Drach ma wiele wspólnego ze znaną już i niewątpliwie popularną (mniejsza o werdykt oceniający odnośnie tego, w jaki sposób) „Morfiną”. Jest zatem znajoma stylistyka powtórzeń, jest nieco onirycznie (choć bardziej pasuje kolokwializm: psychodelicznie), jest wnikanie w głąb schorowanej ludzkiej psychiki i jest zaburzenie chronologii wydarzeń. W przeciwieństwie jednak do „Morfiny” ta powieść jest zdecydowanie dobra.
Co oznacza słowo drach można znaleźć w słowniku gwary śląskiej. Najbardziej popularne znaczenie to „latawiec”, aczkolwiek udało mi się doszukać do innego: „rozrabiaka”. Niezależnie od znaczenia powieściowy drach nie jest ani latawcem, ani rozrabiaką. Plasuje się w funkcji narratora wszechwiedzącego, ale jednocześnie istoty będącej praktycznie wszystkim. Ziemią, po której stąpa człowiek, z której pochodzi całe życie, ale również, w której ludzkie ciało połączy się z innymi odpadami. Drach zatem widzi i wie wszystko.
Człowiek, chop i baba, kamiyń, sornik, hazok, kot a pies, strom, wszystko to samo. Wszisko je jednym. Ziymia to je taki srogi drach, łażymy po jego ciele, a na grubach kopiymy jego ciało, kere je czystym słońcym.*
Rozumieć poczucie wyobcowania
Drach to utwór nierówny, skomponowany w trzech językach: oprócz wiodącego języka polskiego są tu dialogi spisane w odmianie gwary śląskiej, zwaną wasserpolskim, oraz w języku niemieckim. Do żadnego z tych języków nie ma przypisów: można samodzielnie sięgać po słowniki, ale w trakcie lektury poczucie wyobcowania, do którego zresztą autor zmierzał **, będzie się potęgować wraz z rozwojem wydarzeń.
To nie jedyne utrudnienie dla czytelnika, jakie zastosował Twardoch. Czas powieściowy wydaje się być niczym z gumy. Wszystko dzieje się jednocześnie: w jednym akapicie mogą współwystępować ze sobą rok 1921, 2014, 1942, 1918 czy 2010. To zaburzenie w chronologii i jednoczesne prowadzenie narracji przeszłości z przyszłością i teraźniejszością powodują jednak coraz większe zaintrygowanie i podsycenie ciekawości odnośnie dalszych losów bohaterów.
Scalić przeszłość z teraźniejszością
O Drachu można przeczytać opinie, że to swoista saga rodzinna. Trudno odmówić racji temu sformułowaniu, jednakże poczucie rodzinnej wspólnoty jest czymś, czego główni bohaterowie nie odczuwają. Rodzina to konieczność, obowiązek, nie zaś sentyment, czy uczucia. Rodzinę się zakłada, ponieważ osiągnęło się ku temu stosowny wiek, kandydatki na żonę szuka, ponieważ powinna być odpowiednia. Odgrywa się spektakl związany z krótkim okresem narzeczeństwa i oto jest rodzina. W ten sposób przyjdzie na świat dziadek Nikodema Gemandera, Ernst Magnor, a później jego bliźniacze rodzeństwo. O miłości nikt nic nie mówi.
Wielopokoleniowa historia sięga do dzieciństwa Josefa Magnora, pradziadka Nikodema Gmandera, by dotrzeć do okresu dorosłości samego Nikodema. Przeskoki w czasie, w fabule, w ciągu przyczynowo – skutkowym budują napięcie. Wojenna przeszłość Josefa przewija się z karierą Nikodema, umieraniem żony Josefa, Valeski, historiami postaci pobocznych, które jednak miały mniejszy bądź większy wpływ na doświadczenia życiowe rodzin Magnorów i Gemanderów. Dramaty i chwilowe uniesienia to główne przeżycia tych ludzi, a samotność to wiodące odczucia wszystkich pokoleń.
Ich ścieżki naznacza przede wszystkim historia. Pierwsza wojna światowa odciska swoje piętno w psychice Jozefa Magnora, trudne losy Śląska, rozdartego historycznie i geograficznie między kilka państw wpływają na codzienne życie, wreszcie zostaje podjęty temat powstań śląskich i walk Ślązaków w mundurach Wermachtu. Czy tu trudne losy rodzin Magnorów i Gemanderów są jedynie wymówką, by dotknąć tego tematu, czy może odwrotnie, to tło historyczne ma podkreślić ciężkie doświadczenia tych ludzi, wydaje się być dobrym początkiem do dyskusji nad fabułą Dracha.
Psychika i język
Powieść ma swojego błazna – mędrca. Jest nią Pindur, niezwiązany z rodziną ani Magnorów, ani Gemanderów, jednakże przewija się przez Dracha razem ze swoimi wypowiedziami trochę jak dziwny duch, trochę jak dziwny patron całej powieści, ale przede wszystkim, jako rdzenny Ślązak, który posługuje się w mowie jedynie gwarą. Uczy młodego Josefa życia, próbuje przekazać ludziom najważniejszą mądrość nabytą w życiu: wszystko jest jednym, wszystko jest drach. Ludzie zaś zamykają go w zakładzie psychiatrycznym.
Szczepan Twardoch pokazał to upodobanie już w Morfinie, w Drachu także podejmuje się tej zabawy językiem i udziwnieniami w narracji. Wykorzystując zachwiania w ludzkiej psychice, poddanej ekstremalnym sytuacjom bądź substancjom psychoaktywnym, ukazuje jej dziwne oblicza. Josef Magnor zmuszony do ucieczki i ukrywania się schodzi w ciemność, w głąb, znika w drachu. Ta ciemność okiełzna go i weźmie w posiadanie jego emocje. Pindur mędrzec - filozof, a jednocześnie wiejski głupek, którego nikt nie traktuje poważnie, przemawia mądrością stuleci, za którą zostaje ukarany. Język jest tworem plastycznym, wyraża niewyrażalne, sięga po różne odmiany i znaczenia. Miesza się świadomość z wytworami wyobrażeń, drach miesza się z ludzkimi szczątkami, szaleństwo skrywanych emocji prowadzi do zguby.
Zdecydowanie lepszy Twardoch
Nie jestem wielbicielką prozy Szczepana Twardocha, ale paradoksalnie, lubię czytać jego książki. Mimo, że po lekturze Morfiny zostało, co najwyżej wrażenie odnośnie dobrego stylu autora, a jej treść była dla mnie tylko zabawą językiem, bowiem zabrakło mi fabuły, a nadwyżka irytującej skłonności do wywoływania skandalu jakoś specjalnie mnie nie bawiła, tak jednak, czytało mi się Morfinę dobrze. Przyznaję, że dopiero Drach jest tą powieścią Twardocha, którą mogę z przekonaniem polecać. Jest naprawdę niezła!
*
Drach, Szczepan Twardoch, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, str. 360
**Źródło: wywiad z autorem w Polityce, http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1600119,1,szczepan-twardoch-opowiada-o-swojej-najnowszej-powiesci-drach.read