Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo tego potrzebowałam. Te parę godzin śmiechu, czystego, doprowadzającego do łez śmiechu, było w rzeczy samej czymś nie tylko przyjemnym, ale i oczyszczającym z toksyn z pewnego listopadowego, mocno nerwowego tygodnia. Mogę pochwalić ostatnią część przygód najbardziej znanych polskich gimnazjalistów z autentycznym entuzjazmem! Wybaczając tym samym parę nieco słabszych części z cyklu, ale też z oczekiwaniami, że następne przyniosą mi właśnie taką rozrywkę! Tym razem mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to typowo młodzieżowa historia, to znaczy zawierająca odpowiednią dawkę humoru (nawet bardzo odpowiednią), przygody i tajemnicy, z dozowaniem stosownego dla młodzieży przesłania, które jest jak być powinno - wtrącone mimochodem, na fali przemyśleń naszych bohaterów, nie mając w sobie nic z natrętnego moralizatorstwa. Polecam, polecam, jako lekturę obowiązkową! Nie ma potrzeby czytania ciągu dalszego, możecie od razu biec do księgarń! Gdyby jednak interesowało Was coś więcej niż mój subiektywny zachwyt dodam, możliwie najkrócej, swoje uzasadnienie.
Felix, Net i Nika oraz tajemnica Czerwonej Hańczy nawiązuje do tradycyjnej, przygodowej historii dla młodzieży, gdzie możemy znaleźć odrobinę Bahdaja, tradycyjnie, masę nawiązań do Harrry'ego Pottera, ale też do wielu innych książek przygodowych, nie ujmując jednak książce ani odrobinę jej oryginalności. Bo choć Kosik czerpie pełnymi garściami ze sztampowych modeli literatury młodzieżowej to nadal dodaje to swoje pikantne coś, co sprawia, że chętnie sięgam po tę serię.
Dlaczego?
Przygoda po pierwsze.
Najważniejsze w powieści dla młodzieży jest oczywiście przygoda. W Tajemnicy Czerwonej Hańczy ta przygoda ma kilka wymiarów. Po pierwsze dotyczy ona wyjazdu klasowego do rzekomo luksusowego miejsca, gdzie uczniowie mają odpocząć po wytężonej pracy przez cały rok szkolny. Oczywiście okaże się, że miejscem wycieczki nie będzie żaden kurort, a zwykłe obozowisko z myciem się w jeziorze oraz własnoręcznym przygotowywaniem posiłków, a także z upiornym opiekunem rodem z najgorszych koszmarów. Walka o suwerenność będzie tu ciekawą lekcją poglądową o tym, czy zawsze większość ma rację oraz czy zawsze warto posłusznie wykonywać rozkazy. Po drugie przygoda wiąże się również z poszukiwaniami zaginionej koleżanki, w co oczywiście najbardziej zaangażują się Felix, Net i Nika. No dobrze, tak naprawdę to najbardziej Nika, ale wiadomo, gdzie ona tam i chłopcy.
Tajemnica po drugie.
Tłem dla rozgrywającej się przygody będzie oczywiście tajemnica. Najbardziej związana ze zniknięciem Zosi i próbą jej zlokalizowania. Potem z dziwnym stworami łudząco przypominającymi diabła, a także z pewnym żeńskim klasztorem, w którym nasza trójka przyjaciół zupełnie przypadkiem zje kolację. O dziwnym Echu nie wspominając. Dialogi z Echem proszę czytać uważnie, wbrew bowiem pozorom nie jest to zwykłe Echo!
Relacje i więzi społeczne po trzecie.
Rafał Kosik to interesujący obserwator współczesnego społeczeństwa. Nie umykają mu dziwolągi reporterskie, konieczność tabloidowego tworzenia wieczornych wiadomości, przyciągania widza telewizyjnego coraz głupszymi tworami publicystycznymi, a wreszcie coraz większego zaniku bezpośrednich relacji społecznych, które zastępują wszelkiego rodzaju gadżety komunikacyjne- telefony, tablety, komputery, gry, portale społecznościowe...Polska rodzina na ogół to rodzina rozbita, pełna patologii i trudności. Kosik nie udaje, że jego dzieciaki pochodzą z innych rodzin. Nika to sierota, która dzięki swojemu położeniu zyskuje coraz większe zdolności do przetrwania w trudnej rzeczywistości. Rodzice Felixa wydaje się bardziej się oddają od siebie, a Neta przeżywali już swój wielki kryzys, który na szczęście zażegnało pojawienie się bliźniąt. Jednak przekrój polskiej rodzinnej patologii mamy również w klasie trójki przyjaciół, w historiach jakie zbiera irytująca dziennikarka, irytująco podobna do Rity Skeeter z Harry'ego Pottera, a także ogólna obserwacja polskiego społeczeństwa. Jednak nie ma to na celu wprowadzenia czytelnika w ponury nastrój, bądź czarne wizje odnośnie przyszłości. Wprost przeciwnie - Kosik wzbudza refleksyjność u młodego czytelnika poprzez takie wstawki, otwiera jego oczy na rzeczywistość, której nie zakłamuje a jedynie pokazuje taką, jaka ona jest. To od czytelnika zależy jak przyjmie tę wiedzę i jak ją wykorzysta w przyszłości.
Zaskoczenie jako ostatni element.
I nie, nie mowa o głównym wątku fabularnym, bo on od początku śmierdzi czytelnikowi jakimś oszustwem. Wielkim zaskoczeniem jest wielka przemiana dyrektora Stokrotki! Wielbiciele serii będą przecierali oczy ze zdumienia. Uwierzcie, zmiana jest drastyczna i zgoła niemożliwa, także polecam tę część jako przełomową w kwestii zachowań dyrektora gimnazjum im. prof. Kuszmińskiego. To, co się wydarzy nie śniło się nawet największym fantastom. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że podmieniono nam dyrektora Stokrotkę!
Oczywiście nie zabraknie też innych ciekawostek, jak chociażby oryginalna wymiana uczniowska, ciekawe i odmienne lekcje z tymi ostatnimi, a wreszcie, wreszcie drobna odmiana losu w życiu biednego Neta na lekcjach informatyki.
Innym słowy.. To jest cześć, na którą warto było czekać!
Felix, Net i Nika oraz Tajemnica Czerwonej Hańczy, Rafał Kosik, Powergraph, Warszawa 2013
Dostałem pod choinkę. Informuję i znikam bez czytania:) Bo jestem dopiero przy "Trzeciej kuzynce" :P
OdpowiedzUsuńJak już masz to czytać mojego wpisu w ogóle nie musisz :) Sam się przekonasz! :-) ps. "Trzecia kuzynka" też całkiem fajna :)
UsuńMam nadzieję, że Kuzynka fajna, bo trzeciej wtopy bym Kosikowi nie darował :P Wczoraj Starsza, obdarowana pod choinkę własnymi książkami, przyszła wieczorem i pożyczyła Hańczę, właśnie się zaczytuje, więc nie mogę zostawać daleko w tyle :)) Ale cieszę się, że ogólnie jest nieźle.
UsuńKuzynka jest nieco inna od głównego nurtu, jeśli tak to mogę określić ;-) stąd na przykład jak inne tytuły nieco mi się miksują, tak ten trudno zapomnieć. Nad Czerwoną Hańczą przede wszystkim płakałam ze śmiechu ;-)
UsuńDobra, złamałem się, przeczytałem Twój tekst i teraz przemiana Stokrotki będzie mnie męczyć :P
UsuńA wcale nie namawiałam! ;P Przemiana jest.. zabawna dodam już w ogóle kusząco. Także wiesz, nie pozostaje Ci nic innego jak szybko nadrabiać ;-) Chociaż wiesz, wydaje mi się, że przeczytanie Czerwonej Hańczy poza kolejnością nie powinno zaszkodzić serii ;-)
UsuńNo nie namawiałaś, ale jakoś tak oko mi samo zeszło :P Autor też reklamuje Hańczę jako historię poza kolejnością, jednak pozostanę przy czytaniu według tomów.. Akurat zdążę zapomnieć wszystkie detale, które zdradzi mi Starsza :P
UsuńMam trochę podobną przywarę z tym czytaniem zgodnie z kolejnością, więc rozumiem ;) chociaż jak zaczniesz słuchać radosnego śmiechu Starszej w trakcie lektury to nie wiem czy Cię to jednak nie nakłoni do zmiany zdania..;P
UsuńNa razie czyta poważna jak chmura gradowa:PP Mam wrażenie, że ona jeszcze nie łapie humoru w Felixach, kręci ją głównie strona przygodowa. Chociaż nie, farsowe kawałki z Pułapki nieśmiertelności ją bawiły.
UsuńPrzyznam uczciwie, że trudno mi powiedzieć, czy to typ humoru, który łapie młodzież, czy też coś bardziej właściwego..ciut starszej młodzieży ;) Zobaczymy jak dalej będzie przebiegała lektura. Jeśli śmiała się z Pułapki to widzę potencjał ;) I już nie wnikaj w mój poziom umysłowy proszę..;)
UsuńOna ma osiem lat, do młodzieży jej trochę brakuje :) To nie jest wiek wysublimowanego poczucia humoru:P
UsuńSkoro oboje czytamy Kosika, to poziom umysłowy mamy z grubsza podobny:D A w każdym razie upodobanie do sprawnej literatury rozrywkowej.
Oj, osiem lat to już zacny wiek, bliski "młodzieży" ;P
UsuńDziękuję za subtelne podejście do tematu ;) Upodobanie do sprawnej literatury rozrywkowej niestety nie zmienia mi się od bodaj 20 lat.. ;) Znaczy, od zarania miałam dobry gust ;P
No jeszcze ze dwa lata do młodzieżowości brakuje :)
UsuńMam to samo upodobanie i od dawna uważam, że to tylko dobrze świadczy o moim guście, poziomie umysłowym i szerokości intelektualnych horyzontów :D
Fakt, dwa lata to nadal jeszcze kawał czasu. Przynajmniej gdy ma się osiem lat :)
UsuńSama nie wiem, czy jesteś tak uprzejmy wobec mnie, czy tak uroczo samokrytyczny ;P :-)
Wybierz sobie, co Ci bardziej pasuje. Zawsze uważałem, że skromność jest jedną z moich dominujących cech.
UsuńTak, od początku tak właśnie Cię postrzegałam. I przez pryzmat Twojej skromności ponownie odczytuję poprzedni komentarz już w zupełnie innym świetle ;P
UsuńNo to dobrze, że sobie wszystko wyjaśniliśmy :P
UsuńBardzo to sobie cenię w dyskusjach. Najgorzej jak się pojawiają jakieś niejasności, niedopowiedzenia, niedomówienia.. A z Tobą bardzo ładnie można wszystko do razu wyjaśnić.. ;P ;-)
UsuńBo niedomówienia to straszna rzecz i mogą całkowicie zerwać nić porozumienia :) A to niedobrze, gdy rozmawia się o literaturze:P
UsuńBa, przede wszystkim o literaturze..;) W końcu reszta tematów nie ma już takiego potencjału ;-)
UsuńZdecydowanie reszta jest niewarta uwagi :P Czyli znów mamy jasność :)
UsuńDokładnie. Aż się zaczynam martwić taką zgodnością :-) ale uznajmy, że to na skutek przesilenia zimowego (wiosennego? hm..).. ;)
UsuńOraz odpływu krwi z mózgu w strefy trawienne :P
UsuńTak.. znaczy, czas chyba na jakąś miętę lub inne uzdrawiacze..;P
UsuńTradycyjnie zapomniałem się zaopatrzyć w jakiś cudowny specyfik :P
UsuńCóż, ostatecznie możesz sięgnąć po drastyczniejsze środki. Dwa dni głodówki i będziesz jak nowo narodzony ;)
UsuńDobry pomysł, zacznę od niedzieli, jak już się skończą wszystkie świąteczne zapasy :)
UsuńTo już przesuń to na poniedziałek ;) Lepiej zaczynać takie rzeczy wraz z jakimś nowym porządkiem. Coś jak postanowienia na Nowy Rok (przemilczam kwestię tego, jak rzadko są dotrzymywane) ;-)
UsuńPoniedziałek. Tak, stanowczo, wtedy w lodówce będzie już tylko światło :D
UsuńI to się nazywa pełna kompatybilność. Zawartości lodówki z uzdrawianiem żołądka ;)
UsuńNo i wtedy głodówka i tak będzie przymusowa :P
UsuńAle jej siła będzie polegała na tym, że sam wybrałeś jej datę ;P Wiesz, psychologia motywacji ;)
UsuńUwierzę Ci jako fachowcowi. I postaram się, żeby do poniedziałku lodówka na pewno była pusta. Dodatkowa taka motywacja.
UsuńDodatkowa motywacja do przejedzenia? Oj, to będzie ciężki tydzień ;-)
UsuńDodatkowa motywacja do rozpoczęcia głodówki w poniedziałek :P A może nawet uda się opróżnić lodówkę do niedzieli?
UsuńUff, czyli głodówka w poniedziałek ;-) tylko zadbaj o duże ilości wody do picia. Żeby głodówka miała sens i zadziałała oczyszczająco musisz pić (pewnie to wiesz, ale na wszelki piszę, żeby nie było, że nie mówiłam..;P). A tymczasem możesz cieszyć się świątecznymi daniami bez skrępowania ;-) co podejrzewam i tak robisz.. ;P
UsuńOd jakichś pięciu godzin mam przerwę w cieszeniu się, kolejna tura jutro koło dziewiątej :)) Podczas głodówki zadbam, rzecz jasna, o płyny:)
UsuńO, to widzę, że i tak przejawiasz dużo więcej rozsądku w tym świątecznym przejedzeniu niż spora większość znanych mi świętujących ;-)
UsuńBo jak się człowiek przeje, to mu się nawet czytać nie chce, a to już jest stan niepokojący :P
UsuńO, nie, nie, to trzeba unikać takich stanów ;P
UsuńTym bardziej że zamierzam jutro poczytać pod stołem przy śniadaniu :)
UsuńI przywołałeś wspomnienia z dzieciństwa ;-) proceder czytania pod stołem podczas rodzinnych posiłków uprawiałam równie namiętnie jak mocno moja rodzina próbowała mnie tego oduczyć ;-)
UsuńJa sobie chwaliłem śniadania w dni powszednie, rodzice w drodze do pracy, a ja mogłem sobie spokojnie poczytać między 6.50 a 7.00 :P Niestety, przy innych okazjach też byłem tępiony.
UsuńTo chociaż tyle Twojego szczęścia że miałeś te śniadania ;-) u mnie śniadania były na szybko bo każda minuta snu była cenna (przez czytanie do późna w nocy rzecz jasna).
UsuńCzytanie do późna też uprawiałem, w autobusie i w drodze na przystanek. Na przystanku też. Maniactwo.
UsuńChoroba. Uzależnienie. Jak to parę osób mi próbuje uzmysłowić "to nie jest normalne" :-)
UsuńNie daj się wkręcić :P
UsuńZawsze powtarzam że w każdym kręgu kulturowym norma ma trochę inne definicje ;) a ja jestem z kulturowego kręgu moli książkowych i tu obowiązuje inna norma ;)
UsuńTak jest.
UsuńWedług mnie świetna seria :)
UsuńPopieram :-)
Usuń