na spacerze nigdy nie jest nudno.
A to coś wyniuchają i zaczynają kopać. W cudzym ogródku na przykład, albo pod czyjąś furtką.. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, serio.
A to Bruno się zmęczy i kładzie gdzie akurat mu się najbardziej spodoba i nie ma takiej siły, która by go ruszyła. Trzeba czekać, aż szanownemu panu przejdzie zadyszka i zdecyduje się na podjęcie wysiłku wstawania.
A to spotkamy innego psiarza i Bruno łaskawie obślini mu ręce, a Pestka ubrudzi spodnie.
A to z kolei próbują udawać, że wcale nie znalazły mięska które samo przypełzło..
Ale i tak to chyba jest najprzyjemniejsza chwila dnia, gdy wracam w wielkim pędzie z pracy, z rozwianym włosem wybiegam z pociągu i zabieram Potwory na spacer.
Jeszcze tylko parę godzin..
;)
O tak Bruno pokładający się po jakichś krzaczorach to nie jest łatwa sprawa ;) Mnie się najbardziej w wychodzeniu na spacer z nimi podobało, jak Pestka zawsze po wyjściu z klatki się cieszy i sadzi te niesamowite jak na nią podskoki radości :D
OdpowiedzUsuńO tak, widok przedni :) tak na co dzień robi z siebie biedną staruszkę, żeby nagle zaskoczyć takim skakaniem i nieokiełznaną radością ;)
OdpowiedzUsuń