Nasze relacje z Potworami zmieniają się w zależności od pory dnia. Rano, gdy wstaję mam nieodłącznego towarzysza porannych wędrówek, między kuchnią, a łazienką (tak wiernego, że do wanny też by za mną poszedł.. a jakże..)
I choć wkurza mnie najbardziej, najczęściej jest powodem bezsilnej złości, to jednak trzeba przyznać, że nie wyobrażam sobie domu, bez tego wiecznie śliniącego się kudłacza.. Szczególnie, że to ten Potwór po moich powrotach z wojaży na ogół nie potrafi przyjąć do wiadomości, że już nie wyjeżdżam nigdzie i na wszelki wypadek pilnuje tego na swój sposób, siedząc przy mnie, chodząc za mną, kładąc mi łeb na klawiaturze, gdy piszę..
Jeśli zdarzy się, że mamy w środku tygodnia wolny dzień, Potwory nas zgodnie ignorują! Środek dnia jest zarezerwowany na spanie, leżenie, przewracania się na bok, zmianę miejsca do leżenia, znowu przewrócenie się na bok, ziewnięcie i inne równie fascynujące zadania. Dopiero pod wieczór łaskawie zwracają na nas ponownie uwagę..
Najbardziej uwielbiam Potwory w komplecie, choć one udają, że nie uprawiają tak haniebnej praktyki jak przebywanie w swoim sąsiedztwie. Wręcz, według Pana Kota, psy są niegodne przebywać w jego towarzystwie. Przynajmniej, nie za blisko..
Bez Potworów nie dzieją się żadne ważne rzeczy w naszym życiu. Wzięły udział również w naszej sesji narzeczeńskiej jako jej niezbędni bohaterowie
A tylko nieliczni wiedzą, że miały również zostać gwiazdami pewnej reklamy (chcąc oczywiście podreperować domowy budżet)..
Tylko Pan Kot ma to wszystko
jak zwykle w głębokim poważaniu.. On nie musi niczego udowadniać, to my musimy go adorować, nie on nas. Na co oczywiście w ogóle nie narzekamy! :)
I jak zwykle kot wychodzi na tym wszystkim najlepiej:)
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej :)
UsuńI ma słuszną rację, bo jest pięknisty, nie ujmując psiakom.
UsuńCo tam, nawet mam odwagę mówić, że najpiękniejszy ;) Pewnie dlatego ma tak wszystko w poważaniu, bo wie, jaką mam do niego słabość :) Przez niego zresztą tak nie lubię nigdzie się wybierać, bo bez niego to nie to samo, a on podróżować wściekle nienawidzi..
UsuńMusieliśmy się z naszym pięknym rozstać na dwa tygodnie. Chodził po naszym powrocie obrażony pół dnia:P
UsuńPana Kota ostatni raz zostawiliśmy jakieś 3 lata temu. Przepraszałam chyba dwa tygodnie, obiecałam, że nigdy więcej i z trwogą myślę o wrześniu..;) bo mamy wyjechać na tydzień i nie wiem, co robić.. jak go wezmę, to będzie obrażony, jak zostawię, to chyba będę na palcach chodzić po powrocie..;)
UsuńNasz przebywa pod naszą nieobecność na "koloniach" u teściów i terroryzuje cały dom, co mu się bardzo podoba, symuluje brak apetytu, co skutkuje podtykaniem mu różnych rarytasków, no ogólnie sobie nie krzywduje :D
UsuńNiestety, u nas u teściów jest inny Pan Kot i dochodziło do brutalnej wymiany zdań ;) Generalnie mam u kogo zostawić, bo kociarzy ci u nas dostatek i każda koleżanka chętnie się zaopiekuje, ale po ostatnim razie, gdy mój własny kot na mnie nawarczał (serio..) za zostawienie go u przemiłej kociary to już boję się zaryzykować. A też miał jak w raju, też wszystko podtykane, na dodatek musiałam znowu go odchudzać (chyba widać na ostatnim zdjęciu, jakiego miewa pulpeta.., a wet kazał pilnować wagi), ale obraza majestatu była i koniec :)
UsuńW ogonach się przewraca:P
Usuńalbo zwyczajnie.. ja nie potrafię wychowywać kota ;/
UsuńTego chyba nikt nie potrafi:P Chociaż nasz też był tyranem i panem świata póki się nie pojawiło ryczące niemowlę. Wtedy się zrobił tyranem zazdrosnym, ale mu fochy przeszły, jak zaczął być ganiany i straszony ultradźwiękowymi piskami.
UsuńTo mówisz, że jest na to rada ;) co prawda, gdy w domu pojawił się Bruno i zaczął ganiać kota to też na chwilę spadł z piedestału.. ale tylko na chwilę, bo szybko sobie Bruna wychował ;) Z dzieckiem nie mam pojęcia jak by rozwiązał dylemat ;)
UsuńWszystko jest zapewne kwestią jednostkową:) Nasz egzystował zgodnie z niemowlęciem, sypiali sobie w jednym łóżeczku, bo my nie byliśmy rodzicami przeczulonymi na punkcie alergenów i chorób odzwierzęcych, a teraz sobie razem siadują na kanapie i czytają. Znaczy dziecię czyta, kot asystuje. Młodsza na niego piszczy, więc jej nie lubi:P
UsuńWiesz, ja pewnie też bym nie była rodzicem przeczulonym. Ba, podejrzewam, że nie miałabym na to siły, przy trzech Potworach, nawet po odciążeniu dwójki futrem na czas letni, to nadal jest w domu tyle sierści, że alergenów uniknąć by się nie dało w żaden sposób ;) Ale to, że dziecię czyta, a kot asystuje to mnie rozczuliło muszę przyznać :D Strzel kiedyś fotkę i podziel się! Przecież to musi być zacny widok :)
UsuńJest serwis foto, a jakże:) Jak będę miał kiedyś blogową posuchę, to zamieszczę:)
UsuńTo ja wyjątkowo liczę na blogową posuchę u Ciebie :D
UsuńJeśli znowu wrócą te koszmarne upały, to doczekasz się szybciej, niż sobie wyobrażasz:D
UsuńBuu, a ja się tak cieszyłam z ochłodzenia.. No nic, trzeba będzie wytrzymać jeszcze z jeden dzień upalny..;)
UsuńDzień bym wytrzymał, co najmniej z dziesięć dni by było trzeba :P
UsuńNo nie wierzę, znowu jakieś wymagania ;P 10 dni to już ekstremum ;P jak nie chcesz na blogu to proszę na maila ;P ;D
UsuńCudne te Wasze Potwory! :)
OdpowiedzUsuńNieskromnie muszę potwierdzić :D
UsuńMamy w planach taką wesołą gromadkę, ale to za jakieś... 3 lata ;) I będą to same rasowe kundelki :D
UsuńAch, psy i dzieci! Cudnie! :D To dopiero będzie niezwykła rodzinka :*
UsuńJakze sie ciesze z teog kociego i psiego posta! Cudne sa Twoje potwory. Takiego kota, jka Twoj Pan Kot tez kiedys chcialabym miec, ale jakos zawsze sie zlozy, ze mam koty wielorasowe;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ogladac zwierzaki i czytac o nich. Wychowalam sie w domu pelnym kotow i psow, totez po przerpowadzce na moja wyspe odczuwalam bardoz brak zwierzakow, w koncu w takimm bylam dolku, ze postanowilismy przygarnac koty. Przeszlam procedura adopcyjna (doslownie!) i dostalam najpierw Beauty, a potem Polly. Ta druga to jzu naprawde staruszka i wzielam ja dlatego, bo miala praktycznie zerowwe szanse na adopcje, kazdy chce malego kota;). Beauty zresza tez byla doroslym, chociaz mlodszym kotem. Polly jest ruda, stara i o malym rozumku, natomiast Beauty ma dlugi wlos, maniery ksiezniczki i jest najmadrzejszym kotem, jakiego kiedykolwiek mialam. To ona wiedziala pierwsza niz ja, ze jestem w ciazy, bo zaczela chodzic za mna krok w krok i klasc mi sie na brzuchu patrza czyma pelnymi uwielbienia :D. Po urodzeniu Synka, jak tylko ten mruknal w drugim pokoju przychodzila i "wolala" nas do skutku, ze Antos juz sie obudzil:D.
Koty sa juz z nami 5 lat, oczywiscie tez ze mna "nie rozmawiaja", jak wracam z wyjazdu.
Nie wyobrazam sobie domu bez zwierzat. Kiedys, jak nam sie warunki lokalowe zmienia, to pewnie bedziemy miec i psa:)
Ależ przepiękny komentarz! Dziękuję Ci kochana :*
UsuńKoty wielorasowe są cudne! U nas Pestunia jest wielorasowa i z całej trójki to najmądrzejsze stworzenie, a przy tym: najlepsze. Bo Pan Kot stroi fochy, Bruno jest głupiutki, a ona jedna robi wszystko by być najmniejszym ciężarem. Ja cenię wysoce wielorasowce! I wiesz, gdyby nie to, że Pan Kot potrzebował domu (bo potrzebował! pewna pani wrzuciła go na aukcję na Allegro, bo miała uczulenie..) to powiem Ci, że na pewno mielibyśmy dachowca! Takiego cudnego, pręgowanego :D
Szczerze - wzruszyłam się, że Beauty wiedziała o Twojej ciąży zanim sama się dowiedziałaś. Piękna historia. :*
I widzę, że mamy kolejne wspólne cechy. Dla mnie dom bez zwierząt również byłby dziwny.. :) :*
Ja się trochę boję pana Kota :)
OdpowiedzUsuńZrozumiałe. Też czasami zerkam z lękiem, co znowu mu się nie spodoba ;)
UsuńJa od początku twierdzę, że Pan Kot to arystokrata. A psiaki też cudne :)
OdpowiedzUsuńMiałaś intuicję kochana! :) Dzięki :D :*
UsuńFajowa rodzinka :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że podczas tej sesji wyglądałaś bardzo mrau :)
OdpowiedzUsuńI się zarumieniłam.. :) :* Dziękuję :)
UsuńSuper kudłacze, ale Pan Kot wymiata! :)
OdpowiedzUsuńChyba muszę założyć mu fanklub ;) coś czuję, że byłby popularny :D
UsuńO, Potwory i spółka! Świetnie wyglądają, w reklamie na pewno wyszłyby znakomicie. ;) Mój pies też wszedłby za mną do wanny, co ja mówię!, on już kilka razy tak wszedł. I doskonale się przy tym bawił.
OdpowiedzUsuńDzięki :) Niestety w castingu o reklamy była zbyt duża konkurencja ;) Za mną Bruno nigdy nie miał szansy wejść, bo zamykam drzwi, ale Marcinowi kiedyś wskoczył.. Był ubaw i zalane mieszkanie ;)
UsuńKot ma futerko, które chyba non stop chce się głaskać.
OdpowiedzUsuńMy mamy trzy pieski, ale po za domem. Nie wiem czy wytrzymałabym z moją hałastrą gdyby była w domu.
Można je zobaczyć tu http://natanna-takasobiekronika.blogspot.com/2013/07/pieski-nareszcie-w-zblizeniu.html.
Tak, tak, właśnie ten typ futra :D
UsuńBa, gdybym miała dom, to też pewnie częściej by były poza domem ;) a tak cóż, jak się nie ma co się lubi..;) Piękne psiaki!
Kochane zwierzaki :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
:-)
UsuńMiło się ogląda Twoje zdjęcia. Zwłaszcza kanapowe - bardzo je lubię:) Na pierwszym zdjęciu: pies i kot z perspektywy...ptaka;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Też lubię te kanapowe ;)
Usuń