Wszystko się zaczęło tylko i wyłącznie dlatego, że Jaro Trzaskowski wpadł na niekoniecznie genialny pomysł otworzenia agencji detektywistycznej. No i od tego, że jak na przyszłego detektywa wykazał się zbyt małą spostrzegawczością i nie docenił swojej babci. A zlecenia nie wiedzieć skąd i jak, posypały się z różnych stron. Co prawda, ostatecznie dotyczyły zaledwie trzech spraw, ale za to były zlecane przez kilka różnych osób. Kryminał? Komedia omyłek? I jedno i drugie, choć charakter komediowy w tej książce zdecydowanie przeważa! I dobrze, bo czego jak czego, ale uśmiechu nigdy za wiele.
Zlecenie pierwsze dotyczy odnalezienia męża, który ukrywa się przed byłą żoną, nie płaci alimentów, a na domiar złego uprowadził jej cenny obraz Malczewskiego. Zlecenie numer dwa dotyczy odnalezienia zaginionej matki, koleżanki pierwszej zleceniodawczyni. Ostatnie zlecenie, choć pozornie mniej istotne, mnie wzburzyło ogromnie, bowiem dotyczyło odkrycia kto bestialsko morduje bezdomne koty na osiedlu nomen omen samego Jarosława, a właściwie jego babci, u której ów pomieszkuje mimo wieku poważnego, lat dwudziestu dziewięciu. Trup się ściele gęsto, choć morderstwo na człowieku jest tylko raz, niestety giną częściej koty. Fikcja literacka fikcją, ale wiem że są tacy, którzy chętnie pozbywają się bezdomnych zwierząt rozrzucając trutkę, a motywacja nie musi sięgać aż tak głęboko do dziecięcych traum jak w książce. Niestety ;(
Na szczęście w książce jest grupa starszych pań,których absolutnie nie wolno lekceważyć, postawia ukrócić morderczy proceder i wszczyna własne śledztwo. Przewodzi jej babcia Jarosława, pani Halina (miłe, autorka przypadkiem głównej bohaterce dała imię mojej Babci ;D), która ma silny charakter i nie zawahała się go użyć. Nie raz i nie dwa. A że przy okazji pomaga wnukowi fajtłapie to już inna sprawa ;)
Książka naprawdę świetna, coraz częściej odkrywam, że polskie pisarki tworzą naprawdę fajne powieści, ciekawe charaktery i niesamowitą fabułę, w którą mogę się bez wahania wciągnąć, bo to rodzime podwórko, znajome dylematy polskiej rzeczywistości, a co więcej, nie ma jakiegoś tam wydumania, że Polska jest inna niż jest w rzeczywistości, co czasem bardziej skłonnym do konfabulacji pisarzom przychodzi do głowy. Z przyjemnością sięgnę po następne książki pani Fryczkowskiej! :)
Ja nie w temacie.
OdpowiedzUsuńChciałem zapytać, dlaczego cholera co wejdę na Twojego bloga, to on wygląda jakoś inaczej? ;)
Ponieważ mam sporo pomysłów na odpowiedź wybiorę sztampową - kobieta zmienną jest ;P a tak gwoli ścisłości to zmieniłam dopiero dziś od momentu założenia na blogspocie. Fakt, że dzisiejsze zmiany były..wielokrotne.. ;)
UsuńKobieta zmienną jest... niby wiem.
OdpowiedzUsuńAle.
Proszę zwrócić uwagę, Proszę Panią, iż BLOG to jest rodzaj męski, tak? ;)
Hm.. męski? No i czyż nie jest bardziej męski??? ;P Ta kolorystyka i prostota jest zdecydowanie mniej babska, przynajmniej w porównaniu z poprzednią ;D
UsuńJasnoniebieskie po prawej jest męskie? ;>
UsuńI skoro jest męski, to się nie powinien tak zmieniać, o!
;)
no to już nie będę zmieniać na bardziej męski ten jasnoniebieski ;P
UsuńŁorewa, niech się nie zmienia! ;P
OdpowiedzUsuń