Gatunek publicystyczno-literacki, przedstawia rzeczywiste zdarzenie i towarzyszące mu okoliczności, autor reportażu opowiada o zdarzeniach, których był świadkiem lub których przebieg zna z relacji świadków, dokumentów lub innych źródeł. (źródło)
------------------
Moje zainteresowanie Cesarzem i historią jego powstania nie było próbą pokazania, że Kapuściński był złym pisarzem, czy złym człowiekiem. Wydaje mi się, że tego ostatniego to już nie ma szans tak do końca obiektywnie ocenić, ponieważ autora można poznać tylko przez pryzmat wspomnień o nim, a te jak wiadomo związane są z pracą ludzkiej pamięci, która ma skłonności do nieświadomego zmieniania faktów, mylenia ich, dodawania czegoś czy zwyczajnie, zapominania. Dlatego to, jaki był naprawdę człowiekiem, czy miał genialny charakter, czy zepsuty, chociażby przez sławę jaką odczuwał, w tym momencie, z mojej perspektywy, nie ma już znaczenia. Miało dla mnie znaczenie na ile Cesarz to reportaż, a na ile to fikcja, poparta prawdziwymi wydarzeniami i to spowodowało, że szukałam głębiej. Inna sprawa, że naprowadziło mnie na masę sprzecznych komunikatów, których autorem był cóż, sam Ryszard Kapuściński. Co istotnie mogło dawać jakiś jego obraz, rys charakteru, ale czy od razu miało go przekreślać jako pisarza, reportera, a wreszcie - człowieka? Absolutnie nie! Tendencję do konfabulacji w mniejszym, bądź większym stopniu ma każdy z nas, co nie oznacza, że w związku z tym każdy człowiek traci na wartości.
Cesarz to ważna powieść z wielu powodów. Nie tylko dlatego, że jest świetnie napisana, ani też nie dlatego, że przedstawia uniwersalny opis schematu działań państwa totalitarnego. Ta powieść ma jak się okazuje pewną siłę oddziaływania również na jej bohatera zbiorowego, czyli na Etiopię. I dlatego uważam, że ma znaczenie fakt, czy Kapuściński spisał prawdę, czy jednak dał się ponieść wyobraźni.
Jak można przeczytać w wywiadzie Joanny Mieszko-Wiórkiewicz z wnukiem Hajle Sellasje pt. „Cesarz” nie jest o moim dziadku:
Książka ta nie tylko zniszczyła reputację cesarza i naszej rodziny, ale zatruła także współczesną historię Etiopii dla kilku przyszłych pokoleń. W Polsce chyba nikt sobie tego nie uświadamia, jak wielką propagandową robotę zrobił Kapuściński dla Sowietów i zamachowców z junty wojskowej, czyli Dergu z Mengistu Hajle Mariamem na czele. Przy czym, jak zaznaczał sam autor, chodziło o fikcję literacką, a nie reportaż. W wielu recenzjach podkreśla się jednak, że autor wynalazł nową formę – fikcyjny, czyli zmyślony reportaż polityczny. Czy to nie jest czysty Orwell? I za tę nową formę okrzyknięto autora wybitnym dziennikarzem. W jakich językach ukazała się ta książka i w ilumilionowych nakładach? (źródło)
Jest w tej wypowiedzi jak widać sporo negatywnych emocji, co wydaje się dość zrozumiałe (gdyby ktoś tak opisał mojego dziadka podejrzewam, że też bym się oburzyła), w związku z czym nie musi być do końca też obiektywne. Pójdźmy zatem dalej.
Źródło zdjęcia |
Z wywiadu z Ryszardem Czajkowskim, geofizykiem, dziennikarzem i podróżnikiem, możemy odczytać nieco subtelniejszą, ale nadal krytyczną wypowiedź o fabule utworu: Myślę, że w "Cesarzu" Kapuścińskiego są pewne przekłamania. To była jedna z jego pierwszych podróży. Nie zdążył wejść w to środowisko i wystarczająco zrozumieć otaczających go ludzi. Mimo, że Kapuściński to świetny pisarz, to zrobił wielką krzywdę cesarzowi. Lubimy czytać jego książki, a to jeszcze podkreśla wizerunek cesarza - moim zdaniem niewłaściwie przez niego przedstawiony. (źródło) Krytyka ta jednak, która podejmuje się próby znalezienia przyczyny przekłamań nie wydaje się już do końca obiektywna, bo Kapuściński w Etiopii spędził parę dobrych lat i szansę na poznanie środowiska miał jednak sporą.
Informację o fikcyjności Cesarza potwierdza także Domosławski, autor tak krytykowanej biografii Kapuścińskiego, Kapuściński non fiction, której od razu to podkreślam nie czytałam, ale czytałam wywiad w Newsweeku z Domosławskim, który potwierdza: Gdybyśmy zechcieli jednak uznać „Cesarza” za reportaż dziennikarski – musielibyśmy zmierzyć się z zarzutami. I takie zarzuty rzeczywiście były formułowane na Zachodzie, ich autorem był np. Harold G. Marcus, biograf cesarza Hajle Selasje. Po chwili jednak dodaje: Jednak moim zdaniem jego zastrzeżenia są efektem nieporozumienia. Przecież „Cesarz” to nie podręcznik historii Etiopii ani biografia władcy, lecz literacki traktat o mechanizmach władzy.(źródło)
Oczywiście przeciwnicy Domosławskiego, mimo pozytywnego wydźwięku tego fragmentu, zapewne nie potraktują go do końca poważnie. W końcu Domosławski w swojej książce niejako strącił Kapuścińskiego z piedestału (źródło), a zatem stał się dla wielbicieli reportera kompletnie nieobiektywny, na dodatek w ich mniemaniu, stał się zdrajcą swojego mistrza. Dlatego najlepiej i najwiarygodniej będzie poprzestać na wypowiedziach samego autora, których w kwestii Cesarza było naprawdę sporo, ale ta którą zacytowałam we wpisie o publikacji To nie jest zawód dla cyników, myślę, że najlepiej podsumowuje całość:
Na przykład w Cesarzu nie pisałem o życiu o Hajle Sellasje. Jego tam nie ma. Książka pokazuje, jak władza zmienia ludzi, w jaki sposób ulega wynaturzeniu zachowanie człowieka, który wchodzi do polityki. Polegając na własnym instynkcie, zamiast pisać książkę o Hajle Sellasje, skoncentrowałem się na psychologicznych, zakulisowych mechanizmach władzy, na funkcjonowaniu instytucji i ludzi, którzy nimi kierują. (To nie jest zawód dla cyników, Ryszard Kapuściński, Dom Wydawniczy PWN, Warszawa 2013, str. 75)
A zatem konkluzja z tych poszukiwań brzmi: nie możemy traktować Cesarza jako reportaż sensu stricto, a co najwyżej możemy go umieścić w spektrum reporterskiej fikcji. A jak się okazuje, nie było wcale łatwo to doprecyzować, bo nadal na wielu stronach poświęconych twórczości Kapuścińskiego ta pozycja widnieje jako reportaż. A dla mnie ma ogromne znaczenie czy czytam książkę opartą na faktach, czy bazującą na faktach i dowolnie je przekształcającą. Różnica bowiem jest ogromna!
Widzę, że wzięło Cię na tego "Cesarza". Mnie się podobał bez względu na to, czy jest oparty na faktach czy tylko na nich bazuje :)
OdpowiedzUsuńMi też się podobał.. Ale jakby ktoś o Polsce napisał coś przekłamanego i to by było strasznie popularne i tłumaczone na cały świat..noo zdenerwowałabym się okrutnie..
UsuńByć może, ale wystarczy chyba zakwalifikować tę książkę do innej kategorii niż reportaż. I może zamieścić w przedmowie lub na końcu wypowiedź Kapuścińskiego, którą zacytowałaś z książki "To nie jest zawód dla cyników".
UsuńWłaśnie chodziło tylko o doprecyzowanie gatunku :)
UsuńDrążysz Kasiu temat i dobrze, gdyż przy okazji i ja korzystam. Nie byłam fanką Kapuścińskiego, ale traktowałam go jako reportażystę a nie literata, a więc jego książki jako reportaże a nie fikcję. I pewno ogólnie tak był przyjmowany. Też uważam, że to co pisał powinno być jasno klasyfikowane a wtedy nie było by takich niejasnych sytuacji.
OdpowiedzUsuńCoś zawiodło, a może jednak nie.
W sumie to ten wpis był z myślą trochę o Tobie :)
UsuńMyślę, że na pewno był reportażystą, ale był też człowiekiem, który miał jakieś słabości, jak każdy; z tego co czytałam, nie dementował różnych rzeczy po prostu. W sumie chyba było mu przyjemnie żyć w jakiejś takiej otoczce legendy, czemu się w sumie nie dziwię ;)
Trudno byłoby się dziwić.Sama jeszcze muszę wrócić do Imperium i przeczytać Cesarza.
UsuńKilka lat temu był wznowiony ale takim drukiem, że nie zachęciło mnie to do kupienia.
Zdobyłam też ostatnio w konkursie jego Autoportret wydany przez Znak w 2013.Tylko
czytać.
Dziękuję.
O właśnie, własnie, tylko czytać :) "Imperium" i "Heban" są na mojej liście oczekujących ;) czyli w następnej kolejności zaraz po aktualnie zaplanowanych :)
UsuńPolecam się :)
Również należę do tych, którym się do głowy wkładało, że Kapuściński to przede wszystkim reportaż. Powiem szczerze, że jestem zaskoczona Twoimi "odkryciami". Uwielbiam sposób pisania Kapuścińskiego, chociaż znam go tylko z Hebanu a inne jego książki czekają nadal w kolejce.
OdpowiedzUsuńReportaż chyba od zawsze pełnił role propagandową i budził tyle kontrowersji. Przecież dzisiaj jest to samo, co gorsza trafia to do całej masy ludzi przez TV.
Ale wydaje mi się, że popadamy trochę w generalizowanie w drugą stronę ;) To, że akurat "Cesarz" jest mniej reportażem, a bardziej reporterską fikcją, nie oznacza, że Kapuściński w pozostałych książkach nie zamieścił reportaży :)
UsuńA tu masz całkowitą rację, TV szalenie działa opiniotwórczo, więc osoby odpowiedzialne za tworzenie wiadomości tak naprawdę mają duży wpływ na ludzi. Jak dobrze, że nie oglądam w ogóle ;)