poniedziałek, 14 stycznia 2013

Jak Bilbo Baggins


Podwójnie zawiniłam.
Pierwszy raz, gdy dostałam ją od mojej wspaniałej polonistki, dokładnie 15 lat temu, gdy przywiozła mi ją jako pamiątkę ze swojej wizyty w Gdańsku. Razem z nią dostałam Początek Szczypiorskiego, który pochłonęłam od razu, a ona czekała dalej na półce.
Drugi raz gdy poznałam Marcina i od niej się tak naprawdę zaczęło. To znaczy dzięki niej Marcin odważył się ze mną porozmawiać, bo zobaczył ją na mojej półce. I pożyczył! Zastanawiałam się właśnie jak to się stało, że mam gdzieniegdzie rogi pozaginane. Domyślam się, że to jego robota. To drugie zawinienie jest o tyle poważne, że przecież od lat żyję pod jednym dachem z wielbicielem Tolkiena, to wypadałoby chociaż tę jedną jego książkę przeczytać...
Udało się dopiero dziś. Po piętnastu latach, po kilku przymiarkach, po wielokrotnym zaczynaniu jej treści przez te ostatnie lata, nareszcie przeczytałam od początku do końca. Nie zmieniło się tylko jedno - zawsze przychylałam się do oporu biednego hobbita przed przygodą, którą zafundował mu Gandalf i krasnoludy. Wolałam zostać w ciepłej norce, z pełną spiżarnią, brzuszkiem i ciszą dookoła. Niestety, trzeba było wyruszyć. A że pokrewieństwo dusz z hobbitem poczułam od razu to i podobnie jak Bilbo, zmieniłam zdanie na temat całej przygody i odbyłam ją z ogromną przyjemnością. Marcin może się teraz szelmowsko uśmiechać i powtarzać "a nie mówiłem?". I oczywiście, ciągnąć mnie do kina... Ci którzy czytają moje wrażenia z lektur już od dłuższego czasu, wiedzą, że nie lubię oglądać ekranizacji książek.


Opisywać dziś Hobbita, w sytuacji gdy czytało go już miliony czytelników, a w kinach można obejrzeć ekranizację, co prawda, dopiero pierwszą część, ale zawsze,  to jak pisać o tym, że za oknem mamy śnieg, bo zima. Oczywiście, nie każda zima musi sypnąć śniegiem, ale idea jest chyba jasna.
Dla mnie hobbit to nieduży, grubiutki stworek, który przedkłada wygodę i spokój swojego domku nade wszystko, więc już wiem, że to co sobie wyobraziłam nijak się ma do wizji reżyserskiej Jacksona. Owszem, lubię aktora, który wcielił się w Bilba, ale Bilbo bez brzucha, to nie Bilbo. Właśnie dlatego ekranizacji nie lubię, a że obraz wchodzi do głowy szybciej niż słowo to i zepsuć własne wyobrażenie potrafi w sposób analogicznie łatwy. Dlatego spróbuję bronić swojej wizji ile sił. A jest ona naprawdę przyjemna. Oto mały hobbit, ciepłolubny, zostaje sprytnie wciągnięty przez czarodzieja Gandalfa w wyprawę krasnoludów pragnących odzyskać dawno utracone bogactwa, aktualnie pilnowane przez groźnego smoka Smauga. Ażeby je zdobyć muszą odbyć długą wędrówkę, na wstępie której czyhają już niebezpieczne trolle, gobliny czy wargale. Będzie więc i walka wręcz i ucieczka i nareszcie brzemienne w skutkach spotkanie z Gollumem. Ale pewnie Wy to już wszystko wiecie.. Mogę tylko powiedzieć, że żałuję, że nie przeczytałam jej wcześniej. Bo choć dziś spodobała mi się bardzo to jednak wiem, że piętnaście lat temu wczułabym się w nią nieco bardziej, a już dwadzieścia lat temu czytałabym z wypiekami na policzkach. A tak Marcin był tylko świadkiem kilku okrzyków w dramatycznych momentach (a przecież Gandalf im mówił, żeby nie schodzili ze ścieżki!) i paru westchnień, gdy powoli zbliżałam się do końca. Naprawdę, miło tak wrócić na chwilę do dzieciństwa. Polecać nie muszę. Każdy fan Tolkiena albo już zna, albo ma w planach. A przeciwnicy i tak znajdą każdy możliwy pretekst by nie sięgnąć.

A teraz spędzam miły wieczór, w ciepłym, spokojnym domku, słucham szumu czajnika i całkiem jestem zadowolona, że Gandalf mnie jednak nie odwiedzi. Spokój i cisza nade wszystko. Bo ja naprawdę jestem jak Bilbo Baggins...oczywiście, zanim odezwie się w nim krew prapraprapradziadka Tuka..


Hobbit, czyli tam i z powrotem, John Ronald Reuel Tolkien, Wydawnictwo "Iskry", Warszawa 1997

30 komentarzy:

  1. O kurczę, rewelacyjna recenzja! Ja "Hobbita" też długo odsuwałam od siebie (choć nie przez 15 lat :P), ale kilka dni temu przeczytałam i przepadłam. Teraz zaczytuję się w WP i już wiem, że kocham Tolkiena. Tyle na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję! :) i też planuję przeczytać trylogię :) jak tylko się do niej dorwę, bo w domu odkryłam, że mamy tłumaczenie Łozińskiego..

      Usuń
    2. To teraz ładnie uprzedzam: Władca Pierścieni o wiele bardziej wciągający, mówi ta, która też odkładała i wreszcie się zabrała. A że tutaj w blogosferze większości bliżej do Hobbita niż biegającego i nie męczącego się elfa, to wiadomo...

      Usuń
    3. Dlatego mam nadzieję, że zdobędę za czas jakiś ;) żeby nie wpaść w sidła zanim nie przeczytam tego co czytam :)
      Ostatnim zdaniem rozbawiłaś mnie niesamowicie! :)

      Usuń
  2. Pięknie napisałaś o Bilbo Bagginsie. Mnie on zawsze przypominał Kubusia Puchatka i też wolałam, by został w swej norce. Czytałam to raz, dawno temu, ale miło wspominam, choć nie należę do fanek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Coś w tym porównaniu z Kubusiem jest :)

      Usuń
  3. Ja chyba jestem całkowicie odporny na urok Hobbita, czytać czytałem, ale żeby popaść w ekstazę?:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm.. Zacofany.. a gdzie tu ekstaza jest? ;P

      Usuń
    2. No Ty akurat w ekstazę nie wpadłaś, ale znam takich, znam:P

      Usuń
    3. A.. :) To inna sprawa :) Ale kto wie, może "Władca Pierścieni" mnie przyprawi o ekstazę.. ;P

      Usuń
    4. Przeczytam sobie kiedyś Władcę kontrolnie, ale nie nastawiam się na ekstra przeżycia:P

      Usuń
    5. Ostatnio stwierdziłam, że się na nic już nie nastawiam, bo dotąd uważałam, że raczej nie sięgnę po trylogię. Może dziecinnieję na stare lata? ;P

      Usuń
  4. Władca Pierścieni zupełnie inny - dopiero wtedy dociera do nas ogrom tego co w Hobbicie jest zaledwie w zarysie...
    tylko jeżeli chodzi o WP - polecam jednak tłumaczenie Skibniewskiej! W wydaniu Ambera ładne są ilustracje, ale jednak sam tekst lepszy ten sprzed lat (moim skromnym zdaniem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, koniecznie Skibniewskiej! Już się zastanawiam co zrobić z tym niefartownym tłumaczeniem Łozińskiego.. To wiele tłumaczy, czemu ja dotąd nie mogłam przebrnąć przez WP :)

      Usuń
  5. Dla mnie powrót do "Hobbita" po latach to konstatacja, że tak na prawdę to tylko bajka, choć po "pierwszym czytaniu" byłem zachwycony. Na film jakoś nie mam ochoty - idąc do biura mijam gigantyczny billboard z Hobbitem, który wygląda jak skrzyżowanie Daniela Day-Lewis'a i Ronna Mossa. Co prawda nie ma nic wspólnego z wizją Tolkiena, ale jak znam życie, powodzenie u żeńskiej części widowni ma gwarantowane :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba właśnie urok tego pierwszego czytania :) Bo oczywiście, że to tylko bajka, ale wiesz, dopiero teraz doceniłam wkład Tolkiena w całą literaturę fantastyczną. To jak odkrycie swoistej mitologii fantasy ;)
      Nie wiem, czy aktor ma powodzenie u żeńskiej części widowni, u mnie wzbudza sympatię (lubię go z serialu o Sherlocku, gdzie gra Watsona) ;) ale może ja już za stara jestem na takie zachwyty ;)

      Usuń
  6. Nie czytałam Tolkiena i przyznam, że mnie nie ciągnie - choć Twoja recenzja mi się podobała :) - bo na samo hasło "elfy, krasnoludy, smoki, czarodzieje" etc. czuję coś w rodzaju znużenia. Fantastyka to bardzo nie moje klimaty.
    Natomiast jest coś znajomego w tym "pragnę życia spokoju, a świat/okoliczności/inni ludzie próbują mi urozmaicić to życie".
    Kontakt nawiązany dzięki książce, wspaniale brzmi :)
    ("Początek"! Oderwać się od niego nie mogłam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastyka to też nie moje klimaty, ale elementy baśniowe jakoś zawsze do mnie przemawiały ( z tego powodu ciągle lubię ballady zarówno Mickiewicza jak i Leśmiana), a że tu jest ich po prostu zatrzęsienie.. Przecież podróż przez Mroczną Puszczę można porównać do najlepszych elementów baśni braci Grimm (jak chociażby z baśni o Jasiu i Małgosi, czy o Czerwonym Kapturku) a to jednak pobudza moją wyobraźnię :)
      Do mnie prawdę mówiąc chyba tylko tak można dotrzeć - poprzez książkę ;)
      (tak, też nie mogłam! aż się zastanawiam, jaki miałby u mnie odbiór teraz..;D)

      Usuń
  7. Nie znam nic Tolkiena, ale jakoś mnie nie ciągnie. Ale kto wie, może kiedyś i jego odkryję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam Tolkiena po raz pierwszy właśnie 20 lat temu :) Do Hobbita już nie wróciłam, ale Władcę pierścieni czytam co kilka lat. A maraton filmowy robię co kilka miesięcy :)
    Na Hobbicie w kinie właśnie byłam i trochę przysypiałam, bo na siłę starano się przedłużyć film, co wiązało się z niepotrzebnymi dłużyznami. Ale generalnie jest ok, choć wolę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycyjnie mam opóźnienia :) Pewnie też do Hobbita nie wrócę, bo przy drugim czytaniu wyda mi się pewnie słabszy, więc wolę zostawić to pierwsze, sympatyczne wrażenie. Za to na pewno muszę przeczytać "Władcę.." ! :D
      Fajnie, że mówisz, że przysypiałaś, będę miała argument, żeby się wymigać od kina :D hi hi

      Usuń
    2. Niestety, przesadzili trochę. I nie idż na 3D, bo bardzo sztucznie wygląda. Ja do tego mam silną chorobę lokomocyjną i zbliżenia w szybkim ruchu wywoływały u mnie mdłości :)

      Usuń
    3. Wiesz, ja w ogóle nie lubię 3D bo mieć na nosie dwie pary okularów to żadna frajda, a bez moich korekcyjnych obraz 3D mi się rozjeżdża :) dodam, że tylko 3D bo zwykłe filmy mogę oglądać bez okularów.. (w końcu nie są jakieś silne i tak naprawdę mam je nosić tylko do pracy przy komputerze)

      Usuń
  9. Tolkiena "zaliczyłem" dawno, dawno temu. Hobbit wydaje mi się lepszy niż Trylogia. Ta ostatnia jakaś taka aseksualna ;) Oczywiście w swoim gatunku to prawdziwe dzieła, ale tak ogólnie... Nie za bardzo moim zdaniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już sama "zaliczę" Trylogię chętnie się wypowiem odnośnie tej aseksualności ;)

      Usuń
  10. Uwielbiam Tolkiena i nieśmiało sobie pozwolę tylko wtrącić, że Tolkien napisał nie trylogię tylko powieść w trzech odcinkach...bo trylogię mamy sienkiewiczowską, ale nie tolkienowską...A Hobbit jest przeuroczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, dziękuję za wyjaśnienie :) Będę pamiętać na przyszłość :)

      Usuń
    2. Ciekawa teoria. Trylogia - «cykl trzech połączonych tematycznie utworów literackich, muzycznych lub filmowych, z których każdy stanowi zamkniętą całość» (za SJP PWN). Jednocześnie "Następstwo wojny spowodowało ogromny wzrost cen papieru w Anglii, przez co dzieło Tolkiena zostało wydane w trzech tomach (Drużyna Pierścienia, Dwie Wieże, Powrót Króla), tak aby każda pojedyncza część była w przystępnej cenie. Z tego powodu dzieło Tolkiena do dziś uważane jest błędnie za trylogię, chociaż sam autor przez całe życie odrzucał to określenie, jako że jego utwór jest całością składającą się z sześciu ksiąg." (za wiki). Tolkien napisał więc powieść nie w trzech, a w sześciu odcinkach, ale z kolei czytelnik otrzymujący cykl trzech tomów, każdy opatrzony tytułem, ma prawo uważać je za trylogię, choć zarazem jest w błędzie. Swoją drogą ciekawe są te meandry nazewnictwa i historii... :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.

Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Autorzy

A.S.Byatt Adam Bahdaj Adriana Szymańska Agata Tuszyńska Agatha Christie Agnieszka Jucewicz Agnieszka Topornicka Agnieszka Wolny-Hamkało Alan Bradley Albert Camus Aldona Bognar Alice Hoffman Alice Munro Alice Walker Alona Kimchi Andrew Mayne; tajemnica Andrzej Dybczak Andrzej Markowski Andrzej Stasiuk Ann Patchett Anna Fryczkowska Anna Janko Anna Kamińska Anna Klejznerowicz Anne Applebaum Anne B. Ragde Anton Czechow Antoni Libera Asa Larsson Augusten Burroughs Ayad Akhtar Barbara Kosmowska Bob Woodward Boel Westin Borys Pasternak Bruno Schulz Carl Bernstein Carol Rifka Brunt Carolyn Jess- Cooke Charlotte Rogan Christopher Wilson Colette Dariusz Kortko David Nicholls Diane Chamberlain Dmitrij Bogosławski Dorota Masłowska Edgar Laurence Doctorow Eduardo Mendoza Egon Erwin Kisch Eleanor Catton Elif Shafak Elżbieta Cherezińska Emma Larkin Eshkol Nevo Ewa Formella Ewa Lach Francis Scott Fitzgerald Frank Herbert Franz Kafka Gabriel Garcia Marquez Gaja Grzegorzewska Greg Marinovich Grzegorz Sroczyński Guillaume Musso Gunnar Brandell Haruki Murakami Henry James Hermann Hesse Hiromi Kawakami Honore de Balzac Ignacy Karpowicz Igor Ostachowicz Ilona Maria Hilliges Ireneusz Iredyński Iris Murdoch Irvin Yalom Isaac Bashevis Singer Ivy Compton - Burnett Jacek Dehnel Jakub Ćwiek Jan Balabán Jan Miodek Jan Parandowski Jerome K. Jerome Jerzy Bralczyk Jerzy Krzysztoń Jerzy Pilch Jerzy Sosnowski Jerzy Stypułkowski Jerzy Szczygieł Joanna Bator Joanna Fabicka Joanna Jagiełło Joanna Łańcucka Joanna Marat Joanna Olczak - Ronikier Joanna Olech Joanna Sałyga Joanna Siedlecka Joanne K. Rowling Joao Silva Jodi Picoult John Flanagan John Green John Irving John R.R. Tolkien Jonathan Carroll Jonathan Safran Foer Joseph Conrad Joyce Carol Oates Judyta Watoła Juliusz Słowacki Jun'ichirō Tanizaki Karl Ove Knausgård Katarzyna Boni Katarzyna Grochola Katarzyna Michalak Katarzyna Pisarzewska Kawabata Yasunari Kazuo Ishiguro Kelle Hampton Ken Kesey Kornel Makuszyński Krystian Głuszko Kurt Vonnnegut Larry McMurtry Lars Saabye Christensen Lauren DeStefano Lauren Oliver Lew Tołstoj Lisa See Liza Klaussmann Maciej Wasielewski Maciej Wojtyszko Magda Szabo Magdalena Tulli Maggie O'Farrel Majgull Axelsson Małgorzata Gutowska - Adamczyk Małgorzata Musierowicz Małgorzata Niemczyńska Małgorzata Warda Marcin Michalski Marcin Szczygielski Marcin Wroński Marek Harny Marek Hłasko Maria Ulatowska Marika Cobbold Mariusz Szczygieł Mariusz Ziomecki Mark Haddon Marta Kisiel Mathias Malzieu Mats Strandberg Matthew Quick Melchior Wańkowicz Michaił Bułhakow Milan Kundera Mira Michałowska (Maria Zientarowa) Natalia Rolleczek Nicholas Evans Olga Tokarczuk Olgierd Świerzewski Oriana Fallaci Patti Smith Paulina Wilk Paullina Simons Pavol Rankov Pierre Lemaitre Piotr Adamczyk Rafał Kosik Richard Lourie Rosamund Lupton Roy Jacobsen Ryszard Kapuściński Sabina Czupryńska Sara Bergmark Elfgren Sarah Lotz Serhij Żadan Siergiej Łukjanienko Sławomir Mrożek Stanisław Dygat Stanisław Ignacy Witkiewicz Stanisław Lem Sue Monk Kidd Suzanne Collins Sylvia Plath Szczepan Twardoch Tadeusz Konwicki Terry Pratchett Tomasz Lem Tore Renberg Tove Jansson Trygve Gulbranssen Umberto Eco Vanessa Diffenbaugh Virginia C. Andrews Vladimir Nabokov Wiech William Shakespeare William Styron Wioletta Grzegorzewska Wit Szostak Witold Gombrowicz Wladimir Sorokin Wojciech Tochman Zofia Chądzyńska Zofia Lorentz Zofia Posmysz

Popularne posty

O mnie

Moje zdjęcie
Nie lubię kawy na wynos: zawsze się oparzę i obleję. Maniakalnie oglądam "Ranczo" i jeszcze "Brzydulę".Uwielbiam zimę. I wiosnę. I jesień. I deszcz. Lubię ludzi. Kocham zwierzęta. Czytam, więc wmawiam sobie, że myślę.