim ze względu na poważną problematykę jakiej się podjęła Joanna Jagiełło, do tego na tak wielu wymiarach, że dziwię się, że ta historia nie utonęła pod ich ciężarem. Jednak lekka nośność narracyjna podźwignęła ten ciężar i mogę powiedzieć, że nie tylko udało się uratować tę opowieść, ale może nawet trochę w nią uwierzyć? W końcu nic co ludzkie..
Linka, a dokładniej Halinka (jejku, jeszcze ktoś używa tego imienia? Strasznie je lubię!) to ciekawa, niebanalna postać, choć nie jest tak mądra w swoim postępowaniu jak bohaterka Pozłacanej rybki. Popełnia typowe dla nastolatki błędy, igrając czasami z ogniem, ale ucząc się z tych błędów i wyciągając odpowiednie wnioski. Właśnie popełniając owe błędy i przeżywając różne rozterki potrzebuje pomocy mamy. Ta jednak od jakiegoś czasu robi się coraz odleglejsza myślami, coraz bardziej nieuważna, coraz mniej skoncentrowana na otaczającej ją rzeczywistości, by w końcu pewnego dnia oznajmić zdumionej rodzinie, że musi wyjechać za granicę. Dla dziewczynki to zdecydowanie szokująca wiadomość, szczególnie, że teraz opieka nad młodszym bratem i jako takie zarządzanie porządkiem w domu zostanie na jej głowie. I to nie na tydzień czy dwa, ale znacznie dłużej. Podejrzeń zresztą pojawia się w jej głowie bardzo wiele. Czy mama ich porzuciła? Czy ma kochanka i dlatego odeszła? Czy jeszcze wróci? Linka w końcu nie potrafiąc dalej biernie czekać, próbuje znaleźć klucz do zachowań swojej mamy, a co za tym idzie, niechcący sięga w odległą przeszłość, znajdując stare zdjęcie mamy, które przedstawiało je obie - matkę i córkę, gdy ta ostatnia miała zaledwie parę miesięcy. I jeszcze istotny fakt - ciążę mamy. Ciążę, po której nie ma śladu, bo Linki siostra lub brat w takim wieku nie istnieją, a przynajmniej nie istnieją w jej świadomości. Poszukiwania utraconego rodzeństwa zaprowadzą ją niczym po sznurku do kłębka, do którego pewnie Linka wcale nie chciałaby dotrzeć, gdyby wiedziała, jak to się skończy.
I cóż my tu mamy.. Zdrada małżeńska, porzucenie małego dziecka, depresja.. Wyliczać dalej? Dużo jak na jedną, krótką, młodzieżową historię. Dużo jak na jedną wątłą i w końcu jeszcze niedorosłą dziewczynę. A jednak znowu miałam chwilę (za krótką zdecydowanie..) czytania jednym tchem, przyjemne parę godzin i poczucie, że coś w tej powieści ponownie odtworzyło we mnie nastolatkę, która dużo chętniej czytała kiedyś takie powieści, niż jakiekolwiek inne. Cieszy mnie niesamowicie, że polska literatura młodzieżowa ma znowu sporo do powiedzenia, wracając do dawnej, ach, dość już przebrzmiałej tradycji, że czytanie to nie tylko przyjemna, ale i pouczająca czynność.
Sympatycznie czytało mi się tę historię. Choć czuję się nieco rozczarowana, bo w końcu miało być lekko i przyjemnie, a znowu było jednak trochę bardziej po grudzie. Nie dajcie się zwieść tytułowi!
Swoją drogą cieszy mnie, że współczesna młodzież w książkach dla młodzieży nie jest opisywana jak te landrynkowe, sztuczne postaci rodem z filmów z Disney Channel. W ogóle mnie cieszy, że jest taki szeroki wybór tych książek! Mam tylko nadzieję, że więcej prawdziwej młodzieży je jeszcze czyta :)
Kawa z kardamonem, Joanna Jagiełło, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2012
Zmówiłyście się z Lirael?:) Ja nieustannie będę wskazywał na młodzieżówki Ewy Ostrowskiej, chociaż one zdecydowanie nie są lekkie i przyjemne, za to problemów w nich że ho ho.
OdpowiedzUsuńTak, tak, wszystko w zmowie ;-) Ewa Ostrowska jak najbardziej również! Przecież jedno nie wyklucza drugiego ;P :D
UsuńCzekam niecierpliwie, bo mało kto ją zna i czyta.
UsuńNo tak, któż inny mógłby mi zadawać listę lektur..
UsuńZnaczy, że się rządzę?:P
UsuńNie, no skąd.. Jakże bym śmiała o coś takiego posądzać.. ;P
UsuńOd razu tutaj dodam, że uwielbiam "Króla Gucia.." i miałam tak zaczytany egzemplarz, że kupiłam nowe wydanie. A tam niespodzianka i aktualizacja o Harrym Potterze się pojawiła.. No, no..
:)
A właśnie słyszałem o tych uwspółcześnieniach, raczej jednak pozostanę przy klasykach, szczególnie że mam komplet.
UsuńBa, gdybym wiedziała o takich uwspółcześnieniach to pewnie też bym sobie pewnie darowała.
UsuńJa się kiedyś naciąłem na uwspółcześnionego Niziurskiego,
UsuńA to już graniczy z bezczelnością..
UsuńSam autor poprawiał, na pewno zmieniał tytuły, pojęcia nie mam, co robił z treścią.
UsuńHm.. Po co poprawiać coś dobrego?.. Bez sensu. O ile poprawiał też treść. Bo same tytuły, no ok, kosmetyka, można zawsze ciekawiej brzmiące (choć kilka klasyków nie wyobrażam sobie żeby zmieniał..), ale treść? Chociaż w sumie nie czytałam wszystkiego..
UsuńCzytałem kiedyś coś "uwspółcześnionego" przez autorkę w stylu: na siłę dorzucone obecne realia typu komórka, ale za to zostawienie pralki z wyżymaczką jako hitu techniki:P Pospieszna partaninka i tyle.
Usuńdobre, dobre :) pralka z wyżymaczką to marzenie każdej gospodyni! ;) hi hi
UsuńJasne, ale w czasach Gomułki:P Ale a propos pralki z wyżymaczką, znasz Balladę o Januszku? Tam bohaterka marzyła o takim sprzęcie.
UsuńO, to czasy się aż tak zmieniły..;P
UsuńKiedyś oglądałam ten serial, ale takich szczegółów nie pamiętam..
To już nie piszę, że książka jest świetna:P
UsuńŁadnie.. no ładnie!
Usuń.. Ale cóż, usprawiedliwia mnie, że byłam dzieckiem ;P
Usprawiedliwienie przyjęte:P
UsuńUff..
UsuńDziękuję :P
Kasiu, obserwując otoczenie, również się zastanawiam, czy jest jakaś młodzież, która czyta te wszystkie mądre książki. Spotykam jej niestety niewiele, tzn. np. w liceum były osoby, które się z książkami nie rozstawały a były też niestety takie, które nigdy nie przeczytały nic dla przyjemności, mimo, że byli rewelacyjnymi "piątkowymi" uczniami. (podaję to za przykład, bo znowu aż tak dawno liceum nie kończyłam :))
OdpowiedzUsuńA u mojej młodszej, siedemnastoletniej siostry, dotąd uważanej przeze mnie za wtórną analfabetkę, czasem ostatnio znajduję książki. Chociaż nigdy jej nie widziałam czytającej książki :P Szkoda, że są to z reguły książki Nicolasa Sparksa. Ale już zawsze coś ;)
To chyba się za mocno czasy nie zmieniły niestety.. Gdy ja byłam w liceum to też niewiele było takich czytających..;/ Ba, teraz spotykam młode, wykształcone osoby, które przyznają, że czytanie to nuda, nie czytają, nie uważają tego za wartościowe w ogóle..
UsuńA co do Twojej siostry - popieram, lepsze to niż nic! A Sparks to chyba taki młodzieżowy bardziej.. więc pasuje idealnie :)
"Kawę z kardamonem" za Twoją sprawą już nabyłam, rachunki krzywd zostały wyrównane. :D Mam nadzieję, że "Czekolada z chili" okaże się równie smakowita.
OdpowiedzUsuńMam smutną wiadomość na temat Halinki: wśród uczennic-gimnazjalistek imię nie zdarza się zupełnie. Mam duży sentyment, bo tak nazywa się ulubiona ciocia mojej mamy.
Oj, tylko żebym kiedyś nie była wrzucona na listę do odszkodowań ;) I będę zagryzać paluchy, czy aby na pewno przypadnie Ci do gustu.. (nie wiem czy widziałaś w komentarzach podejrzenie o zmowę..)
UsuńTak przypuszczałam, że dziś Halinki nie są najpopularniejsze.. Ta z książki zresztą nie przepada za swoim imieniem stąd Linka.. A ja mam słabość, bo moja Babcia ma tak na imię :D
Chyba odczekam trochę z czytaniem tej książki, żeby rozwiać podejrzenia o zmowę. :) Mam wrażenie, że mi przypadnie do gustu. Na pewno na blogu będzie relacja z kardamonowo-kawowej uczty. :)
UsuńTo już się nie mogę doczekać :D Ja się chyba z "Bubą" też wstrzymam, bo już w ogóle będzie spisek na całego..;)
Usuń