Czyli słów kilka o rozczarowaniu. Albo mówiąc ładniej - o ambiwalencji uczuć..
Dawno się tak nie zmęczyłam nad drobną formatem książeczką (zaledwie 160 stron) jak w przypadku tego słynnego skądinąd utworu Hermanna Hesse.
Dwoistość ludzkiej natury, którą rządzi zarówno kultura jak i natura jest jakby tematem przewodnim historii Harry'ego Hallera, który chyba nie bez powodu nosi imię i nazwisko łudząco podobne do autora. Harry noszący w sobie tę dwoistość, czując się zarówno na wskroś człowiekiem, jak i równie dzikim jak wilk stepowy, pogrążony jest w marazmie i pseudofilozoficznych rozważaniach. Gardzi prymitywną rozrywką jaka bawi zwykłego człowieka, czuje się inny i jest inny dążąc przede wszystkim do samotności i ulubionej lektury. I tu Harry podoba mi się bardzo! Mimo tego całego marazmu i napuszenia. Ale przynajmniej ma jakieś swoje poglądy, których się trzyma. Gdy na jego drodze staje Hermina i wciąga go w gardzone dotąd przez wilka stepowego rozrywki cała historia przestaje mnie już bawić. Jak zwykle kobieta musiała wszystko zepsuć. I nawet jej intrygujące zadanie główne dla Harry'ego, wizyta w teatrze tylko dla obłąkanych nie poprawiły już całej sytuacji. Zblazowany Harry, który sprzeciwia się otaczającej go rzeczywistości w przededniu kolejnej wojny jest mi bliższy, niż Harry uczący się tańca i mamiony blichtrem i zabawą. Zatem mam w sobie w tej chwili rozdrażnioną dwoistość. Jednej podoba się język jakim pisze Hesse, sam pomysł na wilka stepowego w ludzkim ciele, jego wyobcowanie i sprzeciw współczesności w jakiej przyszło mu żyć, a druga zgrzyta zębami na Harry'ego tańczącego fokstrota i podążającego za Herminą jak piesek salonowy. Dojrzałam do decyzji, że muszę poczekać aż mi przejdzie i pewnego dnia przeczytać to jeszcze raz :)
I małe PS. ;)
Euro mnie nie interesuje w ogóle, ale jak się okazuje mam w domu poważnego kibica! A ponieważ szanuję upodobania każdego z członków naszej rodziny, z przyjemnością się chwalę, jaki strój sobie kupił na czas trwania Euro:
;)
Aaaaale wygląda :D CUDO :))))
OdpowiedzUsuńI jaką miał frajdę, jak udawało mu się zdjąć ten kapelusz ;)
OdpowiedzUsuńWilka stepowego próbowałam czytać lata temu,kiedy wyczytałam w jakimś wywiadzie z Whortonem (a miałam taki epizod w życiu, że zachwycałam się tym pisarzem, dziś mój zachwyt nieco osłabł, choć sentyment pozostał), że to jedna z jego ulubionych lektur. Poleciałam, zakupiłam, przeczytałam parę stron i odłożyłam ad acta. No i leży i czeka, może kiedyś się doczeka ...
OdpowiedzUsuńTo miałyśmy podobny epizod i tez mam sentyment :) A z tym, że leży i czeka.. U mnie też długo leżał i czekał i póki co nadal czeka - że może przeczytam drugi raz i może lepiej zrozumiem..
Usuń