Literatura dla dzieci leży chyba od zawsze w najbliższym kręgu moich zainteresowań. Często twierdziłam, że życie uratował mi Rokiś stworzony przez Joannę Papuzińską, za co autorce będę wdzięczna dozgonnie. I stąd chyba stały sentyment. Niech sobie będzie, że jestem za stara. Będę to czytać nawet po 60-scte podejrzewam ;)
Czarny młyn to książka o dzieciach - dla dzieci. A właściwie horror dla dzieci, którego początek jest sielski, anielski, jak to w dzieciństwie zawsze być powinno. Upalny, lipcowy dzień nie zapowiadał żadnych anomalii pogodowych, żadnych dziwnych zdarzeń, ani niczego co mogłoby zaniepokoić któreś z szóstki dzieci, które wspólnie spędzały czas na łące. Chociaż ten dziwny pomruk zaniepokoił je wszystkie, a Mela jako jedyna z nich wiedziała, że zaczyna się coś złego.
Czarny Młyn to mała wioska, o której zdaje się, że cały świat zapomniał. Młodzi ludzie emigrują z niej szybko do większych miast, dzieci muszą dojeżdżać do szkoły w innej, większej wiosce, dorośli są nieco zgnuśniali i bardzo trudno jest utrzymać jakiekolwiek życie w tym dziwnym miejscu. Krowy mimo, że dostawały obfitą paszę chudły w oczach, kury przestawały się nieść, w efekcie w Czarnym Młynie zostało już tylko kilka psów i kilka królików, które trzyma ciotka Pawła. Dzieciaki zresztą nie mają tu najłatwiejszego życia. Rodzina Iwo rozpadła się po emigracji ojca do Norwegii, chociaż chłopiec bardzo chce wierzyć, że ojca porwali Wikingowie wbrew jego woli. Pawłem opiekuje się ciotka, bo jego rodzice z kolei wyemigrowali do Niemiec. Mimo sporych różnic wiekowych dzieciaki trzymają się w jednej grupie, skoro jest ich taka garstka..
I właśnie w te dziwne wakacje zacznie się ciąg niesamowitych wydarzeń, które sprawią, że dzieci będą musiały wziąć sprawy w swoje ręce, żeby uratować Czarny Młyn. Chociaż bez dwóch zdań to Mela uratowała Czarny Młyn, co Iwo podkreśla już na samym początku swojej opowieści.
Książka niezwykła, z jakąś taką magiczną mocą, wiarą w przyjaźń, solidarność i lojalność. I mimo nie do końca pozytywnego zakończenia pozostawia bardzo pozytywne wrażenie :)
Czarny Młyn, Marcin Szczygielski, Stentor, Warszawa 2011
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz, cenię sobie każdą uwagę odnośnie wpisu i jego zawartości.
Uprzejmie proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, ponieważ ich nie obchodzę.