Zdarza się.
A jego pech polega w skrócie na kompletnej niemożliwości zapanowania nad włąsnym czasem życia. Billy nie panuje nad czasem, nie ma żadnego wpływu na to, dokąd się przenosi, i te odwiedziny nie zawsze są zabawne. Mówi, że dręczy go nieustannie trema, gdyż nie wie, który fragment swojego życia będzie musiał za chwilę odegrać.*
Przeżywanie swojego życia różnorodnie, skokowo, z przenoszeniem się z miejsca na miejsce powoduje że Billy podchodzi do wszystkiego z dużo większą wyrozumiałością. Zwyczajnie, dochodzi do etapu, że w zasadzie jest mu wszystko jedno. Choć chciałby już odpocząć od tego wszystkiego. Załamanie nerwowe jakie przeżyje spowoduje, że wymyśli porwanie przez kosmitów, pobyt na ich planecie Tralfamadorii, a szczegóły tego pobytu będą łudząco podobne do fabuły jego ulubionych powieści fantastyczno - naukowych pewnego pisarza, Kilgore'a Trouta, który co prawda, ma rewelacyjne pomysły, ale gdyby jeszcze umiał pisać, na pewno byłby bardziej doceniany.
Jedno jednak jest w życiu Billy'ego prawdziwe i zupełnie pozbawione stałej groteski w jakiej funkcjonuje. To ten moment z przeszłości, który zaważył na całym jego życiu. Bombardowanie Drezna w nocy trzynastego lutego 1945 roku. Miasto po wszystkim (..) wyglądało jak powierzchnia Księżyca.*** Nie przeżył nikt i nic. Drezno nie różniło się teraz od Księżyca - ani śladu życia, nic, tylko minerały. Kamienie były gorące. W sąsiedztwie nie ocalał nikt.***
W powieści nie ma żadnych moralitetów czy oskarżeń. Vonnegut pisząc prostym, chwilami wręcz banalnym językiem postanowił czytelnikowi nieco utrudnić lekturę. Zmusza do myślenia. Podając tę interesującą strawę na prostym, zwykłym talerzu jednocześnie każe poszukać stołu i krzesła.
Nie ma łatwo. Zdarza się.
Pada tu jednak sporo pytań o ludzkie zachowania, o skłonność do zadawania bólu i mordowania. O nieustanną wręcz potrzebę śmierci, obowiązkowy taniec ze śmiercią. O sens i stałe "dlaczego ja?". Oto więc panie Pilgrim, jesteśmy wszyscy razem uwięzieni w bursztynie danej chwili. Taka rzecz jak "dlaczego" nie istnieje. **** Nie ma jednak jednoznacznych odpowiedzi, jest próba tych odpowiedzi poszukania. Jednoznaczne jest tylko jedno - brak zgody na zbrodnię, na zbrodniarzy. A czemu Rzeźnia numer pięć? Sami sprawdźcie.
Rzeźnia numer pięć, Kurt Vonnegut, Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz, Łódź 2013
* str. 132
** str. 35
*** str. 212
**** str. 97
Och, czytałam tę książkę i lubię Vonneguta. I masz rację, nie ma łatwo i zmusza do myślenia, ale to właśnie jest najlepsze.
OdpowiedzUsuńZgadza się, to jest najlepsze :)
Usuń"Rzeźnię numer pięć" przeczytałam kiedyś pod wpływem wywiadu z Ciechowskim, który podawał ją jako jedno ze źródeł inspiracji dla swoich tekstów. Może to dziwnie zabrzmi, ale zrobiła na mnie tak duże wrażenie, że do tej pory nie odważyłam się sięgnąć po kolejną książkę tego autora. Po pierwsze bałam się rozczarowania, a po drugie "Rzeźnię..." emocjonalnie prawie odchorowałam i tego właśnie się trochę obawiam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego, że "Kocia kołyska" zrobiła na mnie też duże wrażenie to chciałam poznać więcej tekstów Vonneguta :) Ale rozumiem ten rodzaj braku odwagi. Człowiek nie chce zepsuć tego pierwszego, mocnego i ważnego wrażenia. Przyznaję, że motyw bombardowania miasta pojawia się w obydwu tych pozycjach (w "Kołysce" dotyczy on Hiroszimy) i ten obraz "księżycowy" martwoty zaraz po zniszczeniu wszystkiego.. jest przerażający. Nie dziwię się, że Vonneguta prześladowało bombardowanie Drezna. Dlatego wcale nie namawiam na inne jego książki.. Zgodzę się, że można je odchorować.
UsuńVonnegut to jeden z (wielu) moich ulubionych pisarzy! Czytałam oczywiście "Rzeźnię..." i "Kocią kołyskę" - te książki były mistrzostwem, poza tym "Syreny z Tytana", "Śniadanie mistrzów" oraz opowiadania "Witajcie w małpiarni".
OdpowiedzUsuńChyba czas, żeby odświeżyć i poszerzyć znajomość z jego twórczością - ale dobrze, że trafiłam do Ciebie! :-)
U mnie na półce czeka "Hokus pokus' na lekturę i oczywiście już wiem, że będę polować na inne tytuły. Dziekuję za miłe słowa! Pewnie już wiesz, że to samo myślę o Twoim blogu :-)
Usuń