Nadrabianie zaległości lekturowych rozpoczęłam od Doktora Żywago Borysa Pasternaka. Moje wydanie z 1990 roku, odziedziczone po dziadku, przeżyło ze mną najpierw 5-letnie studia polonistyczne, podczas których nie było czasu na żadną lekturę dodatkową. Każdy z wykładowców łaskaw był obarczyć nas listami około 300 tytułów uznając każdy za jednakowo ważny dla pełnego poznania epoki, zmian języka, jego rozwoju etc (ale zajęcia z gramatyki opisowej omijałam szerokim łukiem i efekt jest taki, że nie mam bladego pojęcia o pewnych zasadach gramatycznych czy to stylistycznych ;D). Przeżyte w bibliotece godziny, każde wakacje spędzone nad książkami wspominam jednak jako wspaniały okres mojego życia. Potem miałam ważniejsze zadanie na głowie - przeżyć w stolicy :) I ponownie odkładałam lekturę na później, potem, będzie czas. Podczas kolejnych studiów już w ogóle nie było na to czasu, bo i praca i zajęcia i mnóstwo lektur własnych, a Doktor Żywago stał na kolejnej półce kolejnego mieszkania. I gdy teraz rozglądając się po naszej bibliotece ten tytuł mignął mi przed oczami, uznałam, że czas najwyższy przeczytać jedną z najstarszych pozycji mojego księgozbioru.
Jest rok 1903, Carska Rosja, w której za chwilę rozpocznie się rewolucyjna zawierucha. Jurija Andriejewa Żywago poznajemy jako 10-letniego chłopca, jeszcze zwanego zdrobniale Jurą, a którego dzieciństwo właśnie zakończyło się wraz ze śmiercią matki. Ojciec, który od dawna nie dawał znaku życia nie zdążył za bardzo zaistnieć w życiu chłopca przed swoją samobójczą śmiercią. Opiekunem Jury zostaje jego wuj, brat matki Mikołaj Nikołajewicz Wiedeniapin, który przekazuje chłopca do domu braci Gromieków. Tam wychowywany wraz z córką jednego z nich Tonią, okres dojrzewania przeżywa w znacznie weselszej atmosferze. I jako osoba wierząca w rozum, nie w sztukę, która nie jest żadnym rzemiosłem, postanawia zostać lekarzem. Mianowany niejako na siłę narzeczonym Tanii wkrótce układa sobie właśnie z nią życie. Zostaje znanym i szanowanym lekarzem i oczekują z Tanią pierwszego dziecka.
Równolegle poznajemy losy Larysy Fiodorowny Guichard. Wraz z matką i bratem przyjechała z Uralu do Moskwy, gdzie matka kupiła zakład krawiecki wraz z prawem do zatrzymania pracowników i dotychczasowych klientów. Pomocnikiem matki Lary jest znany adwokat, Kamarowski, któremu Lara bardzo wpadła w oko. Nastoletnia dziewczyna szybko wpada w sidła doświadczonego mężczyzny, co już na zawsze napiętnuje ją, w niej samej, jako zhańbioną. Szybka decyzja o ucieczce z Moskwy i zamążpójściu za zakochanego w niej do szaleństwa Pawła Pawłowicza Antipowa wydaje się prowadzić ją do szczęśliwego życia rodzinnego.
Niestety oboje są tylko marionetkami w rękach historii, w której tyglu przyszło im się znaleźć. Żywago zostaje zaciągnięty do wojska jako lekarz polowy, Larysa w poszukiwaniu zaginionego na froncie męża zgłasza się na front jako siostra miłosierdzia. Ich losy zetkną się właśnie w tym momencie i będą się splatać jeszcze wiele razy.
Ale trudno się skupić tylko na tej dwójce i ich bliskich, gdy galeria postaci w tej powieści jest taka bogata! Przyznaję, że musiałam równolegle z czytaniem prowadzić notatki z zapisem nazwisk oraz krótkiej charakterystyki danej postaci, żeby nie zagubić się w gąszczu dwuczłonowych imion, charakterystyk, powiązań z kolejnymi bohaterami.
Po dwóch latach na froncie Jurij wraca do domu, do Moskwy i właśnie wtedy zostaje obalony carat. Zostaje tworzony nowy porządek. Na początku Jurij jest całym sercem za rewolucją i widzi konieczność jej zaistnienia jako coś naturalnego i zrozumiałego samo przez się:
Nie wiem, czy lud sam się podniesie i ruszy ławą, czy wszystko dokona się w jego imieniu. Wydarzenie tak doniosłe nie musi być spektakularne. Ja i tak w nie uwierzę. Byłoby czymś małostkowym doszukiwać się przyczyn tak tytanicznych wydarzeń. Te wydarzenia nie mają przyczyn. Tylko domowe kłótnie mają swoją genezę: ludzie szarpią się za włosy, tłuką talerze, a potem pojęcia nie mają, kto zaczął pierwszy. Natomiast wszystko, co jest naprawdę wielkie nie ma początku jak wszechświat. Nagle ukazuje się w całej pełni, jak gdyby istniało zawsze lub jakby spadło z nieba*.
Wkrótce jednak Żywago zmieni swoje odczucia zarówno do rewolucji jak i do tego, do czego prowadził nowy porządek.
To książka tak bogata w treść, że trudno mi skupić myśli na poszczególnych fragmentach. Jest tu i miłość i niepotrzebny rozlew krwi, bunt przeciwko niesprawiedliwości i bratobójcza wojna.I niezwykła siła życia, siła przetrwania, mimo głodu, mrozu, beznadziejności.
Jest też kilka scen, które zmusiły mnie do oderwania się na chwilę od lektury, żeby na moment zaczerpnąć tchu. Rozstrzelanie partyzanckich zdrajców, wśród których byli nastoletni chłopcy. Szaleństwo Pamfiła Pałycha, który ze strachu o życie swoich bliskich sam zabija całą swoją rodzinę - żonę i troje dzieci. Oderwane od rzeczywistości dekrety nowego ustroju. To książka wymagająca. I przez to taka ciekawa. Szalenie ważna. Mobilizująca szare komórki. Ważna. I piękna. Jest tyle ważnych zdań w niej, że mój egzemplarz mieni się teraz barwami od karteczek, którymi zakleiłam ważne dla mnie fragmenty.
To jest taka powieść, którą po przeczytaniu kartkuje się jeszcze raz i czyta ponownie zaznaczone fragmenty. Powieść, do której końca dociera się z zeszytem w ręku**.
*Doktor Żywago, Borys Pasternak str. 197
**Doktor Żywago, Borys Pasternak str. 559
Doktor Żywago, Borys Pasternak, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1990
O. I tutaj popieram totalnie :)
OdpowiedzUsuńO. To ja się cieszę :)
OdpowiedzUsuńAle Murakamiego będę też czytać :) Dla równowagi psychicznej ;) i wszechświata ;) hi hi
Borze Najzieleńszy...
OdpowiedzUsuń;D
O. Bór. I to najzieleńszy! To lubię! ;)
OdpowiedzUsuńTo jest też ważna książka dla mnie. Piękna i trudna. Surowa jak zima w Rosji. Okrutna. Prawdziwa. Piękna recenzja.
OdpowiedzUsuń