niedziela, 29 września 2013

"Mewa" w Teatrze Narodowym

 Życie trzeba przedstawiać nie takie, jakie jest i nie takie, jakie powinno być, ale takie, jak się widzi w marzeniach.*

Mewa Czechowa to utwór nierówny. Sam Czechow uparł się nazywać swój dramat komedią, choć jeden z głównych bohaterów na koniec odbiera sobie życie, a część z bohaterów pozostaje nieszczęśliwa z powodu obranych ścieżek życiowych. Trudno więc widzieć w Mewie komedię, choć tak, są zabawne momenty i śmieszne dialogi. Summa summarum jednak jest to dramat i mimo, że powstały w 1896 roku nadal bardzo czytelny w percepcji współczesnego widza/czytelnika.
 

"Napiszę coś dziwnego" - wspominał Czechow w okresie poprzedzającym powstanie dramatu. W listach do krytyka i wydawcy Aleksieja Suworina dopowiadał: [..] komedia, trzy role żeńskie, sześć męskich, cztery akty, pejzaż (widok na jezioro); dużo rozmów o literaturze, mało akcji, pięć pudów miłości", a także uprzedzał, że komedia zostanie napisana "wbrew wszelkim regułom sztuki dramatycznej".** Mewa zatem wbrew wszelkim regułom dramatycznym napisana, mówi o życiu we wszystkich tego życia przejawach i w związku z tym o różnych charakterach ludzkich i reakcjach. Nie ma tu bohatera głównego, choć uwaga widza skupiona jest częściowo na młodej postaci literata, dramaturga, początkującego artysty, którego główną rywalką, przynajmniej w jego mniemaniu, jest jego własna matka, aktorka, skostniała, stara forma, która nie chce zrobić miejsca formie nowej i zmienionej. Zacznijmy jednak od początku.

Rzecz się dzieje w majątku wiejskim niejakiego Piotra Sorina, którego to majątku zarządcą jest Szamrajew, ojciec Maszy, nieszczęśliwej dziewczyny, wiecznie ubierającej się na czarno, jakoby po żałobie własnego życia, choć o jej uczucia wytrwale zabiega ubogi nauczyciel Siemion Miedwiedienko. Żona Szamrajewa, Polina, romansuje z wiejskim lekarzem Jewgienijem Dornem, mimo nieskrywanej sympatii, romans odbywa się w ukryciu przed mężem. Do majątku przyjeżdża słynna, choć już podstarzała aktorka, Irina Arkadina, siostra Sorina, wraz z synem Konstantinem Trieplewem, oraz partnerem życiowym, znanym i cenionym pisarzem, Borisem Trigorinem. Fabuła rozpoczyna się od przedstawienia, jakie przygotował Konstantin wraz z Niną, młodą, wiejską dziewczyną, która jak się okazuje ma niebywały aktorski talent i mimo braku zrozumienia sztuki Konstantina odgrywa ją całą sobą. Spektakl przerywają złośliwe komentarze matki Konstantina, który nie może ich znieść i przerywa grę Niny.

Bardzo szybko ukazują się skrywane emocje bohaterów. Masza jest nieszczęśliwa bowiem kocha Konstantina bez wzajemności. Konstantina unieszczęśliwia matka, która podchodzi do działań syna bardzo krytycznie. Ninę unieszczęśliwia życie na wsi i brak majątku, żeby mieć szansę na rozpoczęcie kariery aktorskiej. Miedwiedienko jest rozżalony brakiem wzajemności, ze strony Maszy. Irina najwyraźniej nie może przyjąć do wiadomości, że niestety jest coraz starsza i raczej nie mogłaby zagrać już nastolatki. Każdy z bohaterów szuka remedium na swoje nieszczęście. Konstantin próbuje się zabić. Nina wdaje się w romans z Trigorinem. Masza wychodzi za mąż za Miedwiedienko, żeby w ten sposób zabić w sobie niespełnioną miłość do Konstantina. Istna lawina ludzkich dramatów..

Jak to przedstawiła Agnieszka Glińska, reżyserka spektaklu w Teatrze Narodowym?

Siemion Miedwiedienko (Grzegorz Kwiecień), Jewgienij Dorn (Paweł Wawrzecki), Nina Zarieczna (Dominika Kluźniak) i Irina Arkadina (Joanna Szczepkowska); fot. Robert Jaworski, źródło
Postawiła na minimalizm. Na scenie widz znajduje niewiele elementów. Parę krzeseł, jakiś taboret, szafka. Zaimprowizowana scena do przedstawienia. I duże pole do wyobraźni. Jezioro i jego obecność podkreślają jedynie słowa i dźwięki. Widz tak naprawdę ma możliwość oddać się własnym wyobrażeniom, nie dostaje ostatecznych, gotowych obrazów. Za to ma szansę zetknąć się z bardzo bliska z emocjami bohaterów Czechowa. Jest w nich ogrom ekspresji, są wyzwolone gdy już odchodzą do głosu. I stają się dla nich coraz bardziej niebezpiecznie, zwodzą ich z prostych ścieżek, jakimi mogliby podążyć, gdyby nie one.

Nina (Dominika Kluźniak) i Konstantin (Modest Ruciński), fot. Bartosz Bobkowski (źródło)
 Jestem pod wrażeniem. Pod naprawdę dużym wrażeniem. Zacna obsada, fenomenalnie odegrane emocje, poczucie wręcz uczestniczenia w wydarzeniach, obsada dobrana idealnie pod kątem roli. Joanna Szczepkowska staje się wyrodną matką, która wdaje się w przepychanki z synem i autentycznie, nie da się jej lubić. Modest Ruciński jest świetny jako rozdarty wewnętrznymi konfliktami niedoszły dramaturg. Dominika Kluźniak zachwyca swoją rolą - co za lekkość sceniczna! Mogłabym tak bez końca. Paweł Wawrzecki - aż ciężko uwierzyć, że to ten sam Paweł Wawrzecki z komedii w Teatrze Komedia, z której, zaledwie przed kilkoma dniami wyszłam z mieszanymi uczuciami (o czym piszę tu). Co warto odnotować, bardzo mi się spodobało uczestniczenie w zmianie dekoracji. Scena przy Wierzbowej jest znacznie mniejsza od sceny przy Placu Teatralnym. Nie ma tu kurtyny, scena jest bardzo blisko widowni, wszystko, co trzeba zmienić w trakcie spektaklu dzieje się na oczach widza. Ba, aktorzy wychodzą z widowni, wprost na scenę, mijając tym samym swoich widzów z bardzo bliska. Jako maniaczka teatralna, która najchętniej by sobie przycupnęła gdzieś w rogu sceny, by być jak najbliżej, byłam wniebowzięta!

Boris (Krzysztof Stelmaszyk) i Masza (Patrycja Soliman), fot. Robert Jaworski, źródło
 Polecam. I spektakl i lekturę sztuki Czechowa. Czy to w tym nowym, proponowanym prze Teatr Narodowy tłumaczeniu (Agnieszki Lubomira Piotrowskiej), czy w innym.

Mewa, Anton Czechow, reżyseria: Agnieszka Glińska; scenografia: Magdalena Maciejewska

Obsada
Irina Arkadina: Joanna Szczepkowska (gościnnie)
Konstantin Trieplew: Modest Ruciński
Piotr Sorin: Włodzimierz Press (gościnnie)
Nina Zarieczna: Dominika Kluźniak
Ilja Szamrajew: Krzysztof Stroiński (gościnnie)
Polina: Dorota Landowska
Masza: Patrycja Soliman
Boris Trigorin: Krzysztof Stelmaszyk
Jewgienij Dorn: Paweł Wawrzecki (gościnnie)
Siemion Miedwiedienko: Grzegorz Kwiecień
Jakow: Karol Pocheć


Mewa, Antoni Czechow, program Teatru Narodowego 18.11.2010
* str. 56
** str. 9 (Katarzyna Osińska, Mewa jest Mewą, Mewa jest Mewą)

16 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy to tak ładnie zdradzać zakończenie sztuki i to w pierwszym akapicie ;) A na poważnie, jeszcze nie czytałam "Mewy" Czechowa, ale chętnie bym się zapoznała z tym utworem. A potem kto wie, może pójdę do teatru :) Na razie kupiłam bilety na "Klub hipochondryków" w teatrze Syrena, ale dopiero na początek listopada ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja niedobra ;) Mi się tak Czechow spodobał, że jego opowiadania przełożyłam na liście oczekujących ;) Super :D Szkoda, że tak długo musisz czekać, ale takie wyczekiwane jeszcze lepiej smakuje :D Ja mam w planach jednak dalej chodzić do Narodowego i Współczesnego :) Liczę na to, że w październiku równie często :)

      Usuń
  2. Nie czytałam "Mewy" jeszcze i pewnie nie będzie to pierwszy brany przeze mnie pod uwagę spektakl, jak się będę wybierała do Narodowego. Uwielbiam ten teatr. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tę samą słabość :) W planach kolejne spektakle w Narodowym :) I coś czuję, że pozostanę wierna :) Oczywiście, nie zmieniając stałej miłości do Współczesnego :)

      Usuń
  3. Kasiu, ale mnie ucieszyła Twoja recenzja! Ja przeczytałam "Mewę" w ubiegłym roku, a stało się to za sprawą korespondencji Czechowa i pewnej romantycznej historii. :) Jedną z adresatek listów była Lidia Mizinowa, przyjaciółka jego siostry. Ona się na zabój zakochała w Czechowie i ponoć dwukrotnie mu to oznajmiała, ale bez pozytywnej reakcji z jego strony. Podobno na premierze "Mewy" Lidia strasznie płakała, bo rozpoznała się w postaci Niny. Świetnie, że inscenizacja przypadła Ci do gustu! Obsada bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie jak cieszy Twój komentarz :-) Wyobraź sobie, że tak mnie Czechow "Mewą" ujął, że zarzuciłam inne lektury na rzecz jego opowiadań. I już żałuję że mam na półkach tylko ten jeden tomik bowiem czyta się go znakomicie! :-) Historia Lidii urocza, choć smutna poniekąd. Niemniej jednak dołożyłaś mi kolejną lekturę do zestawu :-) ps. U BZwL z kolei widziałam że pisałaś o "Jakucku" i cóż.. Jest w drodze do mnie :) łatwa jestem..;/

      Usuń
    2. To świetnie, że Czechow Ciebie też zauroczył. :) Z opowiadaniami jest mały problem, bo w zbiorach jest sporo powtórek tych samych tekstów. Mam nadzieję, że też Ci przypadną do gustu.
      Ja właśnie zaczęłam czytać ten "Jakuck" i jak dotychczas jest świetnie, więc nie powinnaś żałować spontanicznej decyzji, ale nie będę chwalić dnia przed zachodem słońca. :)

      Usuń
    3. Póki co bardzo mi się podobają, a po lekturze mam zamiar sięgnąć po coś więcej (może listy? ;D).
      Twoja przychylna uwaga o "Jakucku" zbiegła się z promocją w mojej księgarni, akurat na ten tytuł ;) Uznałam, że to coś w rodzaju znaku, choć w znaki nie wierzę, ale w kwestii kupowania książek nie oponuję i przy takim wyjaśnieniu ;)

      Usuń
    4. Listy Czechowa mogłabym czytać godzinami, więc bardzo Cię zachęcam. Bardzo odpowiada mi jego lekko zgryźliwe poczucie humoru. :)
      Jasne, też bardzo lubię odczytywać takie różne znaki, świetnie usprawiedliwiają moje kompulsywne zakupy. :D Czy u Ciebie na okładce "Jakucka" też jest srebrna naklejeczka z cytatem z Mariusza Wilka?

      Usuń
    5. Wyobraź sobie, że nie musisz mnie mocno do listów zachęcać :) Program Teatru Narodowego przeczytałam już z dwa razy, bo jest tak ciekawie ujęty temat "Mewy", jak również sama "Mewa" jest pasjonującą lekturą :)
      Okładki jeszcze nie widziałam, bo na ogół zamawiam on line (zamawiam w ten sposób bo nie mają pełnego księgozbioru na miejscu, a ceny są u nich zdecydowanie najatrakcyjniejsze, więc czasami warto poczekać), więc książka będzie u mnie w przyszłym tygodniu. I dobrze, inaczej bym znowu wszystko porzuciła :) a tak może coś dokończę :)

      Usuń
    6. Czasem programy bywają ciekawsze niż spektakle. :) Też je bardzo lubię.
      Ja też staram się kupować w księgarniach internetowych i korzystać z rozmaitych promocji, bo porównanie zwykle rzeczywiście na niekorzyść naziemnych.

      Usuń
    7. Te z Teatru Narodowego (a mam porównanie z kilkoma warszawskimi teatrami) są niezwykłe. Dobrze opracowane, zawierają tekst sztuki i ciekawe artykuły w temacie sztuki. Dlatego te sobie cenię szczególnie :) Choć ostatnio Teatr Współczesny zaskoczył mnie ciekawym opracowaniem programu do sztuki "Księżyc i magnolie" ;)
      Ta moja księgarnia to dla mnie fenomen. Kupuję tam od wielu lat. Potrafią wykopać dla mnie książkę spod ziemi (bo mi się akurat zachciało czegoś, czego już nie ma w innych księgarniach), a do tego zawsze zapewniają mi zniżkę ;) Mam tam coś w rodzaju wirtualnej karty stałego klienta i najwyższy rabat. Ale w sumie zastanawiam się czy mają jeszcze inną taką wariatkę jak ja.. która tyle kupuje ;)

      Usuń
    8. Taki program to nie tylko pamiątka, ale i ciekawe źródło informacji, bardzo Ci ich zazdroszczę! A zamieszczenie tekstu sztuki to już w ogóle rewelacja. Świetny pomysł.
      Jesteś na pewno najulubieńszą klientką, ale nie tylko ze względu na rozmiary zakupów. Ja zaopatruję się w różnych księgarniach. Kolejne usprawiedliwienie szału zakupów: z tej promocji po prostu nie można było nie skorzystać! :)

      Usuń
    9. Zgadza się! Dlatego tak je cenię właśnie :)
      Lirael jesteś przemiła :) A usprawiedliwienie dla zakupów książkowych zawsze jakieś musi być. No musi być! :)

      Usuń
  4. Za "Mewą" nie przepadałam przez długie lata. Zły urok zdjął Lupa, który zmienił chronologię sztuki i wyszedł od finału. Posunięcie odważne, ale sporo wniosło do spektaklu - kończył się niemal optymistycznie.;)
    Czy sugerujesz, że Wawrzecki dobrze zagrał?:) Widziałam go w "Sądzie Ostatecznym" w Studio (kiepski spektakl, swoją drogą) i uważam, że przeszarżował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ciekawa koncepcja muszę przyznać. Na pewno sporo zmieniała w odbiorze :) No i w ten sposób można było odnieść wrażenie, że koniec jest optymistyczny ;)
      Wawrzecki ma chyba skłonność do szarżowania, bo w Teatrze Komedia tak go właśnie odebrałam, choć przyznaję, że na tle pozostałej trupy, która często zapominała tekst, wypadł nie najgorzej. Tu mi się podobał, bo własnie był nieco spokojniejszy, subtelniejszy. I w kontraście ze sztuką z paru dni wcześniej wypadł naprawdę dobrze :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.

Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Autorzy

A.S.Byatt Adam Bahdaj Adriana Szymańska Agata Tuszyńska Agatha Christie Agnieszka Jucewicz Agnieszka Topornicka Agnieszka Wolny-Hamkało Alan Bradley Albert Camus Aldona Bognar Alice Hoffman Alice Munro Alice Walker Alona Kimchi Andrew Mayne; tajemnica Andrzej Dybczak Andrzej Markowski Andrzej Stasiuk Ann Patchett Anna Fryczkowska Anna Janko Anna Kamińska Anna Klejznerowicz Anne Applebaum Anne B. Ragde Anton Czechow Antoni Libera Asa Larsson Augusten Burroughs Ayad Akhtar Barbara Kosmowska Bob Woodward Boel Westin Borys Pasternak Bruno Schulz Carl Bernstein Carol Rifka Brunt Carolyn Jess- Cooke Charlotte Rogan Christopher Wilson Colette Dariusz Kortko David Nicholls Diane Chamberlain Dmitrij Bogosławski Dorota Masłowska Edgar Laurence Doctorow Eduardo Mendoza Egon Erwin Kisch Eleanor Catton Elif Shafak Elżbieta Cherezińska Emma Larkin Eshkol Nevo Ewa Formella Ewa Lach Francis Scott Fitzgerald Frank Herbert Franz Kafka Gabriel Garcia Marquez Gaja Grzegorzewska Greg Marinovich Grzegorz Sroczyński Guillaume Musso Gunnar Brandell Haruki Murakami Henry James Hermann Hesse Hiromi Kawakami Honore de Balzac Ignacy Karpowicz Igor Ostachowicz Ilona Maria Hilliges Ireneusz Iredyński Iris Murdoch Irvin Yalom Isaac Bashevis Singer Ivy Compton - Burnett Jacek Dehnel Jakub Ćwiek Jan Balabán Jan Miodek Jan Parandowski Jerome K. Jerome Jerzy Bralczyk Jerzy Krzysztoń Jerzy Pilch Jerzy Sosnowski Jerzy Stypułkowski Jerzy Szczygieł Joanna Bator Joanna Fabicka Joanna Jagiełło Joanna Łańcucka Joanna Marat Joanna Olczak - Ronikier Joanna Olech Joanna Sałyga Joanna Siedlecka Joanne K. Rowling Joao Silva Jodi Picoult John Flanagan John Green John Irving John R.R. Tolkien Jonathan Carroll Jonathan Safran Foer Joseph Conrad Joyce Carol Oates Judyta Watoła Juliusz Słowacki Jun'ichirō Tanizaki Karl Ove Knausgård Katarzyna Boni Katarzyna Grochola Katarzyna Michalak Katarzyna Pisarzewska Kawabata Yasunari Kazuo Ishiguro Kelle Hampton Ken Kesey Kornel Makuszyński Krystian Głuszko Kurt Vonnnegut Larry McMurtry Lars Saabye Christensen Lauren DeStefano Lauren Oliver Lew Tołstoj Lisa See Liza Klaussmann Maciej Wasielewski Maciej Wojtyszko Magda Szabo Magdalena Tulli Maggie O'Farrel Majgull Axelsson Małgorzata Gutowska - Adamczyk Małgorzata Musierowicz Małgorzata Niemczyńska Małgorzata Warda Marcin Michalski Marcin Szczygielski Marcin Wroński Marek Harny Marek Hłasko Maria Ulatowska Marika Cobbold Mariusz Szczygieł Mariusz Ziomecki Mark Haddon Marta Kisiel Mathias Malzieu Mats Strandberg Matthew Quick Melchior Wańkowicz Michaił Bułhakow Milan Kundera Mira Michałowska (Maria Zientarowa) Natalia Rolleczek Nicholas Evans Olga Tokarczuk Olgierd Świerzewski Oriana Fallaci Patti Smith Paulina Wilk Paullina Simons Pavol Rankov Pierre Lemaitre Piotr Adamczyk Rafał Kosik Richard Lourie Rosamund Lupton Roy Jacobsen Ryszard Kapuściński Sabina Czupryńska Sara Bergmark Elfgren Sarah Lotz Serhij Żadan Siergiej Łukjanienko Sławomir Mrożek Stanisław Dygat Stanisław Ignacy Witkiewicz Stanisław Lem Sue Monk Kidd Suzanne Collins Sylvia Plath Szczepan Twardoch Tadeusz Konwicki Terry Pratchett Tomasz Lem Tore Renberg Tove Jansson Trygve Gulbranssen Umberto Eco Vanessa Diffenbaugh Virginia C. Andrews Vladimir Nabokov Wiech William Shakespeare William Styron Wioletta Grzegorzewska Wit Szostak Witold Gombrowicz Wladimir Sorokin Wojciech Tochman Zofia Chądzyńska Zofia Lorentz Zofia Posmysz

Popularne posty

O mnie

Moje zdjęcie
Nie lubię kawy na wynos: zawsze się oparzę i obleję. Maniakalnie oglądam "Ranczo" i jeszcze "Brzydulę".Uwielbiam zimę. I wiosnę. I jesień. I deszcz. Lubię ludzi. Kocham zwierzęta. Czytam, więc wmawiam sobie, że myślę.