Pisanie listów, dawna już tradycja i przebrzmiała, to taki niezwykły ślad po myślach i doznaniach z konkretnego momentu w życiu człowieka. Często zupełnie ulotny, ginący w natłoku codziennych czynności. Dla Kafki, który sporą część swojego życia spędził w różnorodnych sanatoriach na leczeniu swoich chorych płuc i próbach przybrania masy ciała miały one wartość dodatkową - zastępowały mu bezpośredni kontakt z bliskimi i ze znajomymi, z którymi siłą rzeczy nie mógł spędzać tyle czasu, ile by sobie życzył. Nasza korespondencja może być bardzo prosta; ja piszę o swoich sprawach, Ty o swoich i to już jest odpowiedź, osąd, pociecha, rozpacz. *
Franz Kafka w swoich listach jest szczery i bezpośredni, choć mając ich taką kompilację w jednej książce, łatwo można rozróżnić osoby, którym ufał najbardziej i wobec których był bezpardonowo szczery (jak wobec przyjaciół Maksa Broda, Oskara Bauma, czy siostry Ottli), od tych, które lubił i szanował, ale w pisaniu do nich był nieco bardziej powściągliwy, a w związku z tym mniej skupiony na doznaniach wewnętrznych, a więcej na podziwie warunków zewnętrznych w jakich przyszło mu przebywać (jak w listach do nowo poznanych osób w sanatoriach, z którymi jednak z czasem znajomości też nabierały znamion przyjaźni). Czytając też te listy od czasów jego młodości, gdy w stylu przeważały kwieciste metafory, do czasów nieco dojrzalszych, a oprócz tego bardziej skupionych na leczeniu, dbaniu o zdrowie, a co za tym idzie, częściej stykających się z tematyką śmierci, można zauważyć niezwykły rozwój zarówno pisarski jak i osobisty. Przychodzą większe momenty refleksji nad własnymi wyborami i związkami z kobietami. Refleksje osobiste, ale i te trochę bardziej ogólne. Pierwsze (..) błędy życiowe są tak godne uwagi. Prawdopodobnie nie powinno się ich badać oddzielnie ponieważ mają wyższy i szerszy sens, ale czasem trzeba to zrobić; przychodzą mi na myśl wyścigi, w których, co też jest słuszne, każdy uczestnik jest przekonany, że wygra, a przy bogactwie życia byłoby to nawet możliwe. Dlaczego tak się nie dzieje, choć niby każdy ma tę wiarę? Ponieważ niewiara nie wyraża się w "wierze", lecz w zastosowanej "metodzie wyścigu".**
Listy do rodziny, przyjaciół, wydawców to pozycja zawierająca listy Franza Kafki z lat 1900 -1924 a więc obejmujące okres ponad połowy jego życia. Te początkowe są skupione na życiu codziennym, na emocjach związanych z pisaniem, z kobietami, z nowymi utworami, czy przeczytanymi książkami, które zrobiły na nim największe wrażenie. Od momentu, gdy jego zdrowie, które w sumie od lat dziecięcych nie należało do najlepszych, zaczęło niestety być coraz słabsze (problemy z płucami, kaszlem, temperaturą, a w końcu diagnoza gruźlicy) i zmuszało go do częstego przedłużania urlopu zdrowotnego, listy coraz częściej oswajają tematykę związaną z bezruchem, słabością ciała, upływem czasu, oraz strachem. Strachem związanym już niemalże z każdą zmianą. (..) szczerze mówiąc, straszliwie boję się podróży, oczywiście nie akurat tej podróży i w ogóle nie tylko podróży, lecz każdej zmiany; im większa jest zmiana, tym większy wprawdzie strach. (..) *** Jednak to nie jedyny temat, jaki najczęściej jest poruszany przez Franza Kafkę w listach. Najważniejsze jest dla niego pisarstwo, któremu poświęca najwięcej wolnego czasu, choć, jak sam zaczyna podejrzewać, być może to to ono podtrzymuje właśnie taki, a nie inny jego styl bycia. Pisanie mnie trzyma, ale czy nie słuszniej będzie powiedzieć, że utrzymuje ono taki rodzaj życia? Nie mówię tym samym, że moje życie jest lepsze, gdy nie piszę. Jest wtedy raczej o wiele gorsze i absolutnie nie do zniesienia, i musi się skończyć obłędem. Ale to zapewne tylko pod warunkiem, że - co faktycznie ma miejsce - także gdy nie piszę, jestem pisarzem, a niepiszący pisarz jest jednak dziwolągiem, który rzuca wyzwanie obłędowi. Ale jak to jest z samym byciem pisarzem? Pisanie to słodka zapłata, lecz za co? Nocą stało się to dla mnie jasne, że to zapłata za usługi diabła.****
Z listów tych, czytanych nieśpiesznie, smakowanych przez dłuższy czas, wyłania się wiele ciekawych informacji o Kafce. Listy do rodziców i do siostry mówią o trudnej relacji z ojcem, o braku porozumienia, o braku wiary w to, że ojciec akceptuje syna takim, jaki on jest. Wydaje się, że Kafka ma ogromny kompleks ojca, choć z drugiej strony, zdaje się starać przechodzić nad tym do porządku dziennego. Jednocześnie ma sam dla siebie bardzo wiele zarzutów. W kolejnym liście do Maksa Broda tak opisuje zresztą sam siebie - ze sporą dozą goryczy, ostrej samokrytyki, podważania własnej wartości: Syn niezdolny do ożenku, niedostarczający nazwisku przedstawicieli; na rencie w wieku trzydziestu dziewięciu lat; zajęty tylko ekscentrycznym pisaniem niezmierzającym do niczego prócz zbawienia lub nieszczęścia własnej duszy; nieczuły; obcy wierze; chory na płuca, nabawił się zresztą tej choroby zgodnie z absolutnie słusznym z pozoru zapatrywaniem ojca, gdy po raz pierwszy wypuszczony na jakiś czas z dziecinnego pokoju, niezdolny do jakiejkolwiek samodzielności, wyszukał sobie niezdrowy pokój w Schonborn. Oto wymarzony syn.***** Najbliższe zaś relacje rodzinne są z siostrą. Wyraźnie jest on dla niej mentorem i wzorem do naśladowania. Za jego przykładem Ottla również przejdzie na wegetarianizm, będzie mu służyła pomocą w każdej możliwej sytuacji, od załatwiania przedłużenia urlopu po przysyłanie różnych rzeczy, których bratu brakowało w kolejnych miejscach pobytu. Więź między tą dwójką jest ogromna i widać z listów, że z nikim ze swojej rodziny Kafka nie zaznał takiej bliskości.
Czytanie listów czasami przypomina oglądanie drugiego człowieka w całkowitym obnażeniu. Może nie tyle cielesnym, co tym związanym z najgłębszymi przemyśleniami, lękami, wrażeniami. Czasami pojawia się odczucie, że zobaczyło się w tym obnażeniu zbyt wiele. Z drugiej strony, jakiż obraz drugiego człowieka może się wyłonić z takiej lektury! Być może nie zawsze najszczerszy, bo czasami wykreowany na potrzeby uzyskania aprobaty adresata listu. Jednak w większości przypadków daje to obraz czyjejś wrażliwości, stylu widzenia świata i ludzi. W przypadku Kafki pokazuje dużą samotność, smutek i niską samoocenę. Tak niską, że z listów wydaje się, że Kafka nie tylko ciągle jest na zwolnieniu, ale tak poza tym jest naprawdę kiepskim pracownikiem. Podczas gdy skądinąd wiem, że był bardzo ceniony. Z drugiej strony zaś widać, że miewa niskie mniemanie o kobietach, pisząc często o "ich gierkach", konieczności ładnego wyglądu i bezmyślności, a jednocześnie jest ogromnym admiratorem kobiecej obecności. Gdy pisze listy do kobiet jest w nich niesamowicie ciepły i wrażliwy. Bywa też, że zaprzecza sam sobie. Z jednej strony pisze długie, obfite w szczegóły listy, a z drugiej strony nie ufa pisaniu listów. Jest w tym jednak prawdziwie ludzki, zmienny, nastrojowy, ale piszący z listu na list coraz lepiej, zgrabniej, wyraziściej.
Oczywiście są listy, które można było spokojnie wyrzucić z tego zbioru. Listy do wydawcy, w których ustala szczegóły kolejnych wydań opowiadań, ich kolejność, okładkę myślę, że można było spokojnie opuścić, w to miejsce zostawiając pominięte przez tłumaczy fragmenty listów, w których Kafka omawia szczegółowo utwory nieznane polskiemu czytelnikowi. Cóż, wiele omawianych tytułów też nie znałam, a mimo to czytałam ich opisy z ogromną przyjemnością. Fragmenty zaś z listą ubrań i bielizny, o jaką prosi Franz Ottlę można zaś było spokojnie opuścić. Nie umniejsza to jednak wartości całego zbioru. Właściwie całość jest po prostu ogromną przyjemnością czytelniczą, wymuszającą bardzo częste zaznaczanie kolejnych ustępów. Bo tak są ciekawe, tak refleksyjne, tak zgrabnie skomponowane. Jednak pytanie o takie wchodzenie w cudzą intymność nie dawało mi spokoju przez cały czas..
Listy są na pewno dla cierpliwego czytelnika. Nie tylko dlatego, że sama książka to kilkaset stron, ale też dlatego, że Kafka nie pisał łatwych, lekkich listów. Omawia w nich szeroki przekrój własnych refleksji od osobistych, po te polityczne, związane z aktualnymi wydarzeniami, a również z byciem Żydem w tamtych niespokojnych już czasach. Polecam wytrwałym. Wielbicielom prozy Kafki. I tym, którzy po prostu lubią smakować lekturę listów.
Listy do rodziny, przyjaciół, wydawców, Franz Kafka, Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 2012
* str. 164, fragment listu do Maksa Broda
** str. 255-256, fragment listu do Maksa Broda
*** str. 420, fragment listu do Oskara Bauma
**** str. 423, fragment listu do Maksa Broda
***** str. 438, fragment listu do Maksa Broda
Nigdy nie zetknęłam się z tą książką, znowu odkrywasz nowe światy:)
OdpowiedzUsuńO, miłe :)
UsuńTwórczości Kafki niestety nie znam. Coś mi się majaczy jakaś sztuka teatralna, ale czy to możliwe? Pewnie się mylę. W każdym razie sztuka pisania listów nie jest mi obca; dopóki poczta elektroniczna nie wyparła papierowej napisałam pewnie z kilka tomów listów:). Myślę, że nie tylko pisanie listów to pewnego rodzaju obnażanie się, także pisanie książek, czy chociażby pisanie bloga nie jej od tego wolne.
OdpowiedzUsuńKafka to tak specyficzny pisarz, że chyba jest mało popularny. Zresztą jego powieści były stale przez niego poprawiane i ulepszane i gdyby nie jego najlepszy przyjaciel (i biogtafista w końcu) Maks Brod to pewnie niewiele by się ukazało w druku. Sztuki nie kojarzę przyznaję, ale specjalistką też nie jestem. Ale wierzyć mi się nie chce, że nie czytałaś "Procesu"? Chyba najbardziej głośna jego powieść. A i nie wiem czy nie była przypadkiem lekturą.. Hm..
UsuńZ tym pisaniem bloga trochę masz racji. Nawet w tych tematycznych człowiek sporo przemyca o sobie. Ale tu jednak robimy to świadomie i mamy szansę autokreacji ;) Zaś ci biedni nieżyjący pisarze czy pisarki nie mają już szans na jakiekolwiek korekty. Chyba stąd tę myśli o obnażaniu..
Listy też są sposobem autokreacji, czytam listy Słowackiego do matki i taki dobry syn się z nich wyłania, kochający i oddany. A prawda ponoć zupełnie inna była.
UsuńW listach do matki to jakoś mnie nie dziwi taka autokreacja ;P Ale z drugiej strony pamiętam że się dużo mówiło że Słowacki miał niezwykłą właśnie relację z matką.. Hm.. W sumie on mnie nigdy od tej strony (biograficznej) specjalnie nie interesował więc pewności nie mam jak było naprawdę. Ale masz pewnie rację że w listach też się starali pokazać od jak najlepszej strony. No chyba że pisali do brata o problemach gastrycznych ;)
UsuńA ja właśnie postanowiłem zgłębić problem do głębi, bo jakoś mi ten Julek wieczny syneczek mamusi nie leży:) Pisanie do brata o problemach gastrycznych też mogło być autokreacją w celu wymuszenia paczki z domową kaszanką:D
UsuńA to zgłębiaj zgłębiaj ;) bo mnie zaciekawiłeś teraz tematem :) gdyby nie to to już bym pobiegła do półki z Romantyzmem żeby zerknąć co tam mam o nim, ale skoro już zgłębiasz do głębi to poczekam na wyniki ;) A co do auotkreacji w celach konsumpcyjnych to..cóż ja mogę powiedzieć.. Paczka z kaszanką to chyba słabe remedium na problemy żołądkowe..ale w sumie ja się nie znam ;P
UsuńChwilę potrwa, zanim dotrę do głębi zgłębianego tematu:P Zamiast kaszanki mogą być domowe sucharki dietetyczne i rumianek:)
UsuńNie ma przecież pośpiechu :-) Zresztą samo zgłębianie tematu wymaga czasu :) a potem jeszcze dotarcie do jego głębi.. ;) O rumianek dobra rzecz. Ładnie pachnie :)
UsuńI nieźle smakuje:P No to chyba pobiliśmy rekord, w sześciu komentarzach przeszliśmy od Kafki do rumianku:D
UsuńTym razem starałam się! To Ty jakoś tak na manowce tematyczne sprowadzasz ;P :)
UsuńTak, tak, starałaś się być merytoryczna, ale ja chyba mam wrodzony talent do dryfowania :D
UsuńTo że talenta masz rozliczne to niewątpliwe ;P w końcu Muzem nie zostaje byle kto ;P :)
UsuńAch, ach, proszę mi tu nie wypominać:P
UsuńAleż gdzież bym śmiała. Cokolwiek Ci wypominać. To tylko takie towarzyskie zagajenie i duma że rozmawiam z Muzem :D (znowu szczerzę zęby jak słynny kot) :D
UsuńNo jak zagajenie, to porzucam podejrzenia, że szyderę sobie robisz:PP
UsuńZ Ciebie? Nigdy! Przecież nawet uzurpuję sobie prawo do pierwszeństwa w kwestii odkrycia w Tobie Muzy :)
UsuńPrzebóg! Jestem rozrywany:P
UsuńCzyli jak widać, zadatki na celebryta już masz ;P
UsuńWolałbym datki płynące z celebryctwa:P No ale wszystko przede mną:D
UsuńNo tak niedługo pewnie będziesz się domagać tantiemów za każdą inspirację czytelniczą :P
UsuńA nie, nie, inspiracje czytelnicze zamierzam rozsiewać gratis :)
UsuńUff :D bo już się bałam że trzeba będzie nadszarpnąć domowy budżet..
UsuńBudżet nadszarpniesz co najwyżej na zakup polecanych pozycji:) A propos inspiracji, czy będziesz pisać o najnowszym bestsellerze pani KM? Widzę niską ocenę na LC.
UsuńNa polecane pozycje to zawsze jest zaplanowana kwota i wliczona w straty :) Co do cudownej ałtorki to pisać nie będę bo już dawno sobie obiecałam że tu nie będę zjadliwym krytykiem. Ale mogę oficjalnie wyznać że się poddałam i już nie wierzę, że ona kiedykolwiek zacznie pisać. Innymi słowy miałeś rację..
UsuńNie musisz być zjadliwa, możesz być po prostu rzeczowa. Na jedno wyjdzie, ale będziesz czuła się lepiej:) Bardzo zerżnięte z Ani z Zielonego W.?
UsuńMoże i tak. Tylko tutaj nie ma nawet punktu zaczepienia. Papierowe postaci. Dialogi jak z baru. Tabloidowe zwroty akcji... Szczerze mówiąc jedyny plus jest taki że mała strata czasu bo zajmuje max dwie godziny. Z "Ani.." właściwie nie ściągnęła zbyt wiele. To byłby najmniejszy zarzut ;)
UsuńCzyli jak zwykle:) Niedługo pewnie zachwyty wielbicielek przewalą się przez blogosferę.
UsuńNiestety, jak zwykle... Ale wiesz dla mnie to forma przerywnika i swego rodzaju ubaw. Bo to co ona wymyśla jest tak absurdalne że aż zabawne ;) Zachwyty to już się przetoczyły wielką falą :) ochy i achy i łzy z emocji ;)
UsuńOch, tyle mnie ominęło:( Widać czytam niewłaściwe blogi:P
UsuńNo właśnie.. Zamiast właśnie czytać jakąś łzawą, emocjonalną recenzję tracisz czas na dyskusje pod wpisem o Kafce. Jakoś w ogóle niezgodnie z duchem epoki ;)
UsuńNo wiem, ale jakoś nie mogę się przełamać, wielbicielki KM robią okropne błędy w recenzjach:P
UsuńI naśladują jej styl :) nie mogę wyjść z podziwu gdy patrzę na tę ilość wykrzykników ;) aż się zastanawiam w jakim stanie jest klawiatura po takim wpisie ;)
UsuńWykrzykniki pewnie dorysowują ręcznie, żadna klawiatura tego by nie wytrzymała :D
UsuńNo i nie mogę przestać się śmiać :D
UsuńDoprawdy, czyżbym napisał coś zabawnego?
UsuńPoruszyłeś czułą strunę wyobraźni :D
UsuńA to przepraszam.
UsuńAleż nie ma za co. Zabawny obrazek sprowokowałeś :)
UsuńProwokator i natychacz :P
UsuńAle przynajmniej świadomy swojej roli ;P
UsuńŚwiadomość to podstawa w tym fachu:D
UsuńNie każdy ją posiada jednakowoż :D
UsuńNie wiem, jakim cudem, ale nie czytałam Procesu. Czyżby za moich czasów nie był lekturą, a może byłam chora, kiedy był przerabiany. :( Postaram się to nadrobić. Kafka zawsze kojarzył mi się z pisarzem, który pisał o bardzo smutnych i trudnych sprawach (skąd takie skojarzenie? nie wiem), ale pewnie dlatego umknął mi za młodu.
UsuńWiesz, ja też mogę coś mylić odnośnie tego czy był, czy nie lekturą.. Skojarzenie jak najbardziej dobre :) Smutne i trudne, dodałabym, beznadziejne.. ale też zawierające w sobie sporo uniwersalnych prawd. Pewnie dlatego tak nieodmiennie wzbudzające zainteresowanie.
UsuńBardzo lubię Franza Kafkę - czytałam "Proces", "Zamek" i "Przemianę". Niedawno byłam też na sztuce "Kafka tańczy" w Teatrze Żydowskim. Co ciekawe, inspiracją do powstania tego spektaklu była korespondencja Kafki z Felicją Bauer :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię :) choć kiedyś mnie irytował. Ot jak się człowiek zmienia. Tego spektaklu szalenie Ci zazdroszczę :/ Nic to, pocieszę się listami do Felicji :)
UsuńMoże jeszcze dadzą bilety :)
UsuńWiesz, to nie zawsze chodzi o samo to, że może akurat będą rozdawać.. Czasami terminy mi się pokrywają z innymi sprawami ;/
UsuńCałego zbioru listów jeszcze nie czytałam, ale wydaje mi się, że to jest dla fanów autora piszącego listy. Kafkę lubię, ale nie aż tak. :-)
OdpowiedzUsuńDlatego nie namawiam ;) choć z niektórymi listami warto się zapoznać. Ale to nie oznacza konieczności czytania całej książki ;)
UsuńCiekawy jest też dziennik Kafki, ale trudno go zdobyć.
OdpowiedzUsuńListy to jest w ogóle sama rozkosz. :) I zupełnie inna perspektywa. Niektórzy pisarze bardzo zyskują (na przykład Czechow, Słowacki, Mann), inni niekoniecznie.
Pochwalę się, że w ubiegłym tygodniu w Taniej książce przydybałam tom korespondencji Narcyzy Żmichowskiej i jestem w siódmym niebie.:)
Myślę o "Dzienniku" i o listach do Felicji. Jestem wytrwała jeśli chodzi o poszukiwania książek, więc jest szansa, że pewnego dnia się uda :)
UsuńO tak, listy są niezwykłe. Jak tak patrzę na półki to czeka ich całkiem sporo jeszcze do smakowania :) Witkacego do żony, Faulknera, Kerouaca i Ginsberga, Tolkiena.. ;) Zobaczymy,czy zyskają w moich oczach, czy niekoniecznie ;)
O, widzisz, a ja najpierw musiałam sprawdzić to nazwisko, bo coś niby mi mówiło, ale tak nie do końca (znowu zawstydzona).. Gratuluję przydybania :D znam to miłe uczucie :)
A jaka wtedy przyjemność, jak się uda. :) Bardzo lubię to uczucie.
UsuńEgzemplarz lekko zabrudzony, ale cena korzystna, biorąc pod uwagę parametry tomiszcza. :) Nazwisko z gatunku bardzo zakurzonych, więc nie miej przypadkiem żadnych wyrzutów.
O przyjemność jedna z większych :-)
UsuńWiesz czuję to szczególne, wstydliwe zakłopotanie gdy nie znam polskiego nazwiska. Niby się pocieszam tym, że na studiach czytałam naprawdę ile się dało upchnąć w krótkiej dobie, ale i tak mi dziwnie gdy się okazuje, że mimo wszystko sporo mi umknęło.. :)